[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Przeciwieństwo śmierci

„I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności (…) Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć” (1 Kor 15, 22-23. 26).
Anioł nagrobny [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Przeciwieństwo śmierci
Anioł nagrobny / pixabay.com/terski

Przywołuje na myśl śmierć

Listopad to naprawdę dziwny miesiąc. Nie znam bodaj nikogo, kto podpisałby się pod stwierdzeniem: tak, stary, uwielbiam tę szaro-brunatną kolorystykę, uderzający prosto w twarz deszcz ze śniegiem, ciemności o 16.00 i stylistykę cmentarną z hasłem „memento mori” w tle. Listopad całym sobą przywołuje na myśl śmierć - chłodną, achromatyczną, smutną, samotną.

Jako istoty poddane umieraniu w sposób naturalny się jej boimy. To strach przed bólem, przed końcem, przed nieznanym, u niektórych też przed piekłem, wreszcie przed tym, że całe nasze życie naznaczone samotnością zakończone zostanie samotnością totalną, jaką jest moment śmierci, w którym nikt z bliskich nie może nam towarzyszyć. Kiedy tkwię w tych niewesołych myślach, zastanawiam się od razu nad tym, że skoro to śmierć wydaje się z poziomu czysto ludzkiego krańcowym smutkiem i strachem, to wobec tego jej przeciwny biegun ma szansę być dla człowieka radością i bezpieczeństwem ostatecznym. Tylko, co stanowi przeciwieństwo śmierci?

Czytaj także: Papież: Tym, co się liczy nie są ofiary, ale usposobienie serca

Przeciwieństwo śmierci

Oczywiście pierwsze, co przychodzi nam do głowy to życie, no bo albo się żyje, pulsuje, utrzymuje ciepłotę i określone funkcje organizmu, albo jest się martwym, komórki się już nie namnażają, różne tkanki ciała podlegają szybszemu lub wolniejszemu procesowi rozkładu. Brak akcji oraz bezruch. Takie skojarzenie jest rzecz jasna słuszne, jednak tylko na płaszczyźnie biologicznej - życiu i śmierci ciała. Poziomów tego typu analizy może być sporo, chciałam jednak skupić się na tym duchowym i na kondycji serca.

W sferze ducha przeciwieństwem śmierci jest miłość. To przez miłość Jezus nie trwał w śmierci, tylko wrócił do życia. Dla zobrazowania, może i nieco pokracznego, utrzymywanie Jego kochającego serce w śmierci byłoby podobne do próby zatopienia zamkniętego plastikowego pojemnika wypełnionego powietrzem. Ile razy nie próbowalibyśmy go zatrzymać pod wodą, tyle razy by on wypływał na powierzchnię. To miłość jest rdzeniem Bożego życia. Tę miłość, w formie łaski, Bóg daje nam, by nas zbawić.

Jezus mówił, że kto chciałby zachować życie straci je, a kto je sam odda, ten je zachowa. W tych słowach zamyka się, według mnie, to rozróżnienie na szeroko rozumiane życie cielesne i duchowe: trzymanie się na siłę fizycznego bezpieczeństwa i wszelkich wygód - nie, żeby było w nich coś złego, złe może być tylko stawianie ich ponad odruchami miłości; albo z odwrotnej strony - umiejętność rezygnacji z jakiejś swojej racji, jakiejś własności, jakiegoś prawa w imię wartości od nich wyższej np. czyjegoś dobra.

Na tym tle ugruntowało się w kościelnej nomenklaturze określanie ciężkiego grzechu śmiertelnym. Słyszałam już dywagacje na ten temat, że jaki to grzech śmiertelny, skoro ktoś tam żyje i ma się dobrze - w sensie temp. 36.6 stopni C, natlenienie krwi 98 proc., tętno 65. Łatwo zrozumieć, że to pomylenie porządków i nie o śmierć w sensie biologicznym tu chodzi, a o duchowe zamknięcie serca na łaskę, na Boże życie - miłość, na coś, co na dłuższą metę uzdalnia nas do postawy Jezusowej.

Czytaj także: Ewangelia na XXXI Niedzielę Zwykłą z komentarzem [video]

Dwie drogi

Możemy z tą wiedzą zrobić co najmniej dwie rzeczy - uciec w coś, co nazywam „duchowością rachunku sumienia” i zacząć się biczować za nieumiejętność kochania a tym samym brnąć w nastawienie na „niepotrzebowanie” Boga do zbawienia lub zacząć ową miłość przyjmować i zwyczajnie ucieszyć się Bożym sercem, tym, że jest, jakie jest - skore do dawania i przebaczania. Nie mam nic przeciwko rachunkowi sumienia, jest to ważne narzędzie duchowego postępu, pod określeniem „duchowości rachunku sumienia” rozumiem fiksację na punkcie tropienia grzechów i czyszczenia sumienia detergentem z potrzeby trwania w stanie łaski administracyjnej, z obsesyjno-kompulsywnego imperatywu bycia w porządku, który zabiera większość naszej duchowej energii. Wynikają one z ogromnego lęku i prowadzą tylko ku nieszczęściu.

Jeśli zatem to miłość jest przeciwieństwem martwoty, to szczęśliwy wniosek z tego płynący jest taki, że to ona ratuje nas od śmierci. Przy czym warto zauważyć, że choć mniej więcej wiadomo, co miłością nie jest, to dostrzeżenie, czym w danym momencie ona dla nas jest może być różne w zależności od naszej życiowej sytuacji i jej okoliczności. Do pójścia za nią potrzeba czasem wiele dojrzałości i subtelności w kierowaniu się tym, co w danym momencie jest wyższym dobrem. Jedno jest pewne, by móc żyć miłością, a nie tylko zasługiwać na coś umartwieniem, potrzeba najpierw tę miłość poznać, zostać nią obdarowanym i na to obdarowywanie pozwalać.


 

POLECANE
Kibice Widzewa zwrócili się do Trzaskowskiego. Wymowny transparent gorące
Kibice Widzewa zwrócili się do Trzaskowskiego. Wymowny transparent

W sobotę Widzew Łódź uległ na własnym stadionie Motorowi Lublin 1:2. Największe emocje wzbudził jednak wymowny transparent kibiców: "Każdy głos na Rafała od normalnej Polski nas oddala".

Nawet Wielkiej Soboty TVP w likwidacji nie przepuści. Kurski nie przebierał w słowach gorące
"Nawet Wielkiej Soboty TVP w likwidacji nie przepuści". Kurski nie przebierał w słowach

Jacek Kurski oskarża neo-TVP Info o manipulację i przypisywanie mu nieprawdziwych cytatów. To odpowiedź na słowa dziennikarza RMF24 Krzysztofa Berendy.

Komunikat dla mieszkańców Lublina z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Lublina

Z powodu awarii urządzeń sterowania ruchem kolejowym nieprzejezdna jest stacja Lublin – poinformowały w sobotę po południu PKP PLK. Niektóre pociągi mają około dwóch godzin opóźnienia.

Tragedia w Warszawie. Motocyklista wjechał w ludzi z ostatniej chwili
Tragedia w Warszawie. Motocyklista wjechał w ludzi

W sobotę w Marysinie Wawerskim na ul. Korkowej motocyklista potrącił dwie osoby przechodzące przez jezdnię. W wyniku zdarzenia zmarł pieszy. Motocyklista i piesza trafili do szpitala. Ulica jest zablokowana. Autobusy linii 115 i 173 jeżdżą objazdami.

Gratka dla miłośników seriali. Hit lat 90. powraca Wiadomości
Gratka dla miłośników seriali. Hit lat 90. powraca

Ta wiadomość to prawdziwa gratka dla fanów seriali. Już niedługo hit lat 90. wróci na ekrany.

Czekaliście? Paluszki Beskidzkie wróciły gorące
Czekaliście? Paluszki Beskidzkie wróciły

Serowo-cebulowe Paluszki Beskidzkie wróciły po pożarze zakładu Aksam. Kultowa przekąska znów jest dostępna.

GIS wydał nowy komunikat. Na ten produkt trzeba uważać Wiadomości
GIS wydał nowy komunikat. Na ten produkt trzeba uważać

Nowy komunikat GIS. Na ten produkt konsumenci powinni uważać.

Wiceprezydent USA  w Watykanie. Symboliczna wizyta w trudnym czasie polityka
Wiceprezydent USA w Watykanie. Symboliczna wizyta w trudnym czasie

Wojny i napięcia na świecie oraz kwestie dotyczące migracji - to niektóre tematy rozmowy wiceprezydenta USA J.D. Vance'a z sekretarzem stanu Stolicy Apostolskiej kardynałem Pietro Parolinem w sobotę w Watykanie. O spotkaniu poinformowało watykańskie biuro prasowe.

Putin ogłosił wielkanocny rozejm w wojnie z Ukrainą z ostatniej chwili
Putin ogłosił wielkanocny rozejm w wojnie z Ukrainą

Władimir Putin ogłosił rozejm wielkanocny — poinformowała rosyjska agencja informacyjna TASS. Ma obowiązywać od godz. 19 czasu polskiego.

Tatry przeżywają oblężenie. Korki do Morskiego Oka gorące
Tatry przeżywają oblężenie. Korki do Morskiego Oka

Jak poinformował Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej, frekwencja turystyczna w Zakopanem zaskakuje – mimo że święta wielkanocne tradycyjnie nie cieszyły się tu dużym zainteresowaniem.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Przeciwieństwo śmierci

„I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności (…) Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć” (1 Kor 15, 22-23. 26).
Anioł nagrobny [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Przeciwieństwo śmierci
Anioł nagrobny / pixabay.com/terski

Przywołuje na myśl śmierć

Listopad to naprawdę dziwny miesiąc. Nie znam bodaj nikogo, kto podpisałby się pod stwierdzeniem: tak, stary, uwielbiam tę szaro-brunatną kolorystykę, uderzający prosto w twarz deszcz ze śniegiem, ciemności o 16.00 i stylistykę cmentarną z hasłem „memento mori” w tle. Listopad całym sobą przywołuje na myśl śmierć - chłodną, achromatyczną, smutną, samotną.

Jako istoty poddane umieraniu w sposób naturalny się jej boimy. To strach przed bólem, przed końcem, przed nieznanym, u niektórych też przed piekłem, wreszcie przed tym, że całe nasze życie naznaczone samotnością zakończone zostanie samotnością totalną, jaką jest moment śmierci, w którym nikt z bliskich nie może nam towarzyszyć. Kiedy tkwię w tych niewesołych myślach, zastanawiam się od razu nad tym, że skoro to śmierć wydaje się z poziomu czysto ludzkiego krańcowym smutkiem i strachem, to wobec tego jej przeciwny biegun ma szansę być dla człowieka radością i bezpieczeństwem ostatecznym. Tylko, co stanowi przeciwieństwo śmierci?

Czytaj także: Papież: Tym, co się liczy nie są ofiary, ale usposobienie serca

Przeciwieństwo śmierci

Oczywiście pierwsze, co przychodzi nam do głowy to życie, no bo albo się żyje, pulsuje, utrzymuje ciepłotę i określone funkcje organizmu, albo jest się martwym, komórki się już nie namnażają, różne tkanki ciała podlegają szybszemu lub wolniejszemu procesowi rozkładu. Brak akcji oraz bezruch. Takie skojarzenie jest rzecz jasna słuszne, jednak tylko na płaszczyźnie biologicznej - życiu i śmierci ciała. Poziomów tego typu analizy może być sporo, chciałam jednak skupić się na tym duchowym i na kondycji serca.

W sferze ducha przeciwieństwem śmierci jest miłość. To przez miłość Jezus nie trwał w śmierci, tylko wrócił do życia. Dla zobrazowania, może i nieco pokracznego, utrzymywanie Jego kochającego serce w śmierci byłoby podobne do próby zatopienia zamkniętego plastikowego pojemnika wypełnionego powietrzem. Ile razy nie próbowalibyśmy go zatrzymać pod wodą, tyle razy by on wypływał na powierzchnię. To miłość jest rdzeniem Bożego życia. Tę miłość, w formie łaski, Bóg daje nam, by nas zbawić.

Jezus mówił, że kto chciałby zachować życie straci je, a kto je sam odda, ten je zachowa. W tych słowach zamyka się, według mnie, to rozróżnienie na szeroko rozumiane życie cielesne i duchowe: trzymanie się na siłę fizycznego bezpieczeństwa i wszelkich wygód - nie, żeby było w nich coś złego, złe może być tylko stawianie ich ponad odruchami miłości; albo z odwrotnej strony - umiejętność rezygnacji z jakiejś swojej racji, jakiejś własności, jakiegoś prawa w imię wartości od nich wyższej np. czyjegoś dobra.

Na tym tle ugruntowało się w kościelnej nomenklaturze określanie ciężkiego grzechu śmiertelnym. Słyszałam już dywagacje na ten temat, że jaki to grzech śmiertelny, skoro ktoś tam żyje i ma się dobrze - w sensie temp. 36.6 stopni C, natlenienie krwi 98 proc., tętno 65. Łatwo zrozumieć, że to pomylenie porządków i nie o śmierć w sensie biologicznym tu chodzi, a o duchowe zamknięcie serca na łaskę, na Boże życie - miłość, na coś, co na dłuższą metę uzdalnia nas do postawy Jezusowej.

Czytaj także: Ewangelia na XXXI Niedzielę Zwykłą z komentarzem [video]

Dwie drogi

Możemy z tą wiedzą zrobić co najmniej dwie rzeczy - uciec w coś, co nazywam „duchowością rachunku sumienia” i zacząć się biczować za nieumiejętność kochania a tym samym brnąć w nastawienie na „niepotrzebowanie” Boga do zbawienia lub zacząć ową miłość przyjmować i zwyczajnie ucieszyć się Bożym sercem, tym, że jest, jakie jest - skore do dawania i przebaczania. Nie mam nic przeciwko rachunkowi sumienia, jest to ważne narzędzie duchowego postępu, pod określeniem „duchowości rachunku sumienia” rozumiem fiksację na punkcie tropienia grzechów i czyszczenia sumienia detergentem z potrzeby trwania w stanie łaski administracyjnej, z obsesyjno-kompulsywnego imperatywu bycia w porządku, który zabiera większość naszej duchowej energii. Wynikają one z ogromnego lęku i prowadzą tylko ku nieszczęściu.

Jeśli zatem to miłość jest przeciwieństwem martwoty, to szczęśliwy wniosek z tego płynący jest taki, że to ona ratuje nas od śmierci. Przy czym warto zauważyć, że choć mniej więcej wiadomo, co miłością nie jest, to dostrzeżenie, czym w danym momencie ona dla nas jest może być różne w zależności od naszej życiowej sytuacji i jej okoliczności. Do pójścia za nią potrzeba czasem wiele dojrzałości i subtelności w kierowaniu się tym, co w danym momencie jest wyższym dobrem. Jedno jest pewne, by móc żyć miłością, a nie tylko zasługiwać na coś umartwieniem, potrzeba najpierw tę miłość poznać, zostać nią obdarowanym i na to obdarowywanie pozwalać.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe