Michał Majewski: W polityce największymi przeciwnikami są ludzie wewnątrz twojego ugrupowania
– To jest książka o różnych patologiach związanych z polityką. One nie są nowością i są charakterystyczne dla polityki. Oszustwa, intrygi, próby podejścia – te metody są stare jak polityka, były w czasach starożytnych, są i teraz. Ta książka nie znajdzie się w dziale fantastyka.
– Kiedy następuje moment, gdy idee zastępuje walka o interesy i o pozycję w partii?
– Kiedy zaczynasz rozumieć podstawowe zasady związane z polityką. Przyglądasz się jej od drugiej strony. Nie widzisz jej w telewizji. Widzisz, w jaki sposób jest ona zorganizowana. W polityce największymi przeciwnikami są ludzie znajdujący się wewnątrz twojego ugrupowania. Polityka jest trudnym środowiskiem dla idealistów.
– Dlaczego? Przecież zaczyna się przygodę z polityką po to, by realizować idee.
– Trzeba podporządkować się grupie. Od kilkunastu lat polskie partie są wodzowskie. Silnie osłabła rola polskiego parlamentu. W latach 90. Sejm był miejscem bardzo ważnych debat.
– Poza słabą rolą parlamentu, co jeszcze kuleje w polskiej polityce?
– Jest nakierowana na błysk i na myślenie na 2-3 dni do przodu. Nie ma myślenia strategicznego. Liderzy polityczni obawiają się tego, że ktoś może im zabrać władzę. Liderzy bardzo często otaczają się postaciami miernymi. W takim kierunku poszła Platforma Obywatelska. Tusk po kolei eliminował wyróżniających się polityków, którzy mogli zagrozić jego władzy. Mam na myśli Płażyńskiego, Olechowskiego, Piskorskiego, Gilowską, Rokitę. Były szef Platformy zostawiał postaci mierne, dlatego słabo poszła sukcesja w tej partii. Były problemy z wyłonieniem lidera.
– Co musi zrobić polityk, żeby pokochali go wyborcy?
– Tego uczą kampanie wyborcze. Polityk musi przejechać tysiące kilometrów, poznać ludzi. Nie można być warszawkowym politykiem z Nowego Światu.
– W Polsce brakuje politycznych liderów? Na okładce twojej książki są Jarosław Kaczyński i Donald Tusk.
– Oni zogniskowali debatę, która od kilkunastu lat skupia się na nich. Od 2005 roku PiS i PO wymieniają się władzą.
– Polska polityka zmieni się, jak na emeryturę przejdzie Jarosław Kaczyński?
– Tak. PiS jest spojone jego autorytetem. Trwanie obozu politycznego w tej formule byłoby wątpliwe. W obozie Zjednoczonej Prawicy są ludzie o poglądach liberalnych, tacy jak Jarosław Gowin, którzy byli w PO. Z drugiej strony ten obóz kończy się na takich ludziach jak Antoni Macierewicz. Trudno to sobie wyobrazić bez silnego przywództwa Jarosława Kaczyńskiego.
– Jak udało się połączyć w jedną frakcję Gowina i Macierewicza?
– Kaczyński daje realną nadzieję na zdobycie władzy politykom związanym z jego obozem. Kaczyński jest najmocniejszą marką na prawicy. Bez jego wsparcia ludziom ciężko byłoby się odnaleźć w polityce. Obecnie mamy nieformalny ośrodek władzy, który jest ponad innymi ośrodkami. To było widoczne przy historii z nagrodami. Była próba obrony nagród, ale w końcu odezwała się instancja odwoławcza i oceniła, że politycy mają oddać nagrody, i tak się stało. Obóz władzy miał badania pokazujące, że ludzie fatalnie przyjmują wiadomość o nagrodach dla polityków.
– I nikt mu się nie sprzeciwi.
– Zgadza się. Różni ministrowie omijali Beatę Szydło i jeździli do Kaczyńskiego, żeby przekonać go do swoich racji...
#REKLAMA_POZIOMA#