TV kontra YouTube. Wyświetlenia zabijają telewizję
Od kilku lat moim ulubionym zajęciem w trakcie przeglądania stron internetowych jest systematyczna analiza zakładki „Na czasie” na portalu YouTube. Na stronie widnieją głównie pseudonimy raperów: Kali, Paluch, Borixon, ReTo, Żabson, Małach, Taconafide. Artystów przeze mnie wymienionych nie zobaczymy w telewizji, bardzo rzadko usłyszymy w radiu. Dlaczego? W rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” Marcin Cichoński, dziennikarz muzyczny portalu dziennik.pl uważa, że problem tkwi w odmiennej grupie użytkowników. – Być może za 25 lat część wspólna będzie niemal identyczna, ale teraz wynosi ona zaledwie 10-15 procent. Młodzi ludzie rezygnują z telewizji, bo od dziecka konsumują nowe formaty i nowy sposób podawania treści, który zaproponował im YouTube. Dla starszych osób to, co w internecie, to „za szybko, za gwałtownie, ja tego nie rozumiem”. Dla nich jest telewizja. By te światy się połączyły, musi nastąpić bardzo duża zmiana pokoleniowa. To się stanie nie wcześniej niż za ćwierć wieku. I nie ma co się na to obrażać – prognozuje Cichoński.
Taniec z raperami
Jednak są pracownicy mediów, którzy próbują łamać schematy i zapraszają gwiazdy rapu do telewizji. Jedną z gwiazd najnowszej edycji „Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami” jest Popek. Występy taneczne rapera udostępnione na YouTube osiągają setki tysięcy wyświetleń, co jest bardzo dobrym wynikiem, zważywszy na to, że większość widzów programu emitowanego na Polsacie to ludzie starsi. Sytuacja zmienia się o 180 stopni, gdy na ekranach telewizorów pojawia się Popek. Według naszych informatorów, gdy raper zaczyna swój taniec, oglądalność programu wzrasta w zawrotnym tempie, głównie wśród młodych widzów. Marcin Cichoński zaznacza, że telewizje systematycznie zapraszają raperów. – Telewizje uśmiechają się do raperów. Z tego co wiem, notorycznie wielkie gwiazdy hip-hopu dostają propozycję zagrania na telewizyjnych festiwalach. Ale to świat rapu odmawia – przynajmniej jeśli chodzi o koncerty. A poza tym… czy to przypadkiem nie Peja jest najbardziej charakterną postacią w tej edycji „Agenta”? – pyta Cichoński.
Telewizje muzyczne. Jest coś takiego?
Przez wiele lat to telewizje muzyczne dyktowały fanom, co jest na topie. Większość artystów marzyła o tym, żeby choć na minutę zająć czas antenowy. Teraz sytuacja się zmieniła. W rozmowie z „TS” Bartek Chaciński, szef działu „Kultura” w tygodniku „Polityka”, przekonuje, że telewizja już nie kreuje masowych gustów odbiorców.
– W Polsce duże spadki oglądalności notują niemal wszystkie spośród nich (z wyjątkiem kanałów z disco polo), w tym legendarna MTV, która wykreowała gwiazdy lat 80., ale w ostatnich latach oderwała się od pierwotnej roli. To już nie czasy, gdy jeden telewizyjny występ grupy The Beatles w „The Ed Sullivan Show” stawał się przepustką do kariery w Ameryce, bo oglądało go 70 mln osób – co trzeci mieszkaniec kraju. Zresztą nawet wysoka oglądalność w głównych kanałach nie przekłada się już z automatu na sprzedaż płyt. Jubileuszowy opolski koncert Maryli Rodowicz w TVP śledziło w ubiegłym roku 5,5 mln widzów, co stanowi rzadką dziś widownię muzycznego widowiska, tymczasem jednym z większych zaskoczeń sezonu była niewielka sprzedaż wydanego niemal w tym samym momencie albumu Rodowicz „Ach świecie” – płyta nie znalazła się nawet w pierwszej setce bestsellerów 2017 r...
#REKLAMA_POZIOMA#
/k