Ryszard Czarnecki: Anty-PiS-owscy trendsetterzy i posłuszni celebryci...

Celebryci żyją w „bańce”, by użyć określenia nawróconego na antyestablishment Roberta Biedronia: oglądają TVN, słuchają TOK FM, czytają „Wyborczą”, surfują po necie (można tu postawić inne medialne tytuły). Przekonanie mniejszości, nieraz wyraźnej mniejszości, że jest się większością, siłą dominującą, a już za chwilę obejmie władzę polityczną, ale rząd dusz mając już od dawna, jest proste, pod warunkiem stworzenia zamkniętego obiegu medialnego.
 Ryszard Czarnecki: Anty-PiS-owscy trendsetterzy i posłuszni celebryci...
/ pexels.com
Moja koleżanka z klasy w liceum skończyła weterynarię i od lat pracowała w tym zawodzie. Przed laty była inicjatorką powołania specjalnego stowarzyszenia skupiającego weterynarzy zajmujących się „małymi” zwierzętami (pies, kot, chomik etc.) w odróżnieniu od zwierząt hodowlanych (koń, świnia, itp). „Od zawsze” była we władzach tego stowarzyszenia jako jego inicjator i współzałożyciel. Zdarzyło jej się parokrotnie na posiedzeniach zarządu czy kongresach przyznać, ze na przykład głosowała na Andrzeja Dudę, jest za PiS-em, a jej szkolny kolega Czarnecki został niesłusznie odwołany tylko dlatego, że bronił  Polski. Przyszły wybory w stowarzyszeniu, pierwsze „za PiS-u”. Antypisowska „spółdzielnia” wycięła ją, nie chcąc pamiętać, że to ona wystąpiła z inicjatywą zorganizowania się środowiska.

Czemu o tym piszę? Bo identyczny ostracyzm, tyle że do sześcianu, albo i potęgi „n-tej”, panuje w środowiskach artystycznych czy szerzej celebryckich. Ba, weterynarz dalej będzie leczył koty, żółwie i kanarki, choć pewnie mu przykro, że z powodów czysto politycznych, na fali antypisizmu nie będzie już reprezentantem branży. Ale co ma zrobić aktor czy reżyser, który nie chce śpiewać w antykaczystowskim chórze? Artysta żyje z zamówień. Oferta państwa dotyczy głównie okazjonalnych i epizodycznych występów z okazji rocznic narodowych. To może i dobre, ale jako uzupełnienie właściwych gaży i stawek. Tymczasem środowiskowi trendsettrzy jasno wytyczają antypisowskie drogowskazy. Polecam nawet nie tyle wyczyny słowne Krystyny Jandy czy Agnieszki Holland, bo forma i treść ich histerii jest tak skrajna, że szereg osób zraża, ale wywiady publikowane w „Gazecie Wyborczej” z różnymi tuzami (pisarzami, reżyserami, muzykami, aktorami). Ani -Boże broń! - nie opowiadają się za PiS, ani nie bronią formacji Jarosława Kaczyńskiego, ale rozpaczliwie prezentują swoisty współczesny eskapizm, w ramach którego uciekają od ocen obecnej sytuacji politycznej w kraju. Jak im wtedy „GW” dociska śrubę, aby wreszcie wydusili pół słowa o konstytucji czy rzekomo zagrożonej demokracji. Przekaz jest oczywisty: baczność, w lewo patrz. Bez żadnych tam herbertowsko-norwidowskich „światło-cieni”. Oczywiście „antypisizm”, choć intelektualnie ubogi, to opłaca się tym, którzy  występują pod jego sztandarem. Ich się promuje, dostają role, dotacje do filmów, zagraniczne stypendia dla twórców czy choćby możliwość obecności na różnego rodzaju festiwalach. Jak Cię tam nie ma – to wyraźnie nie istniejesz. A jak nawet istniejesz, to raczej jest to wegetacja poza głównym nurtem. Opozycyjne media dopieszczają takich artystów − „obrońców konstytucji”, przekazują ich z redakcji do redakcji, aby „rekord medialny” był później argumentem przy kolejnym zatrudnieniu do filmu, możności wydania książki, itd., itp.
 
Celebryci żyją w „bańce”, by użyć określenia nawróconego na antyestablishment Roberta Biedronia: oglądają TVN, słuchają TOK FM, czytają „Wyborczą”, surfują po necie (można tu postawić inne medialne tytuły). Przekonanie mniejszości, nieraz wyraźnej mniejszości, że jest się większością, siłą dominującą, a już za chwilę obejmie władzę polityczną, ale rząd dusz mając już od dawna, jest proste, pod warunkiem stworzenia zamkniętego obiegu medialnego.

W niemieckim filmie „Good bye, Lenin!” jest scena, gdy syn walczący w obronie matki, funkcjonariuszki komunistycznej partii w dawnej NRD, której ciężka wielomiesięczna choroba pozwoliła nie zorientować się, że komuna już padła – by w tym ją utwierdzić dobry syn specjalnie montuje rzekome dzienniki telewizyjne, aby matka nie dowiedziała się, że Ericha Honeckera i wschodnioniemieckiego komunizmu już dawno nie ma.

Mam wrażenie graniczące z pewnością, że w podobnym „wirtualu”, żyje też spora grupa celebrytów („made in III RP”), nawet jeśli wiedzą, że w wyniku demokratycznych wyborów społeczeństwo pogoniło PO, to są święcie przekonani, że to tylko chwilowe, że to tylko przejściowe „usterki w  programie”.

I tak to się toczy…
 
*tekst ukazał się w grudniowym numerze „Nowego Państwa”
 
 

 

POLECANE
Straż Graniczna wydała niepokojący komunikat z ostatniej chwili
Straż Graniczna wydała niepokojący komunikat

Straż Graniczna wydała nowy komunikat.

Chińczycy mają dosyć, Polska może stracić fabrykę Izery z ostatniej chwili
Chińczycy mają dosyć, Polska może stracić fabrykę Izery

Jak informuje portal Energetyka24, Hiszpania intensywnie pracuje nad tym, by przyciągnąć inwestycję chińskiego producenta samochodów Geely, który planuje budowę fabryki w Europie. Fabryka miała powstać w Polsce i produkować elektryczne samochody marki Izera, jednak opóźnienia po stronie polskiej wywołują niecierpliwość Chińczyków. Madryt wykorzystuje ten impas, co stawia Polskę w trudnej sytuacji.

Znany polski piłkarz zakończył karierę z ostatniej chwili
Znany polski piłkarz zakończył karierę

Ariel Borysiuk ogłosił zakończenie kariery piłkarskiej. 33-latek występował m.in. w Legii Warszawa, Lechii Gdańsk, Wiśle Płock, Jagiellonii Białystok, Queens Park Rangers i Kaiserslautern. Defensywny pomocnik 12 razy zagrał w reprezentacji Polski.

Taniec z Gwiazdami. Burza w sieci po publikacji nagrania z Julką Żugaj z ostatniej chwili
Taniec z Gwiazdami. Burza w sieci po publikacji nagrania z Julką Żugaj

Sieć obiegło zabawne nagranie z udziałem Julii Żugaj i jej partnera tanecznego Wojciecha Kuciny.

Komunikat dla mieszkańców Gdańska z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Gdańska

W nocy z piątku na sobotę rozpoczyna się remont przejazdu na skrzyżowaniu ul. Oliwskiej i Przemysłowej.

Izrael kolejny raz ostrzelał siły pokojowe ONZ. Jest reakcja MON z ostatniej chwili
Izrael kolejny raz ostrzelał siły pokojowe ONZ. Jest reakcja MON

– Strona polska z całą stanowczością potępia izraelski niedopuszczalny ostrzał bazy sił pokojowych UNIFIL w Libanie – powiedział w piątek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. – Polska monitoruje sytuację, wspiera i podejmuje sojusznicze działania w regionie – podkreślił.

Palikot nie wyjdzie z aresztu? Nowe informacje z ostatniej chwili
Palikot nie wyjdzie z aresztu? Nowe informacje

Do wrocławskiego sądu wpłynęło zażalenie prokuratury na zastosowanie wobec Janusza Palikota dwumiesięcznego, warunkowego aresztu. Były polityk podejrzany jest o oszustwo i przywłaszczenie mienia. Sprawa dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln zł.

Izrael znów ostrzelał stanowiska sił pokojowych ONZ. Celowo zniszczono kamery z ostatniej chwili
Izrael znów ostrzelał stanowiska sił pokojowych ONZ. Celowo zniszczono kamery

Wojska izraelskie ostrzelały w piątek wieżę strażniczą przy kwaterze głównej sił pokojowych ONZ w Libanie (UNIFIL) w mieście Nakura, raniąc dwie osoby – przekazała agencja Reutera za źródłem w ONZ. W czwartek informowano o ostrzelaniu trzech stanowisk UNIFIL.

Niemcy: Atak nożownika. Polak walczy o życie Wiadomości
Niemcy: Atak nożownika. Polak walczy o życie

Polski kibic Górnika Zabrze został ciężko ranny nożem w niemieckiej Kolonii. Wszystko działo się przed pożegnalnym meczem Lukasa Podolskiego.

Niemiecki raj rosyjskiego oligarchy tylko u nas
Niemiecki raj rosyjskiego oligarchy

Alisher Usmanow urodził się w 1953 roku w Taszkencie, stolicy Uzbekistanu. Jako obywatel Uzbekistanu, według Bloomberga, Usmanow zaliczany jest do pierwszej dziesiątki najbogatszych Rosjan. Jego majątek ma wynosić około 19 miliardów dolarów. Należy do grupy 16 miliarderów z kręgu Putina, którzy są objęci sankcjami przez USA, Wielką Brytanię czy Unię Europejską. W rezultacie Unia Europejska zamroziła wszystkie jego aktywa na obszarze UE.

REKLAMA

Ryszard Czarnecki: Anty-PiS-owscy trendsetterzy i posłuszni celebryci...

Celebryci żyją w „bańce”, by użyć określenia nawróconego na antyestablishment Roberta Biedronia: oglądają TVN, słuchają TOK FM, czytają „Wyborczą”, surfują po necie (można tu postawić inne medialne tytuły). Przekonanie mniejszości, nieraz wyraźnej mniejszości, że jest się większością, siłą dominującą, a już za chwilę obejmie władzę polityczną, ale rząd dusz mając już od dawna, jest proste, pod warunkiem stworzenia zamkniętego obiegu medialnego.
 Ryszard Czarnecki: Anty-PiS-owscy trendsetterzy i posłuszni celebryci...
/ pexels.com
Moja koleżanka z klasy w liceum skończyła weterynarię i od lat pracowała w tym zawodzie. Przed laty była inicjatorką powołania specjalnego stowarzyszenia skupiającego weterynarzy zajmujących się „małymi” zwierzętami (pies, kot, chomik etc.) w odróżnieniu od zwierząt hodowlanych (koń, świnia, itp). „Od zawsze” była we władzach tego stowarzyszenia jako jego inicjator i współzałożyciel. Zdarzyło jej się parokrotnie na posiedzeniach zarządu czy kongresach przyznać, ze na przykład głosowała na Andrzeja Dudę, jest za PiS-em, a jej szkolny kolega Czarnecki został niesłusznie odwołany tylko dlatego, że bronił  Polski. Przyszły wybory w stowarzyszeniu, pierwsze „za PiS-u”. Antypisowska „spółdzielnia” wycięła ją, nie chcąc pamiętać, że to ona wystąpiła z inicjatywą zorganizowania się środowiska.

Czemu o tym piszę? Bo identyczny ostracyzm, tyle że do sześcianu, albo i potęgi „n-tej”, panuje w środowiskach artystycznych czy szerzej celebryckich. Ba, weterynarz dalej będzie leczył koty, żółwie i kanarki, choć pewnie mu przykro, że z powodów czysto politycznych, na fali antypisizmu nie będzie już reprezentantem branży. Ale co ma zrobić aktor czy reżyser, który nie chce śpiewać w antykaczystowskim chórze? Artysta żyje z zamówień. Oferta państwa dotyczy głównie okazjonalnych i epizodycznych występów z okazji rocznic narodowych. To może i dobre, ale jako uzupełnienie właściwych gaży i stawek. Tymczasem środowiskowi trendsettrzy jasno wytyczają antypisowskie drogowskazy. Polecam nawet nie tyle wyczyny słowne Krystyny Jandy czy Agnieszki Holland, bo forma i treść ich histerii jest tak skrajna, że szereg osób zraża, ale wywiady publikowane w „Gazecie Wyborczej” z różnymi tuzami (pisarzami, reżyserami, muzykami, aktorami). Ani -Boże broń! - nie opowiadają się za PiS, ani nie bronią formacji Jarosława Kaczyńskiego, ale rozpaczliwie prezentują swoisty współczesny eskapizm, w ramach którego uciekają od ocen obecnej sytuacji politycznej w kraju. Jak im wtedy „GW” dociska śrubę, aby wreszcie wydusili pół słowa o konstytucji czy rzekomo zagrożonej demokracji. Przekaz jest oczywisty: baczność, w lewo patrz. Bez żadnych tam herbertowsko-norwidowskich „światło-cieni”. Oczywiście „antypisizm”, choć intelektualnie ubogi, to opłaca się tym, którzy  występują pod jego sztandarem. Ich się promuje, dostają role, dotacje do filmów, zagraniczne stypendia dla twórców czy choćby możliwość obecności na różnego rodzaju festiwalach. Jak Cię tam nie ma – to wyraźnie nie istniejesz. A jak nawet istniejesz, to raczej jest to wegetacja poza głównym nurtem. Opozycyjne media dopieszczają takich artystów − „obrońców konstytucji”, przekazują ich z redakcji do redakcji, aby „rekord medialny” był później argumentem przy kolejnym zatrudnieniu do filmu, możności wydania książki, itd., itp.
 
Celebryci żyją w „bańce”, by użyć określenia nawróconego na antyestablishment Roberta Biedronia: oglądają TVN, słuchają TOK FM, czytają „Wyborczą”, surfują po necie (można tu postawić inne medialne tytuły). Przekonanie mniejszości, nieraz wyraźnej mniejszości, że jest się większością, siłą dominującą, a już za chwilę obejmie władzę polityczną, ale rząd dusz mając już od dawna, jest proste, pod warunkiem stworzenia zamkniętego obiegu medialnego.

W niemieckim filmie „Good bye, Lenin!” jest scena, gdy syn walczący w obronie matki, funkcjonariuszki komunistycznej partii w dawnej NRD, której ciężka wielomiesięczna choroba pozwoliła nie zorientować się, że komuna już padła – by w tym ją utwierdzić dobry syn specjalnie montuje rzekome dzienniki telewizyjne, aby matka nie dowiedziała się, że Ericha Honeckera i wschodnioniemieckiego komunizmu już dawno nie ma.

Mam wrażenie graniczące z pewnością, że w podobnym „wirtualu”, żyje też spora grupa celebrytów („made in III RP”), nawet jeśli wiedzą, że w wyniku demokratycznych wyborów społeczeństwo pogoniło PO, to są święcie przekonani, że to tylko chwilowe, że to tylko przejściowe „usterki w  programie”.

I tak to się toczy…
 
*tekst ukazał się w grudniowym numerze „Nowego Państwa”
 
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe