Powrót Mistrza

Niedzielny Ulanów, 27. października 2024, odpoczywał w złocieniach polskiej jesieni po patriotycznym uniesieniu lokalnej społeczności. Na cmentarzu parafialnym, w cieniu drewnianej kaplicy, już jakby kresowego cerkiewnego nastroju, nie dało się nie trafić do obszernej kwatery tonącej w biało-czerwonych wstęgach złożonych wieńców. Tak pożegnano dzień wcześniej Pierwszego Obywatela tego miasteczka, Mistrza z dalekiej Ameryki - Andrzeja Pityńskiego.
Pomnik
Pomnik "Rzeź Wołyńska" Andrzeja Pityńskiego / Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce

Wrócił do „domu”, tym razem na Wieczny już Odpoczynek w Spokoju, wśród swoich. Jeszcze w powietrzu odczuwało się wspomnienie grzmiącego głosu syna, który wyrzucił tu z siebie całą rodzinną traumę zgnębienia losów Pityńskich i „czerwoną zarazą” i niesłychaną hipokryzją tzw. „wolnej” pookrągłostołowej Polski. Uznany światowy autorytet  rzeźby monumentalnej  jeszcze niedawno musiał się sam bronić wyciągniętym osobistym rewolwerem. Do tego stopnia i tak szeroko rozpanoszyła się bowiem nienawiść do prawdy. Bo właśnie tę drastyczną prawdę przedstawiał swoimi tak realistycznymi pomnikami, to rzeczywiste i jakże okrutne doświadczenie własnej  Ojczyny i własnej  rodziny. 

Urodził się wśród silnych duchem i ciałem ludzi, flisaków na Sanie. To zajęcie wymagało odwagi, ryzyka i wiary w opiekę Boską. Powierzenie się opiece boskiej, wymagało z kolei hartu żelaznego  trzymania się przekazywanego pokoleniowo systemu wartości. I miłości do ziemi, matki – własnej Ojczyzny.

 

Ostatnia wola

Ostateczne zniewolenie Polski  przez sowiecką Rosję Stalina, domagało się stawienia oporu i dania świadectwa niezłomności polskiego narodu. Z tym najpierw hitlerowskim, później sowieckim, a w końcu ukraińsko-banderowskim szaleństwem podjęto także partyzancką walkę w lesie. Tak poznali się rodzice Pityńskiego - żołnierz i sanitariuszka AK. Ich mogiła wpisana została właśnie do historycznego rejestru IPN. Ślady ubeckich katowni na twarzy ojca pozostały na zawsze, a Andrzej nie raz musiał biec z odsieczą na ulanowski rynek, by uwalniać go z milicyjnych łap. Siła fizyczna i charakterów budziły jednak respekt w tak małej społeczności. Tylko nagłe utonięcie w Sanie najmłodszego braciszka Januszka mogło pokonać tych bohaterów z ulanowskich „Termopil”. Dziś spoczęli już razem we wspólnej mogile. Mistrza przywiodły doń czarne konie ciągnące przez dobry kilometr od parafialnego kościoła, lekki, elegancko przeszklony, także czarny, karawan. Pojawienie się prezydenckiego wieńca, przypomniało ostatnie „rachunki krzywd” i, jakże podłe, kilkumiesięczne „zamilczenie” osłonięcia, dziś już „Narodowego”, Pomnika Rzezi Wołyńskiej w lipcu tego roku w sąsiedniej Domostawie, bo jednak nie w Ulanowie. Z trudem dopuszczono prezydenckiego ministra do głosu, bo przecież gdyby nie zdecydowana „postawa narodu” artykułowana odwagą wójta Jarocina, Zbigniewa Walczaka, to zablokowano by już ostatecznie powrót nawet szczątków Mistrza, Kawalera Orderu Orła Białego, na rodzinną ziemię. Orderu sprofanowanego umieszczeniem także na piersi obleczonej w dres, przywódcy  kultywującego państwowo usankcjonowaną tradycję OUN UPA, Stepana Bandery i Andrija Szuchewycza - wołyńskich katów. Ostatnia wola Mistrza została jednak spełniona, bo pomnik na polskiej ziemi stanął.

 

Hołd

W niedzielne wczesne popołudnie miejscowi przychodzili ponownie na cmentarz, jakby sprawdzić czy wszystko jest jak należy, poprawić biało-czerwone szarfy, bardzo prywatnie jeszcze raz pożegnać „Swego”. Patrzeć z jakimś niepokojem w przyszłość, ubolewać nad jakże dziś niezrozumiałym losem „rozpołowionej” Rzeczypospolitej pod niebem do którego jeszcze wczoraj wołali „Tu jest Polska”.

Ktoś wskazał na piękny wieniec z łososiowych róż, bez żadnego narodowego akcentu. Mówiąc publicznie, że jest bardzo bliskim krewnym rodziny przyznał głośno, że już wytknął kuzynce tę „POlityczną arogancję”.

Nadszedł czas przejścia nad San, przez skwer z pomnikiem, a jakże, Świętego Jana Pawła II autorstwa Mistrza. Mijając parterowe, częściowo jeszcze drewniane, niegdyś skromne flisackie domki z kapliczkami Matki Boskiej z Dzieciątkiem lub Ukrzyżowanym Chrystusem, można było się zadumać nad jakże zwykłymi i jakże codziennymi inspiracjami artysty. Może dziś to już inne, o ile słabsze,  emocje wypielęgnowanych domków współczesnej zamożnej Polski. Może właśnie jakaś skromność, nawet pewnie bieda uruchamiały tak wspaniale wyobraźnię młodego chłopca, że był możliwy cud zrobienia wielkiej kariery w wielkiej Ameryce. Ubogość dzisiejszej przystani na Sanie, pewnie nawet jakaś brzydota przeładunkowego bałaganu i wielkiego mozołu zbijanych z drewnianych bali tratw z czasów flisackich, a później już tylko sowiecka „socjalistyczna” szara rzeczywistość  przywoływała w oczach dziecka i młodzieńca obrazy wielkiej, wspaniałej i dumnej swymi zwycięstwami Polski. Ręce popychane wrodzonym talentem same składały się do formowania gliny, czy drewna. Z niewielkich pomieszczeń Muzeum Rzeźby Andrzeja Pityńskiego nad Sanem, spoglądają na zwiedzających rozstawione miniatury dzieł, jak krążące Jego myśli o Polsce. Jest w tym coś przyciągającego, ta niezwykła sugestywność formy i  przekazu i ten wszechobecny w każdym detalu patriotyzm. 

Przemieszczenie  się ze świata miniatur pod monumentalny pomnik w Domostawie pokazuje jak istotna jest właśnie ta siła przekazu. Bez przerwy podjeżdżają z Via  Carpatia nowi odwiedzający. Zorganizowanymi grupami, gromadnie, motocyklowo, rodzinnie. Przekaz pomnika „Rzeź Wołyńska” jest tak silny, że podkarpackie rodziny będąc tu już któryś raz z rzędu potrafią się wspólnie pod nim głośno modlić, wspominając swe Ofiary. 

Pan Zbigniew Walczak w serdecznej rozmowie, w zaciszu domowym przy filiżance kawy i wspaniałym wsparciu swej małżonki, opowiada jak szybko chce solidnie ogrodzić teren zapewniając bezpieczeństwo pomnikowi i odwiedzającym. Wszystkie  elementy Ściany Pamięci już stoją i byłemu wójtowi Jarocina, dziś Przewodniczącemu Społecznego Komitetu Budowy Pomnika, spieszy się by zapełnić ją treścią. Potrzebny jest w następnym etapie budynek gromadzący dokumenty, wspomnienia i świadectwa by wiarygodnie i bez żadnych wątpliwości przedstawić  historię tę części Polski  zakończoną tak dramatycznym ludobójstwem. Jest zapas terenu, trzeba wykupić jak najprędzej działki i uzyskać zezwolenie na budowę. W Kijowie powstaje bowiem jednocześnie i  z wielką energię współczesna, polityczna i absurdalna wersja wydarzeń sprzed 80. laty tylko po to by uniemożliwić otwarcie masowych grobów i dokonania ekshumacji. Bo odkrycie rozmiarów tej zbrodni to jednocześnie odsłonięcie całej, niewyobrażalnej  dla kolejnych pokoleń, prawdy o niej.

 

Wrócił do Polski

Cieszy bardzo ogólnopolska współpraca środowisk kresowych, chociażby „Wołyńskie Zaduszki” w Warszawie z udziałem Ewy Siemaszko, Danuty Skalskiej i właśnie Zbigniewa Walczaka, a jest ona absolutnie niezbędna. O ile na Górnym Śląsku, w Bytomiu, można było z lwowską serdecznością uściskać tradycyjnie kwestującą na Wszystkich Świętych pod hasłem „Zaświeć gwiazdko dla Polaków na Kresach” Danutę Skalską, to o Domostawie i „Pomniku Rzezi Wołyńskiej” nie wie prawie nikt. 

Wielką zasługą Światowego Kongresu Kresowian jest wprawdzie postawienie wreszcie przy głównym wejściu historycznego cmentarza Mater Dolorosa w Bytomiu  Krzyża Pamięci Orląt Lwowskich (przeniesionego z zapomnianego zakątka innego cmentarza!) uzupełnionego o Tablicę Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu przez UON UPA, a parę ulic dalej okazałego pomnika ku czci wymordowanych  profesorów lwowskich na Wzgórzach Wuleckich (z pełną listą nazwiski!)  to jednak nikt  z kilkunastu pytanych bytomian-lwowiaków czy kresowiaków z korzeni- nie miał żadnej wiedzy o Domostawie. I to pomimo prężnie działającego Stowarzyszenia Semper Fidelis z Gliwic i Kędzierzyna Kożla pod jakże szacowną prezesurą dr Krystyny Szymik-Taraszkiewicz czy Witolda Listowskiego.

Mistrz Pityński wrócił do Polski, co przyznano nawet w ogólnopolskim programie radiowym informacją o Jego ponownym pochówku w Ulanowie, przełamując w końcu jakoś w ten sposób zmowę milczenia.  Wielcy ludzie stają się jednak nieśmiertelni swymi dziełami. Narodowy Pomnik Rzezi Wołyńskiej ciągle jeszcze czeka na przyjęcie go powszechnie przez polski  Naród!
 


 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Filmowa „Ida”, czyli zbrodniarka Helena Wolińska tylko u nas
Tadeusz Płużański: Filmowa „Ida”, czyli zbrodniarka Helena Wolińska

22 lutego 2015 r. film „Ida” w reżyserii Pawła Pawlikowskiego zdobył Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. I zapewne mielibyśmy powody do radości, gdyby nie był to film antypolski.

Skromny polski geniusz, o którym Morgan Freeman powiedział, że jest drugim Kopernikiem gorące
Skromny polski geniusz, o którym Morgan Freeman powiedział, że jest drugim Kopernikiem

Prof. Nikodem Popławski to geniusz, choć słowo to należy używać zawsze z wielką pokorą. Jego koncepcja o tym, że czarne dziury tworzą nowe wszechświaty, została uznana przez "National Geographic" i czasopismo "Science" za jedną z dziesięciu najważniejszych w roku.

Groźny atak nożownika w Berlinie. Obława policji Wiadomości
Groźny atak nożownika w Berlinie. Obława policji

Media obiegła informacja o groźnym incydencie w Berlinie. Poszkodowany został mężczyzna. 

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka w najbliższym czasie Wiadomości
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka w najbliższym czasie

IMGW wydał nowy komunikat. Mieszkańcy kilku województw powinni mieć się na baczności.

Tȟašúŋke Witkó: Platyna za broń tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Platyna za broń

Dokładnie trzy dekady, w roku Pańskim 1995, Organizacja Narodów Zjednoczonych – która wówczas coś jeszcze mogła i cokolwiek znaczyła – opracowała program „Ropa za żywność”. Było to przedsięwzięcie utworzone w celu złagodzenia skutków sankcji gospodarczych, nałożonych na Republikę Iraku po inwazji wojsk Saddama Husajna na sąsiedni Kuwejt, rozpoczętej 2 sierpnia 1990 roku, o godzinie 4.00. Świat potrzebował „czarnego złota”, a Bagdad żywności, więc narzucenie takiego rozwiązania dyktatorowi z Tikritu nie było większym problemem.

Polak zachwycił Willa Smitha. To nagranie chwyta za serce Wiadomości
Polak zachwycił Willa Smitha. To nagranie chwyta za serce

Marcin Patrzałek, polski wirtuoz gitary, ponownie udowodnił, że jego talent nie zna granic. Tym razem zachwycił samego Willa Smitha. Hollywoodzki aktor był tak pod wrażeniem jego gry, że nie tylko nagrał z nim wspólną piosenkę, ale też podzielił się ich spotkaniem na swoim Instagramie.

Ograniczenie prawa do azylu. Sejm zdecydował pilne
Ograniczenie prawa do azylu. Sejm zdecydował

Możliwość wprowadzenia czasowego, terytorialnego ograniczenia przyjmowania wniosków o ochronę międzynarodową zakłada ustawa, którą w piątek uchwalił Sejm. Zgodnie z regulacją jednorazowo okres obowiązywania ograniczenia nie będzie mógł przekroczyć 60 dni.

Włamanie do kantoru w Warszawie. Tak sprawcy dostali się do środka Wiadomości
Włamanie do kantoru w Warszawie. Tak sprawcy dostali się do środka

W Warszawie doszło do niecodziennego włamania do kantoru. Sprawcy, zamiast forsować drzwi czy okna, zdecydowali się na bardziej nietypowy sposób – przedostali się do środka przez dziurę wykutą w podłodze. Ich łupem padło blisko 100 tysięcy złotych. Policja prowadzi intensywne poszukiwania.

Jest decyzja Konfederacji ws. posła Ryszarda Wilka polityka
Jest decyzja Konfederacji ws. posła Ryszarda Wilka

Konfederacja zawiesiła na czas nieokreślony posła Ryszarda Wilka - dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do partii. Chodzi o czwartkowy incydent, kiedy to Wilk, nietrzeźwy, pojawił się na sali plenarnej Sejmu.

Nerwowo w TVN. Nowy partner Warner Bros Discovery gorące
Nerwowo w TVN. Nowy partner Warner Bros Discovery

Od tygodni media spekulują na temat sprzedaży TVN przez Warner Bros. Discovery. Jednym z przedmiotów spekulacji jest sytuacja wewnętrzna amerykańskiego koncernu. Wczoraj media obiegła sensacyjna informacja nt. jednego z oferentów zakupu TVN, dziś pojawiają się informacje nt. ruchów biznesowych Warner Bros. Discovery.

REKLAMA

Powrót Mistrza

Niedzielny Ulanów, 27. października 2024, odpoczywał w złocieniach polskiej jesieni po patriotycznym uniesieniu lokalnej społeczności. Na cmentarzu parafialnym, w cieniu drewnianej kaplicy, już jakby kresowego cerkiewnego nastroju, nie dało się nie trafić do obszernej kwatery tonącej w biało-czerwonych wstęgach złożonych wieńców. Tak pożegnano dzień wcześniej Pierwszego Obywatela tego miasteczka, Mistrza z dalekiej Ameryki - Andrzeja Pityńskiego.
Pomnik
Pomnik "Rzeź Wołyńska" Andrzeja Pityńskiego / Stowarzyszenie Weteranów Armii Polskiej w Ameryce

Wrócił do „domu”, tym razem na Wieczny już Odpoczynek w Spokoju, wśród swoich. Jeszcze w powietrzu odczuwało się wspomnienie grzmiącego głosu syna, który wyrzucił tu z siebie całą rodzinną traumę zgnębienia losów Pityńskich i „czerwoną zarazą” i niesłychaną hipokryzją tzw. „wolnej” pookrągłostołowej Polski. Uznany światowy autorytet  rzeźby monumentalnej  jeszcze niedawno musiał się sam bronić wyciągniętym osobistym rewolwerem. Do tego stopnia i tak szeroko rozpanoszyła się bowiem nienawiść do prawdy. Bo właśnie tę drastyczną prawdę przedstawiał swoimi tak realistycznymi pomnikami, to rzeczywiste i jakże okrutne doświadczenie własnej  Ojczyny i własnej  rodziny. 

Urodził się wśród silnych duchem i ciałem ludzi, flisaków na Sanie. To zajęcie wymagało odwagi, ryzyka i wiary w opiekę Boską. Powierzenie się opiece boskiej, wymagało z kolei hartu żelaznego  trzymania się przekazywanego pokoleniowo systemu wartości. I miłości do ziemi, matki – własnej Ojczyzny.

 

Ostatnia wola

Ostateczne zniewolenie Polski  przez sowiecką Rosję Stalina, domagało się stawienia oporu i dania świadectwa niezłomności polskiego narodu. Z tym najpierw hitlerowskim, później sowieckim, a w końcu ukraińsko-banderowskim szaleństwem podjęto także partyzancką walkę w lesie. Tak poznali się rodzice Pityńskiego - żołnierz i sanitariuszka AK. Ich mogiła wpisana została właśnie do historycznego rejestru IPN. Ślady ubeckich katowni na twarzy ojca pozostały na zawsze, a Andrzej nie raz musiał biec z odsieczą na ulanowski rynek, by uwalniać go z milicyjnych łap. Siła fizyczna i charakterów budziły jednak respekt w tak małej społeczności. Tylko nagłe utonięcie w Sanie najmłodszego braciszka Januszka mogło pokonać tych bohaterów z ulanowskich „Termopil”. Dziś spoczęli już razem we wspólnej mogile. Mistrza przywiodły doń czarne konie ciągnące przez dobry kilometr od parafialnego kościoła, lekki, elegancko przeszklony, także czarny, karawan. Pojawienie się prezydenckiego wieńca, przypomniało ostatnie „rachunki krzywd” i, jakże podłe, kilkumiesięczne „zamilczenie” osłonięcia, dziś już „Narodowego”, Pomnika Rzezi Wołyńskiej w lipcu tego roku w sąsiedniej Domostawie, bo jednak nie w Ulanowie. Z trudem dopuszczono prezydenckiego ministra do głosu, bo przecież gdyby nie zdecydowana „postawa narodu” artykułowana odwagą wójta Jarocina, Zbigniewa Walczaka, to zablokowano by już ostatecznie powrót nawet szczątków Mistrza, Kawalera Orderu Orła Białego, na rodzinną ziemię. Orderu sprofanowanego umieszczeniem także na piersi obleczonej w dres, przywódcy  kultywującego państwowo usankcjonowaną tradycję OUN UPA, Stepana Bandery i Andrija Szuchewycza - wołyńskich katów. Ostatnia wola Mistrza została jednak spełniona, bo pomnik na polskiej ziemi stanął.

 

Hołd

W niedzielne wczesne popołudnie miejscowi przychodzili ponownie na cmentarz, jakby sprawdzić czy wszystko jest jak należy, poprawić biało-czerwone szarfy, bardzo prywatnie jeszcze raz pożegnać „Swego”. Patrzeć z jakimś niepokojem w przyszłość, ubolewać nad jakże dziś niezrozumiałym losem „rozpołowionej” Rzeczypospolitej pod niebem do którego jeszcze wczoraj wołali „Tu jest Polska”.

Ktoś wskazał na piękny wieniec z łososiowych róż, bez żadnego narodowego akcentu. Mówiąc publicznie, że jest bardzo bliskim krewnym rodziny przyznał głośno, że już wytknął kuzynce tę „POlityczną arogancję”.

Nadszedł czas przejścia nad San, przez skwer z pomnikiem, a jakże, Świętego Jana Pawła II autorstwa Mistrza. Mijając parterowe, częściowo jeszcze drewniane, niegdyś skromne flisackie domki z kapliczkami Matki Boskiej z Dzieciątkiem lub Ukrzyżowanym Chrystusem, można było się zadumać nad jakże zwykłymi i jakże codziennymi inspiracjami artysty. Może dziś to już inne, o ile słabsze,  emocje wypielęgnowanych domków współczesnej zamożnej Polski. Może właśnie jakaś skromność, nawet pewnie bieda uruchamiały tak wspaniale wyobraźnię młodego chłopca, że był możliwy cud zrobienia wielkiej kariery w wielkiej Ameryce. Ubogość dzisiejszej przystani na Sanie, pewnie nawet jakaś brzydota przeładunkowego bałaganu i wielkiego mozołu zbijanych z drewnianych bali tratw z czasów flisackich, a później już tylko sowiecka „socjalistyczna” szara rzeczywistość  przywoływała w oczach dziecka i młodzieńca obrazy wielkiej, wspaniałej i dumnej swymi zwycięstwami Polski. Ręce popychane wrodzonym talentem same składały się do formowania gliny, czy drewna. Z niewielkich pomieszczeń Muzeum Rzeźby Andrzeja Pityńskiego nad Sanem, spoglądają na zwiedzających rozstawione miniatury dzieł, jak krążące Jego myśli o Polsce. Jest w tym coś przyciągającego, ta niezwykła sugestywność formy i  przekazu i ten wszechobecny w każdym detalu patriotyzm. 

Przemieszczenie  się ze świata miniatur pod monumentalny pomnik w Domostawie pokazuje jak istotna jest właśnie ta siła przekazu. Bez przerwy podjeżdżają z Via  Carpatia nowi odwiedzający. Zorganizowanymi grupami, gromadnie, motocyklowo, rodzinnie. Przekaz pomnika „Rzeź Wołyńska” jest tak silny, że podkarpackie rodziny będąc tu już któryś raz z rzędu potrafią się wspólnie pod nim głośno modlić, wspominając swe Ofiary. 

Pan Zbigniew Walczak w serdecznej rozmowie, w zaciszu domowym przy filiżance kawy i wspaniałym wsparciu swej małżonki, opowiada jak szybko chce solidnie ogrodzić teren zapewniając bezpieczeństwo pomnikowi i odwiedzającym. Wszystkie  elementy Ściany Pamięci już stoją i byłemu wójtowi Jarocina, dziś Przewodniczącemu Społecznego Komitetu Budowy Pomnika, spieszy się by zapełnić ją treścią. Potrzebny jest w następnym etapie budynek gromadzący dokumenty, wspomnienia i świadectwa by wiarygodnie i bez żadnych wątpliwości przedstawić  historię tę części Polski  zakończoną tak dramatycznym ludobójstwem. Jest zapas terenu, trzeba wykupić jak najprędzej działki i uzyskać zezwolenie na budowę. W Kijowie powstaje bowiem jednocześnie i  z wielką energię współczesna, polityczna i absurdalna wersja wydarzeń sprzed 80. laty tylko po to by uniemożliwić otwarcie masowych grobów i dokonania ekshumacji. Bo odkrycie rozmiarów tej zbrodni to jednocześnie odsłonięcie całej, niewyobrażalnej  dla kolejnych pokoleń, prawdy o niej.

 

Wrócił do Polski

Cieszy bardzo ogólnopolska współpraca środowisk kresowych, chociażby „Wołyńskie Zaduszki” w Warszawie z udziałem Ewy Siemaszko, Danuty Skalskiej i właśnie Zbigniewa Walczaka, a jest ona absolutnie niezbędna. O ile na Górnym Śląsku, w Bytomiu, można było z lwowską serdecznością uściskać tradycyjnie kwestującą na Wszystkich Świętych pod hasłem „Zaświeć gwiazdko dla Polaków na Kresach” Danutę Skalską, to o Domostawie i „Pomniku Rzezi Wołyńskiej” nie wie prawie nikt. 

Wielką zasługą Światowego Kongresu Kresowian jest wprawdzie postawienie wreszcie przy głównym wejściu historycznego cmentarza Mater Dolorosa w Bytomiu  Krzyża Pamięci Orląt Lwowskich (przeniesionego z zapomnianego zakątka innego cmentarza!) uzupełnionego o Tablicę Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu przez UON UPA, a parę ulic dalej okazałego pomnika ku czci wymordowanych  profesorów lwowskich na Wzgórzach Wuleckich (z pełną listą nazwiski!)  to jednak nikt  z kilkunastu pytanych bytomian-lwowiaków czy kresowiaków z korzeni- nie miał żadnej wiedzy o Domostawie. I to pomimo prężnie działającego Stowarzyszenia Semper Fidelis z Gliwic i Kędzierzyna Kożla pod jakże szacowną prezesurą dr Krystyny Szymik-Taraszkiewicz czy Witolda Listowskiego.

Mistrz Pityński wrócił do Polski, co przyznano nawet w ogólnopolskim programie radiowym informacją o Jego ponownym pochówku w Ulanowie, przełamując w końcu jakoś w ten sposób zmowę milczenia.  Wielcy ludzie stają się jednak nieśmiertelni swymi dziełami. Narodowy Pomnik Rzezi Wołyńskiej ciągle jeszcze czeka na przyjęcie go powszechnie przez polski  Naród!
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe