Wyjazd za granicę nie zwalnia z alimentów
Części rodziców, którzy wyjeżdżają za granicę, wydaje im się, że mogą zacząć nowe życie z czystą kartą. Tak jednak nie jest. Obowiązek łożenia na własne dzieci, a czasem także na ich drugiego rodzica, nie wygasa wraz z przekroczeniem granicy Polski. Jednak często, gdy jeden rodzic wyjedzie, ten drugi bezradnie rozkłada ręce i myśli, że alimenty przepadły. Może to wynikać z nieznajomości prawa i obaw przed zmierzeniem się z jego zawiłościami.
Mówiąc najprościej, gdy przebywający poza granicami Polski rodzic uchyla się od zapłaty alimentów, trzeba uzyskać w Polsce wyrok, w którym sąd zasądzi te alimenty. To na początek. Dopiero później można ich dochodzić.
Sposób egzekucji zależy od tego, w jakim kraju mieszka dłużnik i czy Polska zawarła z tym krajem umowę związaną z uznawaniem i wykonywaniem wyroków alimentacyjnych.
Gdy dłużnik znajduje się poza Unią Europejską zastosowane ma najczęściej pochodząca Konwencja nowojorska o dochodzeniu roszczeń alimentacyjnych za granicą z 1956 r. Na jej podstawie osoba uprawniona do alimentów może zwrócić się do polskiego sądu z wnioskiem o przesłanie do sądu kraju, w którym przebywa dłużnik, dokumentów, z których wynika, że trzeba tych alimentów dochodzić.
Aby takie dokumenty powstały, osoba uprawniona, a więc np. matka dziecka, powinna złożyć wniosek w wydziale cywilnym sądu okręgowego właściwego według miejsca swojego zamieszkania.
Do wniosku należy dołączyć przede wszystkim pełnomocnictwo dla zagranicznego organu do dochodzenia alimentów. Do tego również: odpis wyroku zasądzającego alimenty, odpisy aktów urodzenia dzieci , oświadczenie o tym, że dłużnik nie reguluje zobowiązań.
Zasadniczo wymagane dokumenty zależą od konkretnych okoliczności danej sprawy. Od wniosku nie ma opłat sądowych, jednak należy liczyć się z zapłatą za wydanie odpisu wyroku, odpisów aktów urodzenia dzieci i ewentualnie innych dokumentów.
AG