„O wojnie i geopolityce w Turcji”
Piszę te słowa gdy w dawnym Konstantynopolu trwa „Istambul Security Forum”. Miałem zaszczyt wystąpić w pierwszej debacie inaugurującej ISF, zaraz po wystąpieniu ministra spraw zagranicznych Turcji Mevluta Cavusoglu. „Mój” panel miał charakter polsko-niemiecko-brytyjsko-belgijsko-turecki, a zatytułowany był „Wojna na Ukrainie: powrót geopolityki i odbudowa bezpieczeństwa regionalnego”.
W swoim wystąpieniu, zresztą pierwszym w tej debacie mówiłem o politycznych, ekonomicznych, społecznych i ekologicznych skutkach wojny w Europie Wschodniej. Uznałem, że skutkami politycznymi są m.in. wzrost znaczenia następujących państw i organizacji międzynarodowych:
1. USA,
2. NATO (po okresie długiego kryzysu),
3. Turcji,
4. Chin( mimo pandemii) oraz, przy zachowaniu wszelkich proporcji,
5. Polski i naszego regionu Europy.
Uznałem też, że trzeba myśleć nie tylko jak wygrać wojnę, ale jak wygrać pokój - a jest nim m.in. odbudowa Ukrainy (dodajmy: przede wszystkim przy udziale państw, które pomogły jej obronić niepodległość).
W stambulskim forum uczestniczyli poza już wspomnianymi krajami przedstawiciele następujących państw: USA, Francji, Portugalii, Estonii, Czech, Azerbejdżanu, Uzbekistanu, Kazachstanu, Kirgistanu, Korei Południowej, Japonii, Kataru, Pakistanu.
Byłem jedynym reprezentantem Polski na tej ważnej międzynarodowej konferencji, która odbywała się w Turcji dosłownie półtora tygodnia przed mającymi się tam odbyć w przyszły weekend wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi. Dobrze, że głos Polski wybrzmiał donośnie i w prestiżowej debacie na otwarcie Istambul Security Forum.
*tekst ukazał się na portalu wio.waw.pl (03.05.2023)