[Iść czy nie iść - recenzja] „Koty” tańczą i śpiewają na chwałę... kotów
Pierwsze, zagraniczne recenzje nie były przychylne „Kotom”. Ogłaszano wszem i wobec, że 100 milionów dolarów wyrzucono w błoto. Przyczepiając się specyficznych efektów specjalnych, które miały być poprawione, po to żeby cieszyć oko krytyków i widzów. Ok, ok.
Na szczęście nie jest typowym recenzentem i opisuje, to co widzę, a nie to co każe mi środowisko. Ludzie... to jest musical. Czego wymagaliście od „Kotów”? Kina egzystencjalnego? To nie ten adres.
Idąc na pokaz, spodziewałem się infantylnej i przejaskrawionej historii, o tym że koty rządzą światem i ludzie powinni się do nich dostosować. Dawno temu jak na chleb mówiłem bep, pojechałem do Teatru Roma w Warszawie na „Koty”. Przyznam, niewiele wtedy rozumiałem. Pierwszy raz byłem w teatrze muzycznym. Pierwszy raz widziałem, jak w teatrze dużo się działo. Na wcześniejszych wycieczkach szkolnych teatr był punktem do odhaczenia, a tu proszę. Jest show. A teraz po kilkudziesięciu latach mogę zobaczyć to w kinie i jestem zadowolony.
Polecam wszystkim rodzicom, żeby zabrały swoje pociechy na „Koty”. Produkcja jest skrojona pod rodzinne wypady do kina. Warto w taki sposób zacząć 2020 rok. Koty tańczą i śpiewają. Akcja nie jest zawiła. Dobro wygrywa za złem i każdy ma szansę się zmienić.
Co mi się podobało? Różnorodność muzyczna. Cześć aktorów potraktowało „Koty” jako pokaz swoich umiejętności myląc plan filmowy z Broadwayem. Kolejni występujący potraktowali występ w musicalu jako stand-up comedy. A jeszcze inni pokazali klasę, bo klasyk musicalu trzeba szanować i basta.
Reżyserowi udało się zgromadzić ciekawą obsadę. Mamy mieszankę doświadczenia z przebojowością, ale jednak coś nie wyszło.
Niby było wszystko, żeby zrobić hit, a wyszło coś co można zobaczyć i szybko zapomnieć. A szkoda. Pojawiły się myśli, kiedy do końca. Nawet Jennifer Hudson, Taylor Swift czy Jason Derulo pomimo ciekawych wykonań, nie uratowali tego filmu. Wyszła z tego kocia muzyka.
Iść czy nie iść. Iść... jeżeli masz dużo wolnego czasu albo jesteś ojcem albo matką i nie wiesz co zrobić z dziećmi. Lepsza projekcja „Kotów” niż przeglądanie smartfona. Nie iść... wszyscy pozostali poza wyżej wymienionymi.
Film w kinach od 3 stycznia. Dystrybutor: UIP
Bartosz Boruciak