Karol Gac: Dobry car, źli bojarzy
W jednym z poprzednich felietonów, w którym poruszyłem temat skutków powodzi w Polsce, napisałem, że „chaos i paraliż w państwie są aż nazbyt widoczne” i „nawet PR-owe spektakle w postaci odpraw premiera ze służbami to pokazały”. I to właśnie do tych PR-owych spektakli nawiązywał Żakowski. „Tusk sięgnął po metodę putinowską, której się w demokracjach nie stosuje. Nie ma tak, że jak jest powódź w Stanach Zjednoczonych, to prezydent siedzi i ruga publicznie urzędników i to jest transmitowane” – stwierdził publicysta.
Coraz częściej nasze państwo przypomina działanie w trybie awaryjnym
Ocena Żakowskiego nasuwała się zresztą sama. Ile to razy widzieliśmy Władimira Putina czy Aleksandra Łukaszenkę, którzy „zatroskani” odbierali meldunki i rugali urzędników, kiedy było trzeba? To narzędzie, które często działa na Wschodzie, i właśnie po nie sięgnął Tusk. Problem w tym, że coraz częściej nasze państwo przypomina działanie w trybie awaryjnym. Wszyscy oglądają się na „kierownika” (czyli Tuska) i na to, co powie czy też myśli. Tusk, który de facto sam narzucił ten model swoim koalicjantom, odgrywa więc rolę dobrego cara, a pozostali – złych bojarów tak, by media mogły pisać, że „się wściekł”. Tyle że to może działać od czasu do czasu, a nie permanentnie. W takim przypadku traci na znaczeniu.
Tak się jednak składa, że ostatnie tygodnie to wybitny pokaz sprawczości „dobrego cara”, który albo pisze mocne tweety, albo nagrywa jeszcze mocniejsze filmiki. W ten sposób premier „zajął się” m.in. sprawą fentanylu, która jak żywo przypomina mi walkę z dopalaczami z czasów rządów PO – PSL. Ba, niedawno premier postanowił nawet odprawić z posiedzenia rządu ministra rolnictwa, by ten udał się do swojego resortu i zajął się tzw. alkotubkami. Wszyscy więc są winni za błędy i zaniechania, tylko nie Tusk.
CZYTAJ TAKŻE: Rząd rozpaczliwie próbuje zwierać szeregi
Czas płynie nieubłaganie
15 października mija rok od ubiegłorocznych wyborów parlamentarnych, w których władzę straciła Zjednoczona Prawica. Oczywiście sam rząd Donalda Tuska powstał 13 grudnia, ale nie zmienia to faktu, jak nieubłaganie płynie czas. Coraz trudniej będzie więc zrzucać winę rządzącym na poprzedników. Owszem, koalicji udało się już całkiem sporo zniszczyć, zastopować lub ewentualnie przejąć. Gorzej idzie jej niewątpliwie z tworzeniem. A już najgorzej z rozwiązywaniem problemów. Właściwie przy każdym mamy widowiskową klapę. Cóż, może to więc nie bojarzy są źli, ale car?
CZYTAJ TAKŻE: Mocny patron na te czasy. Najnowszy numer TS poświęcamy bł. ks. Jerzemu Popiełuszce