W jakim składzie zagramy z Francją?

Biało-czerwoni po dwóch porażkach - z Holandią 1:2 i Austrią 1:3 odpadli z mistrzostw Europy. Do rozegrania pozostał im jeszcze mecz z Francją, zaplanowany na wtorek (godz. 18). Dla polskiej reprezentacji to spotkanie ma już wymiar wyłącznie prestiżowy, ale Trałka uważa, że trener Probierz powinien wystawić najmocniejszy skład.
"To nie jest mecz towarzyski, nikomu niczego nie ujmując, z Litwą czy Łotwą, w którym możemy testować ustawienia i przyglądać się, który z chłopaków jest gotowy na reprezentację. To są mistrzostwa Europy, a my gramy z Francją. Oczekuję, że wyjedziemy w możliwie najmocniejszym składzie" - powiedział PAP siedmiokrotny reprezentant Polski.
Czytaj także: "Granica". Niesamowita animacja o sytuacji żołnierzy na granicy polsko-białoruskiej
Misja Probierza
Mimo klęski na Euro, Trałka uważa, że Probierz powinien kontynuować swoją misję. Jego zdaniem reprezentacja pod jego kierunkiem zaczęła podążać we właściwym kierunku.
"Ta reprezentacja zmieniła swoje oblicze pod wodzą trenera Probierza, obrała pewną drogę i chciałbym, aby ta droga była kontynuowana. Liczę na to, że ostatni mecz z Francją nie zaburzy nam tego wszystkiego, co dobrego jednak wydarzyło się w tej reprezentacji. Teraz, po meczach z Holandią i Austrią, można wysnuwać wnioski, że znów zaczynamy od zera, że ta kadra jest fatalna i nie można tego oglądać. Ja jednak patrzę na cały okres pracy Michała Probierza w reprezentacji. Pamiętajmy, w którym momencie ją obejmował, jak ona grała i co się w niej działo. Uważam, że mimo wszystko, idziemy w lepszym kierunku niż wcześniej" - skomentował.
Czytaj także: Podrzuceni przez niemiecką policję do Polski imigranci z powrotem w Niemczech?
Problemy z ustawieniem
Trałka, który rozegrał w ekstraklasie 431 spotkań, uważa, że najważniejszą rzeczą do poprawy jest gra w defensywie. To jeden z elementów, który zadecydował o niepowodzeniu w niemieckim turnieju.
"Nie mamy tyle jakości jako zespół, żeby rywalizować z najlepszymi. Jesteśmy w stanie coś pokazać w ofensywie dzięki indywidualnym zagraniom Kacpra Urbańskiego, Nikoli Zalewskiego czy Piotrka Zielińskiego. Musimy jednak zacząć budować tę reprezentację od tyłu. Nie zamierzam tak, jak wszyscy iść na skróty mówiąc, że cała trójka stoperów się nie nadaje, że trzeba wszystkich wymienić. Nie broni tylko trójka obrońców, ale cały zespół i ten element trzeba poprawić. Broniliśmy słabo jako zespół, włączając w to defensywnych pomocników, skrzydłowych czy wahadłowych. I to musimy zmienić, a nie jednego, czy drugiego środkowego obrońcę" - przyznał.
On osobiście skłaniałby się do powrotu do systemu gry z czwórką obrońców, bowiem biało-czerwoni najczęściej grali w takim ustawieniu.
"Nasi skrzydłowi, czy wahadłowi to nie są piłkarze, którzy dobrze bronią, oni więcej atutów mają w ofensywie. My niemal zawsze byliśmy ustawieni czwórką z tyłu, świat natomiast poszedł w kierunku gry z trzema stoperami. Musimy jednak wykorzystywać ten materiał, który mamy. Słyszę czasami opinie, że nie ma Kamila Glika i szukamy lidera defensywy i trochę się z tego się śmieję. Teraz mamy inne pokolenie ludzi, inną świadomość - szukajmy jakościowo najlepszych zawodników, a nie tego, który najgłośniej krzyczy i ustawia całą linię obrony. Mamy indywidualności, dobrych piłkarzy, na niektórych pozycjach nawet bardzo dobrych zawodników i nic nam nie brakuje, żeby stworzyć ten zespół. Potrzeba tylko cierpliwości, czasu i zaufania do trenera" - podsumował były piłkarz m.in. Pogoni Szczecin, Lechii Gdańsk, Polonii Warszawa oraz poznańskich klubów Lecha i Warty.