Gorący perski styczeń

Po dziewięciu latach od zamieszek w 2009 roku na ulicach irańskich miast znów zrobiło się gorąco. Młodzi Irańczycy żądają pracy i lepszych dochodów – lecz także wolności i zmian w polityce ich kraju. Czy po arabskiej pora na perską wiosnę?
 Gorący perski styczeń
/ Fotolia
Leszek Masierak

Warto zrekapitulować podstawowe fakty. Pierwsze rozruchy pojawiły się pod koniec grudnia ubiegłego roku w mieście Meszhed, w północno-wschodniej części Iranu. To jedna z najsłabiej rozwiniętych prowincji, uchodząca za twierdzę radykałów islamskich pod wodzą Ibrahima Raisi, który w ubiegłym roku przegrał wybory prezydenckie z obecnie rządzącym Hasanem Rouhanim. Stopniowo zamieszki ogarniały inne miejscowości, łącznie ze stołecznym Teheranem. Doszło do starć ulicznych z policją, ataków na policje i odziały basidżów – sił porządkowych podległych Korpusowi Strażników Rewolucji. Według oficjalnych danych do 10 stycznia zginęło w zamieszkach 22 osoby, około 200 zostało rannych. Rządowe dane mówią o blisko 2 tysiącach aresztowanych – lecz według niezależnych obserwatorów liczba ta może być nawet dwa razy większa. W areszcie domowym znalazł się nawet były prezydent Mahmud Ahmadineżdad.

Poluzowana pętla
Od obalenia szacha Mohammeda Rezy Pahlaviego i ustanowieniu Republiki Islamskiej w 1979 roku Iran przez dziesięciolecia był pariasem na międzynarodowej arenie. Sytuacja zmieniła się nieco w momencie podpisania przez prezydenta Hasana Rouhaniego porozumienia z USA i krajami Unii Europejskiej, znoszącymi sporą część sankcji ekonomicznych w zamian za rezygnację przez Iran z programu atomowego (niektóre z sankcji są jednak obecnie przywracane w związku z realizowanym przez cały czas irańskim programem budowy rakiet dalekiego zasięgu). Dla gospodarski irańskiej sankcje były nożem na gardle – przez wiele lat realne dochody Irańczyków spadały, podobnie jak PKB całego kraju. W roku 2007 średni dochód roczny irańskiej rodziny (najczęściej wielodzietnej) wynosił 15 tysięcy dolarów. Dwa lata temu było to jedynie 12,5 tysiąca. Znaczną część przychodów zjada też inflacja – nieco zmalała ona po częściowym zniesieniu sankcji, lecz wciąż przekracza 10 procent rocznie.

Dużym problemem, dotykającym zresztą niemal wszystkich państw Bliskiego Wschodu jest wysokie bezrobocie. Oficjalna stopa bezrobocia to zaledwie 12,5 procenta, lecz, jak przyznają po cichu miejscowe władze, w niektórych regionach bez pracy pozostaje sześciu na dziesięciu Irańczyków. Kolejnym punktem wspólnym dla Iranu i innych krajów tego regionu jest bardzo wysokie bezrobocie wśród młodych ludzi – nie pracuje, lub zatrudnionych jest w niepełnym wymiarze 40 procent mężczyzn do 30 roku życia – a przypomnieć warto, że Iran to generalnie kraj młodzieży – połowa tamtejszych obywateli nie przekroczyła trzydziestki. Poluzowanie pętli sankcji nie przełożyło się więc na poprawę sytuacji przeciętnego młodego Irańczyka – wciąż jest bezrobotny, często głodny – choć jest najczęściej znacznie lepiej wykształcony, niż generacja jego rodziców, a dzięki nowym środkom wymiany informacji, również znacznie lepiej zorientowany w sytuacji współczesnego świata. Narastająca frustracja w oczywisty sposób rodzi agresję.

Dość eksportu rewolucji
Na zniesieniu sankcji nałożonych na Iran skorzystała jednak ważna grupa – Sepah, czyli Korpus Strażników Rewolucji, oraz część radykalnych duchownych  nadzorujących i odpowiadających za politykę wewnętrzną i zagraniczną. Od czasu obalenia szacha kolejni rządzący wspierali i wspierają wiele muzułmańskich organizacji poza granicami Iranu – przede wszystkim Hezbollach i Hamas. Odziały irańskich „ochotników”, składające się w rzeczywistości z żołnierzy Sapahu, walczą w Iraku i Syrii. Eksport rewolucji islamskiej jest jednak wpisany w podstawy istnienia Republiki Islamskiej. Już jej pierwszy najwyższy przywódca ajatollah Chomeini oficjalnie głosił, że „islam nie uznaje granic”. Jego następca Ali Chamenei kontynuuje tę linię. Tymczasem należy pamiętać, że Persja, czyli dzisiejszy Iran, to kraj szczycący się tysiącami lat kultury, niegdyś jedno z najpotężniejszych mocarstw świata, odrębne językowo i kulturowo od arabskich sąsiadów. Przez lata kwestie narodowej dumy były w Iranie tłumione, lecz podczas ostatnich rozruchów oprócz oczywistych haseł ekonomicznych, coraz częściej pojawiały się głosy, mówiące o przywróceniu narodowego charakteru państwa, zmiany Republiki Islamskiej w Republikę Irańską, a nawet przywrócenia monarchii – choć nawoływanie do tego jest, według obecnego prawa, przestępstwem zagrożonym karą śmierci.

Trwanie czy zmiana?
Ali Chamenei o wywołanie zamieszek oskarżył oczywiście przede wszystkim zagranicę. Rzecznik Strażników Rewolucji oświadczył, że winnymi rozruchów są „agenci Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, reżimu syjonistycznego (czyli Izraela), Arabii Saudyjskiej, a także monarchistów”. Jednak prezydent Rowhani przyznał oficjalnie 8 stycznia, iż „ uczestnikom protestów chodzi o coś więcej, niż warunki bytowe – ludzie domagają się większych swobód obywatelskich”. Być może jest to zapowiedź lekkiego poluzowania przepisów – choćby podobnego do zmian, które kilkanaście miesięcy temu ograniczyły nałożone na irańskie kobiety obowiązki noszenia hidżabu. Bardzo radykalne zmiany w Iranie są jednak obecnie mało prawdopodobne. Mogłoby dojść do nich jedynie w sytuacji, gdyby po stronie buntującej się młodzieży stanęła regularna armia. Należy jednak pamiętać, że liczebnie dorównuje ona oddziałom Sepahu, jest jednak gorzej wyszkolona, wyposażona i opłacana. Destabilizacja i wojna domowa w Iranie nie jest też na rękę wielkim tego świata, którzy wyciągnęli wnioski z niepowodzeń wynikających z arabskiej wiosny.

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (03/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

 #REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Działacz KO w Bytomiu spotkał się z Friedrichem Merzem, przywiózł szalik Oberschlesien z ostatniej chwili
Działacz KO w Bytomiu spotkał się z Friedrichem Merzem, przywiózł szalik "Oberschlesien"

Marek Tylikowski, działacz Koalicji Obywatelskiej i przewodniczący Mniejszości Niemieckiej w Bytomiu, spotkał się z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem. Podczas spotkania Tylikowski miał na sobie szalik z napisem „Beuthen” (czyli niemiecka nazwa Bytomia) oraz skrótem „O-S”, co może oznaczać Oberschlesien – Górny Śląsk po niemiecku. O Tylikowskim pisał w ubiegłym roku serwis "Niezależna" twierdząc, że "to były członek ekstremistycznej niemieckiej organizacji, który obrażał powstańców śląskich, a w Bytomiu odsłaniał tablicę ufundowaną przez działaczy neonazistowskiej niemieckiej młodzieżówki".

Ruchniewicz traci stanowisko w MSZ. Jest komunikat z ostatniej chwili
Ruchniewicz traci stanowisko w MSZ. Jest komunikat

MSZ poinformowało we wtorek wieczorem, że zlikwidowane zostało stanowisko pełnomocnika MSZ do spraw polsko-niemieckiej współpracy społecznej i przygranicznej, które obejmował prof. Krzysztof Ruchniewicz.

Trzeba mieć pamięć dobrą, ale.... Kaczyński odpowiada Mentzenowi z ostatniej chwili
"Trzeba mieć pamięć dobrą, ale...". Kaczyński odpowiada Mentzenowi

Jarosław Kaczyński odniósł się do wideo, w którym lider partii Konfederacja nazwał go "politycznym gangsterem". – W polityce trzeba mieć pamięć dobrą, ale krótką – powiedział prezes PiS.

Znany poseł odchodzi z Polski 2050 z ostatniej chwili
Znany poseł odchodzi z Polski 2050

Tomasz Zimoch poinformował, że odszedł z klubu parlamentarnego Polska 2050 i został posłem niezrzeszonym. Jak poinformował, decyzję podjął w związku z działaniami marszałka Sejmu, lidera Polski 2050 Szymona Hołowni.

Po Putinie w Rosji zostanie pustynia tylko u nas
Po Putinie w Rosji zostanie pustynia

Skoro w Rosji cała para (i większość kasy) idzie w wojnę z Ukrainą, zbrojenia do wojny z NATO i wzmacnianie wykazującego coraz więcej cech totalitarnych autorytarnego reżimu, to na resztę „dienieg niet!”. Zwłaszcza na politykę społeczną.

Trzęsienie ziemi w USA z ostatniej chwili
Trzęsienie ziemi w USA

Trzęsienie ziemi o magnitudzie 2,7 nawiedziło we wtorek rejon Nowego Jorku i New Jersey. Według danych Amerykańskiej Służby Geologicznej (USGS) wstrząs wystąpił o godz. 12.11 czasu lokalnego (godz. 18.11 w Polsce) w miejscowości Hillsdale w stanie New Jersey. Jego epicentrum znajdowało się na głębokości około 12 kilometrów.

Żurek w TVN: Jeśli tego nie zrobimy, wylądujemy na emigracji, albo w więzieniach z ostatniej chwili
Żurek w TVN: Jeśli tego nie zrobimy, wylądujemy na emigracji, albo w więzieniach

- Albo spróbujemy teraz dotrzeć do społeczeństwa, zreformować sądy, albo nie znajdziemy sobie miejsca w tym kraju i będziemy musieli ratować się emigracją lub wylądujemy w więzieniach - mówił nowy minister sprawiedliwości Waldemar Żurek w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską w "Faktach po faktach" TVN24.

Pomoc psychologiczna dla nastolatków bez zgody rodziców. Andrzej Duda podjął decyzję z ostatniej chwili
Pomoc psychologiczna dla nastolatków bez zgody rodziców. Andrzej Duda podjął decyzję

Prezydent Andrzej Duda poinformował we wtorek, że kieruje do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej ustawę o pomocy psychologa dla osób po 13. roku życia bez zgody opiekuna.

Niemiecka propaganda już wykorzystuje gdańską wystawę Nasi chłopcy z ostatniej chwili
Niemiecka propaganda już wykorzystuje gdańską wystawę "Nasi chłopcy"

Wystawa o żołnierzach III Rzeszy z terenów Pomorza Gdańskiego nazwana ''Nasi chłopcy'' wywołała ogromne oburzenie. Niemiecki dziennik "FAZ" w artykule "Polscy żołnierze Hitlera" pisze jednak, że wystawa "nie podoba się politykom takim jak Andrzej Duda czy Jarosław Kaczyński".

Poczta Polska wydała pilny komunikat z ostatniej chwili
Poczta Polska wydała pilny komunikat

Oszuści podszywają się pod Pocztex, wysyłając fałszywe SMS-y z linkiem wyłudzającym dane osobowe – ostrzega Poczta Polska.

REKLAMA

Gorący perski styczeń

Po dziewięciu latach od zamieszek w 2009 roku na ulicach irańskich miast znów zrobiło się gorąco. Młodzi Irańczycy żądają pracy i lepszych dochodów – lecz także wolności i zmian w polityce ich kraju. Czy po arabskiej pora na perską wiosnę?
 Gorący perski styczeń
/ Fotolia
Leszek Masierak

Warto zrekapitulować podstawowe fakty. Pierwsze rozruchy pojawiły się pod koniec grudnia ubiegłego roku w mieście Meszhed, w północno-wschodniej części Iranu. To jedna z najsłabiej rozwiniętych prowincji, uchodząca za twierdzę radykałów islamskich pod wodzą Ibrahima Raisi, który w ubiegłym roku przegrał wybory prezydenckie z obecnie rządzącym Hasanem Rouhanim. Stopniowo zamieszki ogarniały inne miejscowości, łącznie ze stołecznym Teheranem. Doszło do starć ulicznych z policją, ataków na policje i odziały basidżów – sił porządkowych podległych Korpusowi Strażników Rewolucji. Według oficjalnych danych do 10 stycznia zginęło w zamieszkach 22 osoby, około 200 zostało rannych. Rządowe dane mówią o blisko 2 tysiącach aresztowanych – lecz według niezależnych obserwatorów liczba ta może być nawet dwa razy większa. W areszcie domowym znalazł się nawet były prezydent Mahmud Ahmadineżdad.

Poluzowana pętla
Od obalenia szacha Mohammeda Rezy Pahlaviego i ustanowieniu Republiki Islamskiej w 1979 roku Iran przez dziesięciolecia był pariasem na międzynarodowej arenie. Sytuacja zmieniła się nieco w momencie podpisania przez prezydenta Hasana Rouhaniego porozumienia z USA i krajami Unii Europejskiej, znoszącymi sporą część sankcji ekonomicznych w zamian za rezygnację przez Iran z programu atomowego (niektóre z sankcji są jednak obecnie przywracane w związku z realizowanym przez cały czas irańskim programem budowy rakiet dalekiego zasięgu). Dla gospodarski irańskiej sankcje były nożem na gardle – przez wiele lat realne dochody Irańczyków spadały, podobnie jak PKB całego kraju. W roku 2007 średni dochód roczny irańskiej rodziny (najczęściej wielodzietnej) wynosił 15 tysięcy dolarów. Dwa lata temu było to jedynie 12,5 tysiąca. Znaczną część przychodów zjada też inflacja – nieco zmalała ona po częściowym zniesieniu sankcji, lecz wciąż przekracza 10 procent rocznie.

Dużym problemem, dotykającym zresztą niemal wszystkich państw Bliskiego Wschodu jest wysokie bezrobocie. Oficjalna stopa bezrobocia to zaledwie 12,5 procenta, lecz, jak przyznają po cichu miejscowe władze, w niektórych regionach bez pracy pozostaje sześciu na dziesięciu Irańczyków. Kolejnym punktem wspólnym dla Iranu i innych krajów tego regionu jest bardzo wysokie bezrobocie wśród młodych ludzi – nie pracuje, lub zatrudnionych jest w niepełnym wymiarze 40 procent mężczyzn do 30 roku życia – a przypomnieć warto, że Iran to generalnie kraj młodzieży – połowa tamtejszych obywateli nie przekroczyła trzydziestki. Poluzowanie pętli sankcji nie przełożyło się więc na poprawę sytuacji przeciętnego młodego Irańczyka – wciąż jest bezrobotny, często głodny – choć jest najczęściej znacznie lepiej wykształcony, niż generacja jego rodziców, a dzięki nowym środkom wymiany informacji, również znacznie lepiej zorientowany w sytuacji współczesnego świata. Narastająca frustracja w oczywisty sposób rodzi agresję.

Dość eksportu rewolucji
Na zniesieniu sankcji nałożonych na Iran skorzystała jednak ważna grupa – Sepah, czyli Korpus Strażników Rewolucji, oraz część radykalnych duchownych  nadzorujących i odpowiadających za politykę wewnętrzną i zagraniczną. Od czasu obalenia szacha kolejni rządzący wspierali i wspierają wiele muzułmańskich organizacji poza granicami Iranu – przede wszystkim Hezbollach i Hamas. Odziały irańskich „ochotników”, składające się w rzeczywistości z żołnierzy Sapahu, walczą w Iraku i Syrii. Eksport rewolucji islamskiej jest jednak wpisany w podstawy istnienia Republiki Islamskiej. Już jej pierwszy najwyższy przywódca ajatollah Chomeini oficjalnie głosił, że „islam nie uznaje granic”. Jego następca Ali Chamenei kontynuuje tę linię. Tymczasem należy pamiętać, że Persja, czyli dzisiejszy Iran, to kraj szczycący się tysiącami lat kultury, niegdyś jedno z najpotężniejszych mocarstw świata, odrębne językowo i kulturowo od arabskich sąsiadów. Przez lata kwestie narodowej dumy były w Iranie tłumione, lecz podczas ostatnich rozruchów oprócz oczywistych haseł ekonomicznych, coraz częściej pojawiały się głosy, mówiące o przywróceniu narodowego charakteru państwa, zmiany Republiki Islamskiej w Republikę Irańską, a nawet przywrócenia monarchii – choć nawoływanie do tego jest, według obecnego prawa, przestępstwem zagrożonym karą śmierci.

Trwanie czy zmiana?
Ali Chamenei o wywołanie zamieszek oskarżył oczywiście przede wszystkim zagranicę. Rzecznik Strażników Rewolucji oświadczył, że winnymi rozruchów są „agenci Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, reżimu syjonistycznego (czyli Izraela), Arabii Saudyjskiej, a także monarchistów”. Jednak prezydent Rowhani przyznał oficjalnie 8 stycznia, iż „ uczestnikom protestów chodzi o coś więcej, niż warunki bytowe – ludzie domagają się większych swobód obywatelskich”. Być może jest to zapowiedź lekkiego poluzowania przepisów – choćby podobnego do zmian, które kilkanaście miesięcy temu ograniczyły nałożone na irańskie kobiety obowiązki noszenia hidżabu. Bardzo radykalne zmiany w Iranie są jednak obecnie mało prawdopodobne. Mogłoby dojść do nich jedynie w sytuacji, gdyby po stronie buntującej się młodzieży stanęła regularna armia. Należy jednak pamiętać, że liczebnie dorównuje ona oddziałom Sepahu, jest jednak gorzej wyszkolona, wyposażona i opłacana. Destabilizacja i wojna domowa w Iranie nie jest też na rękę wielkim tego świata, którzy wyciągnęli wnioski z niepowodzeń wynikających z arabskiej wiosny.

Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (03/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

 #REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe