Paweł Jędrzejewski: O brutalnej wypowiedzi Andrzeja Seweryna, czyli radykalizm zmienia świat na gorszy
Wydarzenie samo w sobie nie zasługuje na analizowanie. Jest przede wszystkim smutne. Jako sensacja medialna miało żywot jętki jednodniówki, a kompromitujące nagranie nie zostało - według oświadczenia aktora - udostępnione publicznie za jego zgodą.
Jednak poprzez swoją skrajną wulgarność, zwraca uwagę na szerszy problem. Jest nim radykalizm jako antyteza umiaru, wyważenia, powściągliwości. Współcześnie, w erze Internetu i głębokiego upolitycznienia mediów, umiar jest zjawiskiem rzadkim i z umiarem trudno się przebić i być słyszanym. Dominuje jego przeciwieństwo - przejawy ekstremizmu dotykają nas bardziej, niż niegdyś. Któż z nas nie napotyka co dzień na radykalne wypowiedzi, idee, żądania, oskarżenia i akcje?
Walka politycznych "plemion" będzie się nasilała przed jesiennymi wyborami i radykalizm, przejawiający się między innymi właśnie wypowiedziami takimi, jak ta Seweryna, będzie nas zatruwał przede wszystkim w mediach społecznościowych.
Skąd ten radykalizm? Jaka jest jego natura? Jak można mu się przeciwstawić?
Zacznijmy od pytania podstawowego: dlaczego tak wielu ludzi jest ekstremistami w swoim myśleniu, w swoich poglądach i postawach?
Gwarantowany poklask dla nienawiści
Po pierwsze dlatego, że skrajny radykalizm zapewnia gwarantowany poklask wśród ludzi o identycznych lub podobnych poglądach. Jednocześnie, decydujący jest tu fakt, że najważniejszym uczuciem łączącym wszystkich radykałów jest nienawiść. Taka jest, niestety, ludzka natura. Nawet jeżeli ich głoszonym celem jest jakieś dobro, to najsilniej jednoczy ich - wbrew pozorom - nie umiłowanie tego dobra, tylko nienawiść do tych, których radykałowie oskarżą o przeszkadzanie w jego osiągnięciu, których ogłoszą jego wrogami.
Ta zasada obowiązuje niezależnie od celu: nawet jeżeli walczymy o prawa zwierząt, to za chwilę mniej będziemy kochać zwierzęta, niż nienawidzić tych, którzy je źle traktują. Nawet jeśli cenimy i kochamy tolerancję, to silniejsza od tej miłości będzie nienawiść do tych, których oskarżymy (często niesłusznie) o nietolerancję. I będziemy dla nich skrajnie nietolerancyjni. Jeżeli dążymy do demokracji, to miłość do niej nie przeszkodzi nam w przemocowym "przyp...doleniu" - jakby powiedział Seweryn - naszym przeciwnikom, nawet gdy są demokratycznie wybrani.
Radykalizm w połączeniu z nienawiścią to potężna trucizna. Działa niszcząco na ludzi, którzy są celem jego ataku, ale najpierw niszczy tych, którzy stają się radykałami. Niszczy ich zarówno intelektualnie jak i emocjonalnie. Stają się jak zombie nie tylko w przenośni, ale dosłownie - w wymiarze fizycznym. Zresztą w nagraniu Andrzeja Seweryna to doskonale widać. Czy dostrzegliście, jak nienawiść przeobraża jego twarz, jakby aktor wcielał się w rolę fanatycznego mnicha Savanaroli?
Pójście na intelektualną łatwiznę
"Żadnych dialogów chrześcijańskich. Żadnego tam, wiesz, rozumienia, debaty, prawda, porozumienia. Nie, k..wa, przyp...dolić!" - krzyczy Seweryn i jest to jakby doskonała ilustracja nie tylko etycznej, ale także intelektualnej kapitulacji i degrengolady radykalizmu. I to jest drugi powód jego popularności: bycie radykalnym jest bardzo łatwe. Taka postawa wynika ze skrajnego intelektualnego lenistwa i pogardy dla rozumu. Ludzie umiarkowani są zmuszeni do wysiłku - do poddawania swoich działań i swoich słów samokrytyce. Podświadomie brzydzą się całkowitą pewnością swoich racji, bo wiedzą, że brak jakichkolwiek wątpliwości jest cechą fanatyzmu. Radykałowie nie mają takich problemów. Jest im znacznie łatwiej - wybierają jedną wartość, w tym konkretnym przypadku jest to po prostu nienawiść do politycznego wroga, przyjmują wobec niej postawę całkowicie bezkrytyczną i uznają, że teraz wszystko im wolno. Jeżeli to nie jest skrajnym prymitywizmem i skrajną intelektualną łatwizną, to nic nimi nie jest.
Dlatego Andrzej Seweryn krzyczy "Nie zważać na nic!". Czy może coś lepiej wyrażać ducha totalitaryzmu od okrzyku "Nie zważać na nic!"?
Nie istnieje dla nich przesada, nie mają wątpliwości
Ten okrzyk to ostateczne wezwanie do skrajności. I za tym kryje się trzeci powód popularności postaw radykalnych: tym, co odróżnia ekstremistów od ludzi umiarkowanych, to wiara ekstremisty, że nie istnieje przesada. Założenie, że istnieje moment, gdy czegoś, co głosimy i do czego dążymy, może być za dużo, albo że poszliśmy o krok za daleko, jest z góry odrzucane. Nie ma miejsca na żadne, najmniejsze nawet wątpliwości. Ktokolwiek by je miał, zostanie oskarżony o ugodowość, o kompromis, a wreszcie - o zdradę. Weźmy pierwszy z brzegu i bardzo prawdopodobny przykład: gdy np. podzielamy z "obrońcami praw zwierząt" przeświadczenie, że zwierzęta zasługują na dobre, humanitarne traktowanie, to gdy natrafimy na radykała, ten i tak nazwie nas barbarzyńcami, jeżeli nie jesteśmy wegetarianami, a jeszcze lepiej - weganami. W podobnej sytuacji znaleźli się w ostatnich dniach - zaatakowani przez oszalałych fanatyków - Sebastian Karpiel Bułecka i Paulina Krupińska w związku z fotografią cudzego psa.
"Przyp...dolić. Nie zważać na nic!" - woła Andrzej Seweryn. Taka postawa to absolutne ucieleśnienie antydemokratyzmu. Skądinąd zasmucające jest patrzenie na tego znakomitego aktora, który zapytany, o co mu chodzi, zapewne na pierwszym miejscu wymieniłby obronę demokracji, a swoimi słowami daje dowód, że tak naprawdę marzy mu się krańcowy, brutalny totalitaryzm, a nie żadna demokracja. Wizerunek Seweryna jako subtelnego intelektualisty rozsypuje się bezpowrotnie. Ta niekonsekwencja byłaby wręcz komiczna, ale jak się z niej śmiać, jeśli podobnie myślą tysiące, setki tysięcy - niezależnie po której stronie politycznej barykady się znajdują, bo zjawisko nienawiści jest obecne w każdym politycznym ugrupowaniu i każdej ideowej formacji? Co prawda lewicowy specjalista od badań nienawiści, prof. Bilewicz, twierdził już w 2019 roku, że "nienawidzimy zwolenników PiS bardziej niż oni nas", ale to nie zmienia faktu, że nienawiść jest uniwersalna.
Radykałowie czują się lepsi od innych
Radykalizm oparty na nienawiści pozwala - i to już czwarta przyczyna triumfów radykalizmu - na luksus poczucia wyższości nad całą resztą ludzi, którzy nie osiągnęli (jeszcze) takiego poziomu ekstremizmu. Gdy miarą zaangażowania jest nienawiść, wtedy najbardziej godni uznania są idący na całość - nienawidzący całkowicie, ślepo i bezlitośnie. Radykał nigdy nie przyzna się do tego, że jego działania mogą przynosić szkody, bo oznaczałoby to kompromis, a ekstremiści są z zasady bezkompromisowi. Radykał postrzega siebie samego (i innych ludzi wyznających te same idee) jako z natury "lepszych". Nawet jeżeli inni ludzie mają podobne zdanie, ale wyrażają je w sposób wyważony, bez zaciekłości - uznawani są za "miękkich" i wypada im tłumaczyć się ze swojego umiarkowania, które jest interpretowane jako postawa kapitulancka.
Niestety, radykałowie - niezależnie za jaką nawet szlachetną ideologią i za jakim pięknym celem ukrywają swoją nienawiść - nie szkodzą jedynie swoim wrogom i sobie samym, ale zmieniają nasz wspólny świat na gorszy. Tak jak na gorsze zmienił świat swoimi słowami Seweryn, choć zapewne nigdy się do tego nie przyzna.
Wrogiem radykalizmu nie jest przeciwny radykalizm, lecz umiar
Bowiem jest żelazną regułą, że każdy radykalizm staje się siłę sprawczą przeciwnego ideowo radykalizmu. Np. radykalizm religijny, który prowadzi do fanatyzmu, wywołuje ekstremizm antyreligijny, który również przybiera formy fanatyczne. Tak więc podobnie, jak skrajna lewica kreuje skrajną prawicę (i na odwrót), tak samo każdy ekstremista ruchu homoseksualnego pomaga w ukształtowaniu ekstremisty antygejowskiego, a ten, kto do nieracjonalnej skrajności doprowadza walkę z np. antysemityzmem, stwarza kolejnego antysemitę. Skrajność rodzi skrajność. Skrajne przeciwieństwa wzajemnie się napędzają. Od tej reguły trudno znaleźć wyjątki. Dlatego takie wystąpienia, jak to Seweryna, są szczególnie szkodliwe i świadczą o drastycznym braku jakiejkolwiek refleksji u tego aktora i ludzi, którzy je upublicznili. Naszą arenę polityczną czyni jeszcze bardziej dziką, prostacką i obrzydliwą.
Co więc da się z tym zrobić?
Ponieważ radykalna walka z radykalizmem jedynie intensyfikuje radykalizm, trzeba z nim walczyć mądrze, czyli stosując umiar. Zaskakujące, ale prawdziwe. Trzeba zdać sobie przecież sprawę, że jedynie skutecznym przeciwnikiem ekstremizmu nie jest ekstremizm po przeciwnej stronie ideowej, ale właśnie powściągliwość i umiar. Tylko one nie podsycają, ale ostudzają nastroje ekstremalne i tylko one mogą wygasić fanatyzm. Tylko one są w stanie naprawiać to, co jest stale niszczone przez nienawistny radykalizm.
Jednak stosowanie umiaru jest ze swej natury trudniejsze i bardziej od postaw skrajnych naraża na agresję. Umiar ma bowiem nie jednego, ale aż dwóch wrogów - atakują go oba radykalizmy nawzajem się zwalczające i zarazem nawzajem gwarantujące sobie istnienie. Dlatego obie skrajne strony zwalczają tzw. "symetrystów". A przecież bycie "symetrystą" jest trudnym intelektualnie, ale jedynym uczciwym wyzwaniem: nie idzie się na skróty i nie odnosi łatwych satysfakcji emocjonalnych, których dostarcza bezkrytyczne stanięcie po jednej stronie - wśród radykałów. Umiar nie zapewnia oklasków.
Jednak tylko umiar może pokonać fanatyczny radykalizm, ślepą nienawiść i groźną dzikość, której wyjątkowo mocno zapadającym w pamięć przykładem jest nagranie słów Andrzeja Seweryna.
Dlatego warto wybierać umiar. Na radykalizm nie ma innego sposobu.