Jakub Pacan: Kosiniak-Kamysz już odcina kupony

Władysław Kosiniak-Kamysz może napsuć sporo krwi nie tylko prezydentowi Andrzejowi Dudzie, ale i reszcie kandydatów na prezydenta. Sam fakt, że jako pierwszy objawił swoją kandydaturę już daje mu profity, bo pokazuje, że PSL znowu staje się w polskiej polityce partią, z którą muszą się liczyć najwięksi.
/ źródło: Screen You Tube
Władysław Kosiniak-Kamysz ogłosił jako pierwszy, że będzie się ubiegał o fotel prezydenta Rzeczypospolitej. Ta deklaracja wsparta nieoczekiwanym poparciem Donalda Tuska zaczęła się z przytupem. Konkurencja polityczna zareagowała różnie na kandydata PSL. PO się z niego wyśmiewa lub ostentacyjnie lekceważy. Sławomir Neumann napisał z przekąsem na Twitterze, „8,5 proc. potrafi zaszumieć w głowie”, Bronisław Komorowski zarzucił mu rozbicie Koalicji Europejskiej, Sławomir Nitras w ogóle porównał go do Ryszarda Petru i wieszczy podobny koniec. Znaczy to tyle, że w Platformie się go boją, bo jest w stanie zabrać im część elektoratu i wzmocnić tym samym pozycję własnej partii.
 
W obozie Dobrej Zmiany też nie ma dobrej opinii o Kosiniaku-Kamyszu, co całkiem zrozumiałe. Lewica słowami Krzysztofa Gawkowskiego podchodzi do niego z szacunkiem i dystansem, „Kandydatura Kosiniaka-Kamysza nie jest zaskoczeniem, to naturalny kandydat PSL; szanowany i mocny w debatach” – mówił polityk Wiosny.
 
Niezależnie od emocji jakie wzbudza kandydatura Kosiniaka-Kamysza, szef PSL już odbiera premię za bycie pierwszym wśród kandydatów do Pałacu Prezydenckiego w postaci wzmocnienia swojej partii. PSL walczące do tej pory o przetrwanie i przy poparciu ośmiu i pół proc. jakie zyskało w wyborach sejmowych jest w stanie wystawić kandydata, który wzbudza strach i niepewność w partii rządzącej. Tym samy Ludowcy wypuszczają przekaz, że w polskim systemie partyjnym okazują się znowu partią choć małą, to niezwykle istotną, a nawet niezbędną w partyjnych układankach.
 
Start szefa PSL w wyścigu o fotel prezydenta rozjaśnia też sprawę Koalicji Polskiej tworu, który nie bardzo dawał się wcisnąć w wizerunek PSL, gdyż był zbyt ogólny i górnolotny i w silnych tożsamościowo ugrupowaniach partyjnych nie wiadomo co znaczył, ale za to doskonale komponuje się z wizerunkiem kandydata na „prezydenta wszystkich Polaków”. Kosiniak-Kamysz dużo wcześniej musiał już mieć ustaloną tę kandydaturę nie tylko z własną partią, ale i bardziej znaczącymi politykami opozycji m.in., szefem Rady Europejskiej.
 
Lider PSL nie zasypuje gruszek w popiele i idzie za ciosem. Tuż po decyzji Donalda Tuska o niekandydowaniu na prezydenta Polski, Kosiniak-Kamysz zwrócił się do opozycji z apelem, by zorganizować prawybory. – My jesteśmy do wyborów gotowi, to Platforma Obywatelska czekała chyba na decyzję Donalda Tuska, a nie. Musimy przyjąć rozwiązania innowacyjne, a nie iść utartą ścieżką, która doprowadziła do porażki. Myślę, że polityczną innowacją byłoby zorganizowanie szybko prawyborów szerszej opozycji, może nie całej, bo rozumiem lewicę, że ona chce wystawić swojego kandydata, ale w ramach Europejskiej Partii Ludowej, w ramach tej części opozycji, mogłoby dojść do takich prawyborów, to by była szansa na przejęcie inicjatywy – mówił w rozmowie z RMF FM.

Dzień później rozpoczął ofensywę medialną na temat związków partnerskich. „Można by było zaproponować referendum w sprawie związków partnerskich i wreszcie to rozstrzygnąć” – powiedział polityk PSL i to w medium dla tej sprawy symbolicznym, bo w „Gazecie Wyborczej”. Takie tworzenie „pseudowydarzeń” pokazuje, że w PSL wiedzą czym jest dobra kampania marketingowa i co jest istotne w dobie tablidyzacja polityki. Cóż z tego, że pomysł nie zostanie zrealizowany, skoro takie wrzutki medialne ustawiają agendę polityczna i tworzą politykowi „przewagę konkurencyjną”. W czasie, gdy nie wiemy jeszcze kto będzie kandydatem PO i lewicy na prezydenta wszystkie media od prawa do lewa komentują propozycję Kosiniaka-Kamysza ws. ewentualnego referendum. Kij w mrowisko został włożony, emocje poruszone, nagłówki grają już na jego nazwisko.
 
Politycy Prawa i Sprawiedliwości zarzucają mu, że osiem lat wspólnych rządów z PO, Koalicja Europejska z SLD i Zielonymi i wiele innych jeszcze przewin z lat 2007 – 20015 tak nadszarpnęły mu reputację, że nie ma realnych szans z urzędującą głową państwa.
 
Problem w tym, że o prestiżu i reputacji danego kandydata nie decydują jedynie wyborcy partii przeciwnych – w przypadku Kosiniaka-Kamysza są to wyborcy PiS – ale także zwolennicy opozycji oraz elektorat niezdecydowany. Są jeszcze odbiorcy nie identyfikujący się trwale konkretnymi wartościami politycznymi czy partiami, którzy wahają się komu oddać swój głos.

 

POLECANE
Byli dziennikarze TVP przesłuchiwani. Sekretarki i kierowcy taśmowo wzywani do prokuratury pilne
Byli dziennikarze TVP przesłuchiwani. Sekretarki i kierowcy taśmowo wzywani do prokuratury

Prokuratura przesłuchuje dziennikarzy i pracowników Telewizji Polskiej w sprawie umów zawieranych za poprzedniej władzy. Śledztwo dotyczy działalności administracyjnej spółki i obejmuje także osoby, które nie podejmowały decyzji finansowych.

Węgry pozywają TSUE. To test granic władzy Trybunału Sprawiedliwości UE tylko u nas
Węgry pozywają TSUE. To test granic władzy Trybunału Sprawiedliwości UE
Awaria sieci wodociągowej w Krakowie. Jest komunikat z ostatniej chwili
Awaria sieci wodociągowej w Krakowie. Jest komunikat

W poniedziałek 29 grudnia mieszkańcy kilku krakowskich dzielnic skarżą się na brak wody. Wodociągi Miasta Krakowa odnotowały problemy i przekazały, że przewidywany czas przywrócenia dostaw wody to godz. 13.

Tusk alarmuje o podziałach. Przydacz: Proszę się nie boczyć z ostatniej chwili
Tusk alarmuje o podziałach. Przydacz: Proszę się nie boczyć

W sprawach kluczowych dla bezpieczeństwa państwa potrzebna jest współpraca, a nie publiczne wpisy. Prezydencki minister Marcin Przydacz wprost odpowiedział premierowi Donaldowi Tuskowi, apelując o przekazywanie informacji z międzynarodowych spotkań.

Broń z frontu trafiała na czarny rynek. Ukraińska policja ujawniła proceder gorące
Broń z frontu trafiała na czarny rynek. Ukraińska policja ujawniła proceder

Karabiny, granaty, materiały wybuchowe i tysiące sztuk amunicji - taki arsenał przejęła ukraińska policja po rozbiciu grupy zajmującej się nielegalnym handlem bronią. Według śledczych pochodziła ona z działań wojennych na froncie.

Gospodarka za czasów rządów Tuska. Złe wieści dla premiera z ostatniej chwili
Gospodarka za czasów rządów Tuska. Złe wieści dla premiera

Czy gospodarka w Polsce zmierza w dobrą stronę? Odpowiedzi negatywnych wskazała łącznie ponad połowa respondentów – wynika z badania Ogólnopolskiej Grupy Badawczej.

Polak wypadł za burtę na Bałtyku. Dramat na promie Unity Line pilne
Polak wypadł za burtę na Bałtyku. Dramat na promie Unity Line

Na Bałtyku ogłoszono alarm „człowiek za burtą”. W rejonie niemieckiej Rugii jeden z pasażerów promu Skania znalazł się w wodzie. Kilkugodzinna akcja ratunkowa, prowadzona w trudnych warunkach pogodowych, nie przyniosła rezultatu.

Gwarancje dla Ukrainy. Zełenski zdradził szczegóły z ostatniej chwili
Gwarancje dla Ukrainy. Zełenski zdradził szczegóły

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył po niedzielnym spotkaniu z prezydentem USA Donaldem Trumpem, że gwarancje bezpieczeństwa dla jego kraju ze strony Stanów Zjednoczonych są przewidziane na 15 lat z możliwością przedłużenia.

Komunikat dla mieszkańców woj. lubelskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. lubelskiego

Wojewoda lubelski Krzysztof Komorski wydał rozporządzenie porządkowe ograniczające używanie wyrobów pirotechnicznych w miejscach publicznych w woj. lubelskim. Zakaz obowiązuje od 24 grudnia do 31 stycznia 2025 r., z wyjątkami.

PiS wróci do władzy? Jest nowy sondaż z ostatniej chwili
PiS wróci do władzy? Jest nowy sondaż

Polacy wierzą w powrót PiS do władzy w 2027 roku? Okazuje się, że Jarosław Kaczyński ma powody do zadowolenia.

REKLAMA

Jakub Pacan: Kosiniak-Kamysz już odcina kupony

Władysław Kosiniak-Kamysz może napsuć sporo krwi nie tylko prezydentowi Andrzejowi Dudzie, ale i reszcie kandydatów na prezydenta. Sam fakt, że jako pierwszy objawił swoją kandydaturę już daje mu profity, bo pokazuje, że PSL znowu staje się w polskiej polityce partią, z którą muszą się liczyć najwięksi.
/ źródło: Screen You Tube
Władysław Kosiniak-Kamysz ogłosił jako pierwszy, że będzie się ubiegał o fotel prezydenta Rzeczypospolitej. Ta deklaracja wsparta nieoczekiwanym poparciem Donalda Tuska zaczęła się z przytupem. Konkurencja polityczna zareagowała różnie na kandydata PSL. PO się z niego wyśmiewa lub ostentacyjnie lekceważy. Sławomir Neumann napisał z przekąsem na Twitterze, „8,5 proc. potrafi zaszumieć w głowie”, Bronisław Komorowski zarzucił mu rozbicie Koalicji Europejskiej, Sławomir Nitras w ogóle porównał go do Ryszarda Petru i wieszczy podobny koniec. Znaczy to tyle, że w Platformie się go boją, bo jest w stanie zabrać im część elektoratu i wzmocnić tym samym pozycję własnej partii.
 
W obozie Dobrej Zmiany też nie ma dobrej opinii o Kosiniaku-Kamyszu, co całkiem zrozumiałe. Lewica słowami Krzysztofa Gawkowskiego podchodzi do niego z szacunkiem i dystansem, „Kandydatura Kosiniaka-Kamysza nie jest zaskoczeniem, to naturalny kandydat PSL; szanowany i mocny w debatach” – mówił polityk Wiosny.
 
Niezależnie od emocji jakie wzbudza kandydatura Kosiniaka-Kamysza, szef PSL już odbiera premię za bycie pierwszym wśród kandydatów do Pałacu Prezydenckiego w postaci wzmocnienia swojej partii. PSL walczące do tej pory o przetrwanie i przy poparciu ośmiu i pół proc. jakie zyskało w wyborach sejmowych jest w stanie wystawić kandydata, który wzbudza strach i niepewność w partii rządzącej. Tym samy Ludowcy wypuszczają przekaz, że w polskim systemie partyjnym okazują się znowu partią choć małą, to niezwykle istotną, a nawet niezbędną w partyjnych układankach.
 
Start szefa PSL w wyścigu o fotel prezydenta rozjaśnia też sprawę Koalicji Polskiej tworu, który nie bardzo dawał się wcisnąć w wizerunek PSL, gdyż był zbyt ogólny i górnolotny i w silnych tożsamościowo ugrupowaniach partyjnych nie wiadomo co znaczył, ale za to doskonale komponuje się z wizerunkiem kandydata na „prezydenta wszystkich Polaków”. Kosiniak-Kamysz dużo wcześniej musiał już mieć ustaloną tę kandydaturę nie tylko z własną partią, ale i bardziej znaczącymi politykami opozycji m.in., szefem Rady Europejskiej.
 
Lider PSL nie zasypuje gruszek w popiele i idzie za ciosem. Tuż po decyzji Donalda Tuska o niekandydowaniu na prezydenta Polski, Kosiniak-Kamysz zwrócił się do opozycji z apelem, by zorganizować prawybory. – My jesteśmy do wyborów gotowi, to Platforma Obywatelska czekała chyba na decyzję Donalda Tuska, a nie. Musimy przyjąć rozwiązania innowacyjne, a nie iść utartą ścieżką, która doprowadziła do porażki. Myślę, że polityczną innowacją byłoby zorganizowanie szybko prawyborów szerszej opozycji, może nie całej, bo rozumiem lewicę, że ona chce wystawić swojego kandydata, ale w ramach Europejskiej Partii Ludowej, w ramach tej części opozycji, mogłoby dojść do takich prawyborów, to by była szansa na przejęcie inicjatywy – mówił w rozmowie z RMF FM.

Dzień później rozpoczął ofensywę medialną na temat związków partnerskich. „Można by było zaproponować referendum w sprawie związków partnerskich i wreszcie to rozstrzygnąć” – powiedział polityk PSL i to w medium dla tej sprawy symbolicznym, bo w „Gazecie Wyborczej”. Takie tworzenie „pseudowydarzeń” pokazuje, że w PSL wiedzą czym jest dobra kampania marketingowa i co jest istotne w dobie tablidyzacja polityki. Cóż z tego, że pomysł nie zostanie zrealizowany, skoro takie wrzutki medialne ustawiają agendę polityczna i tworzą politykowi „przewagę konkurencyjną”. W czasie, gdy nie wiemy jeszcze kto będzie kandydatem PO i lewicy na prezydenta wszystkie media od prawa do lewa komentują propozycję Kosiniaka-Kamysza ws. ewentualnego referendum. Kij w mrowisko został włożony, emocje poruszone, nagłówki grają już na jego nazwisko.
 
Politycy Prawa i Sprawiedliwości zarzucają mu, że osiem lat wspólnych rządów z PO, Koalicja Europejska z SLD i Zielonymi i wiele innych jeszcze przewin z lat 2007 – 20015 tak nadszarpnęły mu reputację, że nie ma realnych szans z urzędującą głową państwa.
 
Problem w tym, że o prestiżu i reputacji danego kandydata nie decydują jedynie wyborcy partii przeciwnych – w przypadku Kosiniaka-Kamysza są to wyborcy PiS – ale także zwolennicy opozycji oraz elektorat niezdecydowany. Są jeszcze odbiorcy nie identyfikujący się trwale konkretnymi wartościami politycznymi czy partiami, którzy wahają się komu oddać swój głos.


 

Polecane