[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Przeniesiemy Katyń do Polski?
![[Tylko u nas] Tadeusz Płużański: Przeniesiemy Katyń do Polski?](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/31367.jpg)
Adresat listu nie wrócił do rodziny, został skrytobójczo zamordowany przez NKWD.
Ostatni list
W listach z Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska pojawia się życzenie - powrót do wolnej Polski. Czy teraz, po latach, będzie można wreszcie zrealizować testament ofiar?
- Nasi mężowie i ojcowie na pewno nie chcieliby pozostawać przez następne lata na nieludzkiej ziemi
– mówiła mi przed laty Witomiła Wołk-Jezierska, córka oficera WP zamordowanego w lesie katyńskim.
Wincenty Wołk, rocznik 1909, był porucznikiem artylerii ciężkiej, wykładowcą Mazowieckiej Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii im. Józefa Bema w Zambrowie. Pojmany przez Armię Czerwoną 17 września 1939 r. we Włodzimierzu Wołyńskim, jako jeniec wojenny trafił do obozu w Kozielsku.
- Urodziłam się już w Rumunii, w 1940 r. 6 marca ojciec napisał z Kozielska, żeby poczekać na niego z chrztem
- wspomina Jezierska.
- To był jego ostatni list.
Nekropolia pod Warszawą
Polskie miejsca kaźni w Katyniu i Miednoje przez lata były bardzo skromne i słabo oznakowane. W lesie w Miednoje stał jedynie niewielki drogowskaz: „Polski Cmentarz”. Dalej, na pagórku głaz z napisem po rosyjsku: „Pomnik ku czci ofiar totalitaryzmu”. W Katyniu było podobnie - tylko symboliczny kamień z krzyżem i niewielka mogiła. Napisy: „Ofiarom represji politycznych ...”, „Polskim oficerom poległym w Katyniu”.
Po kilku latach prac ekshumacyjnych, setkach listów i próśb, wygląd terenu w końcu się zmienił. Rosyjskie i ukraińskie władze zgodziły się na budowę polskich cmentarzy wojennych.
Równie długo trwają starania części środowisk katyńskich o sprowadzenie zwłok pomordowanych do kraju. Wkrótce po 1989 r. powstał pomysł utworzenia pod Warszawą Sanktuarium Męczenników Polskich, z katakumbami katyńskimi i pełnymi informacjami o ofiarach. Potem nazwę zmieniono na Nekropolię Katyńską. Projekt zabudowy podzielił teren na cztery sektory: kozielski, ostaszkowski, starobielski i więzienno-obozowy (dla 7305 poległych w miejscach dotąd nieznanych). Nad grobami miała górować bazylika Matki Boskiej Katyńskiej. Muzeum Pamięci zgromadziłoby dokumentację mordów, przedmioty uzyskane podczas ekshumacji i ofiarowane przez rodziny.
Zabierają do Ojczyzny
Jeden z argumentów za przeniesieniem szczątków do Polski brzmi: Rodziny zamordowanych, ludzie starzy i schorowani nie mają ani sił, ani pieniędzy, aby odwiedzać miejsca kaźni na Wschodzie.
Przez lata część rodzin pisała wnioski do najwyższych władz Rzeczpospolitej o sprowadzenie do Polski zwłok ich bliskich. Odpowiedzi były wymijające, albo w ogóle ich nie było.
W nawiązaniu do wniosków, ówczesny sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Przewoźnik pisał, że nie ma możliwości całkowitej identyfikacji poszczególnych szczątków i ich indywidualnych ekshumacji z masowych mogił, a wola kilkunastu osób „nie może przeważyć woli kilkunastu tysięcy członków Rodzin Katyńskich”. Andrzej Przewoźnik powoływał się tym samym na uchwały Zjazdu Federacji Rodzin Katyńskich ze stycznia 1996 r. (brak zgody na przeniesienie zwłok do kraju i poparcie budowy cmentarzy wojskowych w miejscu pogrzebania ofiar).
- Przewiezienie szczątków naszych ojców do kraju nie jest ani wielkim problemem finansowym, ani technicznym. Wystarczy tylko odrobina dobrej woli
– uważa Wanda Rodowicz, wnuczka zamordowanego w Katyniu mjr WP Stanisława Rodowicza (rodzina por. Jana Rodowicza „Anody”, ale też Maryli Rodowicz).
- Inne państwa poszukują, ekshumują i zabierają zwłoki swoich żołnierzy do ojczyzny. Tak zrobili Niemcy z poległymi w Rosji.
Umowa dopuszcza likwidację
Jacek Trznadel, członek Polskiej Fundacji Katyńskiej, autor słynnej „Hańby domowej” był przeciwny idei: powrót zwłok do Polski byłby na rękę Rosjanom, gdyż ślady zbrodni uległyby zatarciu. A legendarny kurier z Warszawy Jan Nowak-Jeziorański dodawał, że cmentarze w Katyniu, Charkowie i Miednoje będą przypominać o mordzie i jego sprawcach przyszłym pokoleniom Rosjan.
- Dla nas najważniejsza jest świadomość młodych Polaków. Jeśli zwłoki polskich oficerów pozostaną na Wschodzie, nie wytworzy się u nas kult ofiar
– odpowiadała Wanda Rodowicz.
W 1994 r. Polska podpisała z Rosją i Ukrainą umowę o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji. Umowa zakłada m. in., że po ekshumacji, na życzenie rodzin lub władz kraju, może nastąpić „przekazanie szczątków zwłok żołnierzy i osób cywilnych do pochowania w ojczyźnie”. W artykule piątym czytamy: „Jeśli teren będący miejscem pamięci i spoczynku lub jego część, ze względu na wyższą konieczność państwową jest niezbędny dla innych celów, wówczas Strona, na której terytorium państwowym ten teren się znajduje, zmieni jego granice lub wydzieli inny odpowiedni teren i poniesie wszystkie koszty powtórnego pochówku i urządzenia cmentarza”.
- Umowa dopuszcza likwidację polskich cmentarzy, na przykład, gdy ktoś będzie chciał wybudować na ich miejscu autostradę
- podkreśla Witomiła Wołk-Jezierska.
- Zresztą jakie to cmentarze? Cmentarze wojenne powstają po bitwach, a żołnierze są grzebani oddzielnie, według narodowości. W Katyniu żaden z oficerów nie zginął z bronią w ręku i nie został pochowany. Tam nie ma grobów, są doły śmierci. Były one wielokrotnie profanowane, m. in. podczas ekshumacji, na zwłoki wyrzucano śmieci, a w Miednoje spuszczono szambo.
Bez gwarancji
Decyzja o rozstrzelaniu 14 700 polskich jeńców i 11 tys. polskich obywateli przetrzymywanych w więzieniach w zachodnich obwodach Białorusi i Ukrainy została wydana przez Biura Politycznego KC WKP(b) 5 marca 1940 r. Obozy w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku utworzono już 3 października 1939 r., na rozkaz ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRR Ławrientija Berii. NKWD rozpoczęło likwidację Polaków w kwietniu 1940 r. Po przybyciu na stację Gniezdowo, ładowano ich na ciężarówki i przewożono do lasu katyńskiego. Tam od razu odbywała się egzekucja. Jeńcy z obozu ostaszkowskiego byli rozstrzeliwani w Twerze, ze starobielskiego w Charkowie.
Wersja sowiecka brzmiała: Polacy zostali wypuszczeni na wolność, a ich dalszy los nie jest znany. Po odkryciu grobów katyńskich przez Niemców w kwietniu 1943 r. stanowisko Moskwy uległo niewielkiej zmianie. Podczas rozmowy z polskimi przedstawicielami Beria miał powiedzieć: „zróbcie ich spisy, ale dużo już ich nie ma, gdyż zrobiliśmy wielki błąd, oddając ich większość Niemcom”.
Prawdę o Katyniu Rosjanie ukrywali przez pół wieku. Pod wersją o niemieckiej zbrodni skwapliwie podpisywali się polscy komuniści i ... państwa zachodnie. Oficjalne dementi przyszło dopiero w kwietniu 1990 r., kiedy ZSRR przyznał się, że zbrodnia jest dziełem stalinowskiego NKWD.
- Pamiętając o historii, nie mamy żadnych gwarancji, że cmentarze w Rosji i na Ukrainie nie zostaną w przyszłości zniszczone, albo zlikwidowane
– uważa Witomiła Wołk-Jezierska.
- Katyń to namacalny ślad sowieckiego totalitaryzmu i nie można pozwolić, aby został wymazany z pamięci. Wystarczą przykłady polskich cmentarzy we Lwowie i w Wilnie, aby wątpić w dobre intencje drugiej strony. Po gułagach nie zostało nic. Cmentarz w Polsce położy kres zamiarowi Stalina, aby zatrzeć historię zamordowanych ludzi. Tylko w kraju mogą liczyć na godny pochówek. Na Wschodzie powinny zostać jedynie symboliczne miejsca pamięci.
Obława na Kaczmarskiego
„Oto świat bez śmierci. Świat śmierci bez mordu,
Świat mordu bez rozkazu, rozkazu bez głosu.
Świat głosu bez ciała i ciała bez Boga,
Świat Boga bez imienia, imienia - bez losu.
Jest tylko jedna taka świata strona,
Gdzie coś, co nie istnieje - wciąż o pomstę woła.
Gdzie już śmiechem nawet mogiła nie czczona,
Dół nieominięty - dla orła, sokoła...
O pewnym brzasku w katyńskim lasku
Strzelali do nas Sowieci...”
Jacek Kaczmarski, „Ballada Katyńska”
Jacek Kaczmarski, poeta, prozaik, kompozytor, bard, niedawno stracił w Warszawie ulicę. Obława na Kaczmarskiego powiodła się. Musiał ustąpić miejsca Zygmuntowi Modzelewskiemu, komunistycznemu ekonomiście. W 1945 r. Modzelewski był ambasadorem RP w ZSRS, stalinowskim wiceministrem, a później ministrem spraw zagranicznych, członkiem Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i Rady Państwa PRL, posłem do komunistycznej Krajowej Rady Narodowej i na Sejm PRL.
Tadeusz Płużański