Fiasko amerykańskiej misji Zełenskiego. Dramatyczne konsekwencje dla Ukrainy

Zachodnia prasa coraz częściej pisze o nieuchronności rozmów pokojowych Ukrainy z Rosją i o tym – choć nie wprost – że Kijów musi się pogodzić z faktyczną utratą terytoriów straconych od 2022 roku, tak jak musiał pogodzić się z utratą ziem w latach 2014-2015. Słynny „plan zwycięstwa”, z którym Wołodymyr Zełenski udał się w kilkudniową podróż do USA, okazał się niewiele wartym zbiorem pobożnym życzeń i przede wszystkim żądań jeszcze większej pomocy wojskowej i finansowej od Zachodu.
Wołodymyr Zełenski, Kamala Harris Fiasko amerykańskiej misji Zełenskiego. Dramatyczne konsekwencje dla Ukrainy
Wołodymyr Zełenski, Kamala Harris / "X" @ZelenskyyUa

Oczywiście zachodnie media i politycy nie wzywają (jeszcze) wprost Kijowa, by obniżył swe maksymalistyczne postulaty dotyczące potencjalnego porozumienia kończącego wojnę, czyli odzyskania wszystkich terytoriów formalnie należących do Ukrainy. A więc i Krymu. Dla każdego jest oczywiste, że Rosja nigdy na coś takiego nie pójdzie. Jedyną możliwością powrotu choćby Krymu pod kontrolę Kijowa jest po prostu upadek reżimu w Rosji i głęboka, długa smuta. Ale to póki co jest political fiction. Tymczasem pośrednia presja na Zełenskiego już ma miejsce. Choć z Trumpa robi się niemal kumpla Putina, który by sprzedał Ukraine Rosji, to tak naprawdę niemal wszystkie elity zachodnie (może z wyjątkiem bałtyckich i części polskich) chciałyby negocjacji pokojowych i zamrożenia konfliktu, nawet za cenę pewnych terytorialnych ustępstw Ukrainy.

Czytaj również: Zapytaliśmy prok. Wrzosek o "neosędziów". A potem zapytaliśmy eksperta

"Wiceminister Gdula najpierw przeprowadził skandaliczny szturm na polską naukę, a później zes**ł się ze strachu"

 

"Nowa definicja zwycięstwa"

Teraz wyrażają to poprzez postulat „zdefiniowania na nowo, co oznacza zwycięstwo” w starciu z Rosją. Tak to ładnie ujął np. „The Economist”. Brytyjski dziennik pisze, że toczona od ponad dwóch lat wojna na wyniszczenie jest nie do utrzymania, bo mimo ogromnej liczby rannych i zabitych po stronie Rosji ma ona na tyle dużą przewagę ludnościową, że ukraińskie linie frontu wcześniej czy później się załamią. I to Rosja ma potencjał, by prowadzić wojnę jeszcze przez lata. Dowodem determinacji budżet na przyszły rok, w którym wydatki na „obronność” wzrosnąć mają aż o jedną czwartą w stosunku do obecnego roku. Na wojnę w przyszłym roku Rosja chce wydać 4 na 10 rubli w budżecie! Co najmniej, bo przecież duża część budżetu jest utajniona – można zakładać, że tam też są środki na wojnę. Tymczasem Ukraina funkcjonuje tylko dzięki ekonomicznej kroplówce Zachodu i na kredyt tak naprawdę. Zachód boi się użyć do wsparcia Kijowa zamrożonych aktywów rosyjskich, bo to byłby precedens, którego tak naprawdę nikt na świecie (prócz Ukrainy) nie chce. Do tego z każdym kolejnym rokiem coraz gorzej wygląda sektor energetyczny na Ukrainie, regularnie, co noc atakowany dronami i rakietami. To zapowiada zimną zimę w wielu ukraińskich domach. Nic dziwnego, że w społeczeństwie ukraińskim powoli rośnie odsetek ludzi gotowych oddać część terytorium w zamian za pokój. Ich frustrację pogłębia fakt, że setki tysięcy ich rodaków, mężczyzn w wieku poborowym, uciekło z kraju by nie pójść do wojska. Efekt? Na front idą i giną biedni. Ci bogatsi mieli możliwość wyjechać za granicę. Do tego słabnie morale wojska, bo z powodu braku ludzi żołnierze nie są demobilizowani mimo bardzo długiej służby. Wejście do obwodu kurskiego i okupacja części terytorium Rosji na krótko wywołały euforię. Zgodnie bowiem z oczekiwaniami, Rosjanie rozpoczęli kontrofensywę i nawet jeśli potrwa to długie miesiące, wypchną Ukraińców za granicę. A tymczasem w Donbasie to Rosjanie od miesięcy posuwają się naprzód. Lada chwila paść mogą kolejne ukraińskie miasta.

 

Misja Zełenskiego

W takiej niewesołej sytuacji Zełenski poleciał do USA. To była wizyta szczególnie ważna, bo w środku amerykańskiej kampanii prezydenckiej i z racji na „plan zwycięstwa”, jaki partnerom w USA przedstawił ukraiński przywódca. No i na obu tych polach tak naprawdę Zełenski poległ, nie pomagając swemu krajowi. Po pierwsze, rozzłościł republikanów i to nie tylko za wymianę złośliwości z Trumpem („tak naprawdę nie wie, jak zatrzymać wojnę, nawet jeśli może myśleć, że wie”) i atak w „New Yorkerze” na Vance’a. Oburzenie GOP wywołała też wizyta Zełenskiego w fabryce amunicji artyleryjskiej w Pensylwanii, gdzie towarzyszyli mu gubernator stanu Josh Shapiro i senator z Pensylwanii Bob Casey. Obaj demokraci, a Pensylwania uważana jest za jeden z kilku kluczowych stanów, które zdecydują o wyniku wyborów w USA. Ostatecznie Zełenski spotkał się jeszcze z grupą proukraińskich republikańskich kongresmenów, a nawet z Trumpem, ale zbojkotowali go liderzy GOP w Kongresie, a republikański elektorat i media utrwaliły się w negatywnym stosunku do prezydenta Ukrainy. Co oczywiście musi mieć przełożenie na wyborczą retoryką nie tylko duetu Trump/Vance, ale też licznych kandydatów Partii Republikańskiej do Kongresu czy na stanowiska gubernatorów.

Oczywiście Zełenski stawiał bardziej na to, co uzyska od rządzących demokratów. Od Kamali Harris usłyszał obietnicę kontynuacji obecnej polityki USA wobec wojny w razie jej wygranej (czy ta polityka jest aż tak wspaniała, a powrót Trumpa tak zły dla Kijowa, jak się przedstawia, to temat do oddzielnej dyskusji), zaś Biden zapowiedział rekordowy pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy opiewający na niemal 8 mld dolarów. Akurat starczy na kontynuację działań zbrojnych do lutego przyszłego roku. Pytanie, co dalej? Zełenski wyraźnie postawił na Harris. Zakładając nawet, że ona wygra, to co to zmieni na froncie? Niewiele. Zełenski nie powinien oczekiwać jakiegoś wzrostu pomocy z USA. A z Europy może ona wręcz zacząć maleć. Skoro już nawet prezydent Petr Pavel mówi, że Ukraina musi zacząć myśleć realnie, czyli pogodzić się z tym, że wojny nie jest w stanie wygrać, a wszystkich  ziem odzyskać…

 

Tej wojny nie da się wygrać

„Plan zwycięstwa” Zełenskiego okazał się zaś zwykłym kapiszonem. Oczywiście zachodni politycy tego nie powiedzą wprost. Wystarczą ich anonimowe komentarze w prasie. Z nich wynika, że ten plan to żadna strategia, ale zbiór próśb o większą ilość i typy broni, jak też oczekiwanie swobodnego nimi dysponowania – choćby do atakowania celów w Rosji. Na to Kijów nie ma co liczyć. Biden i Scholz przestraszyli się gróźb atomowych płynących z Kremla. Okazało się, że Putin siedząc w Moskwie okazał się skuteczniejszy we wpływaniu na stanowisko liderów Zachodu, niż Zełenski pielgrzymujący za ocean. Prezydent Ukrainy może oczywiście jeszcze długo grać twardziela, ale fakty są brutalne: tej wojny nie da się wygrać. Oczywiście w dużej mierze z powodu kunktatorstwa Zachodu, ale też i z winy samych Ukraińców. Zbyt wielu wyjechało z kraju i nie myśli walczyć w obronie ojczyzny.


 

POLECANE
Wiadomości
80 lat listu, który dzielił dowódców AK

12 sierpnia 2025 roku minęło dokładnie 80 lat od momentu, gdy ówczesny kpt. Stanisław Sojczyński „Warszyc”, jeden z najbardziej bezkompromisowych dowódców Armii Krajowej, napisał list otwarty do płk. Jana Mazurkiewicza „Radosława”. List ten, stanowiący świadectwo głębokiego podziału w powojennym podziemiu, nabiera nowego znaczenia w obliczu historii i losów obu legendarnych oficerów, którzy ostatecznie zostali awansowani na stopień generała brygady, ale w skrajnie różnych okolicznościach.

Samuel Pereira broni KPO tylko u nas
Samuel Pereira broni KPO

„Skandal! Dotacje! Lody!” – krzyczą krytycy KPO, jakby każde euro z Brukseli trafiało prosto w kieszeń Donalda Tuska. Tymczasem rzeczywistość jest mniej sensacyjna: środki te mają pomóc polskim firmom, instytucjom i społecznościom przetrwać kryzysy i rozwijać się w przyszłości.

Wejdą do KRS? Operacja jest przygotowywana z ostatniej chwili
Wejdą do KRS? "Operacja jest przygotowywana"

W rządzie otrzymali zielone światło, aby przygotowywać plan wejścia do Krajowej Rady Sądownictwa. Szykują operację "a'la TVP" (…). W przygotowaniach biorą udział i ministrowie, i ludzie służb – twierdzi w podcaście "Polityczny WF" Marcin Fijołek.

Media: Nawrocki przypomniał Trumpowi o Bitwie Warszawskiej z ostatniej chwili
Media: Nawrocki przypomniał Trumpowi o Bitwie Warszawskiej

Podczas telekonferencji europejskich przywódców z Donaldem Trumpem prezydent Karol Nawrocki wspomniał o rocznicy Bitwy Warszawskiej oraz wspólnej walce Polaków i Ukraińców przeciwko bolszewikom – poinformował portal Axios. Trump miał zakomunikować przywódcom, że podczas spotkania z Putinem chce doprowadzić do zawieszenia broni.

Straż Pożarna dementuje informację o śmierci strażaka OSP z ostatniej chwili
Straż Pożarna dementuje informację o śmierci strażaka OSP

Państwowa Straż Pożarna dementuje informacje lokalnych mediów o strażaku, który miał zginąć podczas akcji w Kawlach.

Prezydent Nawrocki spotka się z premierem Tuskiem. Padła data z ostatniej chwili
Prezydent Nawrocki spotka się z premierem Tuskiem. Padła data

Na prośbę premiera Donalda Tuska jutro o godz. 12 prezydent Karol Nawrocki spotka się z premierem w Pałacu Prezydenckim – przekazał rzecznik prasowy prezydenta Rafał Leśkiewicz.

Zniszczył pomniki ofiar UPA. ABW zatrzymała 17-letniego Ukraińca z ostatniej chwili
Zniszczył pomniki ofiar UPA. ABW zatrzymała 17-letniego Ukraińca

Funkcjonariusze ABW oraz policji zatrzymali 17-letniego obywatela Ukrainy, który na zlecenie obcych służb przeprowadzał dewastacje pomników ofiar UPA – przekazał w środę koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.

PZU wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PZU wydał pilny komunikat

Rada Nadzorcza PZU odwołała Andrzeja Klesyka; obowiązki prezesa czasowo objął Tomasz Tarkowski. Spółka ogłasza konkurs na prezesa – poinformowano w komunikacie PZU.

Tusk pominięty przez Trumpa. Wiadomo było, że Polskę reprezentuje prezydent Nawrocki z ostatniej chwili
Tusk pominięty przez Trumpa. "Wiadomo było, że Polskę reprezentuje prezydent Nawrocki"

Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz skrytykował w środę stronę rządową za podawanie informacji, że w konsultacjach z prezydentem USA Donaldem Trumpem miał uczestniczyć premier Donald Tusk. – Od wtorku wiadomo było, iż Polskę reprezentuje prezydent Karol Nawrocki – powiedział.

Duży pożar na Kaszubach. Płonie hala produkcyjna z ostatniej chwili
Duży pożar na Kaszubach. Płonie hala produkcyjna

W miejscowości Kawle w gminie Sierakowice (powiat kartuski) doszło do pożaru na terenie zakładu produkcyjnego – informuje Express Kaszubski.

REKLAMA

Fiasko amerykańskiej misji Zełenskiego. Dramatyczne konsekwencje dla Ukrainy

Zachodnia prasa coraz częściej pisze o nieuchronności rozmów pokojowych Ukrainy z Rosją i o tym – choć nie wprost – że Kijów musi się pogodzić z faktyczną utratą terytoriów straconych od 2022 roku, tak jak musiał pogodzić się z utratą ziem w latach 2014-2015. Słynny „plan zwycięstwa”, z którym Wołodymyr Zełenski udał się w kilkudniową podróż do USA, okazał się niewiele wartym zbiorem pobożnym życzeń i przede wszystkim żądań jeszcze większej pomocy wojskowej i finansowej od Zachodu.
Wołodymyr Zełenski, Kamala Harris Fiasko amerykańskiej misji Zełenskiego. Dramatyczne konsekwencje dla Ukrainy
Wołodymyr Zełenski, Kamala Harris / "X" @ZelenskyyUa

Oczywiście zachodnie media i politycy nie wzywają (jeszcze) wprost Kijowa, by obniżył swe maksymalistyczne postulaty dotyczące potencjalnego porozumienia kończącego wojnę, czyli odzyskania wszystkich terytoriów formalnie należących do Ukrainy. A więc i Krymu. Dla każdego jest oczywiste, że Rosja nigdy na coś takiego nie pójdzie. Jedyną możliwością powrotu choćby Krymu pod kontrolę Kijowa jest po prostu upadek reżimu w Rosji i głęboka, długa smuta. Ale to póki co jest political fiction. Tymczasem pośrednia presja na Zełenskiego już ma miejsce. Choć z Trumpa robi się niemal kumpla Putina, który by sprzedał Ukraine Rosji, to tak naprawdę niemal wszystkie elity zachodnie (może z wyjątkiem bałtyckich i części polskich) chciałyby negocjacji pokojowych i zamrożenia konfliktu, nawet za cenę pewnych terytorialnych ustępstw Ukrainy.

Czytaj również: Zapytaliśmy prok. Wrzosek o "neosędziów". A potem zapytaliśmy eksperta

"Wiceminister Gdula najpierw przeprowadził skandaliczny szturm na polską naukę, a później zes**ł się ze strachu"

 

"Nowa definicja zwycięstwa"

Teraz wyrażają to poprzez postulat „zdefiniowania na nowo, co oznacza zwycięstwo” w starciu z Rosją. Tak to ładnie ujął np. „The Economist”. Brytyjski dziennik pisze, że toczona od ponad dwóch lat wojna na wyniszczenie jest nie do utrzymania, bo mimo ogromnej liczby rannych i zabitych po stronie Rosji ma ona na tyle dużą przewagę ludnościową, że ukraińskie linie frontu wcześniej czy później się załamią. I to Rosja ma potencjał, by prowadzić wojnę jeszcze przez lata. Dowodem determinacji budżet na przyszły rok, w którym wydatki na „obronność” wzrosnąć mają aż o jedną czwartą w stosunku do obecnego roku. Na wojnę w przyszłym roku Rosja chce wydać 4 na 10 rubli w budżecie! Co najmniej, bo przecież duża część budżetu jest utajniona – można zakładać, że tam też są środki na wojnę. Tymczasem Ukraina funkcjonuje tylko dzięki ekonomicznej kroplówce Zachodu i na kredyt tak naprawdę. Zachód boi się użyć do wsparcia Kijowa zamrożonych aktywów rosyjskich, bo to byłby precedens, którego tak naprawdę nikt na świecie (prócz Ukrainy) nie chce. Do tego z każdym kolejnym rokiem coraz gorzej wygląda sektor energetyczny na Ukrainie, regularnie, co noc atakowany dronami i rakietami. To zapowiada zimną zimę w wielu ukraińskich domach. Nic dziwnego, że w społeczeństwie ukraińskim powoli rośnie odsetek ludzi gotowych oddać część terytorium w zamian za pokój. Ich frustrację pogłębia fakt, że setki tysięcy ich rodaków, mężczyzn w wieku poborowym, uciekło z kraju by nie pójść do wojska. Efekt? Na front idą i giną biedni. Ci bogatsi mieli możliwość wyjechać za granicę. Do tego słabnie morale wojska, bo z powodu braku ludzi żołnierze nie są demobilizowani mimo bardzo długiej służby. Wejście do obwodu kurskiego i okupacja części terytorium Rosji na krótko wywołały euforię. Zgodnie bowiem z oczekiwaniami, Rosjanie rozpoczęli kontrofensywę i nawet jeśli potrwa to długie miesiące, wypchną Ukraińców za granicę. A tymczasem w Donbasie to Rosjanie od miesięcy posuwają się naprzód. Lada chwila paść mogą kolejne ukraińskie miasta.

 

Misja Zełenskiego

W takiej niewesołej sytuacji Zełenski poleciał do USA. To była wizyta szczególnie ważna, bo w środku amerykańskiej kampanii prezydenckiej i z racji na „plan zwycięstwa”, jaki partnerom w USA przedstawił ukraiński przywódca. No i na obu tych polach tak naprawdę Zełenski poległ, nie pomagając swemu krajowi. Po pierwsze, rozzłościł republikanów i to nie tylko za wymianę złośliwości z Trumpem („tak naprawdę nie wie, jak zatrzymać wojnę, nawet jeśli może myśleć, że wie”) i atak w „New Yorkerze” na Vance’a. Oburzenie GOP wywołała też wizyta Zełenskiego w fabryce amunicji artyleryjskiej w Pensylwanii, gdzie towarzyszyli mu gubernator stanu Josh Shapiro i senator z Pensylwanii Bob Casey. Obaj demokraci, a Pensylwania uważana jest za jeden z kilku kluczowych stanów, które zdecydują o wyniku wyborów w USA. Ostatecznie Zełenski spotkał się jeszcze z grupą proukraińskich republikańskich kongresmenów, a nawet z Trumpem, ale zbojkotowali go liderzy GOP w Kongresie, a republikański elektorat i media utrwaliły się w negatywnym stosunku do prezydenta Ukrainy. Co oczywiście musi mieć przełożenie na wyborczą retoryką nie tylko duetu Trump/Vance, ale też licznych kandydatów Partii Republikańskiej do Kongresu czy na stanowiska gubernatorów.

Oczywiście Zełenski stawiał bardziej na to, co uzyska od rządzących demokratów. Od Kamali Harris usłyszał obietnicę kontynuacji obecnej polityki USA wobec wojny w razie jej wygranej (czy ta polityka jest aż tak wspaniała, a powrót Trumpa tak zły dla Kijowa, jak się przedstawia, to temat do oddzielnej dyskusji), zaś Biden zapowiedział rekordowy pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy opiewający na niemal 8 mld dolarów. Akurat starczy na kontynuację działań zbrojnych do lutego przyszłego roku. Pytanie, co dalej? Zełenski wyraźnie postawił na Harris. Zakładając nawet, że ona wygra, to co to zmieni na froncie? Niewiele. Zełenski nie powinien oczekiwać jakiegoś wzrostu pomocy z USA. A z Europy może ona wręcz zacząć maleć. Skoro już nawet prezydent Petr Pavel mówi, że Ukraina musi zacząć myśleć realnie, czyli pogodzić się z tym, że wojny nie jest w stanie wygrać, a wszystkich  ziem odzyskać…

 

Tej wojny nie da się wygrać

„Plan zwycięstwa” Zełenskiego okazał się zaś zwykłym kapiszonem. Oczywiście zachodni politycy tego nie powiedzą wprost. Wystarczą ich anonimowe komentarze w prasie. Z nich wynika, że ten plan to żadna strategia, ale zbiór próśb o większą ilość i typy broni, jak też oczekiwanie swobodnego nimi dysponowania – choćby do atakowania celów w Rosji. Na to Kijów nie ma co liczyć. Biden i Scholz przestraszyli się gróźb atomowych płynących z Kremla. Okazało się, że Putin siedząc w Moskwie okazał się skuteczniejszy we wpływaniu na stanowisko liderów Zachodu, niż Zełenski pielgrzymujący za ocean. Prezydent Ukrainy może oczywiście jeszcze długo grać twardziela, ale fakty są brutalne: tej wojny nie da się wygrać. Oczywiście w dużej mierze z powodu kunktatorstwa Zachodu, ale też i z winy samych Ukraińców. Zbyt wielu wyjechało z kraju i nie myśli walczyć w obronie ojczyzny.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe