Marek Budzisz: „Gorąca linia” Putina, czyli na co przygotowuje się Rosja.

Wczoraj odbyła się w Rosji kolejna „gorąca linia” w trakcie, której Władimir Władimirowicz odpowiadał na pytania „narodu”. Przedsięwzięcie trwało niemal 4,5 godziny, więc trudno o wszystkim napisać. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka wątków. Przede wszystkim Putin koncentrował się na sprawach gospodarczych – mówił o rosnących cenach benzyny i o tym, co rząd zamierza zrobić i co już zrobił, aby przeciwdziałać zastanawiającemu zjawisku, że rosną one pięć razy szybciej niźli oficjalny wskaźnik inflacji. Łączył się przy tym na żywo z przedstawicielami rządu (wicepremier Kozak i minister Nowak) prosił ich o zdanie relacji i udzielał wskazówek. Tak było też i w innych przypadkach, kiedy musiał odpowiadać na pytania np. o przyszłość wiejskiej szkoły na Ałtaju, czy powód, dla którego matka z trójką dzieci nie dostała, jak nakazuje w Rosji prawo, działki z przeznaczeniem na budowę domu. Czyli, jak zauważają relacjonujący wydarzenie rosyjscy dziennikarze formuła programu (chodzi o jego istotę, bo zewnętrzna forma zmieniła się) nie uległa zmianie – dobry car (Putin), do którego zwraca się naród z prośbą o wstawiennictwo, pomoc, czy choćby chwilę uwagi instruuje, a jeśli trzeba to i „ustawia do pionu” złych bojarów, czyli rząd.
 Marek Budzisz: „Gorąca linia” Putina, czyli na co przygotowuje się Rosja.
/ screen yt
Całe przedsięwzięcie jest starannie wyreżyserowane, można, więc przypuszczać, że ani jedno pytanie a tym bardziej odpowiedź rosyjskiego Prezydenta nie są przypadkowe. Moim zdaniem warto zwrócić uwagę na trzy sprawy. Otóż odpowiadając na pytanie marynarzy z floty bałtyckiej, czy będą oni mogli malować na burtach swoich okrętów portrety wicepremiera Mutko (obecnie w rządzie odpowiadającego za budownictwo, ale w poprzednim gabinecie Miedwiediewa nadzorującego sport i to jego wiąże się ze skandalem dopingowym), po to, „aby stały się one niezatapialne” Putin przypomniał pytającym czy pamiętają, jaką nagonkę rozpętano na świecie wobec rosyjskiego polityka. I jakiej podlegał on presji, presji wywieranej przez wspólnotę międzynarodową. I czy w takiej sytuacji, pytał retorycznie, można go było odwołać ze stanowiska? Obserwatorzy po raz kolejny, bo i wcześniej to zauważono, podkreślają, że ta odpowiedź jest lapidarnym ujęciem filozofii politycznej Putina. Nigdy nie ustępuj pod presja, nawet, jeśli jest niesłychanie silna, bo będzie to uznane za oznaka słabości. Nie oznacza to, że nie należy przeprowadzać zmian, ale na własnych warunkach i wtedy, kiedy uzna się moment ich wdrożenia za odpowiedni.
W tym kontekście trzeba czytać odpowiedź Putina na pytanie pisarza Prilepina, który wystąpił w charakterze doradcy liderów samozwańczych „republik ludowych” z Donbasu. Tenże pytał Putina czy on nie obawia się, że Ukraina wykorzysta czas Mundialu, po to, aby rozpocząć na wschodzie natarcie na pełną skalę i „manu militari” rozstrzygnąć konflikt. Putin dość enigmatycznie odpowiedział, że jeśli coś takiego nastąpi, to konsekwencje tego kroku będą dla państwowości ukraińskiej zgubne, zostanie ona po prostu „starta z powierzchni ziemi”. Każdy zainteresowany może jego słowa interpretować w sposób dla siebie dogodny – albo, jako zapowiedź wojny i wjazdu rosyjskich czołgów do Kijowa (to dla tych bardziej wojowniczych), albo, jako opisanie konsekwencji politycznych takiego kroku. Konsekwencji polegających na wycofaniu zachodniego wsparcia dla Kijowa, nasilającego się kryzysu i wzrostu nastrojów separatystycznych, czego osłabiona państwowość ukraińska po prostu może nie przetrwać, nawet, jeśli Rosja nie wtrąci się.
I wreszcie warto zwrócić uwagę na to, co Putin powiedział, pytany o to, dlaczego nie przemeblował rządu. Pytanie w sposób dość oczywisty odnosiło się do opublikowanych niedawno wyników badań opinii publicznej, w których większość Rosjan twierdziła, że jest niezadowolona z tego, że na czele gabinetu znów stoi Miedwiediew. Rosyjski prezydent powiedział, że nowi ludzie musieliby poświęcić, co najmniej dwa lata, bo tyle zajęło to obecnej ekipie, na przygotowywanie pakietu niezbędnych reform. Ale Rosja, jego zdaniem nie ma tych dwóch lat, a przynajmniej nie może ich stracić, bo zmiany potrzebne są już teraz, zaraz.
I właśnie na ten czynnik czasu, a raczej na świadomość wagi momentu, w którym znajduje się nasz wschodni sąsiad warto zwrócić uwagę. Już nieco wcześniej, o czym pisałem, mówił o tym Kudrin. W artykule zamieszczonym w rosyjskiej prasie zaraz po wyborach prezydenckich pisał on, że najbliższe dwa lata to jedyny czas, kiedy w Rosji będzie można wprowadzić jakiekolwiek zmiany. Bo później rozpocznie się cykl wyborczy, kiedy nawet w obliczu dobrej koniunktury cenowej na rynku węglowodorów, zmian się nie wprowadza. Ale może też chodzić, o co innego. Kilka dni temu rosyjski Bank Centralny opublikował raport – sprawozdanie ze swej działalności w ubiegłym roku, w którym opisywano wyniki stres testów, jakim poddano rosyjskie banki. I okazało się, że 117 z nich, kontrolujących 30,6 % całości aktywów rosyjskiego systemu bankowego może mieć poważne kłopoty gdyby wystąpił jeden z „scenariuszy ryzyka”. A dodatkowo jeszcze 51 rosyjskich banków komercyjnych nie byłoby w takiej sytuacji sprostać oczekiwaniom Banku Centralnego i podnieś, dla bezpieczeństwa, kapitał. Te 51 banków kontroluje 19,4 % aktywów systemu. Jednym słowem niemal połowa rosyjskiego systemu bankowego mogłoby znaleźć się w tarapatach. Czarny scenariusz to jednoczesne obniżenie się kursu rubla i spadek cen na ropę naftową. Gdyby wartość rubla spadła w ciągu roku o 39 % a cena baryłki ropy naftowej obniżyła się do 25 dolarów, to rosyjski PKB zmniejszyłby się o 3,9 % a rosyjski system bankowy zaczął mieć poważne problemy. Ale to nie jedyny z „czarnych scenariuszy”. Inny to znaczący wzrost presji wywieranej na Rosję za pośrednictwem sankcji. Przy czym chodzi o sankcje wobec rosyjskich oligarchów. Analitycy agencji Moody`s są zdania, że jeśli skala następnej fali amerykańskich sankcji (a ją zapowiedział już minister finansów Steven Mnuchin w trakcie dyskusji w Kongresie nad budżetem resortu) będzie porównywalna do poprzedniej, tzn. obejmie dwóch oligarchów, to rosyjski system bankowy to wytrzyma. Ale jeśli na celowniku znajdzie się większa ich liczba (np. czterech czy pięciu) to system może mieć kłopoty. Przede wszystkim z tego powodu, że podobnie jak z firmami Wekselberga i Dieripaski zwrócą się oni o finansową pomoc do rządu i kontrolowanych przez państwo banków. A gra idzie o miliardy dolarów i każde zachwianie płynności firm dłużników uruchamia automatyczne procedury ostrożnościowe w rosyjskim systemie bankowym, które nakazują powiększenie rezerw, na co potrzeba dodatkowego kapitału. I wracamy do punktu wyjścia, zwłaszcza, że nie do końca oszacowano wpływ podniesienia przez Stany Zjednoczone ceł na stal i aluminium na rosyjski przemysł. Wystarczy zerknąć na listę najbogatszych rosyjskich oligarchów – w pierwszej dziesiątce najwięcej jest biznesmenów kontrolujących huty, aby wiedzieć jak sytuacja na światowym rynku jest dla Rosji ważna. A co jeśli wojnom handlowym towarzyszyć będą antyrosyjskie sankcje, rubel nadal będzie się osłabiał (od początku roku stracił wobec dolara 20 %) a na dodatek nastąpi spadek cen ropy naftowej? Rosyjski rząd, tak uważa większość analityków, już przygotowuje się na nadejście takiego właśnie scenariusza. Dość gorączkowo powiększa rezerwy walutowe oraz ogranicza wydatki. I to w czasie, kiedy mógłby nieco poluzować pasa, bo ceny ropy naftowej, a co za tym idzie i gazu, są znacząco wyższe niźli to przewidziano w założeniach budżetowych. Ale jest inaczej i wystarczy popatrzeć na dane statystyczne. Tylko za pierwsze cztery miesiące tego roku dochody rosyjskiego budżetu federalnego zamknęły się kwotą 5,5 bln rubli i były o 16 % wyższe niźli w tym samym okresie roku ubiegłego. Co więcej, dziś rosyjski rząd mówi, że po raz pierwszy od kilku lat prawdopodobne jest zamknięcie tego roku nadwyżką budżetową. Oczywiście wszystko jest efektem wyższych cen na ropę – dochody z jej sprzedaży wzrosły o 26 %. Ale jeśli o wydatki budżetu, to obraz jest już zupełnie inny. W ciągu pierwszych czterech miesięcy roku wydał on, i to w sytuacji trwającej kampanii wyborczej, 18 % rosyjskiego PKB, co stanowi spadek o 1 % w porównaniu z rokiem ubiegłym. Ale gdyby ten poziom odnosić do ostatniego przedkryzysowego roku 2012, to redukcja wydatków federalnych wynosi już 15 %. Cięcia dotyczyły przede wszystkim wydatków socjalnych. Tylko, że rosyjski rząd nie zamierza schodzić z tej drogi. Putin mówił w trakcie „gorącej linii” o nadchodzących zmianach w zakresie emerytur (podniesienie wieku) oraz o możliwości podniesienia podatku VAT (o 2 %). Działania te mają służyć sfinansowaniu prospołecznych rozwiązań zapowiedzianych już po wyborach. Na to ma pójść 8 bln rubli, ale, na co pójdą pieniądze ze sprzedaży gazu i ropy naftowej? Przede wszystkim i niemal w całości na odbudowę rezerw. Te zaś mogą służyć dwóm celom, – jeśli sytuacja międzynarodowa się nie zmieni i sankcje nie zostaną „poluzowane” to będą one wykorzystane po to, aby chronić rosyjski system bankowy i w konsekwencji rosyjską gospodarkę. Jeśli jednak uda się manewr polityczny, polegający na przekonaniu Zachodu, że Rosja chce rozwiązania sytuacji w Donbasie drogą pokojową i sankcje nie będą już potrzebne, to wówczas taka poduszka finansowa może służyć sfinansowaniu planowanych inwestycji w rosyjską infrastrukturę, co w opinii doradców ekonomicznych Kremla może pobudzić rosyjską gospodarkę. Ale aby to wszystko było możliwe Ukraina musi siedzieć cicho i czekać na wyniki rozmów Paryża i Berlina z Moskwą, a europejskie stolice muszą przyjąć kremlowską narrację, że Rosja nigdy nie ustępuje pod presją.
 

 

POLECANE
Sprawa Ukrainy jest tylko pretekstem tylko u nas
Sprawa Ukrainy jest tylko pretekstem

Jednym z priorytetowych, otwarcie głoszonych celów polityki zarówno Niemiec, jak i Francji jest tzw. autonomia strategiczna Unii Europejskiej. Termin ten ma oznaczać niezależność polityczną, gospodarczą i militarną Unii od innych aktorów światowej polityki.

Znana dziennikarka „Dzień dobry TVN” trafiła do szpitala Wiadomości
Znana dziennikarka „Dzień dobry TVN” trafiła do szpitala

Dziennikarka znana z „Dzień dobry TVN” trafiła do szpitala.

Prezydent Ukrainy: operacja kurska spełniła swoje zadania polityka
Prezydent Ukrainy: operacja kurska spełniła swoje zadania

Operacja ukraińskich wojsk w obwodzie kurskim na zachodzie Rosji spełniła swoje zadania, gdyż odciągnęła siły rosyjskie z trudnych kierunków frontu; obecnie sytuacja na tym odcinku jest ciężka – powiedział w piątek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Tȟašúŋke Witkó: Kompromitacja szefa niemieckiego wywiadu. Nie pierwsza tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Kompromitacja szefa niemieckiego wywiadu. Nie pierwsza

Nie mam obyczaju publicznie uskarżać się na stan moich osobistych finansów oraz wysokość gaży pobieranej za klecenie felietonów, jednak uważam, że zarabiam zdecydowanie za mało. Naturalnie, wielokrotnie napomykałem o przedmiotowym fakcie redaktorowi naczelnemu, jednakże człek ów pozostał nieugięty w sprawie podniesienia mej płacy.

Specjalny komunikat produkcji „Tańca z gwiazdami”. Tego nikt się nie spodziewał Wiadomości
Specjalny komunikat produkcji „Tańca z gwiazdami”. Tego nikt się nie spodziewał

Już w najbliższą niedzielę, 16 marca, widzowie Polsatu obejrzą kolejny odcinek programu „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami”. Tymczasem produkcja show postanowiła sprawić niespodziankę jednej z uczestniczek - Darii Sycie, która 14 marca obchodziła urodziny.

Szokująca reakcja sali na pytanie Trzaskowskiego o relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Jest nagranie polityka
Szokująca reakcja sali na pytanie Trzaskowskiego o relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Jest nagranie

Podczas jednego ze spotkań wyborczych w Krakowie Rafał Trzaskowski zapytał swoich wyborców, co powinno być priorytetem w polskiej polityce zagranicznej: współpraca ze Stanami Zjednoczonymi czy Unią Europejską. Reakcja sali była jednoznaczna - niemal nikt nie opowiedział się za USA, natomiast prawie wszyscy wskazali na Unię Europejską.

Szef Ruchu Kontroli Wyborów: Te wybory będą fałszowane tylko u nas
Szef Ruchu Kontroli Wyborów: Te wybory będą fałszowane

- Dla nas najważniejszą rzeczą jest kontrolowanie całego procesu wyborczego – mówi w rozmowie z Mateuszem Kosińskim Marcin Dybowski, prezes Ruchu Kontroli Wyborów.

Niepokojące doniesienia z Wrocławia. Groźna choroba wraca po 24 latach Wiadomości
Niepokojące doniesienia z Wrocławia. Groźna choroba wraca po 24 latach

We Wrocławiu potwierdzono pierwszy od 24 lat przypadek błonicy w Polsce. Do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. J. Gromkowskiego trafił sześciolatek, który prawdopodobnie zaraził się podczas wakacji w Afryce. Dziecko jest w bardzo ciężkim stanie i przebywa na oddziale intensywnej terapii.

Dramat w Tatrach. Lawina porwała narciarza Wiadomości
Dramat w Tatrach. Lawina porwała narciarza

Ratownicy TOPR przetransportowali poszkodowanego skialpinistę do szpitala w Zakopanem po tym, jak został on częściowo przysypany lawiną w rejonie szlaku na Rysy. Doznał on niegroźnych obrażeń – przekazał naczelnik TOPR Jan Krzysztof.

Służby wtargnęły do domu Ewy Stankiewicz. Jest ruch znanej dziennikarki Wiadomości
Służby wtargnęły do domu Ewy Stankiewicz. Jest ruch znanej dziennikarki

W piątkowy poranek 7 marca dziennikarka Ewa Stankiewicz-Jørgensen poinformowała, że Żandarmeria Wojskowa przeprowadziła przeszukanie w jej mieszkaniu. Znana dziennikarka podjęła zdecydowane kroki. O szczegółach poinformował na platformie X mec. Bartosz Lewandowski.

REKLAMA

Marek Budzisz: „Gorąca linia” Putina, czyli na co przygotowuje się Rosja.

Wczoraj odbyła się w Rosji kolejna „gorąca linia” w trakcie, której Władimir Władimirowicz odpowiadał na pytania „narodu”. Przedsięwzięcie trwało niemal 4,5 godziny, więc trudno o wszystkim napisać. Warto jednak zwrócić uwagę na kilka wątków. Przede wszystkim Putin koncentrował się na sprawach gospodarczych – mówił o rosnących cenach benzyny i o tym, co rząd zamierza zrobić i co już zrobił, aby przeciwdziałać zastanawiającemu zjawisku, że rosną one pięć razy szybciej niźli oficjalny wskaźnik inflacji. Łączył się przy tym na żywo z przedstawicielami rządu (wicepremier Kozak i minister Nowak) prosił ich o zdanie relacji i udzielał wskazówek. Tak było też i w innych przypadkach, kiedy musiał odpowiadać na pytania np. o przyszłość wiejskiej szkoły na Ałtaju, czy powód, dla którego matka z trójką dzieci nie dostała, jak nakazuje w Rosji prawo, działki z przeznaczeniem na budowę domu. Czyli, jak zauważają relacjonujący wydarzenie rosyjscy dziennikarze formuła programu (chodzi o jego istotę, bo zewnętrzna forma zmieniła się) nie uległa zmianie – dobry car (Putin), do którego zwraca się naród z prośbą o wstawiennictwo, pomoc, czy choćby chwilę uwagi instruuje, a jeśli trzeba to i „ustawia do pionu” złych bojarów, czyli rząd.
 Marek Budzisz: „Gorąca linia” Putina, czyli na co przygotowuje się Rosja.
/ screen yt
Całe przedsięwzięcie jest starannie wyreżyserowane, można, więc przypuszczać, że ani jedno pytanie a tym bardziej odpowiedź rosyjskiego Prezydenta nie są przypadkowe. Moim zdaniem warto zwrócić uwagę na trzy sprawy. Otóż odpowiadając na pytanie marynarzy z floty bałtyckiej, czy będą oni mogli malować na burtach swoich okrętów portrety wicepremiera Mutko (obecnie w rządzie odpowiadającego za budownictwo, ale w poprzednim gabinecie Miedwiediewa nadzorującego sport i to jego wiąże się ze skandalem dopingowym), po to, „aby stały się one niezatapialne” Putin przypomniał pytającym czy pamiętają, jaką nagonkę rozpętano na świecie wobec rosyjskiego polityka. I jakiej podlegał on presji, presji wywieranej przez wspólnotę międzynarodową. I czy w takiej sytuacji, pytał retorycznie, można go było odwołać ze stanowiska? Obserwatorzy po raz kolejny, bo i wcześniej to zauważono, podkreślają, że ta odpowiedź jest lapidarnym ujęciem filozofii politycznej Putina. Nigdy nie ustępuj pod presja, nawet, jeśli jest niesłychanie silna, bo będzie to uznane za oznaka słabości. Nie oznacza to, że nie należy przeprowadzać zmian, ale na własnych warunkach i wtedy, kiedy uzna się moment ich wdrożenia za odpowiedni.
W tym kontekście trzeba czytać odpowiedź Putina na pytanie pisarza Prilepina, który wystąpił w charakterze doradcy liderów samozwańczych „republik ludowych” z Donbasu. Tenże pytał Putina czy on nie obawia się, że Ukraina wykorzysta czas Mundialu, po to, aby rozpocząć na wschodzie natarcie na pełną skalę i „manu militari” rozstrzygnąć konflikt. Putin dość enigmatycznie odpowiedział, że jeśli coś takiego nastąpi, to konsekwencje tego kroku będą dla państwowości ukraińskiej zgubne, zostanie ona po prostu „starta z powierzchni ziemi”. Każdy zainteresowany może jego słowa interpretować w sposób dla siebie dogodny – albo, jako zapowiedź wojny i wjazdu rosyjskich czołgów do Kijowa (to dla tych bardziej wojowniczych), albo, jako opisanie konsekwencji politycznych takiego kroku. Konsekwencji polegających na wycofaniu zachodniego wsparcia dla Kijowa, nasilającego się kryzysu i wzrostu nastrojów separatystycznych, czego osłabiona państwowość ukraińska po prostu może nie przetrwać, nawet, jeśli Rosja nie wtrąci się.
I wreszcie warto zwrócić uwagę na to, co Putin powiedział, pytany o to, dlaczego nie przemeblował rządu. Pytanie w sposób dość oczywisty odnosiło się do opublikowanych niedawno wyników badań opinii publicznej, w których większość Rosjan twierdziła, że jest niezadowolona z tego, że na czele gabinetu znów stoi Miedwiediew. Rosyjski prezydent powiedział, że nowi ludzie musieliby poświęcić, co najmniej dwa lata, bo tyle zajęło to obecnej ekipie, na przygotowywanie pakietu niezbędnych reform. Ale Rosja, jego zdaniem nie ma tych dwóch lat, a przynajmniej nie może ich stracić, bo zmiany potrzebne są już teraz, zaraz.
I właśnie na ten czynnik czasu, a raczej na świadomość wagi momentu, w którym znajduje się nasz wschodni sąsiad warto zwrócić uwagę. Już nieco wcześniej, o czym pisałem, mówił o tym Kudrin. W artykule zamieszczonym w rosyjskiej prasie zaraz po wyborach prezydenckich pisał on, że najbliższe dwa lata to jedyny czas, kiedy w Rosji będzie można wprowadzić jakiekolwiek zmiany. Bo później rozpocznie się cykl wyborczy, kiedy nawet w obliczu dobrej koniunktury cenowej na rynku węglowodorów, zmian się nie wprowadza. Ale może też chodzić, o co innego. Kilka dni temu rosyjski Bank Centralny opublikował raport – sprawozdanie ze swej działalności w ubiegłym roku, w którym opisywano wyniki stres testów, jakim poddano rosyjskie banki. I okazało się, że 117 z nich, kontrolujących 30,6 % całości aktywów rosyjskiego systemu bankowego może mieć poważne kłopoty gdyby wystąpił jeden z „scenariuszy ryzyka”. A dodatkowo jeszcze 51 rosyjskich banków komercyjnych nie byłoby w takiej sytuacji sprostać oczekiwaniom Banku Centralnego i podnieś, dla bezpieczeństwa, kapitał. Te 51 banków kontroluje 19,4 % aktywów systemu. Jednym słowem niemal połowa rosyjskiego systemu bankowego mogłoby znaleźć się w tarapatach. Czarny scenariusz to jednoczesne obniżenie się kursu rubla i spadek cen na ropę naftową. Gdyby wartość rubla spadła w ciągu roku o 39 % a cena baryłki ropy naftowej obniżyła się do 25 dolarów, to rosyjski PKB zmniejszyłby się o 3,9 % a rosyjski system bankowy zaczął mieć poważne problemy. Ale to nie jedyny z „czarnych scenariuszy”. Inny to znaczący wzrost presji wywieranej na Rosję za pośrednictwem sankcji. Przy czym chodzi o sankcje wobec rosyjskich oligarchów. Analitycy agencji Moody`s są zdania, że jeśli skala następnej fali amerykańskich sankcji (a ją zapowiedział już minister finansów Steven Mnuchin w trakcie dyskusji w Kongresie nad budżetem resortu) będzie porównywalna do poprzedniej, tzn. obejmie dwóch oligarchów, to rosyjski system bankowy to wytrzyma. Ale jeśli na celowniku znajdzie się większa ich liczba (np. czterech czy pięciu) to system może mieć kłopoty. Przede wszystkim z tego powodu, że podobnie jak z firmami Wekselberga i Dieripaski zwrócą się oni o finansową pomoc do rządu i kontrolowanych przez państwo banków. A gra idzie o miliardy dolarów i każde zachwianie płynności firm dłużników uruchamia automatyczne procedury ostrożnościowe w rosyjskim systemie bankowym, które nakazują powiększenie rezerw, na co potrzeba dodatkowego kapitału. I wracamy do punktu wyjścia, zwłaszcza, że nie do końca oszacowano wpływ podniesienia przez Stany Zjednoczone ceł na stal i aluminium na rosyjski przemysł. Wystarczy zerknąć na listę najbogatszych rosyjskich oligarchów – w pierwszej dziesiątce najwięcej jest biznesmenów kontrolujących huty, aby wiedzieć jak sytuacja na światowym rynku jest dla Rosji ważna. A co jeśli wojnom handlowym towarzyszyć będą antyrosyjskie sankcje, rubel nadal będzie się osłabiał (od początku roku stracił wobec dolara 20 %) a na dodatek nastąpi spadek cen ropy naftowej? Rosyjski rząd, tak uważa większość analityków, już przygotowuje się na nadejście takiego właśnie scenariusza. Dość gorączkowo powiększa rezerwy walutowe oraz ogranicza wydatki. I to w czasie, kiedy mógłby nieco poluzować pasa, bo ceny ropy naftowej, a co za tym idzie i gazu, są znacząco wyższe niźli to przewidziano w założeniach budżetowych. Ale jest inaczej i wystarczy popatrzeć na dane statystyczne. Tylko za pierwsze cztery miesiące tego roku dochody rosyjskiego budżetu federalnego zamknęły się kwotą 5,5 bln rubli i były o 16 % wyższe niźli w tym samym okresie roku ubiegłego. Co więcej, dziś rosyjski rząd mówi, że po raz pierwszy od kilku lat prawdopodobne jest zamknięcie tego roku nadwyżką budżetową. Oczywiście wszystko jest efektem wyższych cen na ropę – dochody z jej sprzedaży wzrosły o 26 %. Ale jeśli o wydatki budżetu, to obraz jest już zupełnie inny. W ciągu pierwszych czterech miesięcy roku wydał on, i to w sytuacji trwającej kampanii wyborczej, 18 % rosyjskiego PKB, co stanowi spadek o 1 % w porównaniu z rokiem ubiegłym. Ale gdyby ten poziom odnosić do ostatniego przedkryzysowego roku 2012, to redukcja wydatków federalnych wynosi już 15 %. Cięcia dotyczyły przede wszystkim wydatków socjalnych. Tylko, że rosyjski rząd nie zamierza schodzić z tej drogi. Putin mówił w trakcie „gorącej linii” o nadchodzących zmianach w zakresie emerytur (podniesienie wieku) oraz o możliwości podniesienia podatku VAT (o 2 %). Działania te mają służyć sfinansowaniu prospołecznych rozwiązań zapowiedzianych już po wyborach. Na to ma pójść 8 bln rubli, ale, na co pójdą pieniądze ze sprzedaży gazu i ropy naftowej? Przede wszystkim i niemal w całości na odbudowę rezerw. Te zaś mogą służyć dwóm celom, – jeśli sytuacja międzynarodowa się nie zmieni i sankcje nie zostaną „poluzowane” to będą one wykorzystane po to, aby chronić rosyjski system bankowy i w konsekwencji rosyjską gospodarkę. Jeśli jednak uda się manewr polityczny, polegający na przekonaniu Zachodu, że Rosja chce rozwiązania sytuacji w Donbasie drogą pokojową i sankcje nie będą już potrzebne, to wówczas taka poduszka finansowa może służyć sfinansowaniu planowanych inwestycji w rosyjską infrastrukturę, co w opinii doradców ekonomicznych Kremla może pobudzić rosyjską gospodarkę. Ale aby to wszystko było możliwe Ukraina musi siedzieć cicho i czekać na wyniki rozmów Paryża i Berlina z Moskwą, a europejskie stolice muszą przyjąć kremlowską narrację, że Rosja nigdy nie ustępuje pod presją.
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe