Dr Adam Cyra: Dr Władysław Dering. Auschwitz. Brytyjskie więzienie. Niesprawiedliwe oskarżenia
„Stawał co dzień przed strasznymi dylematami. Kogo ratować? Tego, co cierpi, czy tego, kto ma szansę przeżycia? (…) Wykonać rozkaz esesmana czy odmówić z pobudek moralnych i wydać na siebie wyrok śmierci? Tego nie rozstrzygnie w sposób jednoznaczny żaden ludzki sąd”.
Władysław Aleksander Dering urodził się w Iwankowcach koło Berdyczowa 6 marca 1903 roku. Był wychowywany przez rodziców w duchu polskości, co spowodowało, że w 1917 roku, mając czternaście lat wstąpił potajemnie do drużyny harcerskiej w Berdyczowie.
Dwa lata później, w wieku szesnastu lat, 28 września 1919 roku zgłosił się ochotniczo do Wojska Polskiego. W wojnie polsko-bolszewickiej walczył jako szeregowiec, kończąc służbę czynną 16 listopada 1920 roku.
Wkrótce rozpoczął naukę w Gimnazjum Państwowym im. Joachima Lelewela w Warszawie, gdzie założył drużynę harcerska, którą prowadził jako drużynowy do 1 października 1922 roku.
W maju 1922 roku złożył egzamin dojrzałości i rozpoczął studia na wydziale lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego.
Na początku 1923 roku, ze względu na obciążenie nauką, zrezygnował z pracy harcerskiej i wystąpił ze Związku Harcerstwa Polskiego.
W maju 1928 roku, w wieku dwudziestu pięciu lat, ukończył studia, otrzymując tytuł lekarza-ginekologa. Interesował się także sportem, uprawiając jazdę konną, tenis, pływanie i wiosłowanie. Władał biegle trzema językami obcymi: rosyjskim, ukraińskim i francuskim. Podczas studiów zawarł związek małżeński z Krystyną Ossowską.
W dniu 5 listopada 1928 roku Władysław Dering został mianowany jako lekarz na stopień podporucznika rezerwy i otrzymał przydział mobilizacyjny do IX Batalionu Sanitarnego w Brześciu nad Bugiem. Od roku następnego, co dwa lata odbywał ćwiczenia wojskowe, za każdym uzyskując bardzo pozytywne opinie przełożonych. W tym okresie awansowano go na stopień porucznika.
W pierwszych miesiącach 1939 roku Władysław Dering został powołany rozkazem Ministerstwa Spraw wojskowych na kilkutygodniowy kurs chirurgii polowej w Instytucie Chirurgii Urazowej w Warszawie. Wprawdzie z wykształcenia był ginekologiem-położnikiem, lecz na tyle oponował wiedzę i umiejętności z zakresu chirurgii, iż w obliczu wojny mianowano go Komendantem Zespołu Chirurgicznego w Brześciu nad Bugiem i powołano do czynnej służby wojskowej . Na dwa dni przed wybuchem wojny otrzymał awans – jak sam pisze w swoich wspomnieniach - „na stopień kapitana”.
Po agresji Armii Czerwonej na wschodnie tereny Polski, 18 września 1939 roku, kapitan Władysław Dering dostał się do niewoli sowieckiej, z której udało mu się zbiec.
Do Warszawy dotarł 9 listopada 1939 roku, nawiązując kontakt z majorem Janem Włodarkiewiczem, który przekazał mu wiadomość o tworzeniu konspiracyjnej Tajnej Armii Polskiej. Władysław Dering wstąpił do tej tajnej organizacji, a jego zadaniem było zorganizowanie służby sanitarnej na wypadek walki zbrojnej.
W dniu 3 lipca 1940 roku Władysław Dering został zatrzymany w swoim mieszkaniu w Warszawie. Do aresztowania przyczyniła się mieszkająca u niego jego siostrzenica, która nazywała się Żurawska. Skłonił ją do współpracy z okupantem jej narzeczony SS-Sturmbannführer o nazwisku Zazula, który przed wojną był jej kolegą i razem studiowali w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.
Aresztowanie Władysława Deringa nie spowodowało dalszych zatrzymań, ponieważ w czasie przesłuchań w Alei Szucha nie zdradził nikogo. Po krótkim pobycie w więzieniu na Pawiaku, gdzie wkrótce umieszczono również jego żonę Krystynę Ossowską, wywieziono Deringa w pierwszym transporcie warszawskim do KL Auschwitz, gdzie przybył 15 sierpnia 1940 roku, otrzymując numer obozowy 1723.
Przez kilka pierwszych tygodni Władysław Dering – o czym szczegółowo pisze w swoich wspomnieniach - wykonywał w obozie najcięższe prace, m.in. nosił betonowe krawężniki, z których inni więźniowie układali chodniki, ciągnął walec do ubijania ziemi, czy też czyścił doły kloaczne.
Niedostateczne wyżywienie, mordercza praca, fatalne warunki sanitarno-mieszkaniowe, ciągłe szykany i bicie ze strony esesmanów, doprowadziły go do skrajnego wyczerpania. Dering zapadł na krwiotoczne zapalenie kiszek i zemdlał podczas pracy. Pomocy udzielili mu wówczas więźniowie-lekarze: Marian Dupont (nr 2186) i Edward Nowak (nr 447), którzy przez dwa tygodnie opiekowali się nim w obozowym szpitalu.
Tam o umiejętnościach medycznych Władysława Deringa dowiedział się lekarz garnizonowy SS w KL Auschwitz, Max Popiersch, który zgodził się jesienią 1940 roku na to, aby podjął on pracę lekarza-więźnia. Jego zadaniem było utworzenie ambulatorium obozowego w bloku nr 28.
Mimo lepszego wyżywienia i zwolnienia od uczestnictwa w apelach obozowych, praca w ambulatorium nie należała do łatwych. Częstokroć Dering w ciągu dnia musiał zbadać nawet 600 chorych, z czego jedynie 20 mógł wybrać i skierować do szpitala obozowego, w którym brakowało lekarstw i środków opatrunkowych, a wyżywienie było głodowe.
Opiekę nad chorymi sprawowali często więźniowie-pielęgniarze, którzy nie posiadali żadnych kwalifikacji lekarskich, czy nawet pielęgniarskich.
Z kolei lekarze-więźniowie musieli ukrywać prawdziwe choroby więźniów, czy nawet wypisywać ciężko chorych wcześniej ze szpitala obozowego, aby uchronić ich przed skierowaniem przez lekarzy SS na uśmiercenie.
Z powodu powiększającej się ciągle liczby więźniów, a także nasilenia się chorób zakaźnych, władze obozowe postanowiły w drugiej połowie 1941 roku rozbudować i zreorganizować szpital więźniarski w KL Auschwitz, który mieścił się w blokach o numerach 19, 20, 21 i 28.
Dr Władysław Fejkiel (nr obozowy 5647) wspomina:
„Wówczas to władze obozowe poleciły Władysławowi Deringowi zorganizować oddział chirurgiczny i salę operacyjną. Oddział chirurgiczny pracował w warunkach dotąd chyba nieznanych w historii medycyny. Więźniowie-lekarze uzależnieni od swych gnębicieli, oficerów i podoficerów SS, zmuszeni byli nauczać ich chirurgii, a równocześnie kierować zabiegami, aby uchronić współwięźniów przed skutkami ewentualnego partactwa. Czasem trzeba było asystować przy zabiegach, które nie były konieczne, czy nawet nie wskazane. Operowali lekarze SS nie posiadający kwalifikacji. (…)
W czerwcu 1941 roku kierownikiem oddziału chirurgicznego został ginekolog Władysław Dering, również kształcony w chirurgii ogólnej. (…) Dering na parterze rozwinął na parterze oddział chirurgii czystej z salą operacyjną i sam go prowadził. Asystowali mu lekarze: Zbigniew Sobieszczański, Jan Grabczyński i Emil Igner. Narkozę najczęściej podawał Zenon Ławski. Porządku na sali operacyjnej pilnowali i zabiegi przygotowywali flegierzy: Jan Wolny, Aleksander Górecki i Józef Panasewicz. (…)
Na piętrze zorganizowano oddział chirurgii tzw. brudnej (ropnej). Kierował nim Wilhelm Türschmied, później Jan Grabczyński, przy pomocy Szczepana Kruczka, Stanisława Wrony-Merskiego, Stefana Żabickiego i innych”.
Władysław Dering jako kierownik tego oddziału, a od jesieni 1943 roku Lagerältester (starszy obozu) szpitala więźniarskiego, przeprowadził szereg zabiegów i operacji chirurgicznych, ratując życie więźniów. Starał się także ocalić ich od śmierci podczas „wybiórek” chorych do komór gazowych, przeprowadzanych w szpitalu obozowym przez lekarzy SS.
„Ratował on setki ludzi przed transportami na wyniszczenie, ukrywając ich na izbie chorych. Przed każdą selekcją do gazowania, o której wcześniej się dowiadywał, ukrywał różnymi sposobami ludzi, przenosząc ich z sali na salę lub zwalniając na obóz”
– relacjonował były więzień Roman Taul (nr 1108).
Z kolei Tadeusz Szymański (nr 20034) przeżył pobyt w obozie dzięki zastrzykom przeciwtyfusowym, które zostały mu wstrzyknięte za wiedzą Deringa.
„Nadto wiem, że jako bardzo dobry chirurg dr Dering wykonał szereg udanych operacji więźniom Polakom. Operacji dokonywał w godzinach wieczornych, gdyż w tym czasie nie było żadnego lekarza SS na terenie obozu”
– wspominał Szymański, który po wojnie pracował jako kustosz w Muzeum Auschwitz-Birkenau.
Władysław Dering aktywnie działał także w wojskowej konspiracji obozowej i był jednym z pierwszych, którzy weszli do tworzonej przez rotmistrza Witolda Pileckiego potajemnego Związku Organizacji Wojskowej. Zachowały się świadectwa Pileckiego, w których ten stwierdza, że najczęściej stosowanym środkiem pozyskania zaufania Niemców było „głośne ruganie” współwięźniów, co stało się jednym z powodów wysuwania po wojnie wobec niego zarzutów.
Rotmistrz Witold Pilecki tak o nim napisał:
„Stwierdzam, że prowadząc pracę konspiracyjno-wojskową (…) na terenie obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu znałem dr. Władysława Deringa jako jednego z pracowników wymienionej organizacji ze strony jak najlepszej. Dr Dering (…) był przeze mnie tam zaprzysiężony i dostał rozkaz opanowania sytuacji w miejscowym szpitalu (Krankenbau. Praca była trudna, którą jednak dr Dering wykonywał przez trzy lata bardzo dobrze i po oponowaniu sytuacji w szpitalu był jednym z filarów naszej organizacji. Z konieczności na zewnątrz jednak musiał mieć sylwetkę, która mogłaby się nie podobać poszczególnym niewtajemniczonym w naszą pracę ludziom”.
W 1943 roku zmuszono Władysława Deringa wraz z kilkoma innymi więźniami-lekarzami do operowania więźniów żydowskich, którzy wcześniej byli poddani przez lekarzy SS eksperymentom sterylizacyjnym, o czym tak dr Dering pisze w swoich wspomnieniach:
„Po południu Schumann wrócił do szpitala z lekarzem naczelnym Entressem i wezwali mnie do Arztzimmer – pokoju lekarza, Entress jako mój bezpośredni przełożony oświadczył mi, że z rozkazu głównego komendanta oddaje salę operacyjną wraz z całym personelem do dyspozycji dr. Schumanna, który ma tu przeprowadzić „specjalne” zadania. Wtedy Schumann zabrał głos. "Chciałem uwzględnić wasze dziecinne przesądy i nie zmuszać was do posłuszeństwa, które was w obozie absolutnie obowiązuje. Widzieliście, że przy mojej technice operacyjnej całe moje zadanie trwałoby bardzo długo. Jestem wenerologiem i nie mam zamiaru stać się chirurgiem, Główny komendant polecił wam wykonać te operacje pod moim kierunkiem. Będzie to z korzyścią dla obozu, potrzebującego siły roboczej młodych Żydów, jak również i dla samych pacjentów, którzy najdalej po tygodniu pobytu w szpitalu wrócą do swoje pracy".
Podczas tych operacji ofiarom eksperymentów usuwano jądra, naświetlone wcześniej promieniami Roentgena, poddając je dalszym badaniom medycznym.
Na temat przymusu ze strony lekarzy SS polskich więźniów-lekarzy do wykonywania operacji kastracyjnych dr Władysław Dering dalej relacjonuje tak w swoich wspomnieniach:
„Zebrałem niezwłocznie na bloku chirurgicznym przede wszystkim zainteresowanych, a więc dwóch kolegów chirurgów – dra Jana Grabczyńskiego z Krakowa i Zbigniewa Sobieszczańskiego. Zaprosiłem kilku starszych kolegów lekarzy, między innymi prof, Uniwersytetu Jagiellońskiego Jana Olbrychta, mjr. dra Rudolfa Diema z Warszawy, dra Władysława Fejkla z Krosna, dra Leona Wasilewskiego z Poznania, z żydowskich lekarzy dra Samuela Steinberga z Paryża, z nie-lekarzy inż. Adama Kuryłowicza z Warszawy. Przedstawiłem zebranym wymagania niemieckie i ewentualne konsekwencje dla wszystkich, zarówno pacjentów jak i lekarzy, w rasie sprzeciwu. Czekałem na wypowiedzenie się wszystkich, chodziło tu bowiem nie o mnie jednego, ale o cały zespół ludzi ze szpitala jak i o przeszło osiemdziesięciu pacjentów. Absolutnie nikt nie radził protestować, uważając to za zbyt ryzykowne. Argumenty kolegów na ogół pokrywały się. Najpoważniejszy wiekiem i stopniem prof. Olbrycht, jako medyk sądowy, a więc mający do czynienia z medycyną i prawem, zajął stanowisko, które zostało jedno głośnie przyjęte jako zgodna opinia zebranych. Zdaniem profesora jesteśmy w obozie w warunkach wyjątkowych, przeciwnych wszelkim prawom międzynarodowym, ludzkim i boskim, osiemdziesiąt osiem osób pozbawionych przez naświetlania promieniami Roentgena jednostronnie gruczołów płciowych w wypadku odmowy pobrania przez nas na drodze operacyjnej próbek lub całych zniszczonych gruczołów, zostaje narażonych na utratę życia. Abstrahując od jakiegokolwiek prawnego punktu widzenia, obowiązkiem naszym w istniejących warunkach obozowych jest ratowanie życia ludzkiego za wszelką cenę. Jego zdaniem, przyjętym przez zebranych, było: usunąć zniszczone gruczoły, które praktycznie po zadziałaniu promieniami „X” są nieczynne, a więc dla organizmu bez znaczenia, a w pewnych - wprawdzie rzadkich przypadkach - stanowiących groźbę ewentualnego nowotworowego bujania, nawet niepożądanych. Za to ratujemy osiemdziesiąt osiem młodych istnień ludzkich, z zachowanymi jednostronnie zdrowymi gruczołami płciowymi, gwarantującymi pełnię życia płciowego. Poza tym w ten sposób nie ryzykujemy też niebezpieczeństwa kar, do śmierci włącznie, dla personelu szpitalnego. Dr Steinberg przytoczył zdanie jednego z mających być operowanych: "Za cenę życia - twierdził młody człowiek - wolałbym oddać jedną rękę, nie mówiąc już o jednym i w dodatku zniszczonym jądrze".
Tadeusz Orzeszko (nr obozowy 131527)relacjonuje:
„Książki ewidencyjne z bloku 21, w którym mieścił się oddział chirurgiczny zostały ukryte w czasie ewakuacji. Miejscem ukrycia był piec w pomieszczeniu łaźni obozowej, skąd wyjęto je po wyzwoleniu”.
Ocalały cztery obozowe „Książki chirurgii”, z tego trzy znajdują się w Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, natomiast czwarta z nich jest w posiadaniu Muzeum Wojskowo-Medycznego w Sankt Petersburgu. Dotyczą one operowanych w obozie macierzystym Auschwitz I (szpital obozowy w bloku 21 i 28). Zachowane „Książki chirurgii” obejmują okres od 1.10.1941 do 15.01.1945 r.
Z zachowanych obozowych ksiąg chirurgicznych z bloku szpitalnego nr 21, przechowywanych w Archiwum Muzeum Auschwitz-Birkenau, wynika, że takich zabiegów operacyjnych polscy więźniowie lekarze rzeczywiście wykonali około dwustu. Jednym z operujących był dr Władysław Dering, któremu po wojnie zarzucano, że w KL Auschwitz on tylko wyłącznie takie operacje przeprowadzał.
Byli więźniowie KL Auschwitz, głównie związani z obozową konspiracją, twierdzą w swoich relacjach, że przetrwanie doktora Deringa na jego stanowisku miało ogromne znaczenie dla ruchu oporu i że jego bohaterskiej postawie zawdzięcza życie wiele osób, więzionych w obozie.
Świadkowie ci mówią o nielegalnie wykonywanych operacjach ratujących życie, o dostarczaniu zastrzyków przeciwtyfusowych, o ukrywaniu w szpitalnej izbie przyjęć więźniów zagrożonych eksterminacją. Obozowej siatce konspiracyjnej pomagał też w pozbywaniu się szpiegów i donosicieli.
Władysław Bartoszewski twierdzi, że wyznaczenie ścisłej i niewątpliwej granicy między bohaterstwem a zbrodnią w sytuacji więźnia, którym był dr Dering, nie jest w ogóle możliwe.
W dniu 25 stycznia 1944 roku Władysława Deringa zwolniono z KL Auschwitz i przeniesiono do Chorzowa, gdzie przymusowo został zatrudniony w tamtejszej prywatnej klinice, prowadzonej przez prof. dr. Carla Clauberga. Ten hitlerowski lekarz znany był mu wcześniej z eksperymentów sterylizacyjnych, które prowadził w obozie wraz z lekarzem SS, Horstem Schumanem.
Po dziewięciu miesiącach pracy, Dering wraz z pozostałym personelem i pacjentami z oddziału położniczo-ginekologicznego w Chorzowie, został przeniesiony do Jastrzębia-Zdroju, gdzie nadal pracował pod kierownictwem prof. dr. Carla Clauberga, który dopiero 19 stycznia 1945 roku, w obawie przed zbliżającymi się oddziałami Armii Czerwonej, wyjechał do KL Ravensbrück, aby tam dalej kontynuować swoje pseudomedyczne badania, dotyczące masowej sterylizacji.
Władysław Dering wykorzystał ten fakt i prawie do końca marca 1945 roku był ukrywany przez rodziny śląskie, często zmieniając miejsce swojego pobytu. Po wyzwoleniu Jastrzębia-Zdroju został zatrzymany przez żołnierzy sowieckich, którzy po ośmiu dniach zwolnili go z aresztu, co umożliwiło mu wyjazd do Warszawy w kwietniu 1945 roku.
Istnieją liczne świadectwa, będące dowodem na to, że Dering uratował życie wielu więźniom, bo jak stwierdził inny więzień-lekarz Rudolf Diem (nr 10022): „(…)samo legitymowanie się tym, że ktoś był flegerem w szpitalu obozowym w Oświęcimiu, wystarczyć powinno do uznania go za biorącego udział w masowym ratowaniu chorych”.
W listopadzie 1945 roku Władysław Dering zagrożony przez komunistów przedostał się potajemnie z Warszawy do II Korpusu Polskiego, dowodzonego przez gen. Władysława Andersa, który stacjonował we Włoszech. Tam rozpoczął pracę jako chirurg w polskim szpitalu wojskowym, skąd w sierpniu 1946 roku wraz z całym II Korpusem Polskim został przeniesiony do Wielkiej Brytanii.
Po rozwiązaniu tego Korpusu, osiadł na stałe na ziemi brytyjskiej, gdzie na skutek powtarzających się oskarżeń o współpracę z lekarzami SS przy eksperymentach sterylizacyjnych, znalazł się na liście zbrodniarzy wojennych.
W styczniu 1947 roku komunistyczny rząd w Polsce zażądał wydania Władysława Deringa. Oskarżenie było oparte przede wszystkim na zeznaniach byłej więźniarki KL Auschwitz, Żydówki, dr Aliny Brewdy (nr 62761), która pracowała jako lekarz w bloku nr 10 na terenie obozu macierzystego i zarzucała mu nieprawdziwie, że dokonał około siedemnaście tysięcy operacji eksperymentalnych na więźniach i więźniarkach żydowskich o charakterze pseudomedycznym.
Sprawa Władysława Deringa stała się też dla komunistycznych władz w Polsce okazją do rozprawy propagandowej z londyńską emigracją. Deringa przedstawiano jako "fanatycznego jeszcze sprzed wojny narodowca i rasowego antysemitę".
Anglicy aresztowali go i rozpoczęli szczegółowe śledztwo, które trwało dziewiętnaście miesięcy, lecz nie znaleźli wystarczających dowodów, potwierdzających stawiane mu zarzuty. Z tego powodu nie zgodzili się na jego ekstradycję i ostatecznie zwolnili go z więzienia w Brixston jesienią 1948 roku.
Warto zwrócić uwagę na to, że Władysław Dering przebywał w więzieniu brytyjskim w tym samym czasie, kiedy w Warszawie odbywał się proces jego współpracownika z wojskowej konspiracji w KL Auschwitz, bohaterskiego rotmistrza Witolda Pileckiego, skazanego na karę śmierci i zamordowanego strzałem w potylicę w warszawskim więzieniu na Mokotowie 25 maja 1948 roku.
Kiedy Anglicy zwolnili dr. Deringa z więzienia, ten po kilkunastu miesiącach wyjechał do Somalii i pracował tam jako lekarz do 1960 roku.
W tym samym roku powrócił do Londynu, gdzie należał do Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych. Królowa brytyjska za ofiarną pracę na kontynencie afrykańskim odznaczyła go Orderem OBE i tytułem „Sir”.
W 1959 roku ukazała się książka amerykańskiego pisarza żydowskiego pochodzenia, Leona Urisa, zatytułowana „Exodus”. Jej autor przedstawił Deringa jako zbrodniarza wojennego, powtarzając zarzuty wspominanej już Aliny Brewdy.
Władysław Dering w 1962 roku, przed sądem londyńskim, wytoczył Urisowi proces, podczas którego ustalono na podstawie zachowanych obozowych ksiąg chirurgii, że lekarz ten przeprowadził ponad sto operacji na więźniach i więźniarkach żydowskich, usuwając im narządy płciowe, uprzednio poparzone podczas zbrodniczych naświetlań promieniami rentgena. Te pseudomedyczne eksperymenty wcześniej przeprowadzali lekarze SS: prof. dr Carl Clauberg, dr Horst Schumann, dr Edward Wirths i dr Bruno Weber.
Operacje przeprowadzane przez polskich lekarzy, w tym Władysława Deringa, jego zadaniem, były niezbędne i ratowały życie współwięźniom. Przewód sądowy w sposób jednoznaczny wykazał, że liczby podawane przez Brewdę i Urisa są nieprawdziwe.
W 1965 roku Dering ten proces wygrał i otrzymał symboliczne odszkodowanie w wysokości jednego pensa. Ponadto wydawca „Exodusu” zobowiązany został do zapłacenia pięćset funtów odszkodowania i przeproszenia lekarza.
Władysław Dering zmarł wkrótce w szpitalu w Londynie 10 lipca 1965 roku. Po latach sam siebie broni w swoich zachowanych wspomnieniach, które powinny zostać jak najszybciej opublikowane. Jestem w ich posiadaniu i opatrzyłem je starannie przypisami.
Adam Cyra