[Tylko u nas] Natalia Sikora: "Nie lubię ściemy"

Cieszę się życiem, bo dostałam w dupę tyle razy od ludzi, którzy chcieli moim kosztem na chwilę zrobić sobie lepiej. Już nie jestem tak naiwna. Jestem bardziej asertywna – mówi Natalia Sikora, wokalistka, aktorka, autorka tekstów w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
Łukasz Pęcak / Makata [Tylko u nas] Natalia Sikora: "Nie lubię ściemy"
Łukasz Pęcak / Makata / Materiały prasowe

Najnowsza płyta „Ailatan” jest bardzo surowa. To jest główny cel w twojej działalności artystycznej?
 

– Tak. Wychowałam się na kontrkulturze. Kontrkultura ma w naturze odwrotność do wszystkiego, co jest.
 

Wydajesz po dłuższej przerwie autorskie wydawnictwo. Co się stało, że dopiero teraz?
 

– Musiałam do tego dojrzeć, żeby moje życie miało dla muzyki cały swój czas. Wierzę w to, że dzieje się to, co się ma dziać. Poznałam Darka Kozakiewicza, Agnieszkę Jaworską I Paco Sarra. Dotarło do mnie, że poznałam ludzi, z którymi twórczo się będę rozumiała.
 

Na „Ailatanie” jest bardzo dużo bluesa. Chcesz dać bluesowi drugie życie?
 

– Wszystko jest z bluesa. Podstawa muzyki zawsze była, jest i będzie w bluesie. Współczesna muzyka brzmieniowo i aranżacyjnie odchodzi od bluesa, czasami nawet rytmicznie. Ale wciąż ludzie mogą słyszeć harmonie bluesowe w r’n’b, czy techno. Jednak pamiętajmy, że ma to początek dźwiękowy w bluesie. Bluesa zawsze będę kochać całą sobą. Daliśmy sobie zadanie z muzykami, że musimy przekazać bluesa dzisiejszemu odbiorcy.
 

Co ci mówi dzisiejszy odbiorca?
 

– Jest zanudzony masowym myśleniem. Brakuje mu szczerości. Mówi mi, że z prawdą jest słabo. A ludzi przestaje cokolwiek łączyć.
 

Kompozycje na „Ailatanie” nie są kierowane do masowego odbiorcy…
 

– TO nie jest masowe, ale jest na takim poziomie, że może dotrzeć do mas. Wierzę w to.
 

Rock umiera?
 

– On ma to w swojej naturze, żeby umierać. On wiele razy umarł (śmiech).
 

Chcesz przekazać szczerość, prawdę i czystą formę, która jest twoją cechą charakterystyczną.
 

– Czysta forma jest prawdą. Życie nauczyło mnie, że każde kłamstwo prędzej czy później musi coś zniszczyć. Cholernie lubię, jak coś jest autentyczne i zgadza się z osobą, która to reprezentuje. Nie lubię ściemy.
 

Wygrałaś II edycję „The Voice of Poland”. Nie kłóciło ci się uczestnictwo w talent show z twoją wrażliwością?
 

– Nie. Repertuar, który wykonywałam, dotyczył mojej osobowości. Gdy zobaczyłam, że moje wykonanie „Cry Baby” w ciągu kilku godzin miało milion wyświetleń na YouTube to uznałam, że ludzie pragną rock ’n’ roll i jest on wciąż żywy. Jeżeli coś w nas powoduje jakąkolwiek reakcję, to warto to robić.
 

Mało jest polskich wokalistek takich jak ty. Nie jesteś masowa, ubolewasz nad tym?
 

– Nie. Nie mam takiej natury. Jeżeli na billboardy może zaprowadzić mnie ten świat, który ja proponuję, to będzie dobrze. Komunikatywność jest najważniejsza. Albo odbiorca chce z tobą porozmawiać albo nie.
 

Warsztat aktorski jest dla ciebie obciążeniem przy występach w roli wokalistki?
 

– Nie. Teatr dał mi bardzo dużo. Bez teatru moja dyscyplina wewnętrzna mogłaby pozostać na poziomie rockandrollowca-punkowca, gdyż byłam nim jako młody człowiek. Teatr doprowadził mnie do tego, że jak pracujesz nad sobą, to już nie jesteś wyłącznie rockandrollowcem. Tylko jesteś człowiekiem, który kocha rock’n’ rolla, ale potrzebuje dyscypliny, bo inaczej zginie, mam na myśli nałogi, odloty, itp. Warsztat mi nie przeszkadza. Miałam problem w Akademii Teatralnej, żeby tam wytrzymać.
 

No właśnie… jak taka niepokorna dusza mogła tam wytrzymać?
 

– Było to straszne. Przez pierwszy rok studiów co dwa tygodnie chciałam zabierać papiery z uczelni. Moi kumple mówili, żebym wytrzymała pierwszy rok i początek drugiego, a potem pójdzie.
 

I poszło…
 

– Po drodze z małymi problemami. Ważne jest, żeby uczył ciebie warsztatu człowiek, który ciebie zrozumie. Jeżeli twoim nauczycielem jest człowiek, który rozumie wyłącznie samego siebie, to niczego ciebie nie nauczy. Jeżeli w państwowej uczelni artystycznej pada sformułowanie, że robisz coś źle, to już jest koniec. Na szczęście było kilku profesorów w Akademii Teatralnej, z którymi przeżyłam genialną przygodę, to był odjazd. Z profesorami, którzy chcieli mnie potraktować po swojemu, to ja ich też potraktowałam bardzo po swojemu. I tak wyszło.
 

Walczysz z bylejakością w muzyce?
 

– Praca nad płytą jest ciężką harówą. Mam naturę twórcy. Jeżeli czegoś nie napiszę, nie narysuję albo nie zaśpiewam, to się bardzo źle czuję. Temu podporządkowałam całe swoje życie. Przy „Ailatanie” spotkałam się z ludźmi, którzy mają podobnie. Jak coś robimy, to na więcej niż 100 procent. To nie jest łatwe spotkać takich muzyków, na własnej drodze.
 

Janis Joplin, Witkacy oni mieli gen autodestrukcji. Ty też masz coś takiego w sobie?
 

– (śmiech) Każdy z nas to ma. Nad Janis, jako postacią, pracowałam, jak miałam 27 lat. Janis miał tyle lat, jak odeszła z tego świata. Po pracy nad Joplin byłam wykończona. Po 3 miesiącach czułam się, jakbym była w trasie koncertowej 3 lata. Była muzyka, był Voice, był teatr, były Debiuty w Opolu. Zrobiło się dużo wszystkiego. Jeździłam non stop do teatru Capitol we Wrocławiu, ze sztuką o Janis Joplin, żeby zrobić jej ukłon. W 2017 roku odbyła się premiera spektaklu od Édith Piaf w Teatrze Polonia w Warszawie. Jak pracowałam nad Édith, to dotarło do mnie jak kobiety – przez to że mam tyle tych hormonów – lubią się od środka masakrować. Dzięki tej pracy zrozumiałam, że też taka jestem i należy to opamiętać. Moja najnowsza płyta będzie się kojarzyła ludziom z ukojeniem i tym, że potrafię również zaśpiewać delikatnie. Nie muszę bez przerwy się wydzierać. Trzeba zamienić siłę w moc. Mogę non stop się wydzierać, ale współczesny świat wymaga u-ko-je-nia.
 

Język polski jest dla ciebie ważny w twórczości?
 

– Jest ważny i bardzo trudny. Ciężko jest ułożyć polski tekst do muzyki.

Dlaczego?
 

– On jest trudny, bo stajesz przed mikrofonem w studiu i masz frazy muzyczne. Nasz język ma dużo zbitek głoskowych, a muzyka lubi szeroko i dużo samogłosek. Dodaj jeszcze do tego akcenty. Jak nie poczujesz frazy muzycznej, to ciężko jest ułożyć tekst, a jeszcze trudniej jest nagrać to w studiu.
 

Kiedy nastąpił moment w twoim życiu, że muzyka wyprzedziła teatr?
 

– Muzyka jest tym, co kocham. Teatr zjawił się w moim życiu, bo warto było mieć jakieś wykształcenie. Nie chciałam iść do szkoły muzycznej, bo nie chciałam znać nut.
 

Jak to?
 

– To tak jak czytasz Norwida, a potem czytasz opracowanie doktora literaturoznawstwa, który rysuje schemat na podstawie wiersza poety. Chcę czuć muzykę do końca życia.
 

Do korporacji to ty nie pójdziesz?
 

– Na płycie jest utwór skierowany do prezesów korporacji „Korpopotwory” (śmiech). I z ukłonem i współczuciem dla ludzi, którzy muszą tam pracować.
 

Jak to jest żyć jako artystka poza wyścigiem szczurów obecnym w przemyśle muzycznym?
 

– Cieszę się życiem, bo dostałam w dupę tyle razy od ludzi, którzy chcieli moim kosztem na chwilę zrobić sobie lepiej. Już nie jestem tak naiwna. Jestem bardziej asertywna. Wreszcie spotykam Agnieszkę Jaworską, menedżerkę, która myśli o procesie. Myśli o artyście nie jako o produkcie. Na tym świecie nie jesteśmy produktami.


Rozmawiał: Bartosz Boruciak

 

 


 

POLECANE
Niemcy: Blisko trzy czwarte Niemców niezadowolonych z pracy kanclerza Merza [SONDAŻ] z ostatniej chwili
Niemcy: Blisko trzy czwarte Niemców niezadowolonych z pracy kanclerza Merza [SONDAŻ]

Po pół roku urzędowania kanclerza Niemiec Friedricha Merza z jego pracy niezadowolonych jest 72 proc. Niemców, a zadowolonych - 25 proc. - wynika z badania instytutu Forsa. W sondażu partyjnym blok chadecki Merza, CDU/CSU, pozostaje o dwa punkty procentowe za prawicowo-populistyczną AfD.

RCB alarmuje. Komunika dla mieszkańców woj. podkarpackiego z ostatniej chwili
RCB alarmuje. Komunika dla mieszkańców woj. podkarpackiego

Alert RCB w woj. podkarpackim: od 6 do 15 listopada 2025 r .z samolotów będą zrzucane przynęty ze szczepionką przeciw wściekliźnie dla lisów wolno żyjących. Ostrzeżenie wysłano do osób przebywających na terenie regionu.

Jesteś klientem PGE? Pilny komunikat z ostatniej chwili
Jesteś klientem PGE? Pilny komunikat

Ostrzegamy przed e-mailami o "zwrocie z PGE". To zwykły phishing. Fałszywa korekta faktury i "dekret" o obniżkach cen prądu mają skłonić do podania danych karty oraz kodu 3D Secure.

„Zbigniew Ziobro wie, jak walczyć z mafią, więc poradzi sobie z mafią Tuska” z ostatniej chwili
„Zbigniew Ziobro wie, jak walczyć z mafią, więc poradzi sobie z mafią Tuska”

W czwartek sejmowa komisja regulaminowa zajmie się wnioskiem prokuratury o uchylenie immunitetu byłemu ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze. Głos w sprawie zabrał Michał Woś, były wiceminister sprawiedliwości, który w ostrych słowach odniósł się do działań rządu i prokuratury.

Nie żyje 4-letnie dziecko. Tragedia w Kujawsko-Pomorskiem z ostatniej chwili
Nie żyje 4-letnie dziecko. Tragedia w Kujawsko-Pomorskiem

Tragiczny wypadek na DW 252 w Dąbrowie Biskupiej w woj. kujawsko-pomorskim: po zderzeniu bmw z fordem zmarło 4-letnie dziecko, a 30-letnia matka trafiła do szpitala.

IMGW wydał komunikat. Pogoda zaskoczy z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Pogoda zaskoczy

Wyż z centrum nad północno-wschodnią Ukrainą przynosi Polsce pogodny, dość ciepły dzień: temperatura od 10°C do 15°C. W piątek więcej chmur i zamgleń, chłodniej na północnym wschodzie (6–8°C).

„Śmieci”, „wataha psów”. Dziś wyrok ws. Frasyniuka, oskarżonego o znieważenie żołnierzy z ostatniej chwili
„Śmieci”, „wataha psów”. Dziś wyrok ws. Frasyniuka, oskarżonego o znieważenie żołnierzy

Sąd Okręgowy we Wrocławiu ma ogłosić w czwartek wyrok w procesie apelacyjnym byłego opozycjonisty Władysława Frasyniuka oskarżonego o znieważenie polskich żołnierzy. Chodzi o wypowiedź na temat mundurowych zabezpieczających polsko-białoruską granicę w 2021 r.

Przewodnicząca Bundestagu nie owija w bawełnę: Niemcy burdelem Europy z ostatniej chwili
Przewodnicząca Bundestagu nie owija w bawełnę: Niemcy burdelem Europy

Przewodnicząca Bundestagu Julia Klöckner domaga się zaostrzenia prawa dotyczącego prostytucji. Twierdzi, że obowiązujące przepisy nie chronią kobiet, a Niemcy stały się „burdelem Europy”. Jej zdaniem konieczny jest zakaz kupowania seksu i zamykanie domów publicznych – na wzór tzw. modelu nordyckiego.

Poseł Marcin Józefaciuk opuszcza Klub Koalicji Obywatelskiej. Ujawnił powody z ostatniej chwili
Poseł Marcin Józefaciuk opuszcza Klub Koalicji Obywatelskiej. Ujawnił powody

Marcin Józefaciuk poinformował, że rezygnuje z członkostwa w Klubie Parlamentarnym Koalicji Obywatelskiej. Decyzję ogłosił w środę wieczorem w serwisie X, podkreślając, że została ona wymuszona sposobem, w jaki odwołano go z sejmowej Komisji Edukacji i Nauki. "Bez rozmowy, bez wcześniejszej informacji, bez możliwości wyjaśnienia" – zaznaczył.

Samuel Pereira: „Żelazny” elektorat KO nie ma się czego bać tylko u nas
Samuel Pereira: „Żelazny” elektorat KO nie ma się czego bać

Afera działkowa zatacza coraz szersze kręgi i coraz mocniej uderza w obóz władzy. Rzecznik rządu Adam Szłapka, pytany o dymisję dyrektora Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa Henryka Smolarza, nie krył zdenerwowania. Odpowiadał wymijająco, a zamiast konkretów serwował kolejne oskarżenia wobec poprzedników z PiS.

REKLAMA

[Tylko u nas] Natalia Sikora: "Nie lubię ściemy"

Cieszę się życiem, bo dostałam w dupę tyle razy od ludzi, którzy chcieli moim kosztem na chwilę zrobić sobie lepiej. Już nie jestem tak naiwna. Jestem bardziej asertywna – mówi Natalia Sikora, wokalistka, aktorka, autorka tekstów w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
Łukasz Pęcak / Makata [Tylko u nas] Natalia Sikora: "Nie lubię ściemy"
Łukasz Pęcak / Makata / Materiały prasowe

Najnowsza płyta „Ailatan” jest bardzo surowa. To jest główny cel w twojej działalności artystycznej?
 

– Tak. Wychowałam się na kontrkulturze. Kontrkultura ma w naturze odwrotność do wszystkiego, co jest.
 

Wydajesz po dłuższej przerwie autorskie wydawnictwo. Co się stało, że dopiero teraz?
 

– Musiałam do tego dojrzeć, żeby moje życie miało dla muzyki cały swój czas. Wierzę w to, że dzieje się to, co się ma dziać. Poznałam Darka Kozakiewicza, Agnieszkę Jaworską I Paco Sarra. Dotarło do mnie, że poznałam ludzi, z którymi twórczo się będę rozumiała.
 

Na „Ailatanie” jest bardzo dużo bluesa. Chcesz dać bluesowi drugie życie?
 

– Wszystko jest z bluesa. Podstawa muzyki zawsze była, jest i będzie w bluesie. Współczesna muzyka brzmieniowo i aranżacyjnie odchodzi od bluesa, czasami nawet rytmicznie. Ale wciąż ludzie mogą słyszeć harmonie bluesowe w r’n’b, czy techno. Jednak pamiętajmy, że ma to początek dźwiękowy w bluesie. Bluesa zawsze będę kochać całą sobą. Daliśmy sobie zadanie z muzykami, że musimy przekazać bluesa dzisiejszemu odbiorcy.
 

Co ci mówi dzisiejszy odbiorca?
 

– Jest zanudzony masowym myśleniem. Brakuje mu szczerości. Mówi mi, że z prawdą jest słabo. A ludzi przestaje cokolwiek łączyć.
 

Kompozycje na „Ailatanie” nie są kierowane do masowego odbiorcy…
 

– TO nie jest masowe, ale jest na takim poziomie, że może dotrzeć do mas. Wierzę w to.
 

Rock umiera?
 

– On ma to w swojej naturze, żeby umierać. On wiele razy umarł (śmiech).
 

Chcesz przekazać szczerość, prawdę i czystą formę, która jest twoją cechą charakterystyczną.
 

– Czysta forma jest prawdą. Życie nauczyło mnie, że każde kłamstwo prędzej czy później musi coś zniszczyć. Cholernie lubię, jak coś jest autentyczne i zgadza się z osobą, która to reprezentuje. Nie lubię ściemy.
 

Wygrałaś II edycję „The Voice of Poland”. Nie kłóciło ci się uczestnictwo w talent show z twoją wrażliwością?
 

– Nie. Repertuar, który wykonywałam, dotyczył mojej osobowości. Gdy zobaczyłam, że moje wykonanie „Cry Baby” w ciągu kilku godzin miało milion wyświetleń na YouTube to uznałam, że ludzie pragną rock ’n’ roll i jest on wciąż żywy. Jeżeli coś w nas powoduje jakąkolwiek reakcję, to warto to robić.
 

Mało jest polskich wokalistek takich jak ty. Nie jesteś masowa, ubolewasz nad tym?
 

– Nie. Nie mam takiej natury. Jeżeli na billboardy może zaprowadzić mnie ten świat, który ja proponuję, to będzie dobrze. Komunikatywność jest najważniejsza. Albo odbiorca chce z tobą porozmawiać albo nie.
 

Warsztat aktorski jest dla ciebie obciążeniem przy występach w roli wokalistki?
 

– Nie. Teatr dał mi bardzo dużo. Bez teatru moja dyscyplina wewnętrzna mogłaby pozostać na poziomie rockandrollowca-punkowca, gdyż byłam nim jako młody człowiek. Teatr doprowadził mnie do tego, że jak pracujesz nad sobą, to już nie jesteś wyłącznie rockandrollowcem. Tylko jesteś człowiekiem, który kocha rock’n’ rolla, ale potrzebuje dyscypliny, bo inaczej zginie, mam na myśli nałogi, odloty, itp. Warsztat mi nie przeszkadza. Miałam problem w Akademii Teatralnej, żeby tam wytrzymać.
 

No właśnie… jak taka niepokorna dusza mogła tam wytrzymać?
 

– Było to straszne. Przez pierwszy rok studiów co dwa tygodnie chciałam zabierać papiery z uczelni. Moi kumple mówili, żebym wytrzymała pierwszy rok i początek drugiego, a potem pójdzie.
 

I poszło…
 

– Po drodze z małymi problemami. Ważne jest, żeby uczył ciebie warsztatu człowiek, który ciebie zrozumie. Jeżeli twoim nauczycielem jest człowiek, który rozumie wyłącznie samego siebie, to niczego ciebie nie nauczy. Jeżeli w państwowej uczelni artystycznej pada sformułowanie, że robisz coś źle, to już jest koniec. Na szczęście było kilku profesorów w Akademii Teatralnej, z którymi przeżyłam genialną przygodę, to był odjazd. Z profesorami, którzy chcieli mnie potraktować po swojemu, to ja ich też potraktowałam bardzo po swojemu. I tak wyszło.
 

Walczysz z bylejakością w muzyce?
 

– Praca nad płytą jest ciężką harówą. Mam naturę twórcy. Jeżeli czegoś nie napiszę, nie narysuję albo nie zaśpiewam, to się bardzo źle czuję. Temu podporządkowałam całe swoje życie. Przy „Ailatanie” spotkałam się z ludźmi, którzy mają podobnie. Jak coś robimy, to na więcej niż 100 procent. To nie jest łatwe spotkać takich muzyków, na własnej drodze.
 

Janis Joplin, Witkacy oni mieli gen autodestrukcji. Ty też masz coś takiego w sobie?
 

– (śmiech) Każdy z nas to ma. Nad Janis, jako postacią, pracowałam, jak miałam 27 lat. Janis miał tyle lat, jak odeszła z tego świata. Po pracy nad Joplin byłam wykończona. Po 3 miesiącach czułam się, jakbym była w trasie koncertowej 3 lata. Była muzyka, był Voice, był teatr, były Debiuty w Opolu. Zrobiło się dużo wszystkiego. Jeździłam non stop do teatru Capitol we Wrocławiu, ze sztuką o Janis Joplin, żeby zrobić jej ukłon. W 2017 roku odbyła się premiera spektaklu od Édith Piaf w Teatrze Polonia w Warszawie. Jak pracowałam nad Édith, to dotarło do mnie jak kobiety – przez to że mam tyle tych hormonów – lubią się od środka masakrować. Dzięki tej pracy zrozumiałam, że też taka jestem i należy to opamiętać. Moja najnowsza płyta będzie się kojarzyła ludziom z ukojeniem i tym, że potrafię również zaśpiewać delikatnie. Nie muszę bez przerwy się wydzierać. Trzeba zamienić siłę w moc. Mogę non stop się wydzierać, ale współczesny świat wymaga u-ko-je-nia.
 

Język polski jest dla ciebie ważny w twórczości?
 

– Jest ważny i bardzo trudny. Ciężko jest ułożyć polski tekst do muzyki.

Dlaczego?
 

– On jest trudny, bo stajesz przed mikrofonem w studiu i masz frazy muzyczne. Nasz język ma dużo zbitek głoskowych, a muzyka lubi szeroko i dużo samogłosek. Dodaj jeszcze do tego akcenty. Jak nie poczujesz frazy muzycznej, to ciężko jest ułożyć tekst, a jeszcze trudniej jest nagrać to w studiu.
 

Kiedy nastąpił moment w twoim życiu, że muzyka wyprzedziła teatr?
 

– Muzyka jest tym, co kocham. Teatr zjawił się w moim życiu, bo warto było mieć jakieś wykształcenie. Nie chciałam iść do szkoły muzycznej, bo nie chciałam znać nut.
 

Jak to?
 

– To tak jak czytasz Norwida, a potem czytasz opracowanie doktora literaturoznawstwa, który rysuje schemat na podstawie wiersza poety. Chcę czuć muzykę do końca życia.
 

Do korporacji to ty nie pójdziesz?
 

– Na płycie jest utwór skierowany do prezesów korporacji „Korpopotwory” (śmiech). I z ukłonem i współczuciem dla ludzi, którzy muszą tam pracować.
 

Jak to jest żyć jako artystka poza wyścigiem szczurów obecnym w przemyśle muzycznym?
 

– Cieszę się życiem, bo dostałam w dupę tyle razy od ludzi, którzy chcieli moim kosztem na chwilę zrobić sobie lepiej. Już nie jestem tak naiwna. Jestem bardziej asertywna. Wreszcie spotykam Agnieszkę Jaworską, menedżerkę, która myśli o procesie. Myśli o artyście nie jako o produkcie. Na tym świecie nie jesteśmy produktami.


Rozmawiał: Bartosz Boruciak

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe