MMA? NIE,DZIĘKUJĘ...
Być może za ten felieton dostanę „bana” na wszystkie imprezy KSW, ale nie jestem w stanie przekonać się do MMA- nieolimpijskiej dyscypliny (będę uprzejmy) sportu. Od dzieciaka interesowałem się boksem przede wszystkim, sam trochę się w niego bawiłem, stoczyłem w wieku 14 lat jedną zwycięską walkę (to były czasy- lata 1970-te, gdy boks był naprawdę w Polsce bardzo popularny), regularnie kupowałem miesięcznik „Boks”. Ćwiczyłem też judo – do tej pory została mi śnieżnobiała judoga,. Mogę recytować na wyrywki sukcesy olimpijskie polskich zapaśników obu stylów, a zwłaszcza klasycznego, bo w nim byliśmy wyraźnie lepsi od stylu wolnego… Jednak uwielbienia dla MMA pojąć nie mogę i nie zrozumiem nigdy. Co innego boks zawodowy, bo tutaj sam go nie raz oglądałem, łącznie z pierwszą walką Andrzeja Gołoty we Wrocławiu i słynnym pojedynkiem w Łodzi Tomasz Adamek - Andrzej Gołota, który zakończył się zwycięstwem tego pierwszego, choć chyba większość publiczności była za tym drugim. Na MMA byłem w życiu jeden jedyny raz. Było to na gali w Łomży w roku chyba 2018, gdzie zaprosił mnie Marian Kmita, szef sportu w telewizji Polsat ( a wcześniej szef sportu w TVP), krajan z Dolnego Śląska. Jako gość siedziałem w pierwszym rzędzie. No i w związku z tym z bliska widziałem ostry łomot, który sprawiali sobie zawodnicy, którzy mogą, jak wiadomo nie tylko bić „z piąchy”, ale też walić z łokcia i nogą, w tym kolanem. Szczerze mówiąc, sorry, dla mnie nie do oglądania. Nie krytykuję tego sportu i bynajmniej nie krytykuję tych, którzy go lubią, ale ja za nim po prostu nie przepadam i go na pewno nie polubię. Jednak walka mężczyzn w MMA – to pół biedy. W wypełnionej hali sportowej w Łomży po pojedynkach panów przyszła kolej na pojedynek pań. Walczyła Polka z Białorusinką. „Oklep” to mało. To był prawdziwy łomot. Najpierw obrywała i to solidnie nasza, ale na końcu udało się jej … przydusić rywalkę. Reprezentantka Polski wygrała, ale krew obficie płynąca po licach obu pań, potwornie opuchnięte oczy i odgłosy bicia po twarzy były dla mnie czymś, proszę wybaczyć, nieznośnym. O ile MMA mężczyzn jeszcze mogę przez grzeczność dla kogoś przez chwilę oglądać, o tyle do oglądania MMA w wykonaniu pań nikt mnie, jako żywo, nie namówi. Tyle w temacie.
Dziś skreśliłem te słowa wyłącznie o jednej dyscyplinie (!?) sportu – i to o takiej, którą niespecjalnie lubię (delikatnie mówiąc). Ot, taki przerywnik w komentowaniu bieżących wydarzeń w sportach, które naprawdę mnie pasjonują.
*tekst ukazał się na portalu po-bandzie.com.pl (08.06.2023)