Działacze związkowi są szczególnie narażeni na szykany, wykluczenie, pominięcie przy awansach czy zwolnienie z pracy

Związek zawodowy działa w interesie wszystkich pracowników, ale tylko jego członkowie płacą składki, a ponadto są szczególnie narażeni na bezprawne działania pracodawcy: szykany, wykluczenie, pominięcie przy awansach czy nawet zwolnienie z pracy. To główne powody, dla których Solidarność domaga się skutecznej ochrony działaczy związkowych i podniesienia limitu ulgi z tytułu składek wpłaconych na rzecz związku zawodowego.
Pikieta Solidarności - zdjęcie poglądowe Działacze związkowi są szczególnie narażeni na szykany, wykluczenie, pominięcie przy awansach czy zwolnienie z pracy
Pikieta Solidarności - zdjęcie poglądowe / fot. arch.

W polskim prawie zapisano, że związki zawodowe „bronią godności, praw oraz interesów materialnych i moralnych, zarówno zbiorowych, jak i indywidualnych” i tym samym „współuczestniczą w tworzeniu korzystnych warunków pracy, bytu i wypoczynku”.
Ich starania przynoszą korzyści wszystkim zatrudnionym, niezależnie czy należą do związku zawodowego czy też nie. Czy osoby, które zdecydowały się „podjąć rękawicę” i w zorganizowany sposób zawalczyć o lepsze warunki pracy w danej firmie, powinny być bardziej finansowo obciążone od – jak mówią związkowcy – „pasażerów na gapę”?

Ulga związkowa w podatku PIT

W celu rozwiązania tego problemu Solidarność wynegocjowała w rozmowach z rządem możliwość odliczenia od dochodu części składki wpłacanej na rzecz związku zawodowego. W tym roku ulga z tytułu składek członkowskich na rzecz związku ponownie wzrosła i od przyszłego roku wyniesie już 840 zł. Uprzednio było to 500 zł, a jeszcze wcześniej 300 zł.

Jeżeli po październikowych wyborach parlamentarnych nowy rząd będzie otwarty na dialog z Solidarnością, kwota ta będzie nadal wzrastać. Marzeniem związkowców jest, by w przyszłości ulga pokrywała całą składkę i odciążyła finansowo wszystkich działaczy. Nim do tego dojdzie, powinna być sukcesywnie zwiększana, co roku bowiem rosną również wynagrodzenia pracownicze. To naturalna droga do tego, by nie spowodować deprecjacji tej ulgi.

Realna ochrona działaczy związkowych

By związki zawodowe mogły skutecznie walczyć o prawa pracownicze, wyższe wynagrodzenia i godne warunki pracy, potrzebne są im odpowiednie narzędzia zagwarantowane w krajowym ustawodawstwie. Prawo powołania i wstępowania do niezależnej organizacji związkowej będzie martwe, jeżeli nie zagwarantuje jednocześnie skutecznej ochrony związkowców przed bezprawnym zwolnieniem.
Ustawa o związkach zawodowych z 1991 roku w artykule trzecim wyraźnie mówi, że działacze związkowi nie mogą być dyskryminowani przez pracodawcę. Podane w przepisach przykłady „nierównego traktowania” to pominięcie związkowca przy awansach czy szkoleniach podnoszących kwalifikacje, niekorzystne kształtowanie jego wynagrodzenia albo odmowa nawiązania czy rozwiązania z nim stosunku prawnego. Z doświadczenia pracy związkowej można byłoby dopisać ich znacznie więcej, ale clou problemu leży w tym, jak związek zawodowy może skutecznie im przeciwdziałać.

Do tej pory brak skutecznej ochrony działaczy związkowych pozwalał nieuczciwym pracodawcom pozbywać się niewygodnych pracowników, a w konsekwencji na długi czas sparaliżować czy blokować efektywną działalność całej organizacji związkowej.
Tak było, gdy zwalniano liderów Solidarności w Browarze Braniewo, Spółdzielni Mleczarskiej Łapy, Muzeum Wsi Lubelskiej, przewodniczącego i członków komisji zakładowej w Castoramie, liderkę strajku w firmie obuwniczej W&W w Lubsku, przewodniczącego w IKEA Industry Lubawa, w Nexteer Automotive Poland czy wiceprzewodniczącego „S” w Operze Bałtyckiej. Przykłady można by mnożyć, tak jak pikiety, akcje poparcia i protesty organizowane w tych konkretnych sprawach przez Solidarność.

Po batalii sądowej i przywróceniu do pracy każdy ze związkowców mówił to samo: sprawiedliwość zwyciężyła, ale szkoda, że musieliśmy czekać na to tak długo. Jedna z najbardziej stresujących sytuacji życiowych, do jakich należy utrata stałego zatrudnienia, musiała odbić się na zdrowiu wielu z nich. Miesięcy, a niekiedy lat tułaczki po sądach nie zrekompensuje wypłata odszkodowania i wewnętrzna satysfakcja.

„Zawalił mi się świat”

Długi i wyczerpujący proces sądowy pozostawił ślad na zdrowiu psychicznym i życiu rodzinnym wielu poszkodowanych związkowców.
Tak było, gdy przez ponad 900 dni toczyły się procesy trojga członków Solidarności –przewodniczącego Wojciech Kasprzyka, jego zastępcy Marka Trochimowicza i Ewy Michalskiej – zwolnionych, a następnie przywróconych do pracy w Castoramie.

– To był bardzo trudny okres w moim życiu. Zawalił mi się świat. Byłam w totalnej rozsypce. Jeszcze dziś trudno mi o tym mówić – powiedziała nam Ewa Michalska.

– Po wszystkich próbach wcześniejszych działań pracodawcy, zmierzających do rozwiązania ze mną umowy o pracę, jednostronnego wypowiedzenia warunków pracy, ogólnej alienacji, dochodzących sygnałach o możliwych częstszych kontrolach monitoringu wizyjnego znajdującego się na terenie sklepu – to wszystko bardzo mocno odbiło się na moim zdrowiu. Musiałem skorzystać z pomocy psychiatry, jak i pomocy psychologicznej. Nadmienię, iż w okresie wypowiedzenia przebywałem na zwolnieniu lekarskim, a zarzuty z wypowiedzenia zawierały okres, w którym przebywałem na zwolnieniu – wskazywał z kolei Marek Trochimowicz, wiceprzewodniczący „S” w Castoramie.

Podobnie trudne doświadczenia przetrwała Katarzyna Tyszkiewicz, przewodnicząca Komisji Oddziałowej NSZZ „Solidarność” w Auchan w Rumi i w Gdyni, która także doznała uszczerbku na zdrowiu w wyniku sądowego sporu z pracodawcą.

– Dopóki pracodawca nie wiedział, że jestem związkowcem, wszystko było OK. Pracowałam na stanowisku kierownika linii, a w momencie, gdy się dowiedzieli, zaczęły się różnego rodzaju roszady i przenoszenie mnie ze stanowiska na stanowisko, a w końcu poza firmę – mówiła Katarzyna Tyszkiewicz, która po roku sądowych walk została przywrócona do pracy na dawne stanowisko. – Próbowano mnie złamać, ale się nie udało – podsumowywała. I choć sprawiedliwość zatriumfowała, to problemów kardiologicznych powstałych na skutek tak dużego stresu nie uleczy już żaden wyrok.

Dlatego też skuteczna, realna, praktyczna, jednym słowem prawdziwa ochrona działaczy związkowych przed bezprawnymi zwolnieniami to najbardziej żywotny dla Solidarności postulat. Mówił o tym w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” przewodniczący związku.
– Dla mnie najważniejszym postulatem, którego nie mogliśmy przez kolejne kilkanaście, a może i więcej lat wynegocjować z kolejnym rządami, była ochrona działaczy związkowych przed nieuzasadnionymi zwolnieniami z zakładów pracy; a tak faktycznie przed zwolnieniami po to, by zlikwidować w zakładzie pracy związek zawodowy „Solidarność”. Praktyczna ochrona działaczy związkowych to dla mnie postulat numer jeden – podkreślał przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” Piotr Duda.

Warto przypomnieć, że droga do domknięcia tego konkretnego przepisu trwała wiele lat. Dzięki staraniom Solidarności w nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego, która weszła w życie w listopadzie 2019 roku, wprowadzono przepis zwiększający ochronę pracownika podlegającego szczególnej ochronie przed bezprawnym zwolnieniem. Był to sukces, ale tylko połowiczny, wspomniane przepisy zabezpieczają bowiem pracownika tylko na okres od pierwszego wyroku sądu do uprawomocnienia wyroku.

Tymczasem w praktyce, nim sąd pierwszej instancji orzeknie, że pracownik może powrócić do pracy, mija wiele miesięcy, a nawet lat. Dlatego związkowcy domagali się, by pracownik pozostawał zatrudniony przez cały okres trwania procesu sądowego. I to udało się wynegocjować „S” w porozumieniu podpisanym z rządem 7 czerwca br.

Solidarność: Konsultacje społeczne już się odbyły

NSZZ „Solidarność” odrzuca oskarżenia, że związkowcy będą kryć się za immunitetem, a projekt dotyczący realnej ochrony działaczy związkowych nie był poddany konsultacjom społecznym.

Mówił o tym w czerwcu br. na wspólnym posiedzeniu Komisji Polityki Senioralnej oraz Komisji Polityki Społecznej i Rodziny ekspert Solidarności Henryk Nakonieczny.

– Ten projekt w tożsamym kształcie był prezentowany również w Radzie Dialogu Społecznego. Pierwszy projekt jako wniosek legislacyjny Solidarności do ministra sprawiedliwości został złożony w 2018 roku. Jego kształt został nadany do projektu ustawy o tzw. czynach zabronionych podmiotów zbiorowych. W poprzedniej kadencji Sejmu przeszedł całą ścieżkę opiniowania przez RDS, przez wszystkich partnerów społecznych, przeszedł przez Komitet Stały Rady Ministrów, Radę Ministrów i utknął w Sejmie, a z uwagi na upływ kadencji został zaniechany. Wnosił on tożsamą zmianę w Kodeksie postępowania cywilnego, więc trudno mówić, że to jakaś nowość poza konsultacjami – podkreślał Nakonieczny.

Dodawał przy tym, że postulat Solidarności to realizacja obowiązku wynikającego ze 135 Konwencji MOP, która nakłada obowiązek skutecznej ochrony osób podlegających szczególnej ochronie, a którą to Polska ratyfikowała. – Ochrony skutecznej, nie iluzorycznej – zaznaczył.

Henryk Nakonieczny przedstawił również wyniki badania, które Solidarność przeprowadziła na przestrzeni lat 2013–2016 dotyczące tego, jak wygląda praktyka sądowa ws. zabezpieczenia osób szczególnie chronionych.

– Jeżeli dotyczy to tylko działaczy związkowych, to na 84 złożone wnioski 75 wniosków zostało oddalonych, 6 uwzględnionych przez sąd, a w drugiej instancji oddalono 5. Czyli mamy 1 skuteczny wniosek na 84. Rozmawialiśmy z praktykami, sędziami, co jest powodem, że tego nie stosują. Odpowiadali: bo wyraźnie nie ma wskazania, że sąd powinien to uczynić – wskazywał Nakonieczny.
O kluczowym znaczeniu zmiany tego drobnego, ale jakże istotnego zapisu mówił również przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność” Krzysztof Dośla na antenie Radia Gdańsk.

– Udało się wreszcie uzgodnić szczególną ochronę dla działaczy związkowych. Takie zapisy w Kodeksie postępowania cywilnego co prawda funkcjonowały, ale były martwe przez jedno słowo, że sąd „może” ustanowić zabezpieczenie na wniosek zainteresowanego pracownika. Cała filozofia poprawki polega na tym, że będzie zmiana w kpc polegająca na wykreśleniu słowa „może”. I jeżeli pracownik z takim wnioskiem wystąpi, to sąd ustanowi zabezpieczenie w postaci przywrócenia danej osoby do pracy do czasu, dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok w jego sprawie – wyjaśniał.

Teraz, gdy wieloletni postulat Solidarności znajduje się już na ostatniej prostej w Sejmie i Senacie, związkowcy bacznie przyglądają się temu, którzy parlamentarzyści stoją realnie po stronie pracowników, a którzy z nich tylko to deklarują.

Tekst pochodzi z 30 (1800) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Tadeusz Płużański: Pilecki kontra Bartoszewski tylko u nas
Tadeusz Płużański: Pilecki kontra Bartoszewski

24 kwietnia 2015 r. w Warszawie zmarł Władysław Bartoszewski. Człowiek, który próbował przywłaszczyć sobie zasługi rtm. Witolda Pileckiego. Pilecki - dobrowolny więzień niemieckiego KL Auschwitz - został zamordowany strzałem w tył głowy 25 maja 1948 ….

RKW: Uchwała PKW otwiera szeroko drzwi fałszerstwom wyborczym gorące
RKW: Uchwała PKW otwiera szeroko drzwi fałszerstwom wyborczym

W dniu 23 kwietnia br. została opublikowana przez Państwową Komisję Wyborczą Uchwała Nr 165/2025 w sprawie wytycznych dla Obwodowych Komisji Wyborczych (OKW) w wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej 2025.

Tȟašúŋke Witkó: Szyderczy śmiech rosyjskiej duszy tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Szyderczy śmiech rosyjskiej duszy

Marco Antonio Rubio, 72. sekretarz stanu USA, jest obecnie jednym z moich większych rozczarowań, jeśli chodzi o ocenę kadr tworzących administrację Donalda Trumpa. Gorzej od niego wypada jedynie Steven Charles Witkoff, Specjalny Wysłannik Stanów Zjednoczonych na Bliski Wschód, ale żadne to pocieszenie dla Rubio – człowieka odpowiedzialnego za całokształt polityki zagranicznej atomowego mocarstwa i wciąż światowego hegemona, które ponownie aspiruje do bezdyskusyjnego przewodzenia wolnym narodom.

Grecja nie chce imigrantów z Niemiec. Twarde stanowisko po wyroku sądu z ostatniej chwili
Grecja nie chce imigrantów z Niemiec. Twarde stanowisko po wyroku sądu

Niemiecki sąd zezwala na deportacje migrantów do Grecji, ale Ateny odmawiają ich przyjęcia, żądając najpierw sprawiedliwego podziału odpowiedzialności w UE – informuje Die Welt.

Prognoza pogody na weekend. Oto, co nas czeka z ostatniej chwili
Prognoza pogody na weekend. Oto, co nas czeka

IMGW wydało komunikat dotyczący pogody na najbliższy weekend - 26 i 27 kwietnia 2025 r.

Wówczas nikt nie wierzył. Zestawiono kadry z wieców Dudy i Nawrockiego z ostatniej chwili
"Wówczas nikt nie wierzył". Zestawiono kadry z wieców Dudy i Nawrockiego

Kandydat na prezydenta Karol Nawrocki spotkał się w piątek z mieszkańcami Koszalina, gdzie witały go tłumy. Publicysta Wojciech Mucha przypomniał wiec wyborczy z lutego 2015 roku przyszłego prezydenta Andrzeja Dudy.

Senator Piotr Woźniak usunięty z klubu Lewicy z ostatniej chwili
Senator Piotr Woźniak usunięty z klubu Lewicy

Klub Lewicy podczas posiedzenia zdecydował o usunięciu ze swoich szeregów senatora Piotra Woźniaka.

Powinniśmy wtedy przesłuchać Ziobrę. Sroka przyznaje się do błędu z ostatniej chwili
"Powinniśmy wtedy przesłuchać Ziobrę". Sroka przyznaje się do błędu

– Dzisiaj analizując wstecz to, co się wydarzyło i w którym miejscu bylibyśmy dzisiaj — tak, uważam, że powinniśmy wtedy przesłuchać Zbigniewa Ziobrę – stwierdziła w piątek szefowa komisji ds. Pegasusa Magdalena Sroka.

Marcin Romanowski objął ważne stanowisko na Węgrzech z ostatniej chwili
Marcin Romanowski objął ważne stanowisko na Węgrzech

Były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, który uzyskał azyl polityczny na Węgrzech, stanął na czele Polsko-Węgierskiego Instytutu Wolności w Budapeszcie.

Niespokojnie na granicy. Nowy komunikat Straży Granicznej Wiadomości
Niespokojnie na granicy. Nowy komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna regularnie publikuje raporty dotyczące wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej. Jak donosi, nie ustają ataki agresywnych migrantów.

REKLAMA

Działacze związkowi są szczególnie narażeni na szykany, wykluczenie, pominięcie przy awansach czy zwolnienie z pracy

Związek zawodowy działa w interesie wszystkich pracowników, ale tylko jego członkowie płacą składki, a ponadto są szczególnie narażeni na bezprawne działania pracodawcy: szykany, wykluczenie, pominięcie przy awansach czy nawet zwolnienie z pracy. To główne powody, dla których Solidarność domaga się skutecznej ochrony działaczy związkowych i podniesienia limitu ulgi z tytułu składek wpłaconych na rzecz związku zawodowego.
Pikieta Solidarności - zdjęcie poglądowe Działacze związkowi są szczególnie narażeni na szykany, wykluczenie, pominięcie przy awansach czy zwolnienie z pracy
Pikieta Solidarności - zdjęcie poglądowe / fot. arch.

W polskim prawie zapisano, że związki zawodowe „bronią godności, praw oraz interesów materialnych i moralnych, zarówno zbiorowych, jak i indywidualnych” i tym samym „współuczestniczą w tworzeniu korzystnych warunków pracy, bytu i wypoczynku”.
Ich starania przynoszą korzyści wszystkim zatrudnionym, niezależnie czy należą do związku zawodowego czy też nie. Czy osoby, które zdecydowały się „podjąć rękawicę” i w zorganizowany sposób zawalczyć o lepsze warunki pracy w danej firmie, powinny być bardziej finansowo obciążone od – jak mówią związkowcy – „pasażerów na gapę”?

Ulga związkowa w podatku PIT

W celu rozwiązania tego problemu Solidarność wynegocjowała w rozmowach z rządem możliwość odliczenia od dochodu części składki wpłacanej na rzecz związku zawodowego. W tym roku ulga z tytułu składek członkowskich na rzecz związku ponownie wzrosła i od przyszłego roku wyniesie już 840 zł. Uprzednio było to 500 zł, a jeszcze wcześniej 300 zł.

Jeżeli po październikowych wyborach parlamentarnych nowy rząd będzie otwarty na dialog z Solidarnością, kwota ta będzie nadal wzrastać. Marzeniem związkowców jest, by w przyszłości ulga pokrywała całą składkę i odciążyła finansowo wszystkich działaczy. Nim do tego dojdzie, powinna być sukcesywnie zwiększana, co roku bowiem rosną również wynagrodzenia pracownicze. To naturalna droga do tego, by nie spowodować deprecjacji tej ulgi.

Realna ochrona działaczy związkowych

By związki zawodowe mogły skutecznie walczyć o prawa pracownicze, wyższe wynagrodzenia i godne warunki pracy, potrzebne są im odpowiednie narzędzia zagwarantowane w krajowym ustawodawstwie. Prawo powołania i wstępowania do niezależnej organizacji związkowej będzie martwe, jeżeli nie zagwarantuje jednocześnie skutecznej ochrony związkowców przed bezprawnym zwolnieniem.
Ustawa o związkach zawodowych z 1991 roku w artykule trzecim wyraźnie mówi, że działacze związkowi nie mogą być dyskryminowani przez pracodawcę. Podane w przepisach przykłady „nierównego traktowania” to pominięcie związkowca przy awansach czy szkoleniach podnoszących kwalifikacje, niekorzystne kształtowanie jego wynagrodzenia albo odmowa nawiązania czy rozwiązania z nim stosunku prawnego. Z doświadczenia pracy związkowej można byłoby dopisać ich znacznie więcej, ale clou problemu leży w tym, jak związek zawodowy może skutecznie im przeciwdziałać.

Do tej pory brak skutecznej ochrony działaczy związkowych pozwalał nieuczciwym pracodawcom pozbywać się niewygodnych pracowników, a w konsekwencji na długi czas sparaliżować czy blokować efektywną działalność całej organizacji związkowej.
Tak było, gdy zwalniano liderów Solidarności w Browarze Braniewo, Spółdzielni Mleczarskiej Łapy, Muzeum Wsi Lubelskiej, przewodniczącego i członków komisji zakładowej w Castoramie, liderkę strajku w firmie obuwniczej W&W w Lubsku, przewodniczącego w IKEA Industry Lubawa, w Nexteer Automotive Poland czy wiceprzewodniczącego „S” w Operze Bałtyckiej. Przykłady można by mnożyć, tak jak pikiety, akcje poparcia i protesty organizowane w tych konkretnych sprawach przez Solidarność.

Po batalii sądowej i przywróceniu do pracy każdy ze związkowców mówił to samo: sprawiedliwość zwyciężyła, ale szkoda, że musieliśmy czekać na to tak długo. Jedna z najbardziej stresujących sytuacji życiowych, do jakich należy utrata stałego zatrudnienia, musiała odbić się na zdrowiu wielu z nich. Miesięcy, a niekiedy lat tułaczki po sądach nie zrekompensuje wypłata odszkodowania i wewnętrzna satysfakcja.

„Zawalił mi się świat”

Długi i wyczerpujący proces sądowy pozostawił ślad na zdrowiu psychicznym i życiu rodzinnym wielu poszkodowanych związkowców.
Tak było, gdy przez ponad 900 dni toczyły się procesy trojga członków Solidarności –przewodniczącego Wojciech Kasprzyka, jego zastępcy Marka Trochimowicza i Ewy Michalskiej – zwolnionych, a następnie przywróconych do pracy w Castoramie.

– To był bardzo trudny okres w moim życiu. Zawalił mi się świat. Byłam w totalnej rozsypce. Jeszcze dziś trudno mi o tym mówić – powiedziała nam Ewa Michalska.

– Po wszystkich próbach wcześniejszych działań pracodawcy, zmierzających do rozwiązania ze mną umowy o pracę, jednostronnego wypowiedzenia warunków pracy, ogólnej alienacji, dochodzących sygnałach o możliwych częstszych kontrolach monitoringu wizyjnego znajdującego się na terenie sklepu – to wszystko bardzo mocno odbiło się na moim zdrowiu. Musiałem skorzystać z pomocy psychiatry, jak i pomocy psychologicznej. Nadmienię, iż w okresie wypowiedzenia przebywałem na zwolnieniu lekarskim, a zarzuty z wypowiedzenia zawierały okres, w którym przebywałem na zwolnieniu – wskazywał z kolei Marek Trochimowicz, wiceprzewodniczący „S” w Castoramie.

Podobnie trudne doświadczenia przetrwała Katarzyna Tyszkiewicz, przewodnicząca Komisji Oddziałowej NSZZ „Solidarność” w Auchan w Rumi i w Gdyni, która także doznała uszczerbku na zdrowiu w wyniku sądowego sporu z pracodawcą.

– Dopóki pracodawca nie wiedział, że jestem związkowcem, wszystko było OK. Pracowałam na stanowisku kierownika linii, a w momencie, gdy się dowiedzieli, zaczęły się różnego rodzaju roszady i przenoszenie mnie ze stanowiska na stanowisko, a w końcu poza firmę – mówiła Katarzyna Tyszkiewicz, która po roku sądowych walk została przywrócona do pracy na dawne stanowisko. – Próbowano mnie złamać, ale się nie udało – podsumowywała. I choć sprawiedliwość zatriumfowała, to problemów kardiologicznych powstałych na skutek tak dużego stresu nie uleczy już żaden wyrok.

Dlatego też skuteczna, realna, praktyczna, jednym słowem prawdziwa ochrona działaczy związkowych przed bezprawnymi zwolnieniami to najbardziej żywotny dla Solidarności postulat. Mówił o tym w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” przewodniczący związku.
– Dla mnie najważniejszym postulatem, którego nie mogliśmy przez kolejne kilkanaście, a może i więcej lat wynegocjować z kolejnym rządami, była ochrona działaczy związkowych przed nieuzasadnionymi zwolnieniami z zakładów pracy; a tak faktycznie przed zwolnieniami po to, by zlikwidować w zakładzie pracy związek zawodowy „Solidarność”. Praktyczna ochrona działaczy związkowych to dla mnie postulat numer jeden – podkreślał przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” Piotr Duda.

Warto przypomnieć, że droga do domknięcia tego konkretnego przepisu trwała wiele lat. Dzięki staraniom Solidarności w nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego, która weszła w życie w listopadzie 2019 roku, wprowadzono przepis zwiększający ochronę pracownika podlegającego szczególnej ochronie przed bezprawnym zwolnieniem. Był to sukces, ale tylko połowiczny, wspomniane przepisy zabezpieczają bowiem pracownika tylko na okres od pierwszego wyroku sądu do uprawomocnienia wyroku.

Tymczasem w praktyce, nim sąd pierwszej instancji orzeknie, że pracownik może powrócić do pracy, mija wiele miesięcy, a nawet lat. Dlatego związkowcy domagali się, by pracownik pozostawał zatrudniony przez cały okres trwania procesu sądowego. I to udało się wynegocjować „S” w porozumieniu podpisanym z rządem 7 czerwca br.

Solidarność: Konsultacje społeczne już się odbyły

NSZZ „Solidarność” odrzuca oskarżenia, że związkowcy będą kryć się za immunitetem, a projekt dotyczący realnej ochrony działaczy związkowych nie był poddany konsultacjom społecznym.

Mówił o tym w czerwcu br. na wspólnym posiedzeniu Komisji Polityki Senioralnej oraz Komisji Polityki Społecznej i Rodziny ekspert Solidarności Henryk Nakonieczny.

– Ten projekt w tożsamym kształcie był prezentowany również w Radzie Dialogu Społecznego. Pierwszy projekt jako wniosek legislacyjny Solidarności do ministra sprawiedliwości został złożony w 2018 roku. Jego kształt został nadany do projektu ustawy o tzw. czynach zabronionych podmiotów zbiorowych. W poprzedniej kadencji Sejmu przeszedł całą ścieżkę opiniowania przez RDS, przez wszystkich partnerów społecznych, przeszedł przez Komitet Stały Rady Ministrów, Radę Ministrów i utknął w Sejmie, a z uwagi na upływ kadencji został zaniechany. Wnosił on tożsamą zmianę w Kodeksie postępowania cywilnego, więc trudno mówić, że to jakaś nowość poza konsultacjami – podkreślał Nakonieczny.

Dodawał przy tym, że postulat Solidarności to realizacja obowiązku wynikającego ze 135 Konwencji MOP, która nakłada obowiązek skutecznej ochrony osób podlegających szczególnej ochronie, a którą to Polska ratyfikowała. – Ochrony skutecznej, nie iluzorycznej – zaznaczył.

Henryk Nakonieczny przedstawił również wyniki badania, które Solidarność przeprowadziła na przestrzeni lat 2013–2016 dotyczące tego, jak wygląda praktyka sądowa ws. zabezpieczenia osób szczególnie chronionych.

– Jeżeli dotyczy to tylko działaczy związkowych, to na 84 złożone wnioski 75 wniosków zostało oddalonych, 6 uwzględnionych przez sąd, a w drugiej instancji oddalono 5. Czyli mamy 1 skuteczny wniosek na 84. Rozmawialiśmy z praktykami, sędziami, co jest powodem, że tego nie stosują. Odpowiadali: bo wyraźnie nie ma wskazania, że sąd powinien to uczynić – wskazywał Nakonieczny.
O kluczowym znaczeniu zmiany tego drobnego, ale jakże istotnego zapisu mówił również przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność” Krzysztof Dośla na antenie Radia Gdańsk.

– Udało się wreszcie uzgodnić szczególną ochronę dla działaczy związkowych. Takie zapisy w Kodeksie postępowania cywilnego co prawda funkcjonowały, ale były martwe przez jedno słowo, że sąd „może” ustanowić zabezpieczenie na wniosek zainteresowanego pracownika. Cała filozofia poprawki polega na tym, że będzie zmiana w kpc polegająca na wykreśleniu słowa „może”. I jeżeli pracownik z takim wnioskiem wystąpi, to sąd ustanowi zabezpieczenie w postaci przywrócenia danej osoby do pracy do czasu, dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok w jego sprawie – wyjaśniał.

Teraz, gdy wieloletni postulat Solidarności znajduje się już na ostatniej prostej w Sejmie i Senacie, związkowcy bacznie przyglądają się temu, którzy parlamentarzyści stoją realnie po stronie pracowników, a którzy z nich tylko to deklarują.

Tekst pochodzi z 30 (1800) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe