Czy Polacy obronią Krzyż przed Rafałem Trzaskowskim?

Co musisz wiedzieć?
- 8 maja prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski opublikował zarządzenie nr 822/2024, ustanawiające w warszawskich urzędach „standardy równego traktowania”
- Jednym z tych „standardów” okazał się zakaz eksponowania Krzyża i symboliki religijnej.
- Rafał Trzaskowski uderzył nie tylko w symbol religijny, ale również organicznie związanych z polskością symbol historyczny i kulturowy
Wcześniej robili to tylko ci, którzy sprawowali władzę z nadania komunistycznych mocodawców sowieckich. Szokujące, ale tak właśnie jest.
Trzaskowski zrobił to na własne życzenie. Z własnego wyboru postawił się z nimi w jednym szeregu. Mimo że przecież w Sejmie RP nadal wisi krzyż i mimo że Zygmunt III - monarcha, który pod koniec XVI wieku ustanowił Warszawę stolicą - stoi na Placu Zamkowym na kolumnie z potężnym krzyżem. I szablą, która symbolizuje siłę Rzeczypospolitej.
Krzyż to także symbol kulturowy
Pozornie, ten krzyż Zygmunta III, kojarzący związek władzy państwowej z chrześcijaństwem, to słaby argument w sprawie krzyży w urzędach. Polacy uznają rozdział Kościoła od Państwa. Jednak pamiętajmy, że Krzyż nie jest wyłącznie obiektem religijnym, ale jest także symbolem kulturowym. A skoro jest symbolem, wszelkie zakazy i nakazy w kwestii Krzyża nieuchronnie muszą liczyć się z reakcją osadzoną właśnie w świecie symboliki. Symboliki nie tyle religijnej, co narodowej i zarazem historycznej. Polska powstała przecież jako państwo chrześcijańskie i trwała poprzez dzieje jako "przedmurze chrześcijaństwa". Odnosząc -w imię chrześcijaństwa i Krzyża - zwycięstwa militarne („veni, vidi, Deus vicit – przyszedłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył” Jana Sobieskiego pod Wiedniem) oraz stawiając opór zaborcom i okupantom.
Wypowiedzenie wojny w świecie symboli
Trzaskowski, chcąc nie chcąc, stanął więc symbolicznie (podkreślam!) nie tyle przeciwko historycznym faktom, ale narodowym legendom - całemu imaginarium symboli i narracji, które niosą sobą głębszą prawdę, niż wyłącznie historyczna.
Czyli:
- przeciwko polskiemu rycerstwu śpiewającemu Bogurodzicę pod Grunwaldem,
- przeciwko Kazaniom Sejmowym księdza Skargi,
- przeciwko księdzu Kordeckiemu obchodzącemu z krzyżem i monstrancją mury klasztoru jasnogórskiego,
- przeciwko popularnym słowom "Tylko pod Krzyżem, tylko pod tym znakiem | Polska jest Polską, a Polak Polakiem” (mylnie przypisywanym Mickiewiczowi),
- przeciwko dzieciom strajkującym we Wrześni w roku 1901 pod pruskim zaborem, które broniły związku religii i polskości przed germanizacją.
- przeciwko księdzu Ignacemu Skorupce, który wznosił krzyż, ginąc w Bitwie Warszawskiej
- przeciwko trzem krzyżom Pomnika Poległych Stoczniowców 1970 roku
- przeciwko słowom preambuły Konstytucji RP, które mówią o wdzięczności przodkom za "kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu".
- przeciwko uchwale Senatu RP z 2014, zainicjowanej przez - co za paradoks! - senatorów PO "w sprawie poszanowania Krzyża". Izba ta, pod przewodnictwem marszałka Senatu Bogdana Borusewicza z PO, stwierdziła stanowczo, że "wszelkie próby zakazania umieszczania Krzyża w szkołach, szpitalach, urzędach i przestrzeni publicznej w Polsce muszą być poczytane za godzące w naszą tradycję, pamięć i dumę narodową".
1 czerwca nastąpi ostateczny test
Fakt, że ten kandydat na prezydenta był w stanie zdobyć tak dużo głosów w pierwszej turze wyborów, dowodzi, że w polskim społeczeństwie nastąpiła głęboka zmiana kulturowa. Zaledwie dekadę temu byłoby to niemożliwe. Wcześniej byłoby to w ogóle nie do pomyślenia.
Powtarzam: krzyż w urzędzie to nie jest przedmiot kultu, ale przede wszystkim symbol kulturowej i historycznej ciągłości państwa od roku 966 - roku chrztu Polski. Dbanie o zapewnienie tej ciągłości to jeden z obowiązków prezydenta jako Głowy Państwa. Historii nie można zmienić. Można ją jedynie zafałszować. Gdy symbol jest atakowany, nie ma znaczenia, jakie są racje i argumenty atakującego. Symbol nie akceptuje żadnych kompromisów. Wymaga obrony. 18 maja to się nie stało. 1 czerwca będzie druga szansa i wtedy wyborcy zadecydują. To będzie ważny test. Wynik wyborów powie o Polakach A.D. 2025 dużo więcej niż to, kto będzie ich prezydentem.
[Autor jest publicystą Forum Żydów Polskich]