Ryszard Czarnecki: Timmermans jest bezwstydny, a Trzaskowski ściga się z Biedroniem
Parlament Europejski uchwalił rezolucję według której działalność środowisk pro-life i sprzeciw wobec przywilejów LGBT to zachowania godzące w prawa człowieka. Wezwał również Komisję Europejską do działań na rzecz postulatów organizacji feministycznych i ideologii gender....
Ryszard Czarnecki: „Ostatnie podrygi zdychającej ostrygi”-mówią niektórzy złośliwcy. Chciałoby się te sytuację skomentować prześmiewczo, ale sprawa jest poważna. Od kilku miesięcy obserwujemy próby dopychania kolanem różnych regulacji, rezolucji mających bardzo jednoznaczny lewicowo-liberalny charakter ideologiczny. Te gwałtowne wysiłki, aby przed wyborami europejskimi 26 maja te „wajchę” w PE w Brukseli i Strasburgu przesunąć jak najbardziej w lewo mogą i śmieszyć i irytować, ale to w zasadzie, w wymiarze politycznym, dobra wiadomość. Dobra, ponieważ oznacza, że liberałowie i lewica uchwalając dziś bardzo zideologizowane rezolucje i korygując dyrektywy już wiedzą, że w przyszłym europarlamencie będzie im znacznie trudniej pozyskać większość pozwalającą na przepychanie takich kwestii . I że dla nich to ostatni moment by takie rewolucyjne, lewackie historie wymuszać na Parlamencie Europejskim. Po majowych wyborach będzie im już dużo trudniej.
Rezolucja jest tylko aktem woli, a nie obowiązującym prawem. Nie obawia się pan, że jeśli jednak wybory do PE nie potwierdzą przypuszczeń, że Europa skręca w prawo to za chwile może okazać się, że na bazie rezolucji ktoś przygotuje zmiany pozwalające na ściganie oponentów LGBT w ramach np. walki rzeczone prawa człowieka?
Formalnie te sprawy są oczywiście w gestii krajów członkowskich UE, więc teoretycznie nie powinniśmy się obawiać, że dojdzie do opisanej przez Pana sytuacji. Z drugiej jednak strony pamiętamy, że polityka imigracyjna też była do niedawna formalnie w gestii poszczególnych państw, po czym jednak okazało się, że decyzje zapadają na forum całej UE. Czyli pojawiła się niepokojąca praktyka, że w trakcie gry zmieniamy obowiązujące reguły. Na szczęście Polska wymusiła praktyczne prawo weta przez państwo członkowskie. Niestety, tak jak wspomniałem, obserwujemy pewną tendencję do terroryzowania przez chwilową większość chwilowej mniejszości w Parlamencie Europejskim, zwłaszcza, choć nie tylko w sprawach natury obyczajowej, moralnej i ideologicznej.
Franz Timmermans zaangażował się w kampanię wyborczą w Polsce. Wspiera m.in. kampanię Włodzimierza Cimoszewicza, wcześniej Roberta Biedronia
To złamanie uchwalanych przez sama Unię reguł gry. To złamanie unijnego prawa, bo Timmermans nie wziął urlopu przyjeżdżając do Polski- a sprawdziłem to skrupulatnie- jako pierwszy wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. Uczynił inaczej niż nasz sąsiad, też wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, Maros Sefcovic, który kandydując na prezydenta Słowacji urlop wziął. Timmermans jest bezwstydny i nie ma żadnych moralnych hamulców. Realizując swoją partyjniacka politykę jako kandydat socjalistów na szefa KE narusza suwerenność naszego kraju. Inna rzecz, że pan Biedroń go zaprasza i dopieszcza, robi to też SLD. Generalnie mamy do czynienia ze strony polityków i Koalicji Europejskiej „ Wiosny” z kontynuacją bardzo niechlubnej karty w polskiej historii tych środowisk politycznych, od średniowiecza do teraz, które przegrywając walkę polityczną w kraju uciekali się do żebrania o pomoc zewnętrzną na zagranicznych dworach.
A skoro mowa o kwestiach ideologicznych, światopoglądowych to nie sposób nie zapytać o Warszawę, z której startuje pan do PE. Prezydent miasta podpisał niedawno deklarację LGBT plus, zrobił to przy sporym poparciu części – zwłaszcza młodych- mieszkańców miasta...
Rzeczywiście, fakty są takie, że Warszawa w pierwszej turze wybrała kogoś kto bardzo jednoznacznie deklarował swój daleko idący lewicowy liberalizm ideologiczny. Wydawało się jednak, że jak wygra z kandydatem PiS to nie będzie już taktycznie dalej sięgał po głosy lewicy. Okazało się, że Rafał Trzaskowski stał się zakładnikiem lewicowych organizacji i wyborców, stąd podpisanie deklaracji LGBT plus. Wygląda też na to, że był wykonawcą pewnego planu politycznego, wyścigu pomiędzy PO i Partią Wiosna Roberta Biedronia o glosy elektoratu skrajnie liberalnego, zaś kierownictwo Platformy uznało, że podpisanie przez ich prezydenta stolicy „Deklaracji LGBT plus” odbierze polityczny tlen Biedroniowi . Tyle, że na tej wojnie domowej środowisk liberalnych i lewackich stracili warszawiacy.
(…)
Zakłada pan, że Koalicja Europejska osłabnie, zacznie się rozpadać, ale już 4 czerwca ma zostać ogłoszony ruch, którego patronem ma stać się Donald Tusk. Wróci z Europy na białym koniu, zdetronizuje Schetynę na fotelu lidera opozycji i stanie na jej czele?
Nie na rumaku, tylko na chabecie. Proszę nie żartować, Panie Redaktorze. Uważam, że Donald Tusk wróci w sensie nie fizycznym, ale politycznym do kraju tylko wtedy, gdy będzie miał realne szanse uzyskania roli lidera opozycji. Ma jednak problem ponieważ pojawił się inny „samiec Alfa”, myślę tutaj o Grzegorzu Schetynie. Ich potencjalna rywalizacja o to, kto faktycznie kierować ma obozem anty-PiS będzie może kuluarowa, ale bardzo krwawa i wyniszczająca obu pretendentów. Schetyna pokazał już duża sprawność w politycznych gierkach, których efektem było spacyfikowanie kolejnych konkurentów do roli przywódcy PO; mówię tutaj zarówno o Ewie Kopacz, Borysie Budce, jak i o Sławomirze Neumanie. Reasumując :Schetyna nie będąc charyzmatycznym politykiem, który porywa tłumy jest dość sprawnym graczem kuluarowym, potrafiącym wyraźnie „wejść w szkodę” Tuskowi. Nie sądzę by Tusk tak pospiesznie do Polski politycznie wracał. On oczywiście bardzo by tego chciał ,natomiast obecnie w kraju nie ma „dobrej pogody” dla Tuska i długo nie będzie. Może on „poczuć krew” i szanse dla siebie tylko wtedy, gdyby gwałtownie spadły sondaże Prawa i Sprawiedliwości, a na to się nie zanosi.
(…)