[Krótko i na temat - recenzja] Wojna to nie zabawa dla chłopców
Przez pierwsze minuty nie byłem przekonany do filmu. Kolejny przegadany dokument, zebranie kilkunastu mężczyzn – wtedy chłopców – którzy opowiedzą o grozie wojny... nuda. Pomyliłem się. Smartfon nie kusił i został w plecaku. Z minuty na minuty historia brytyjskich rekrutów robi się coraz ciekawsza. Narratorami filmu są wyłącznie weterani I wojny światowej wybrani z ponad 600 godzin archiwalnych materiałów BBC i IWM z wywiadami, które złożyły się na porywający dokument „The War to End All Wars” z udziałem żołnierzy biorących udział w walkach. Słuchając opowieści, wyobrażamy sobie, że z nieokrzesanymi żołnierzami toczymy wojnę z wrogiem. Mamy sensację, dramat i komedię. Narratorzy opowieści o I wojnie światowej nie idealizują swoje walki. Mówią tak jak było, bez owijania w bawełnę. Wielu młodych wojowników nie miało jeszcze 18 lat i bardzo często oszukiwali reprezentantów wojska, żeby dostać się w kamasze. Ich jednym marzeniem było to, żeby dokopać Niemcom i nic więcej. Gdy już poznali wojskowy rygor ich upór zmniejszał się z dnia na dzień. Ćwiczenia fizyczne, musztra, długie marsze. Nie każdy wytrzymywał, ale ci co wytrzymali, przyznali, że wojsko dało im porządną szkołę życia. „I młodzi powstaną” jest naszpikowany śmiesznymi anegdotami, które rozśmieszą niejednego ponuraka.
Reżyser wykorzystał najnowocześniejsze techniki rekonstrukcji i koloryzacji oraz technologie 3D, aby odrestaurować stuletnie materiały filmowe, które starannie wyselekcjonował spośród setek godzin oryginalnych nagrań pochodzących z okresu I wojny światowej, przechowywanych w archiwach Imperial War Museum (IWM).
Przez to powstało poruszające dzieło. Dzięki wykorzystaniu innowacyjnych technik przekształcania nagrań zrealizowanych sto lat temu w materiał filmowy, który mógłby zostać nakręcony współcześnie, Reżyser „Władcy Pierścieni” wspomina pokolenie na zawsze napiętnowane globalną wojną, jednocześnie oddając mu hołd.
Film powstał z okazji 100-lecia zakończenia I wojny światowej. Jackson zadedykował go swojemu dziadkowi, który walczył na wojnie. Polscy filmowcy powinni się uczyć od Jacksona jak robić dobrą produkcję z historią w tle.
Bartosz Boruciak