Abp Galbas o katastrofie smoleńskiej: to nie śmierć rozdziela ludzi, ale brak pamięci i miłości
Pokój z tobą!
(Homilia wygłoszona w czasie mszy św. o pokój, odprawionej z okazji rocznicy tragedii katyńskiej i katastrofy smoleńskiej, 10.04.2025, katedra warszawska)
Siostry i Bracia,
gromadząc się dzisiaj w warszawskiej archikatedrze, chcemy przede wszystkim modlić się za ofiary tragicznych wydarzeń związanych z Katyniem.
Katyń
Najpierw za tych, którzy zostali poddani tam ludobójstwu, dokonanemu z woli Stalina w 1940 roku. Prawie 22 tysiące polskich jeńców z obozów i więzień NKWD zostało zamordowanych nie tylko w lasach Katynia, ale i w Twerze, Charkowie, Miednoje, Kozielsku, Bykowni oraz innych znanych i jeszcze nieznanych miejscach straceń. Głównie byli to oficerowie Wojska Polskiego, ale także policjanci, urzędnicy, nauczyciele, prawnicy i duchowni. Celem tych okrutnych działań było fizyczne wyeliminowanie polskiej elity, która mogła stanowić zagrożenie dla planów sowietyzacji Polski.
„…tylko guziki nieugięte
potężny głos zamilkłych chórów
tylko guziki nieugięte
guziki z płaszczy i mundurów…”
To fragment przejmującego wiersza „Guziki” Zbigniewa Herberta, który zadedykował swojemu kuzynowi Edwardowi, zamordowanemu w Katyniu.
Zsyłka
W tym samym czasie rodziny pomordowanych i tysiące mieszkańców przedwojennych Kresów byli zsyłani w głąb Związku Sowieckiego, gdzie ich niewypowiedziane cierpienia znaczyły drogę polskiej Golgoty Wschodu. Ta Golgota to nie tylko cierpienia fizyczne, ale też rozpad rodzin, trauma i długotrwałe konsekwencje społeczne.
Ziemia przykryła ślady zbrodni, a kłamstwo miało ją wymazać z ludzkiej pamięci. Na szczęście pamiętały nie tylko herbertowskie guziki. Ciągle znajdowali się ludzie, którzy nie zapomnieli.
Stajemy więc dziś nad tym wielkim katyńskim dołem zagłady, stajemy w zadumie, modlitwie i w milczeniu.
Smoleńsk
Wspominamy dziś także ofiary katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem sprzed piętnastu lat, która była największą polską tragedią w okresie pokoju. Zginęła elita ówczesnej Polski, z prezydentem Rzeczpospolitej i Pierwszą Damą. Do dzisiaj się z tej tragedii nie podnieśliśmy, nie otrząsnęliśmy, a bolesne jej konsekwencje odczuwamy stale. Ofiary tej katastrofy chciały w Katyniu uczcić śmierć pomordowanych Polaków. Nie udało im się to. Na jedną śmierć nałożyła się druga. Ludobójstwo i katastrofa lotnicza!
Ale paradoksalnie, właśnie za przyczyną tej katastrofy, kłamstwo katyńskie stało się bardziej znane na świecie. Ile, mówiąc o ofiarach tragicznego lotu, mówiono wtedy o Katyniu.
Związek duchowy
Dziś czujemy się duchowo związani z ofiarami ludobójstwa Katynia i z ofiarami katastrofy lotniczej spod Smoleńska. To nie śmierć rozdziela ludzi, ale brak pamięci i brak miłości. „W cierpieniu jesteśmy najbardziej sobą, pisał ks. Józef Tischner. Tam się kończy polityka, a zaczyna człowiek.” Byłem parę lat temu na cmentarzu w Katyniu, a potem pojechałem na miejsce lotniczej katastrofy. To było jedno z tych zdarzeń, które wbiły się w moje serce i w moją pamięć w sposób głęboki i niezatarty. Nie chcą stamtąd wyjść.
Wojna
Nasza modlitwa płynie do Boga dziś, w świecie rozdartym nie tylko przez konflikty, ale wręcz przez regularne wojny. Od przeszło trzech lat trwa okrutna wojna na Ukrainie. Giną tam ludzie. Tuż obok nas.
Rozmawiałem niedawno z księdzem od lat pracującym w Kijowie. Opowiadał mi o kobiecie, która na wojnie straciła już dwóch swych młodych wnuków. Na froncie są do dziś dwaj jej synowie. Jeden, który mieszka w Rosji, walczy po stronie rosyjskiej, drugi, który mieszka w Ukrainie walczy po stronie ukraińskiej. Brat przeciw bratu. Koszmarny koszmar wojny.
Ludzie giną także w tylu innych miejscach naszego globu: na Bliskim Wschodzie, w Demokratycznej Republice Konga, w Somalii, Erytrei, Syrii, Jemenie, Sudanie i wielu innych. O niektórych tragediach słyszymy codziennie, o innych prawie w ogóle. Rację miała Wisława Szymborska pisząc, że kamery szybko się przenoszą z wojny na wojnę.
- Papież przyjął króla Karola III i królową Kamilę. Spotkanie miało charakter prywatny
- Opat tyniecki podał się do dymisji
- 15 lat temu w katastrofie smoleńskiej zginęło 10 duchownych różnych wyznań
- Ks. Glas uznany winnym czynów lubieżnych. Diecezja Portsmouth przeprasza ofiarę
- Już niedługo w Warszawie odbędzie się Narodowy Marsz Życia
- Biskupi do kapłanów na Wielki Czwartek: słyszenie siebie nawzajem, to wejście na wspólną drogę
Pragnienie pokoju
Boimy się także o nasz, polski los, polski spokój, o nasze bezpieczeństwo. Wojna także dla nas po raz pierwszy od wielu dziesięcioleci przestała być sprawą odległą, daleką i teoretyczną. Przez całe swoje dzieciństwo, młodość i dorosłe życie słyszałem, że żyję w epoce powojennej. Teraz, po raz pierwszy, słyszę, że żyję w epoce przedwojennej. I boję się tej informacji.
W tej sytuacji Kościół nie przestaje wołać o pokój i modlić się o pokój. Papież Franciszek robi to niemal codziennie.
Wciąż aktualne są słowa o pokoju wypowiedziane lata temu przez ojców Soboru Watykańskiego II. Warto je przypomnieć.
„Ludziom, o ile są grzeszni, zagraża niebezpieczeństwo wojny i aż do nadejścia Chrystusa będzie zagrażać; o ile natomiast zespoleni w miłości przezwyciężają grzech, to i gwałty są przezwyciężane (…). Daremny będzie ludzki wysiłek w kierunku budowy pokoju, dopóki wrogość, uczucia pogardy i nieufności, rasowe nienawiści oraz zawzięte ideologie dzielą ludzi i wzajemnie ich sobie przeciwstawiają (…). Pokój nie jest prostym brakiem wojny ani też nie sprowadza się jedynie do stanu równowagi sił sobie przeciwstawnych, nie rodzi się także z despotycznego władztwa…(…). Pokoju nigdy na zawsze nie da się zdobyć, lecz ciągle go trzeba budować. Ponieważ wola ludzka okazuje się ułomna, a przy tym zraniona grzechem, zabieganie o pokój wymaga ze strony każdego człowieka stałego panowania nad namiętnościami, a ze strony prawowitej władzy wymaga czujności” (KDK,78). To mądre i wciąż aktualne słowa.
To dotyczy także codziennego budowania pokoju w naszej Ojczyźnie. „Co by nam, współczesnym, powiedziały dzisiaj ofiary Katynia? Co by nam powiedzieli ci, którzy tragicznie zginęli pod Smoleńskiem?, pytał przed laty jeden z polskich hierarchów. Czy nie przypominaliby o pilnej potrzebie wychowywania nowego pokolenia; ludzi cechujących się mądrością, roztropnością, spójnością moralną, miłością bliźniego, polityczną powagą i polityczną odwagą?”.
Tych możliwych odpowiedzi byłoby więcej! Czy nie wzywaliby nas do tego, byśmy budowali w naszej Ojczyźnie mosty porozumienia, byśmy umieli do siebie mówić, a nie tylko do siebie krzyczeć. A jeszcze wcześniej, byśmy umieli nawzajem się słuchać? Czy nie prosiliby nas o to, byśmy umieli w sobie wykształcać zdolność widzenia dalej? By kolejny szczebel osobistej kariery i sondażowy punkt procentowy nie były ostateczną perspektywą naszych działań, a chęć zrobienia dobrego wrażenia na innych nie zastępowała nam sumienia. Czy nie prosili by nas, byśmy pamiętali, że posiadanie własnego zdania jest lepsze niż oportunizm, czyli posiadanie zdania wszystkich? Byśmy nie wykorzystywali władzy, nie wykorzystywali też państwa, dóbr publicznych dla zdobycia osobistej korzyści i zaspokojenia niewielkiego grona popleczników, by w naszych działaniach nie było dwuznaczności, byśmy mieli odwagę do działania w trudnych czasach i w ciężkich warunkach. Byśmy mieli wizję, a nie tylko fantazję. Czy nie przypomnieliby nam o tym, o czym lata temu pisał św. Jan Paweł II, w encyklice Solicitudo rei socialis, że wszyscy jesteśmy powołani do tego, by budować razem, tak, by uniknąć zagłady wszystkich (por. SRS, 26), a także tego, co mówił potem w Skoczowie, że „Polska potrzebuje dziś przede wszystkim ludzi sumienia”?
Tak, potrzebujemy dziś ludzi sumienia, a nie tylko ludzi interesów! Potrzebujemy dziś ludzi pokoju, a nie tylko chojraków.
O tym wszystkim rozważamy, słuchając przepięknego Psalmu 122. Powtarzaliśmy przed chwilą jego refren: „Daj Panie pokój ufającym Tobie” i słuchaliśmy słów Psalmisty: „Proście o pokój dla Jeruzalem” (Ps 122,6a). My z jednakową wiarą prosimy o pokój dla Warszawy i dla całej Polski, dla każdego miasta i wioski, dla każdej miejscowości i dla każdego miejsca. I modlimy się dalej słowami Psalmisty: „Niech pokój panuje w twych murach, a pomyślność w twoich pałacach. Ze względu na moich braci i przyjaciół będę wołał: „Pokój z tobą”, ze względu na dom Pana Boga naszego, modlę się o pokój dla ciebie” (Ps 122,6b-9). Jakże by to było pięknie, gdybyśmy właśnie ze względu na swoich najbliższych, na członków naszych rodzin, na przyjaciół, na współobywateli, umieli powiedzieć sobie nawzajem: „pokój z tobą!”. Ludzie po różnych stronach politycznej sceny, spośród których każdy ma braci i przyjaciół. Pokój z tobą! Tak, możemy się różnić, możemy się spierać, ale nie możemy się nienawidzić, wyzywać i obrażać. Tak, mogę odrzucić twoje poglądy, ale nie mogę odrzucić ciebie. Tak, mogę potępiać to, co głosisz, ale nie mogę potępiać ciebie.
Papież Benedykt XVI, komentując ten Psalm mówi: Powinniśmy być dzisiaj prawdziwym Jeruzalem: „miejscem pokoju, nieść jedni drugich, takimi jakimi jesteśmy, razem nieść siebie nawzajem, z radosną świadomością, że Bóg niesie nas wszystkich”.
Do tego samego wezwał nas przed chwilą św. Jakub (por. Jk 3,13-18). Jakże aktualna jest jego prośba, by mądrość i rozsądek nie były ujawniane tylko poprzez słowa, ale przede wszystkim poprzez nasze zachowanie, które oby miało cechy nienagannego postępowania, znaczonego uczynkami pełnymi łagodności. Św. Franciszek Salezy mawiał, że „nic nie jest tak silne, jak prawdziwa łagodność i nic tak łagodne, jak prawdziwa siła”.
Jeśli zaś zamiast łagodności jest w nas jedynie gorzka zazdrość, skłonność do kłótni i przechwałki, jesteśmy burzycielami pokoju, tak domowego, jak i społecznego, a gdy przy tym mamy usta pełne szlachetnych słów o własnej doskonałości, jesteśmy kłamcami. Jakże bardzo doświadczamy dziś w naszej Ojczyźnie aktualności tego, co mówi św. Jakub, że tam, „gdzie (…) zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek” (Jk 3,16).
I w końcu usłyszeliśmy piękną stronicę Ewangelii, zawierającą Osiem błogosławieństw Chrystusa (por. Mt, 38-48). Błogosławieństwa to przede wszystkim portret samego Pana. On, mówiąc o błogosławionych mówi najpierw o sobie. To On jest ubogi w duchu, cichy, miłosierny, czystego serca, to On płakał, cierpiał prześladowanie, wprowadzał pokój, to On był spragniony sprawiedliwości.
Jezus Chrystus jest samym Błogosławieństwem i Pierwszym Błogosławionym. Tak Go zresztą witali mieszkańcy Jerozolimy, gdy na kilka dni przed męką wjechał do miasta, co za chwilę będziemy rozważać w liturgii: „Błogosławiony, który przybywa w Imię Pańskie” (Mk,11,9).
Ale błogosławieństwa to także portret tych, którzy podłączyli się do Chrystusa. Najbardziej zrobiła to Maryja. Tak przecież nazwał ją Anioł w Nazarecie: „Błogosławiona jesteś między niewiastami” (Łk1,26). Tak nazwała ją Elżbieta: „Błogosławiona, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane ci od Pana” (Łk 1, 45), tak nazwała ją tamta kobieta z tłumu, mówiąc do Jezusa: „Błogosławione łono, które Cię nosiło i piersi, które ssałeś” (Łk 11,27), tak nazywamy ją i my w naszych „zdrowaśkach”, gdy mówimy każdego dnia: „Błogosławiona jesteś między niewiastami”.
A po Maryi błogosławionymi jest tylu, tylu innych, którzy żyjąc na ziemi – żyli z Chrystusem. Niektórych Kościół wprost nazwał błogosławionymi, ale dużo więcej jest tych „nienazwanych”. Czasem wprost byli oni wyznawcami Chrystusa, a czasem byli anonimowymi chrześcijanami; ludźmi, którzy stylem swojego życia, dokonywanymi na co dzień wyborami, jasno i jednoznacznie pokazywali to, co napisane jest w Ewangelii, choć nieraz bez formalnej metryki.
Oni wszyscy spotkali się w niebie na wieczystej adoracji Baranka. Błogosławiony to mieszkaniec nieba. Dlatego święty Jan w ostatniej księdze Pisma Świętego, uchylając nam nieco niebiańskiej zasłony, cytuje pieśń, którą w niebie wszyscy ubrani w białe, wypłukane we krwi Chrystusa szaty, wyśpiewują jednym głosem: „Błogosławieństwo i chwała i mądrość i dziękczynienie i cześć i moc i potęga Bogu naszemu na wieki wieków! Amen” (Ap 7,12). I mówi ten Apostoł, że to jest wielki tłum, którego nikt nie zdoła policzyć.
Iluż takich ludzi zostało zamordowanych w Katyniu, iluż takich ludzi było piętnaście lat temu w samolocie, który miał wylądować w Smoleńsku?! Iluż tam było pokornych, cichych, miłosiernych, złaknionych sprawiedliwości, iluż tych, którzy rozsiewali wokół siebie pokój, iluż tam było tych, którym urągano, których prześladowano, i którzy z tego powodu bardzo cierpieli. Cierpieli dla sprawiedliwości. Wierzymy, że oni wszyscy wspięli się w górę. Weszli do nieba po niewidzialnych schodach, o których przypominają nam te widzialne, na pomniku niedaleko stąd.
W modlitwie dziękujemy dziś Bogu za nich, modlimy się o ich zbawienie i modlimy się też za siebie. Oby pamięć o naszych zamordowanych i poległych Siostrach i Braciach mobilizowała nas dzisiaj do budowania pokoju i do poszukiwania pełnej prawdy, do spełniania jej wymagań, do nieustannego zbliżania się do światła.
Na koniec módlmy się słowami znanej franciszkańskiej modlitwy o pokój:
„Panie, uczyń mnie narzędziem Twego pokoju.
Tam, gdzie nienawiść – pozwól mi siać miłość,
gdzie krzywda – przebaczenie,
gdzie zwątpienie – wiarę,
gdzie rozpacz – nadzieję,
gdzie mrok – światło,
tam gdzie smutek – radość.
Spraw, Panie, abym nie tyle szukał pociechy,
co pociechę dawał;
nie tyle szukał zrozumienia, co rozumiał
nie tyle chciał być kochany, co kochał.
Albowiem dając – otrzymujemy,
przebaczając – zyskujemy przebaczenie,
a umierając – rodzimy się do życia wiecznego”.
Amen.
archwwa.pl