Jak protesty rolników obnażyły słabość unijnych instytucji?

Protesty rolników w wielu europejskich krajach pokazują słabość instytucji unijnych i narzucanych przez nie rozwiązań, ale także to, że strona liberalna traci swój monopol na bycie reprezentantem tzw. społeczeństw obywatelskich.
protest rolników Jak protesty rolników obnażyły słabość unijnych instytucji?
protest rolników / Tygodnik Solidarność

Trwają protesty rolników w wielu krajach europejskich, m.in. w Belgii, Francji, Niemczech, Włoszech, Grecji, Litwie, Czechach, Rumunii, na Węgrzech i w Polsce. Rolnicy protestują przeciwko niskim cenom produktów rolnych, taniemu importowi produktów rolniczych spoza UE oraz przeciw regulacjom Europejskiego Zielonego Ładu. Mimo powodowanych przez nie dolegliwości w ruchu wielu europejskich miast protesty te cieszą się dużym poparciem społecznym. W Polsce, co warto podkreślić, jest to poparcie, którego zasięg nie ma precedensu w historii po 1989 roku. Według sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM – a więc mediów niekoniecznie protestom sprzyjającym – z końca lutego aż 78% Polek i Polaków popiera protesty. Według sondażu zrealizowanego przez CBOS na początku obecnego miesiąca ten odsetek jest jeszcze większy – 81%. Wyniki pomiarów obu sondażowni pokazują, że wśród popierających protesty znajdują się również zwolennicy obecnego rządu, który konsekwentnie i od początku poprzez wypowiedzi swoich przedstawicieli (w tym premiera) próbuje te protesty zwykłym obywatelom możliwie najbardziej obrzydzić. Nawet jeśli z czasem zacznie pojawiać się mechanizm zmęczenia protestami i ich poparcie zacznie spadać, to protestujący i ich postulaty pozostaną – z punktu widzenia europejskiej polityki – istotnym punktem odniesienia, którego nie sposób już ignorować. 

W ogniu krytyki znajduje się Europejski Zielony Ład (European Green Deal), czyli zbiór politycznych inicjatyw firmowany przez Komisję Europejską, którego głównym celem jest osiągnięcie przez Europę neutralności klimatycznej do roku 2050. Składa się na niego ok. 80 dyrektyw i rozporządzeń na różnym etapie procesu legislacyjnego. Ich zwolennicy są zdania, że są to rozwiązania w pełni demokratyczne i przejrzyste. I że od strony proceduralnej nie można im nic zarzucić. Natomiast inna rzecz to demokracja rozumiana substancjalnie – komu to służy? W założeniu służyć ma dobru planety. Czy rzeczywiście tak jest? 

Poważne problemy 

Jeśli przyjrzymy się tym rozwiązaniom, to napotkamy wiele problemów. Poprzestańmy na dwóch niezwykle istotnych. Rolnicy często podnoszą absurdalność przepisów, które nakładają na nich konieczność spełniania restrykcyjnych zasad unijnej polityki rolnej, podczas gdy rolnicy z krajów spoza UE, którzy eksportują produkty na unijny rynek, są z nich wyłączeni. Czy w rezultacie zamiast uczynić rolnictwo europejskie bardziej ekologicznym, nie doprowadzi to do jego upadku? Kolejnym problemem proponowanych rozwiązań jest ich klasowa selektywność. Ona twórcom polityk klimatycznych jawi się zapewne jako przejaw politycznego realizmu. W rzeczywistości wygląda jednak bardziej jak produkt widocznej gołym okiem politycznej schizofrenii. Przecież gdy otwarcie głosi się językiem apokaliptycznym, że grozi nam wielka katastrofa, której zapobiec mogą jedynie nadzwyczajne działania, to czy nie powinny one dotyczyć wszystkich grup społecznych? Tymczasem wachlarz podjętych działań ma wymiar klasowy i nie uderza w  najwyższe warstwy zachodnich społeczeństw (których odpowiedzialność za stan klimatu jest zdecydowanie większa). Mówiąc prościej, narzuca się podatki, ograniczenia uderzające w rolników oraz ludzi mniej zamożnych (np. tych, którzy jeżdżą starymi, nieekologicznymi samochodami), a równocześnie nie robi się nic, co mogłoby zakłócić wygodne życie ludzi bogatych. Takim rozwiązaniem mógłby być zakaz posiadania prywatnych odrzutowców (ich szkodliwość dla środowiska jest bez porównania większa od szkodliwości starych samochodów) czy ograniczenia lotów samolotem, nie przez wzrost ceny biletów (bogaci będą latać dalej, gorzej sytuowani stracą możliwość wylotu na wakacje czy też odwiedzin rodziny mieszkającej daleko za granicą), lecz przez regulację ilościową, z której nie dałoby się „wykupić”. Taki klasowy wymiar polityki ekologicznej, który dziś występuje, w pewnym momencie musi doprowadzić do wybuchu antyekologicznej rewolucji. Jej początki  właśnie oglądamy. 
 
Protesty rolników – co wydaje się niezwykle istotne, a umyka jakoś w debacie publicznej – w bardzo namacalny sposób pokazały słabość obecnej konstrukcji instytucji europejskich, które są sprawne w obszarze polityki regulacyjnej (a przynajmniej tak się im wydaje), ale równocześnie są słabe w inwestowaniu w procesy osiągania celów. Słabość ta wynika wprost z tego, że nie mają własnych funduszy i w tej mierze zależą wyłącznie od rządów. W związku z tym próbują nakazami i zakazami dopiąć celów, które do skutecznego osiągnięcia wymagałyby strumieni finansowych. Było to wyraźnie widać w temacie ugorowania (regulacji). Krytykowany dziś przez wszystkich (nie wyłączając własnego obozu) komisarz Janusz Wojciechowski proponował swego czasu, by usunąć nakaz ugorowania, ale zachować ugorowanie jako „ekoschemat” (pieniądze dla rolników w zamian za usługę ekosystemową). Gdyby od początku o ugorowaniu myślano jako o usłudze, za którą się płaci, nie zaś jako o nakazie, który należy wprowadzić przez przymus prawa powszechnego, to przynajmniej w tej kwestii nie byłoby protestów rolników. 

Czytaj także: Rząd igra z bezpieczeństwem Polski. Prawdziwe cele próby usunięcia Adama Glapińskiego

Kolejne kłopoty 


 
Ale cała sprawa ma jeszcze jeden wymiar. Zielony Ład uderza w różne typy gospodarstw rolnych. Zarówno duże ekokoncerny, jak i mniejsze gospodarstwa o sporej już skali, ale – wciąż jednak – rodzinnym charakterze. Te pierwsze biją się o utracone zyski. Te drugie walczą o przetrwanie i Zielony Ład w obecnej formie przetrwanie to im skutecznie uniemożliwi. Sytuację komplikuje fakt, że nawet sukces i wycofanie się z części Zielonego Ładu (choć przecież wcale nie pewne) ich nie uratuje, a w najlepszym razie trochę odsunie katastrofę. Póki w Europie dominujący będzie ciągle ten sam turbokapitalistyczny model rolnictwa, w którym większy pożera mniejszego, ich los jest przesądzony. W tym sensie zarówno realizacja Zielonego Ładu w obecnej wersji, jak i sama tylko rezygnacja z tego projektu oznaczają prędzej czy później koniec drobnego rolnictwa w Europie. Komisja Europejska zaś w żaden sposób tego problemu nie dotyka. Nawet obecnie protestujący na razie go nie artykułują, a być może nawet nie zauważają, jednak nie można wykluczyć, że z czasem ta sytuacja się zmieni. Protest daje upodmiotowienie, a gdy człowiek już zdaje sobie sprawę ze swojej siły i politycznej mocy sprawczej, może zacząć stawiać kolejne żądania. W ten sposób często świat zmieniał się na lepsze. Oby zmienił się i tym razem. 

Czytaj także: [Felieton "TS"] Karol Gac: 100 dni bezprawia

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>


 

POLECANE
To kolejne makabryczne odkrycie. Turyści natknęli się na fragmenty ludzkiego ciała Wiadomości
"To kolejne makabryczne odkrycie". Turyści natknęli się na fragmenty ludzkiego ciała

Makabryczne odkrycie w turystycznym kurorcie Saunton Sands w North Devon. Turyści natknęli się na fragmenty ludzkiego ciała częściowo przysypane piaskiem. Policja potwierdza, że wszczęto śledztwo i na miejscu pracują archeolodzy sądowi.

Pilny komunikat dla klientów PKO BP gorące
Pilny komunikat dla klientów PKO BP

PKO Bank Polski zwraca uwagę na problem oszustów podszywających się pod pracowników banku i przypomina, że jako klient tego banku nie musisz obawiać jeśli zastosujesz prosty sposób, który zawsze masz pod ręką.

Paweł Jędrzejewski: Żydzi mogą liczyć tylko na siebie tylko u nas
Paweł Jędrzejewski: Żydzi mogą liczyć tylko na siebie

Dwa lata po ataku Hamasu na Izrael, podczas którego terroryści zamordowali prawie 1200 Izraelczyków i porwali ponad 250, po reakcji świata widać, że Żydzi - tak jak było zawsze, przez tysiące lat - mogą liczyć tylko na siebie.

Mentzen ujawnił kulisy spotkania z Nawrockim: Jestem dobrej myśli z ostatniej chwili
Mentzen ujawnił kulisy spotkania z Nawrockim: Jestem dobrej myśli

Prezydent Karol Nawrocki spotkał się w poniedziałek ze Sławomirem Mentzenem. Rozmowa trwała około godziny i dotyczyła m.in. ustaw podatkowych oraz możliwego zbliżenia między Konfederacją a Prawem i Sprawiedliwością. Po spotkaniu Mentzen ocenił je jako konstruktywne i zapewnił, że jest "dobrej myśli".

Polska siatkówka w żałobie. Nie żyje Janusz Kaliński z ostatniej chwili
Polska siatkówka w żałobie. Nie żyje Janusz Kaliński

Środowisko siatkarskie obiegła tragiczna informacja. W wieku 63 lat zmarł Janusz Kaliński, który przez wiele lat prowadził mecze najwyższych lig w Polsce.

Spotkanie Trump–Zełenski. Są sprawy, których nie można omówić przez telefon z ostatniej chwili
Spotkanie Trump–Zełenski. "Są sprawy, których nie można omówić przez telefon"

Prezydenci USA i Ukrainy, Donald Trump i Wołodymyr Zełenski, będą w piątek w Białym Domu rozmawiać o tym, jaka broń powinna być dostarczona na Ukrainę i czy Amerykanie powinni przekazać Ukraińcom pociski manewrujące Tomahawk – napisał w poniedziałek Axios.

Komunikat dla mieszkańców woj. mazowieckiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. mazowieckiego

30 października w Warszawie finałowa gala VIII konkursu Mazowiecki Lider Cyfryzacji.

Komunikat dla mieszkańców Radomia pilne
Komunikat dla mieszkańców Radomia

Od środy mieszkańcy Radomia będą mogli korzystać z nowego fragmentu trasy N-S, łączącej południe i północ miasta. W całości udostępniony zostanie odcinek między Śródmieściem a osiedlami Nad Potokiem i Gołębiów. Cała trasa ma być gotowa w 2027 roku.

Były prezydent idzie do więzienia z ostatniej chwili
Były prezydent idzie do więzienia

Były prezydent Francji Nicolas Sarkozy rozpocznie 21 października odbywanie kary pięciu lat więzienia w zakładzie karnym La Santé w Paryżu – poinformowała agencja AFP, powołując się na źródła sądowe. Wyrok dotyczy nielegalnego finansowania jego kampanii prezydenckiej z 2007 roku przez Libię.

ZUS weryfikuje pomoc. Kto będzie musiał oddać pieniądze? z ostatniej chwili
ZUS weryfikuje pomoc. Kto będzie musiał oddać pieniądze?

ZUS rozlicza pomoc w postaci świadczenia interwencyjnego dla osób z terenów objętych powodzią, które prowadzą działalność gospodarczą, działalność pożytku publicznego albo działalność rolniczą i których dotknęła powódź w 2024 r.

REKLAMA

Jak protesty rolników obnażyły słabość unijnych instytucji?

Protesty rolników w wielu europejskich krajach pokazują słabość instytucji unijnych i narzucanych przez nie rozwiązań, ale także to, że strona liberalna traci swój monopol na bycie reprezentantem tzw. społeczeństw obywatelskich.
protest rolników Jak protesty rolników obnażyły słabość unijnych instytucji?
protest rolników / Tygodnik Solidarność

Trwają protesty rolników w wielu krajach europejskich, m.in. w Belgii, Francji, Niemczech, Włoszech, Grecji, Litwie, Czechach, Rumunii, na Węgrzech i w Polsce. Rolnicy protestują przeciwko niskim cenom produktów rolnych, taniemu importowi produktów rolniczych spoza UE oraz przeciw regulacjom Europejskiego Zielonego Ładu. Mimo powodowanych przez nie dolegliwości w ruchu wielu europejskich miast protesty te cieszą się dużym poparciem społecznym. W Polsce, co warto podkreślić, jest to poparcie, którego zasięg nie ma precedensu w historii po 1989 roku. Według sondażu Ipsos dla OKO.press i TOK FM – a więc mediów niekoniecznie protestom sprzyjającym – z końca lutego aż 78% Polek i Polaków popiera protesty. Według sondażu zrealizowanego przez CBOS na początku obecnego miesiąca ten odsetek jest jeszcze większy – 81%. Wyniki pomiarów obu sondażowni pokazują, że wśród popierających protesty znajdują się również zwolennicy obecnego rządu, który konsekwentnie i od początku poprzez wypowiedzi swoich przedstawicieli (w tym premiera) próbuje te protesty zwykłym obywatelom możliwie najbardziej obrzydzić. Nawet jeśli z czasem zacznie pojawiać się mechanizm zmęczenia protestami i ich poparcie zacznie spadać, to protestujący i ich postulaty pozostaną – z punktu widzenia europejskiej polityki – istotnym punktem odniesienia, którego nie sposób już ignorować. 

W ogniu krytyki znajduje się Europejski Zielony Ład (European Green Deal), czyli zbiór politycznych inicjatyw firmowany przez Komisję Europejską, którego głównym celem jest osiągnięcie przez Europę neutralności klimatycznej do roku 2050. Składa się na niego ok. 80 dyrektyw i rozporządzeń na różnym etapie procesu legislacyjnego. Ich zwolennicy są zdania, że są to rozwiązania w pełni demokratyczne i przejrzyste. I że od strony proceduralnej nie można im nic zarzucić. Natomiast inna rzecz to demokracja rozumiana substancjalnie – komu to służy? W założeniu służyć ma dobru planety. Czy rzeczywiście tak jest? 

Poważne problemy 

Jeśli przyjrzymy się tym rozwiązaniom, to napotkamy wiele problemów. Poprzestańmy na dwóch niezwykle istotnych. Rolnicy często podnoszą absurdalność przepisów, które nakładają na nich konieczność spełniania restrykcyjnych zasad unijnej polityki rolnej, podczas gdy rolnicy z krajów spoza UE, którzy eksportują produkty na unijny rynek, są z nich wyłączeni. Czy w rezultacie zamiast uczynić rolnictwo europejskie bardziej ekologicznym, nie doprowadzi to do jego upadku? Kolejnym problemem proponowanych rozwiązań jest ich klasowa selektywność. Ona twórcom polityk klimatycznych jawi się zapewne jako przejaw politycznego realizmu. W rzeczywistości wygląda jednak bardziej jak produkt widocznej gołym okiem politycznej schizofrenii. Przecież gdy otwarcie głosi się językiem apokaliptycznym, że grozi nam wielka katastrofa, której zapobiec mogą jedynie nadzwyczajne działania, to czy nie powinny one dotyczyć wszystkich grup społecznych? Tymczasem wachlarz podjętych działań ma wymiar klasowy i nie uderza w  najwyższe warstwy zachodnich społeczeństw (których odpowiedzialność za stan klimatu jest zdecydowanie większa). Mówiąc prościej, narzuca się podatki, ograniczenia uderzające w rolników oraz ludzi mniej zamożnych (np. tych, którzy jeżdżą starymi, nieekologicznymi samochodami), a równocześnie nie robi się nic, co mogłoby zakłócić wygodne życie ludzi bogatych. Takim rozwiązaniem mógłby być zakaz posiadania prywatnych odrzutowców (ich szkodliwość dla środowiska jest bez porównania większa od szkodliwości starych samochodów) czy ograniczenia lotów samolotem, nie przez wzrost ceny biletów (bogaci będą latać dalej, gorzej sytuowani stracą możliwość wylotu na wakacje czy też odwiedzin rodziny mieszkającej daleko za granicą), lecz przez regulację ilościową, z której nie dałoby się „wykupić”. Taki klasowy wymiar polityki ekologicznej, który dziś występuje, w pewnym momencie musi doprowadzić do wybuchu antyekologicznej rewolucji. Jej początki  właśnie oglądamy. 
 
Protesty rolników – co wydaje się niezwykle istotne, a umyka jakoś w debacie publicznej – w bardzo namacalny sposób pokazały słabość obecnej konstrukcji instytucji europejskich, które są sprawne w obszarze polityki regulacyjnej (a przynajmniej tak się im wydaje), ale równocześnie są słabe w inwestowaniu w procesy osiągania celów. Słabość ta wynika wprost z tego, że nie mają własnych funduszy i w tej mierze zależą wyłącznie od rządów. W związku z tym próbują nakazami i zakazami dopiąć celów, które do skutecznego osiągnięcia wymagałyby strumieni finansowych. Było to wyraźnie widać w temacie ugorowania (regulacji). Krytykowany dziś przez wszystkich (nie wyłączając własnego obozu) komisarz Janusz Wojciechowski proponował swego czasu, by usunąć nakaz ugorowania, ale zachować ugorowanie jako „ekoschemat” (pieniądze dla rolników w zamian za usługę ekosystemową). Gdyby od początku o ugorowaniu myślano jako o usłudze, za którą się płaci, nie zaś jako o nakazie, który należy wprowadzić przez przymus prawa powszechnego, to przynajmniej w tej kwestii nie byłoby protestów rolników. 

Czytaj także: Rząd igra z bezpieczeństwem Polski. Prawdziwe cele próby usunięcia Adama Glapińskiego

Kolejne kłopoty 


 
Ale cała sprawa ma jeszcze jeden wymiar. Zielony Ład uderza w różne typy gospodarstw rolnych. Zarówno duże ekokoncerny, jak i mniejsze gospodarstwa o sporej już skali, ale – wciąż jednak – rodzinnym charakterze. Te pierwsze biją się o utracone zyski. Te drugie walczą o przetrwanie i Zielony Ład w obecnej formie przetrwanie to im skutecznie uniemożliwi. Sytuację komplikuje fakt, że nawet sukces i wycofanie się z części Zielonego Ładu (choć przecież wcale nie pewne) ich nie uratuje, a w najlepszym razie trochę odsunie katastrofę. Póki w Europie dominujący będzie ciągle ten sam turbokapitalistyczny model rolnictwa, w którym większy pożera mniejszego, ich los jest przesądzony. W tym sensie zarówno realizacja Zielonego Ładu w obecnej wersji, jak i sama tylko rezygnacja z tego projektu oznaczają prędzej czy później koniec drobnego rolnictwa w Europie. Komisja Europejska zaś w żaden sposób tego problemu nie dotyka. Nawet obecnie protestujący na razie go nie artykułują, a być może nawet nie zauważają, jednak nie można wykluczyć, że z czasem ta sytuacja się zmieni. Protest daje upodmiotowienie, a gdy człowiek już zdaje sobie sprawę ze swojej siły i politycznej mocy sprawczej, może zacząć stawiać kolejne żądania. W ten sposób często świat zmieniał się na lepsze. Oby zmienił się i tym razem. 

Czytaj także: [Felieton "TS"] Karol Gac: 100 dni bezprawia

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>



 

Polecane
Emerytury
Stażowe