Adam Chmielecki: Krótka historia świętego Jerzego
Jerzy Popiełuszko urodził się 14 września 1947 roku w niewielkiej wsi Okopy na Podlasiu (Białostocczyźnie) w rodzinie rolników Władysława i Marianny z domu Gniedziejko. Na chrzcie otrzymał imię Alfons po wuju ze strony mamy, żołnierzu Armii Krajowej zamordowanym przez Sowietów w 1945 roku. Taka to była ziemia i taka rodzina – pobożna, patriotyczna, antykomunistyczna. Mimo że w rodzinie często mówiono o nim zdrobniale „Alek”, chłopak nie lubił swojego imienia i w 1971 r. zmienił je na Jerzy. Szkoda, że nie znamy z żadnej relacji intencji, którymi się kierował, wybierając właśnie to imię…
Służyć Bogu poprzez służbę ludziom
Już jako Jerzy Popiełuszko w 1972 roku przyjął święcenia kapłańskie w Warszawie z rąk prymasa Polski kardynała Stefana Wyszyńskiego. Chociaż na „wyciągnięcie ręki” miał seminarium w Białymstoku, był pod tak wielkim wrażeniem Prymasa Tysiąclecia, że na miejsce formowania swojego powołania wybrał seminarium warszawskie. Później w swoich homiliach wielokrotnie powoływał się na nauczanie prymasa, w którym widział wielki autorytet moralny i duchowy – dla siebie i dla wszystkich Polaków. Podobny stosunek miał do papieża Jana Pawła II, który w odróżnieniu od prymasa był jednak daleko, w Rzymie. Ksiądz Jerzy nigdy nie spotkał osobiście Ojca Świętego, raz tylko uczestniczył w jego spotkaniu z chorymi w Warszawie podczas papieskiej pielgrzymki w 1983 roku.
Ksiądz Popiełuszko po ludzku był słaby fizycznie (raz nawet zemdlał podczas odprawiania Mszy Świętej), niepozorny i skromny, wręcz nieśmiały. Miał jednak w sobie duchową siłę, która pozwalała mu przetrzymać różnego rodzaju niedole, represje, trudne sytuacje, począwszy od służby wojskowej w latach 1966–1968 w specjalnej jednostce wojskowej dla kleryków w Bartoszycach, gdzie był poddawany, tak jak jego seminaryjni koledzy, szykanom, mającym ich zindoktrynować i zniechęcić do służby kapłańskiej. Tego typu sytuacje tylko wzmacniały duchowo ks. Jerzego.
Po święceniach kapłańskich służył w podwarszawskich parafiach Świętej Trójcy w Ząbkach i Matki Bożej Królowej Polski w Aninie. Później trafił do parafii pw. Dzieciątka Jezus na warszawskim Żoliborzu i do kościoła św. Anny przy Krakowskim Przedmieściu. Ksiądz Jerzy szukał najlepszej formy duszpasterstwa. Zawsze ciągnęło go do służby ludziom i przebywania wśród nich, dlatego został duszpasterzem akademickim studentów Akademii Medycznej, a później średniego personelu medycznego (pielęgniarki, technicy medyczni). Podczas papieskich pielgrzymek do Polski w 1979 i 1983 roku organizował służby medyczne opiekujące się pielgrzymami.
CZYTAJ TAKŻE: „Niezłomny duchowny, kapelan i męczennik”. W Lublinie wspominano bł. ks. Jerzego Popiełuszkę
Droga solidarności
Kilka miesięcy przed Sierpniem ’80 wrócił na Żoliborz – został rezydentem parafii św. Stanisława Kostki. Tam znalazł swoje miejsce na ziemi i swoją drogę do Nieba. Znalazł wspólny język – aktywnego duszpasterstwa opartego na nauce społecznej Kościoła i powiązanego z patriotyzmem – z proboszczem ks. prałatem Teofilem Boguckim, byłym kapelanem Armii Krajowej w okresie Powstania Warszawskiego. To ks. Bogucki w październiku 1980 roku wpadł na pomysł odprawiania raz w miesiącu Mszy Świętych w intencji ojczyzny, które po wprowadzeniu stanu wojennego przekazał ks. Jerzemu. Ale po kolei…
Gdy w całej Polsce latem 1980 roku wybuchły protesty robotnicze, zastrajkowała również Huta Warszawa na sąsiadujących z Żoliborzem Bielanach. Jak w wielu innych zakładach hutnicy również poprosili o odprawienie dla strajkujących Mszy Świętej. Poszedł do nich właśnie ks. Popiełuszko. Pobożność, patriotyzm i prostolinijność robotników zrobiły na nim ogromne wrażenie. Wkrótce został kapelanem hutników. To z nimi zainicjował w 1983 roku pielgrzymki na Jasną Górę, które już od 1984 roku, po jego męczeńskiej śmierci, przybrały charakter – odbywających się corocznie do dziś – Ogólnopolskich Pielgrzymek Ludzi Pracy.
Po wprowadzeniu stanu wojennego Msze Święte w intencji ojczyzny w kościele św. Stanisława Kostki stały się wydarzeniami o skali ogólnopolskiej, a ks. Popiełuszko jednym z najbardziej znanych kapłanów. Porywał siłą i prostotą słów podczas krótkich, wypowiadanych spokojnym głosem homilii. W tym tkwiła jego charyzma – w prawdzie, nie umiejętności modulacji głosu. Na swojego duchowego kapelana przyjęły go tysiące ludzi Solidarności z całej Polski przyjeżdżające na warszawski Żoliborz. Treści homilii były nagrywane na kasety magnetofonowe i później dystrybuowane po całym kraju. Ksiądz Jerzy był zapraszany na spotkania od Pomorza po Śląsk. Jeździł, spotykał się z lokalnymi działaczami i sympatykami Związku, ale przede wszystkim odprawiał Eucharystię i głosił Słowo Boże. W parafii św. Stanisława zorganizował prężny ośrodek pomocy charytatywnej i duchowej dla osób represjonowanych i ich rodzin.
Gotowy na śmierć
W czasie smuty stanu wojennego i po nim działalność ks. Jerzego była jednym z fundamentów pomagających wytrwać Polakom w oporze przeciw komunizmowi, chociaż on sam nie nawiązywał wprost do kwestii politycznych czy związkowych, mówił o wartościach. Musiał jednak zwrócić na siebie uwagę władz i aparatu represji PRL.
Msze Święte za Ojczyznę naczelny propagandysta rządu Jerzy Urban określił mianem „seansów nienawiści”. Służba Bezpieczeństwa wszczęła wobec księdza sprawę o kryptonimie „Popiel”, nieustannie go inwigilując, śledząc, przeprowadzając rewizje, wzywając na przesłuchania i organizując różnego rodzaju prowokacje. Szykany, represje i nieustanną presję znosił dzielnie i z pokorą, chociaż najbardziej bolały go niesłuszne zmanipulowane ataki w oficjalnej prasie.
Ksiądz Jerzy miał świadomość tego, co się wokół niego dzieje. Rozpoznawał esbeków, którzy obserwowali jego ruchy w parafii i jeździli za nim po całym kraju niezależnie, czy podróżował samochodem, czy pociągiem. Władze PRL naciskały również na hierarchię kościelną, aby „uciszyły” niepokornego, „upolitycznionego” kapłana. Szef MSW PRL gen. Mirosław Milewski mówił w jego kontekście, że „trzeba poradzić sobie z rozwydrzeniem kleru”, a Kazimierz Barcikowski, członek Rady Państwa, wprost straszył przedstawicieli Episkopatu, że „ksiądz Popiełuszko musi mieć świadomość, że jego działalności będzie towarzyszyło zainteresowanie SB”.
On wiedział, że pętla się zaciska. Błogosławił swoim prześladowcom. Kilka miesięcy przed męczeńską śmiercią mówił znajomym: „Ja już długo nie pożyję”. Na zdjęciach z ostatniej odprawionej Mszy Świętej w parafii Świętych Polskich Braci Męczenników w Bydgoszczy 19 października 1984 roku widać, że tego dnia był wyjątkowo skupiony i zamyślony. Gdy po Mszy wracał samochodem z kierowcą do Warszawy, w miejscowości Górsk koło Torunia został porwany przez esbeków przebranych za milicjantów z „drogówki”. Byli to funkcjonariusze Samodzielnej Grupy „D” Departamentu IV MSW, wyspecjalizowanego w walce z Kościołem (dezintegracji w nomenklaturze aparatu represji PRL): Grzegorz Piotrowski, Leszek Pękala i Waldemar Chmielewski. Ciało kapelana „S”, zmasakrowane, ze śladami tortur, z kamieniami przywiązanymi do nóg, odnaleziono i wyłowiono z Wisły na wysokości tamy we Włocławku dopiero 30 października. Mimo skazania porywaczy i płk. Adama Pietruszki z kierownictwa Departamentu IV MSW, wciąż nie mamy pewności, kiedy dokładnie zginął ks. Jerzy ani co się z nim działo od chwili porwania do męczeńskiej śmierci. Wiemy jedno – w chwili próby ks. Jerzy pozostał wierny swoim słowom, a przede wszystkim Ewangelii. Wykazał heroiczną ofiarność i odwagę.
Solidarność wierna swojemu patronowi
Związkowcy z Solidarności, z którymi tak dobrze się rozumiał ks. Jerzy, niemal od początku wiedzieli, że mieli do czynienia z osobą wyjątkową, świętą. Znane nam z pogrzebu św. Jana Pawła II hasło „Santo subito!” zapewne już wtedy wybrzmiewało wśród ludzi Solidarności, ale najczęściej w sercach, po cichu. Świadczył o tym już pogrzeb ks. Jerzego 3 listopada 1984 roku, na którym zgromadziło się kilkaset tysięcy osób z całej Polski, głównie członków i sympatyków podziemnego Związku. Ogrodzenie parafii św. Stanisława było pokryte setkami haseł i transparentów związkowców ze wszystkich regionów. Pozostaje tak zresztą do dzisiaj. Była to jedna z największych w latach 80. manifestacji religijnych i patriotycznych, porównywalna tylko z Mszami Świętymi podczas pielgrzymek Jana Pawła II.
15 listopada 1984 roku w piśmie podziemnym Regionu Gdańskiego pt. „Solidarność” opublikowano artykuł o znamiennym tytule „Nowy święty”. Redakcja stwierdzała, że „niezależnie od tego, jak długo będzie w tej sprawie działać z założenia dość powolna machina beatyfikacyjna Watykanu, dla Polaków ks. Popiełuszko jest już świętym męczennikiem – zarazem patronem i symbolem walki o sprawiedliwość lub szerzej – walki z totalitaryzmem”. W artykule znalazło się także wezwanie: „Ks. Jerzy Popiełuszko jeszcze za życia był uosobieniem wszelkich cnót narodowych. […] A więc: święty Jerzy, módl się za nami w naszych poczynaniach!”.
Można powiedzieć, że redakcja gdańskiego pisma wykazała się dużą intuicją, a machina beatyfikacyjna Watykanu wcale nie działała w tej sprawie tak wolno. Proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 1997 roku, a na prośbę polskich biskupów był prowadzony w trybie pilnym. Beatyfikacji w imieniu papieża Benedykta XVI dokonano w Warszawie 6 czerwca 2010 roku, uznając ks. Jerzego za męczennika za wiarę. Jednocześnie w 2014 roku ruszył proces kanonizacyjny. Wspomnienie liturgiczne bł. ks. Jerzego przypada 19 października. Również w 2014 roku, decyzją papieża Franciszka na mocy dekretu Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, ks. Jerzy Popiełuszko został ustanowiony patronem NSZZ „Solidarność”.
Warto podkreślić, że były to działania na wniosek członków Solidarności, którzy otaczają swojego dawnego kapelana czcią i pamięci. Uchwałę ws. podjęcia działań na rzecz ustanowienia ks. Jerzego patronem Związku podjął w 2010 roku w Gdyni XXIV Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „S”. Na kolejnym, XXV, zjeździe we Wrocławiu w tym samym roku przygotowano już odpowiedni wniosek, złożony później za pośrednictwem Episkopatu Polski do Watykanu.
CZYTAJ TAKŻE: "Nie można nie walczyć o wolność i prawdę". Znamy zwycięzców konkursu poświęconemu Patronowi "S"
Solidarność na służbie
Decyzje o możliwości oficjalnego kultu ks. Jerzego były tylko formalnością dla członków Związku pamiętających o swoim kapelanie i modlących się do niego prywatnie. Jedną z form takiej pamięci i kultu jest służba przy grobie ks. Jerzego na terenie parafii św. Stanisława Kostki, która rozpoczęła się już w dniu pogrzebu księdza. W latach 80. chodziło o zapobieżenie ewentualnym prowokacjom i profanacjom ze strony „nieznanych sprawców” lub wprost – funkcjonariuszy aparatu represji PRL. Od lat 90. to działanie bardziej symboliczne, chociaż pełniący w systemie dyżurowym służbę związkowcy do dziś pilnują porządku wokół grobu męczennika, kierują w odpowiednie miejsca turystów itp. Przede wszystkim jednak trwają w modlitwie przy swoim patronie.
Służbę tę początkowo formalnie organizowała Kościelna Służba Porządkowa kierowana przez śp. Jana Marczaka, pracownika Huty Warszawa i przyjaciela ks. Jerzego. Od 2011 r. formalnie ich prowadzenie przejął NSZZ „Solidarność”. Niech to świadectwo przywiązania do postaci i nauczania świętego Jerzego trwa!
CZYTAJ TAKŻE: Mocny patron na te czasy. Najnowszy numer TS poświęcamy bł. ks. Jerzemu Popiełuszce