[Felieton „TS”] Marek Jan Chodakiewicz: Studia w Kalifornii: Lekcja islamu (cz. 2)

W ramach przygotowania się do afgańskiej ekspedycji zgłębiałem na własną rękę historię tego kraju i regionu.
Marek Jan Chodakiewicz [Felieton „TS”] Marek Jan Chodakiewicz: Studia w Kalifornii: Lekcja islamu (cz. 2)
Marek Jan Chodakiewicz / Tygodnik Solidarność

Zacząłem też czytać szerzej na temat mahometanizmu w Azji Środkowej. Zachęcił mnie do tego jeden z moich mistrzów Robert Conquest (1917–2015) z Hoover Institution przy Uniwersytecie Stanforda. Pamiętam dokładnie, że pewnego dnia profesor Conquest był w wyśmienitym humorze, ponieważ właśnie ujawnił światu, że świeżo mianowany na genseka Sowdepii Konstantin Czernienko (1911–1985) był czekistą. Jako kawalerzysta Czeka walczył przeciw basmaczi na początku lat trzydziestych, zdaje się w Tadżykistanie. „Basmaczi to po sowiecku «bandyci». Ale pamiętaj, że naprawdę to znaczy «islamscy powstańcy antykomunistyczni». Tak jak teraz w Afganistanie. Wielu z nich uciekło na południe właśnie do Afganistanu. To oni są trzonem antysowieckiego oporu” – tłumaczył Conquest.

Narodziny projektu badawczego

Powoli klarował się w mojej głowie projekt badawczy, który chciałem zastosować w praktyce. Po wyzwoleniu przez nas Afganistanu od czerwonych rozumowałem, że nasz Polski Legion pójdzie na północ nieść wojnę przeciw komunistom, zapalając żagiew wolności wśród sowieckich muzułmanów. Niedługo potem w Hoover poznałem też profesora Anthony’ego D’Agostina z Uniwersytetu Stanowego w San Francisco. Uczestniczyłem w jego wykładach i seminariach. Tony zgodził się, abym pod jego batutą pisał honors thesis (rodzaj pracy licencjackiej z wyróżnieniem) na tymże uniwersytecie w San Francisco. Przeczytałem właściwie wszystko, co było opublikowane po angielsku, niemiecku i francusku oraz rosyjsku na temat tych spraw. Wpadłem w prasę sowiecką: nie tylko centralną, ale przede wszystkim miejscową. Miałem do niej dostęp dzięki instytucji prowadzonej przez CIA zwanej Foreign Broadcast Information Service (FBIS) – dziś Open Source Enterprise. Ślęczałem przy mikrofilmach w Hoover i czytałem raporty oraz artykuły z Tadżykistanu, Kirgistanu, Uzbekistanu, Kazachstanu, Azerbejdżanu i innych obszarów na Kaukazie oraz we wszelkich miejscach w Związku Sowieckim o ludności mahometańskiej, na przykład w Tatarstanie.

Wyszła mi z tego publikacja „Sowieccy muzułmanie pod Gorbaczowem” (Marek Jan Chodakiewicz, „Soviet Muslims under Gorbachev”, TMsS, San Francisco State University, 1988). Byłem doprawdy zdewastowany tym, co odkryłem. Uszedł ze mnie romantyzm jak z przekłutego balona. Otóż większość sław naukowych uważała, że z krótkiej i długiej perspektywy muzułmanie byli kluczem do obalenia Związku Sowieckiego: albo jako zradykalizowani islamiści, albo jako mahometańska bomba demograficzna. Wyjątkiem tutaj był słynny Paul Goble, którego wszystkie prace w tamtym okresie były utajnione, ponieważ służył w Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) i w Departamencie Stanu. Paul, obecnie mój kolega z uczelni, doszedł do podobnych wniosków jak ja. Mianowicie muzułmanie sowieccy dostosowali się do komunizmu. Swoje islamskie formy przetransformowali w taki sposób, że udało im się żyć w Związku Sowieckim. Zwykle przez oszustwo, dysymulację i manipulację systemu. Wszędzie szwendali się tajni mułłowie. Wierni ukrywali nielegalnych muezzinów, których oficjalnie rejestrowali jako strażaków, a kołchozowa wieża obserwacyjna służyła im jako minaret. Nagminnie praktykowano tradycję porywania kobiet. A wiano wypłacano w formie lodówek czy samochodów – żyguli. Miejscowi KGB-iści w Kazachstanie czy Kirgistanie stawali się ponownie wyznawcami Allaha na emeryturze. Jednym słowem – normą było dostosowanie się, a nie opór. Muzułmanie nie będą kluczem do destrukcji sowieckiego imperium. Kluczem była Moskwa, ale impulsy miały wyjść z zachodnich terenów, które już zaczynały naśladować Polskę i Solidarność.

Interesująca była też teza, że Sowieci zaagitują byłe kolonie Zachodu przeciwko starym panom i powiodą je na nowy, czerwony dżihad. Zob. Alexandre Bennigsen et al., „Soviet Strategy and Islam” (Houndsmills: Macmillan, 1989). Zob. dalej o konsensusie intelektualnym, o islamie w tamtych czasach: R.D. McChesney, „Central Asia: Foundations of Change” (Princeton, NJ: Darwin Press, 1996); Amir Taheri, „Crescent in a Red Sky: Future of Islam in the Soviet Union” (London: Hutchinson, 1989); Shireen T. Hunter, Jeffrey Thomas, and Alexander Melikishvili, „Islam in Russia: The Politics of Identity and Security” (New Haven: Yale University Press, 1998; and 2nd ed. M.E. Sharpe, 2004, gdzie Shireen T. Hunter występuje jako jedyna autorka).

CZYTAJ TAKŻE: [Felieton „TS”] Jan Wróbel: Historyczny przytyk o Realpolitik

Historia przyspieszyła

W każdym razie moją tezą bardzo zainteresował się profesor Martin Malia (1924–2004) z Berkeley, którego wykładów chętnie słuchałem. Profesor Malia zaproponował mi, abym podjął studia doktoranckie pod jego kierownictwem. Zgodziłem się, mimo że ostrzegł mnie, że będę rok musiał czekać na jego powrót. Pisał wtedy w tajemnicy do „Mauzoleum Lenina” („To the Lenin Mausoleum”) podpisany „Z”. Esej ten posłużył za lodołamacz głasnosti i pierestrojki. Przekonał Michaiła Gorbaczowa, aby przyspieszył reformy. Profesor Malia miał w związku z tym zamiar zniknąć do Europy na dłuższy okres. Był to ekscytujący czas. Historia przyspieszyła.

Profesora Malię znałem też prywatnie dzięki przyjacielowi naszej rodziny profesorowi Jerzemu Lenczowskiemu (1915–2000). Profesor Lenczowski z przedwojennego i wojennego MSZ, ostatni konsul RP w Teheranie, wprowadził studia bliskowschodnie na politologię w USA po 1945 r. Był też błyskotliwym myślicielem, wielkim dżentelmenem i wybitnym naukowcem. Skarbnicą wiedzy o światach islamu. Znał kilkadziesiąt języków, a w tym rozmaite narzecza arabskie, farsi, paszto i dari. Zawsze sypał anegdotami, znał dosłownie wszystkich w swoim kręgu. Księgi gości w jego domu to kroniki „zamachów stanu i przewrotów”, jak dowcipkował. Jerzy Lenczowski wprowadził mnie w bieżącą politykę krajów islamskich, szczególnie na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Najwięcej nauczyłem się podczas nieformalnych wizyt, lunchów, obiadów i pogawędek. Był moim wielkim mistrzem i orędownikiem, zawsze starającym się wspierać mnie we wszystkich moich projektach. Prawie 20 lat później moim szefem w The Institute of World Politics został dr John Lenczowski, sowietolog i syn profesora. W każdym razie to właśnie Jerzy Lenczowski podrzucił moją pracę licencjacką o sowieckich muzułmanach profesorowi Malii. Zob. Marek Jan Chodakiewicz, „Ciekawe życie: O jedności z kulturą europejską, Polsce, Bliskim Wschodzie, Ameryce z profesorem Jerzym Lenczowskim, dyplomatą Rzeczpospolitej, rozmowa autoryzowana”, „Niepodległość: Miesięcznik polityczny Organizacji Liberalnych Demokratów” [Warsaw], nr. 84–85 (styczeń–luty 1989): s.14; a dłuższa wersja opublikowana jako „Tel-Aviv i Teheran (O dyplomacji polskiej na Bliskim Wschodzie – rozmowa z profesorem Jerzym Lenczowskim)”, „Samostanowienie: Kwartalnik Polityczny”, nr 9, vol. IV (wiosna 1989): s. 24–27.

W międzyczasie moją tezę o sowieckich muzułmanach przeczytał również profesor Stuart Creighton Miller (1927–2010), który uczył mnie stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Stanowym w San Francisco. Stuart był autorem świetnej książki o amerykańskim podboju Filipin, gdzie poczesne miejsce zajmował opór mahometańskich Moro. Szefował też wtedy organizacji absolwentów Uniwersytetu Columbia. – Tam pojedziesz! – oznajmił mi. Rozpaliły się telefony. Nakrzyczał, na kogo trzeba było. Dzięki profesorowi Millerowi i moim sowieckim muzułmanom wylądowałem w Nowym Jorku pod koniec sierpnia 1989 r. jako Richard Hofstaeter Fellow. Zob. Marek Jan Chodakiewicz, „Droga do konserwatyzmu (rozmowa z profesorem Millerem)”, „Najwyższy Czas!”, 17 sierpnia 1996, XV. Zob. też. Stuart Creighton Miller, „Benevolent Assimilation: The American Conquest of the Philippines”, 1899–1903 (New Haven, CT, and London: Yale University Press, 1982).

Podkreślmy, że właściwie wszyscy naukowcy, którzy uznali, że moje badania warte są wsparcia, byli antykomunistami. Większość była raczej liberalna politycznie (Conquest, Malia), a D’Agostino wręcz lewicowy. Solidnymi konserwatystami byli profesorowie Lenczowski i Rappe, a neokonserwatystą profesor Miller. Podobnie sytuacja wyglądała na Uniwesytecie Columbia. Możliwości badań i nauki były właściwie dostępne ad infinitum. A galeria błyskotliwych naukowców i innych, do których mieliśmy dostęp, zapierała dech w piersiach. Tylko czerpać, wybierać i przebierać. Jedyne ograniczenie to czas i naturalnie częsty brak priorytetyzacji wynikających z predylekcji żaków do okresowej dekoncentracji.

Cdn.

Waszyngton, DC, 26 sierpnia br.

CZYTAJ TAKŻE: Nowy numer „Tygodnika Solidarność” – Prezes IPN: Potrzebujemy Solidarności


 

POLECANE
Jest nowy sondaż partyjny. Spodoba się Grzegorzowi Braunowi z ostatniej chwili
Jest nowy sondaż partyjny. Spodoba się Grzegorzowi Braunowi

Gdyby wybory parlamentarne odbyły się w najbliższą niedzielę, partia Donalda Tuska mogłaby jednak stracić władzę, bo jej dwaj koalicjanci - Polska 2050 i PSL - znaleźliby się pod progiem wyborczym - wynika z sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski. Stałoby się tak mimo nieznacznego prowadzenia Koalicji Obywatelskiej w sondażu. Większość miałaby za to koalicja PiS i Konfederacji. 

Porozumienie w Strefie Gazy pod znakiem zapytania. Przejście graniczne zamknięte z ostatniej chwili
Porozumienie w Strefie Gazy pod znakiem zapytania. Przejście graniczne zamknięte

Hamas w poniedziałek miał przekazać Izraelowi zwłoki 28 zabitych zakładników, ale wydał tylko cztery ciała. Z powodu niedotrzymania terminu Izrael nie otworzy, jak wcześniej planowano, przejścia granicznego w Rafah i ograniczy pomoc humanitarną – przekazał portal Times of Israel.

Nominat Bodnara zmasakrował w SN zarzut o niezdolności do orzekania sędziów powołanych po 2017 r. tylko u nas
Nominat Bodnara zmasakrował w SN zarzut o niezdolności do orzekania sędziów powołanych po 2017 r.

Mec. Bartosz Lewandowski przypomniał mało znane i niewygodne postanowienie Sądu Najwyższego. Zgodnie z nim – jak pisze prawnik – „zasiadanie w składzie sądu przez sędziego powołanego po 2017 r. absolutnie nie oznacza, że istnieje podstawa do uchylenia wyroku i stwierdzenia istnienia bezwzględnej przyczyny odwoławczej”. To wyjątkowo niewygodne postanowienie dla obecnej władzy, zwłaszcza że wydane w składzie z sędzią, który zawdzięcza awans b. ministrowi sprawiedliwości Adamowi Bodnarowi.

Kancelaria Prezydenta ujawnia budżet na 2026 rok. Mniej niż Kancelaria Premiera z ostatniej chwili
Kancelaria Prezydenta ujawnia budżet na 2026 rok. "Mniej niż Kancelaria Premiera"

Kancelaria Prezydenta RP opublikowała szczegóły planowanego budżetu na 2026 rok. Choć wydatki wzrosną o blisko 9 proc., administracja Karola Nawrockiego wciąż dysponować będzie mniejszymi środkami niż Kancelaria Premiera czy parlament. Kancelaria Prezydenta podkreśla: "Większe koszty to efekt inwestycji, remontów i intensywnej aktywności międzynarodowej".

Komunikat IMGW. Pogoda na Wszystkich Świętych zaskoczy Wiadomości
Komunikat IMGW. Pogoda na Wszystkich Świętych zaskoczy

Zimny wiatr, przelotne deszcze i możliwe przymrozki - aura 1 listopada może dać się we znaki wielu odwiedzającym cmentarze.

Niemcy podzieleni. Jest nowy sondaż z ostatniej chwili
Niemcy podzieleni. Jest nowy sondaż

Około 81 procent Niemców postrzega swój kraj jako podzielony - wynika z badania Uniwersytetu Technicznego w Dreźnie. Szczególnie polaryzującymi społeczeństwo tematami są migracja, ochrona klimatu oraz wsparcie dla Ukrainy.

Los na front? Niemcy znów kłócą się o pobór - młodzi są wściekli z ostatniej chwili
Los na front? Niemcy znów kłócą się o pobór - młodzi są wściekli

Ponad połowa Niemców chce przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej – tak wynika z najnowszego sondażu instytutu Forsa. Pomysł rządu o losowym poborze wywołał jednak burzę. Dla jednych to sposób na bezpieczeństwo, dla innych - "służba wojskowa dla pechowców".

Wstrząsające dane WHO o Europie. Siedem rodzajów raka z jednego powodu Wiadomości
Wstrząsające dane WHO o Europie. Siedem rodzajów raka z jednego powodu

Europa jest światowym liderem pod względem spożycia alkoholu – i to niechlubne pierwszeństwo ma tragiczne konsekwencje. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) tysiące Europejczyków umierają każdego roku na nowotwory wywołane alkoholem. Eksperci podkreślają, że liczby te można stosunkowo łatwo zmniejszyć poprzez odpowiednie regulacje.

Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Książę William stracił cierpliwość z ostatniej chwili
Trzęsienie ziemi w Pałacu Buckingham. Książę William stracił cierpliwość

William miał powiedzieć królowi Karolowi III: "ja albo Harry", po wrześniowym spotkaniu króla z księciem Harrym. Napięcie w Pałacu Buckingham rośnie.

Kocha Izrael tak bardzo… Zaskakujące słowa Trumpa w Knesecie  gorące
"Kocha Izrael tak bardzo…" Zaskakujące słowa Trumpa w Knesecie 

Ivanka Trump, córka prezydenta USA, przeszła na judaizm. Donald Trump powiedział o tym publicznie – nie gdzie indziej jak w izraelskim parlamencie. Jego słowa natychmiast obiegły świat i wywołały falę komentarzy.

REKLAMA

[Felieton „TS”] Marek Jan Chodakiewicz: Studia w Kalifornii: Lekcja islamu (cz. 2)

W ramach przygotowania się do afgańskiej ekspedycji zgłębiałem na własną rękę historię tego kraju i regionu.
Marek Jan Chodakiewicz [Felieton „TS”] Marek Jan Chodakiewicz: Studia w Kalifornii: Lekcja islamu (cz. 2)
Marek Jan Chodakiewicz / Tygodnik Solidarność

Zacząłem też czytać szerzej na temat mahometanizmu w Azji Środkowej. Zachęcił mnie do tego jeden z moich mistrzów Robert Conquest (1917–2015) z Hoover Institution przy Uniwersytecie Stanforda. Pamiętam dokładnie, że pewnego dnia profesor Conquest był w wyśmienitym humorze, ponieważ właśnie ujawnił światu, że świeżo mianowany na genseka Sowdepii Konstantin Czernienko (1911–1985) był czekistą. Jako kawalerzysta Czeka walczył przeciw basmaczi na początku lat trzydziestych, zdaje się w Tadżykistanie. „Basmaczi to po sowiecku «bandyci». Ale pamiętaj, że naprawdę to znaczy «islamscy powstańcy antykomunistyczni». Tak jak teraz w Afganistanie. Wielu z nich uciekło na południe właśnie do Afganistanu. To oni są trzonem antysowieckiego oporu” – tłumaczył Conquest.

Narodziny projektu badawczego

Powoli klarował się w mojej głowie projekt badawczy, który chciałem zastosować w praktyce. Po wyzwoleniu przez nas Afganistanu od czerwonych rozumowałem, że nasz Polski Legion pójdzie na północ nieść wojnę przeciw komunistom, zapalając żagiew wolności wśród sowieckich muzułmanów. Niedługo potem w Hoover poznałem też profesora Anthony’ego D’Agostina z Uniwersytetu Stanowego w San Francisco. Uczestniczyłem w jego wykładach i seminariach. Tony zgodził się, abym pod jego batutą pisał honors thesis (rodzaj pracy licencjackiej z wyróżnieniem) na tymże uniwersytecie w San Francisco. Przeczytałem właściwie wszystko, co było opublikowane po angielsku, niemiecku i francusku oraz rosyjsku na temat tych spraw. Wpadłem w prasę sowiecką: nie tylko centralną, ale przede wszystkim miejscową. Miałem do niej dostęp dzięki instytucji prowadzonej przez CIA zwanej Foreign Broadcast Information Service (FBIS) – dziś Open Source Enterprise. Ślęczałem przy mikrofilmach w Hoover i czytałem raporty oraz artykuły z Tadżykistanu, Kirgistanu, Uzbekistanu, Kazachstanu, Azerbejdżanu i innych obszarów na Kaukazie oraz we wszelkich miejscach w Związku Sowieckim o ludności mahometańskiej, na przykład w Tatarstanie.

Wyszła mi z tego publikacja „Sowieccy muzułmanie pod Gorbaczowem” (Marek Jan Chodakiewicz, „Soviet Muslims under Gorbachev”, TMsS, San Francisco State University, 1988). Byłem doprawdy zdewastowany tym, co odkryłem. Uszedł ze mnie romantyzm jak z przekłutego balona. Otóż większość sław naukowych uważała, że z krótkiej i długiej perspektywy muzułmanie byli kluczem do obalenia Związku Sowieckiego: albo jako zradykalizowani islamiści, albo jako mahometańska bomba demograficzna. Wyjątkiem tutaj był słynny Paul Goble, którego wszystkie prace w tamtym okresie były utajnione, ponieważ służył w Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) i w Departamencie Stanu. Paul, obecnie mój kolega z uczelni, doszedł do podobnych wniosków jak ja. Mianowicie muzułmanie sowieccy dostosowali się do komunizmu. Swoje islamskie formy przetransformowali w taki sposób, że udało im się żyć w Związku Sowieckim. Zwykle przez oszustwo, dysymulację i manipulację systemu. Wszędzie szwendali się tajni mułłowie. Wierni ukrywali nielegalnych muezzinów, których oficjalnie rejestrowali jako strażaków, a kołchozowa wieża obserwacyjna służyła im jako minaret. Nagminnie praktykowano tradycję porywania kobiet. A wiano wypłacano w formie lodówek czy samochodów – żyguli. Miejscowi KGB-iści w Kazachstanie czy Kirgistanie stawali się ponownie wyznawcami Allaha na emeryturze. Jednym słowem – normą było dostosowanie się, a nie opór. Muzułmanie nie będą kluczem do destrukcji sowieckiego imperium. Kluczem była Moskwa, ale impulsy miały wyjść z zachodnich terenów, które już zaczynały naśladować Polskę i Solidarność.

Interesująca była też teza, że Sowieci zaagitują byłe kolonie Zachodu przeciwko starym panom i powiodą je na nowy, czerwony dżihad. Zob. Alexandre Bennigsen et al., „Soviet Strategy and Islam” (Houndsmills: Macmillan, 1989). Zob. dalej o konsensusie intelektualnym, o islamie w tamtych czasach: R.D. McChesney, „Central Asia: Foundations of Change” (Princeton, NJ: Darwin Press, 1996); Amir Taheri, „Crescent in a Red Sky: Future of Islam in the Soviet Union” (London: Hutchinson, 1989); Shireen T. Hunter, Jeffrey Thomas, and Alexander Melikishvili, „Islam in Russia: The Politics of Identity and Security” (New Haven: Yale University Press, 1998; and 2nd ed. M.E. Sharpe, 2004, gdzie Shireen T. Hunter występuje jako jedyna autorka).

CZYTAJ TAKŻE: [Felieton „TS”] Jan Wróbel: Historyczny przytyk o Realpolitik

Historia przyspieszyła

W każdym razie moją tezą bardzo zainteresował się profesor Martin Malia (1924–2004) z Berkeley, którego wykładów chętnie słuchałem. Profesor Malia zaproponował mi, abym podjął studia doktoranckie pod jego kierownictwem. Zgodziłem się, mimo że ostrzegł mnie, że będę rok musiał czekać na jego powrót. Pisał wtedy w tajemnicy do „Mauzoleum Lenina” („To the Lenin Mausoleum”) podpisany „Z”. Esej ten posłużył za lodołamacz głasnosti i pierestrojki. Przekonał Michaiła Gorbaczowa, aby przyspieszył reformy. Profesor Malia miał w związku z tym zamiar zniknąć do Europy na dłuższy okres. Był to ekscytujący czas. Historia przyspieszyła.

Profesora Malię znałem też prywatnie dzięki przyjacielowi naszej rodziny profesorowi Jerzemu Lenczowskiemu (1915–2000). Profesor Lenczowski z przedwojennego i wojennego MSZ, ostatni konsul RP w Teheranie, wprowadził studia bliskowschodnie na politologię w USA po 1945 r. Był też błyskotliwym myślicielem, wielkim dżentelmenem i wybitnym naukowcem. Skarbnicą wiedzy o światach islamu. Znał kilkadziesiąt języków, a w tym rozmaite narzecza arabskie, farsi, paszto i dari. Zawsze sypał anegdotami, znał dosłownie wszystkich w swoim kręgu. Księgi gości w jego domu to kroniki „zamachów stanu i przewrotów”, jak dowcipkował. Jerzy Lenczowski wprowadził mnie w bieżącą politykę krajów islamskich, szczególnie na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Najwięcej nauczyłem się podczas nieformalnych wizyt, lunchów, obiadów i pogawędek. Był moim wielkim mistrzem i orędownikiem, zawsze starającym się wspierać mnie we wszystkich moich projektach. Prawie 20 lat później moim szefem w The Institute of World Politics został dr John Lenczowski, sowietolog i syn profesora. W każdym razie to właśnie Jerzy Lenczowski podrzucił moją pracę licencjacką o sowieckich muzułmanach profesorowi Malii. Zob. Marek Jan Chodakiewicz, „Ciekawe życie: O jedności z kulturą europejską, Polsce, Bliskim Wschodzie, Ameryce z profesorem Jerzym Lenczowskim, dyplomatą Rzeczpospolitej, rozmowa autoryzowana”, „Niepodległość: Miesięcznik polityczny Organizacji Liberalnych Demokratów” [Warsaw], nr. 84–85 (styczeń–luty 1989): s.14; a dłuższa wersja opublikowana jako „Tel-Aviv i Teheran (O dyplomacji polskiej na Bliskim Wschodzie – rozmowa z profesorem Jerzym Lenczowskim)”, „Samostanowienie: Kwartalnik Polityczny”, nr 9, vol. IV (wiosna 1989): s. 24–27.

W międzyczasie moją tezę o sowieckich muzułmanach przeczytał również profesor Stuart Creighton Miller (1927–2010), który uczył mnie stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Stanowym w San Francisco. Stuart był autorem świetnej książki o amerykańskim podboju Filipin, gdzie poczesne miejsce zajmował opór mahometańskich Moro. Szefował też wtedy organizacji absolwentów Uniwersytetu Columbia. – Tam pojedziesz! – oznajmił mi. Rozpaliły się telefony. Nakrzyczał, na kogo trzeba było. Dzięki profesorowi Millerowi i moim sowieckim muzułmanom wylądowałem w Nowym Jorku pod koniec sierpnia 1989 r. jako Richard Hofstaeter Fellow. Zob. Marek Jan Chodakiewicz, „Droga do konserwatyzmu (rozmowa z profesorem Millerem)”, „Najwyższy Czas!”, 17 sierpnia 1996, XV. Zob. też. Stuart Creighton Miller, „Benevolent Assimilation: The American Conquest of the Philippines”, 1899–1903 (New Haven, CT, and London: Yale University Press, 1982).

Podkreślmy, że właściwie wszyscy naukowcy, którzy uznali, że moje badania warte są wsparcia, byli antykomunistami. Większość była raczej liberalna politycznie (Conquest, Malia), a D’Agostino wręcz lewicowy. Solidnymi konserwatystami byli profesorowie Lenczowski i Rappe, a neokonserwatystą profesor Miller. Podobnie sytuacja wyglądała na Uniwesytecie Columbia. Możliwości badań i nauki były właściwie dostępne ad infinitum. A galeria błyskotliwych naukowców i innych, do których mieliśmy dostęp, zapierała dech w piersiach. Tylko czerpać, wybierać i przebierać. Jedyne ograniczenie to czas i naturalnie częsty brak priorytetyzacji wynikających z predylekcji żaków do okresowej dekoncentracji.

Cdn.

Waszyngton, DC, 26 sierpnia br.

CZYTAJ TAKŻE: Nowy numer „Tygodnika Solidarność” – Prezes IPN: Potrzebujemy Solidarności



 

Polecane
Emerytury
Stażowe