Ryszard Czarnecki: PŁYWAK Z KATYNIA, OSZCZEPNIK Z POWSTANIA - WAŻNIEJSI OD FC SEVILLA...

Mógłbym pisać o tym, że Śląsk Wrocław znów, wzorem ubiegłego sezonu, utrzymał się w piłkarskiej Ekstraklasie - ale nie chcę o tym pisać, bo naprawdę kibice we Wrocławiu zasługują na znacznie więcej niż drżenie do ostatniej kolejki i spoglądanie na inne boiska, czy WKS zleci, czy się utrzyma. Byłem na ostatnim meczu Śląska, na wyjeździe, z Legią Warszawa. Było na nim obecnych aż 1200 kibiców z Wrocławia. Nie raz, nie dwa, nie trzy byli głośniejsi niż 24 tysiące warszawiaków. Szacun.
Piłka nożna / zdjęcie poglądowe
Piłka nożna / zdjęcie poglądowe / pixabay.com

Mógłbym pisać, że Sewilla po rzutach karnych po raz trzeci wygrała Ligę Europejską. Zresztą ku rozpaczy Zbyszka Bońka, który, co ciekawe, dużo bardziej emocjonalnie jest związany z AS Roma (która była przeciwnikiem FC Sevilla) niż z klubem, który wykupił go z Widzewa, czyli Juventusem Turyn. Wiem, że kibice Śląska Wrocław byli za Włochami z racji starych porachunków, mówiąc wprost: międzykibicowskich z Hiszpanami. O zwycięskiej Sewilli jednak też nie napiszę. Szkoda czasu i atłasu.

Wolę pisać o tych, którym dużo więcej zawdzięczamy niż piłkarzom z Półwyspu Iberyjskiego czy Apenińskiego.

Cykl o wielkich polskich sportowcach

Dziś kontynuacja cyklu o wielkich polskich sportowcach, którzy gdy Ojczyzna była w potrzebie, walczyli za Polskę już nie na arenach sportowych, tylko na polach bitwy czy konspiracji. Poprzednio opisałem w tym miejscu sylwetki  Tadeusza „Teddy” Pietrzykowskiego, Władysława Dobrowolskiego, Henryka Niezabitowskiego, Zdzisława Dziadulskiego, Bronisława Czecha, Józefa Noji, Jerzego Iwanowa-Szajnowicza i Janusza Kusocińskiego.
Dziś następni w plejadzie bohaterów. Oto Roman Kazimierz Bocheński - 17-krotny mistrz Polski w pływaniu i 18-krotny rekordzista kraju na czterech różnych dystansach (50, 100, 200, 400 metrów stylem dowolnym). Był olimpijczykiem na Igrzyskach w Berlinie w 1936 roku. Popłynął tam w sztafecie 4 x 200 metrów (Biało-Czerwoni zostali zdyskwalifikowani za falstart jednego z kolegów – Joachima Karliczka). Był swoistym fenomenem, bo zaczął trenować pływanie w wieku, kiedy wielu innych kończy karierę : miał wtedy 18 lat, gdy wiosną 1928 roku wstąpił do sekcji pływackiej AZS Warszawa. Parę miesięcy po uzyskaniu 1 klasy pływackiej wyjechał do Belgii, do Gandawy, aby studiować w Wyższej Szkole Handlowej i Konsularnej. Studiów nie ukończył z powodu… braku pieniędzy. Ale właśnie podczas pobytu w Gandawie (po francusku Gand, po flamandzku Ghent) ustanowił rekord Polski na 100 metrów- do złamania minuty zabrakło mu 0,4 sekundy - który wtedy był trzecim wynikiem w Europie. Po powrocie z Belgii został urzędnikiem oraz dziennikarzem sportowym (w tygodniku „Sport Wodny” prowadził dział pływania).

W ostatnich dniach przed agresją Niemiec na Polskę i wybuchem II wojny światowej Kazimierz R. Bocheński uczestniczył w Uniwersjadzie (wówczas nazywanej Igrzyskami Akademickimi). Niemcy napadli na Rzeczpospolitą, gdy nasza ekipa wracała z Lazurowego Wybrzeża do Polski. Przejazd przez III Rzeszę był zablokowany i musieli pokonać trasę przez Włochy, Jugosławię i Rumunię. Przekroczyli granice polsko-rumuńską w Zaleszczykach (jako państwo polskie sięgaliśmy tak daleko !) – tych samych, w których kilkanaście dni później zaczęło się meldować tysiące żołnierzy chcących kontynuować walkę z Niemcami, a zatem przedostać się do Francji. Bocheński zdążył wziąć udział w wojnie obronnej jako oficer rezerwy. Został aresztowany przez Sowietów. Wiadomo, że Rosjanie zamordowali go w 1940 roku. Był ofiarą Katynia – część źródeł podaje, że zginął w Starobielsku, a inne, że w Charkowie. W chwili śmierci miał zaledwie 30 lat. Być może został zamordowany w dniu swoich urodzin – 12 maja...
W zeszłym miesiącu minęła 113 rocznica jego urodzin, a w tym roku mija 83 rocznica jego śmierci.

Napisałem o pływaku Bocheńskim, teraz słowo o najwybitniejszym naszym oszczepniku w okresie II Rzeczypospolitej. Chodzi o Eugeniusza Lokajskiego. Półtora roku starszy od Kazimierza Bocheńskiego, wraz z nim, w jednej Biało-Czerwonej reprezentacji startował na ostatnich przed okupacją niemiecką Igrzyskach Olimpijskich – nomen omen – w Berlinie. Jego rekord Polski z tegoż olimpijskiego roku utrzymał się aż 17 lat! Pobił go dopiero późniejszy wicemistrz olimpijski z Sydney (1956) - Janusz Sidło. 31-letni Lokajski po napaści III Rzeszy na Polskę był dowódcą 35. Pułku Piechoty. Potem walczył z Niemcami w konspiracji – wstąpił do AK i przyjął pseudonim „Brok”. Zaledwie kilka lat minęło od czasów, gdy ten wszechstronny lekkoatleta zdobył aż cztery medale mistrzostw Polski w… skoku wzwyż („srebro” i trzy „brązy” w latach 1929 - 1934). Ba, w jednym roku został mistrzem Polski w rzucie oszczepem i brązowym medalistą w skoku wzwyż !

Oglądam jego zdjęcia. Na jednym na czele grupy prowadzi zajęcia z lekkoatletyki w Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego w Warszawie (dzisiejszy AWF). Na drugim z Powstania Warszawskiego z zawadiackim uśmiechem, w szeroko rozpiętej koszuli i… małym kotkiem na rękach. Wreszcie trzecie : grób na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Ten wicemistrz świata (sic!) w pięcioboju z 1935 roku i czołowy oszczepnik świata przeszedł do historii… polskiej fotografiki. Zajmował się dokumentowaniem przebiegu walk powstańczych, ale także zbrodni niemieckich. Podczas Powstania wykonał ponad 1000 zdjęć. Udało mu się przeżyć niemal całe Powstanie – zginął pod gruzami zbombardowanej przez Niemców kamienicy, gdzie przebywał w zakładzie fotograficznym (poszedł tam po filmy do aparatu). Jego brat zginął podczas okupacji, siostra również należała do AK.

Pływaka Bocheńskiego zabili wrogowie ze Wschodu. Oszczepnika Lokajskiego wrogowie z Zachodu. Pamiętajmy o obu.

•    Tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (05.06.2023)


 

POLECANE
Leszek Czarnecki pozywa Telewizję Republika z ostatniej chwili
Leszek Czarnecki pozywa Telewizję Republika

Leszek Czarnecki pozywa Telewizję Republika. Chodzi o opublikowane przez stację w czerwcu tzw. "taśmy Giertycha". – Powodem tej sprawy jest to, że opublikowaliśmy jego rozmowę z Romanę Giertychem. Czyli nie to, że pokazaliśmy nieprawdę – stwierdził szef Telewizji Republika Tomasz Sakiewicz.

Łódzkie: Budynek zawalił się po wybuchu. Trwają poszukiwania z ostatniej chwili
Łódzkie: Budynek zawalił się po wybuchu. Trwają poszukiwania

Prawdopodobnie wybuch butli z gazem doprowadził do zawalenia się budynku w miejscowości Besiekierz Nawojowy w woj. łódzkim. Trwają poszukiwania jednej osoby, która w chwili katastrofy mogła przebywać w budynku.

Pijany lekarz na izbie przyjęć. Grozi mu do 5 lat więzienia Wiadomości
Pijany lekarz na izbie przyjęć. Grozi mu do 5 lat więzienia

Trzy promile alkoholu w organizmie miał lekarz pełniący dyżur na izbie przyjęć w jednym ze szpitali w powiecie opolskim. Sprawą zajmuje się prokuratura, która sprawdza, czy pacjenci nie zostali narażeni na utratę zdrowia lub życia.

Wtargnęli do bazy wojskowej w Gdyni. Trzech cudzoziemców stanie przed sądem pilne
Wtargnęli do bazy wojskowej w Gdyni. Trzech cudzoziemców stanie przed sądem

Trzech młodych cudzoziemców z Ukrainy i Białorusi przyznało się do wtargnięcia na teren bazy wojskowej w Gdyni. Sprawę przejęła Żandarmeria Wojskowa, która analizuje zabezpieczone telefony podejrzanych.

Rodzinna choinka już w pałacu. Prezydent Nawrocki zamieścił film z ostatniej chwili
"Rodzinna choinka już w pałacu". Prezydent Nawrocki zamieścił film

Prezydent Karol Nawrocki pokazał nagranie z przygotowań świątecznych. Po żywą choinkę pojechał osobiście na plantację do gminy Celestynów.

Rząd przyjął ustawę praworządnościową. Żurek: To wspaniały dzień dla obywateli z ostatniej chwili
Rząd przyjął ustawę "praworządnościową. Żurek: To wspaniały dzień dla obywateli

Rząd przyjął pakiet projektów, które mają całkowicie zmienić zasady funkcjonowania Krajowej Rady Sądownictwa oraz status sędziów powołanych po 2017 roku. Zapowiadane jako „przywracanie praworządności” rozwiązania oznaczają powtórne konkursy i głęboką ingerencję w system sądownictwa.

KRUS wydał komunikat dla rolników z ostatniej chwili
KRUS wydał komunikat dla rolników

KRUS uruchomił infolinię dla rolników. Konsultanci pod numerem 22 626 37 90 dyżurują od poniedziałku do piątku w godz. 9:00–14:00.

Tusk pokazał zdjęcie z cenami paliwa i wywołał burzę. Jest reakcja BP z ostatniej chwili
Tusk pokazał zdjęcie z cenami paliwa i wywołał burzę. Jest reakcja BP

Wpis Donalda Tuska o benzynie po 5,18 zł wywołał zarzuty o manipulacji. BP potwierdziło, że w Lubieszynie 22 grudnia Pb95 kosztowała 5,14 zł, a dzień wcześniej 5,18 zł. Średnie ceny Pb95 w Polsce wynoszą jednak 5,66 zł.

Tragedia w Komornikach. Nie żyją dwie osoby z ostatniej chwili
Tragedia w Komornikach. Nie żyją dwie osoby

We wtorek w podpoznańskich Komornikach (woj. wielkopolskie) doszło do tragicznego w skutkach pożaru domu. Nie żyją dwie osoby – informuje RMF FM.

Greta Thunberg aresztowana podczas protestu za naruszenie przepisów antyterrorystycznych z ostatniej chwili
Greta Thunberg aresztowana podczas protestu za naruszenie przepisów antyterrorystycznych

Demonstracja w centrum Londynu zakończyła się zatrzymaniami, w tym aresztowaniem Grety Thunberg. Szwedzka aktywistka została ujęta po tym, jak publicznie okazała wsparcie zdelegalizowanej grupie Palestine Action, co według brytyjskich służb narusza przepisy antyterrorystyczne.

REKLAMA

Ryszard Czarnecki: PŁYWAK Z KATYNIA, OSZCZEPNIK Z POWSTANIA - WAŻNIEJSI OD FC SEVILLA...

Mógłbym pisać o tym, że Śląsk Wrocław znów, wzorem ubiegłego sezonu, utrzymał się w piłkarskiej Ekstraklasie - ale nie chcę o tym pisać, bo naprawdę kibice we Wrocławiu zasługują na znacznie więcej niż drżenie do ostatniej kolejki i spoglądanie na inne boiska, czy WKS zleci, czy się utrzyma. Byłem na ostatnim meczu Śląska, na wyjeździe, z Legią Warszawa. Było na nim obecnych aż 1200 kibiców z Wrocławia. Nie raz, nie dwa, nie trzy byli głośniejsi niż 24 tysiące warszawiaków. Szacun.
Piłka nożna / zdjęcie poglądowe
Piłka nożna / zdjęcie poglądowe / pixabay.com

Mógłbym pisać, że Sewilla po rzutach karnych po raz trzeci wygrała Ligę Europejską. Zresztą ku rozpaczy Zbyszka Bońka, który, co ciekawe, dużo bardziej emocjonalnie jest związany z AS Roma (która była przeciwnikiem FC Sevilla) niż z klubem, który wykupił go z Widzewa, czyli Juventusem Turyn. Wiem, że kibice Śląska Wrocław byli za Włochami z racji starych porachunków, mówiąc wprost: międzykibicowskich z Hiszpanami. O zwycięskiej Sewilli jednak też nie napiszę. Szkoda czasu i atłasu.

Wolę pisać o tych, którym dużo więcej zawdzięczamy niż piłkarzom z Półwyspu Iberyjskiego czy Apenińskiego.

Cykl o wielkich polskich sportowcach

Dziś kontynuacja cyklu o wielkich polskich sportowcach, którzy gdy Ojczyzna była w potrzebie, walczyli za Polskę już nie na arenach sportowych, tylko na polach bitwy czy konspiracji. Poprzednio opisałem w tym miejscu sylwetki  Tadeusza „Teddy” Pietrzykowskiego, Władysława Dobrowolskiego, Henryka Niezabitowskiego, Zdzisława Dziadulskiego, Bronisława Czecha, Józefa Noji, Jerzego Iwanowa-Szajnowicza i Janusza Kusocińskiego.
Dziś następni w plejadzie bohaterów. Oto Roman Kazimierz Bocheński - 17-krotny mistrz Polski w pływaniu i 18-krotny rekordzista kraju na czterech różnych dystansach (50, 100, 200, 400 metrów stylem dowolnym). Był olimpijczykiem na Igrzyskach w Berlinie w 1936 roku. Popłynął tam w sztafecie 4 x 200 metrów (Biało-Czerwoni zostali zdyskwalifikowani za falstart jednego z kolegów – Joachima Karliczka). Był swoistym fenomenem, bo zaczął trenować pływanie w wieku, kiedy wielu innych kończy karierę : miał wtedy 18 lat, gdy wiosną 1928 roku wstąpił do sekcji pływackiej AZS Warszawa. Parę miesięcy po uzyskaniu 1 klasy pływackiej wyjechał do Belgii, do Gandawy, aby studiować w Wyższej Szkole Handlowej i Konsularnej. Studiów nie ukończył z powodu… braku pieniędzy. Ale właśnie podczas pobytu w Gandawie (po francusku Gand, po flamandzku Ghent) ustanowił rekord Polski na 100 metrów- do złamania minuty zabrakło mu 0,4 sekundy - który wtedy był trzecim wynikiem w Europie. Po powrocie z Belgii został urzędnikiem oraz dziennikarzem sportowym (w tygodniku „Sport Wodny” prowadził dział pływania).

W ostatnich dniach przed agresją Niemiec na Polskę i wybuchem II wojny światowej Kazimierz R. Bocheński uczestniczył w Uniwersjadzie (wówczas nazywanej Igrzyskami Akademickimi). Niemcy napadli na Rzeczpospolitą, gdy nasza ekipa wracała z Lazurowego Wybrzeża do Polski. Przejazd przez III Rzeszę był zablokowany i musieli pokonać trasę przez Włochy, Jugosławię i Rumunię. Przekroczyli granice polsko-rumuńską w Zaleszczykach (jako państwo polskie sięgaliśmy tak daleko !) – tych samych, w których kilkanaście dni później zaczęło się meldować tysiące żołnierzy chcących kontynuować walkę z Niemcami, a zatem przedostać się do Francji. Bocheński zdążył wziąć udział w wojnie obronnej jako oficer rezerwy. Został aresztowany przez Sowietów. Wiadomo, że Rosjanie zamordowali go w 1940 roku. Był ofiarą Katynia – część źródeł podaje, że zginął w Starobielsku, a inne, że w Charkowie. W chwili śmierci miał zaledwie 30 lat. Być może został zamordowany w dniu swoich urodzin – 12 maja...
W zeszłym miesiącu minęła 113 rocznica jego urodzin, a w tym roku mija 83 rocznica jego śmierci.

Napisałem o pływaku Bocheńskim, teraz słowo o najwybitniejszym naszym oszczepniku w okresie II Rzeczypospolitej. Chodzi o Eugeniusza Lokajskiego. Półtora roku starszy od Kazimierza Bocheńskiego, wraz z nim, w jednej Biało-Czerwonej reprezentacji startował na ostatnich przed okupacją niemiecką Igrzyskach Olimpijskich – nomen omen – w Berlinie. Jego rekord Polski z tegoż olimpijskiego roku utrzymał się aż 17 lat! Pobił go dopiero późniejszy wicemistrz olimpijski z Sydney (1956) - Janusz Sidło. 31-letni Lokajski po napaści III Rzeszy na Polskę był dowódcą 35. Pułku Piechoty. Potem walczył z Niemcami w konspiracji – wstąpił do AK i przyjął pseudonim „Brok”. Zaledwie kilka lat minęło od czasów, gdy ten wszechstronny lekkoatleta zdobył aż cztery medale mistrzostw Polski w… skoku wzwyż („srebro” i trzy „brązy” w latach 1929 - 1934). Ba, w jednym roku został mistrzem Polski w rzucie oszczepem i brązowym medalistą w skoku wzwyż !

Oglądam jego zdjęcia. Na jednym na czele grupy prowadzi zajęcia z lekkoatletyki w Centralnym Instytucie Wychowania Fizycznego w Warszawie (dzisiejszy AWF). Na drugim z Powstania Warszawskiego z zawadiackim uśmiechem, w szeroko rozpiętej koszuli i… małym kotkiem na rękach. Wreszcie trzecie : grób na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Ten wicemistrz świata (sic!) w pięcioboju z 1935 roku i czołowy oszczepnik świata przeszedł do historii… polskiej fotografiki. Zajmował się dokumentowaniem przebiegu walk powstańczych, ale także zbrodni niemieckich. Podczas Powstania wykonał ponad 1000 zdjęć. Udało mu się przeżyć niemal całe Powstanie – zginął pod gruzami zbombardowanej przez Niemców kamienicy, gdzie przebywał w zakładzie fotograficznym (poszedł tam po filmy do aparatu). Jego brat zginął podczas okupacji, siostra również należała do AK.

Pływaka Bocheńskiego zabili wrogowie ze Wschodu. Oszczepnika Lokajskiego wrogowie z Zachodu. Pamiętajmy o obu.

•    Tekst ukazał się w „Słowie Sportowym” (05.06.2023)



 

Polecane