Ryszard Czarnecki: „Lewy” znów w podwójnej koronie?
Wbrew wielu krytykom i malkontentom nasz najlepszy piłkarz sezon 2022/23 zakończy z tarczą! W Hiszpanii, w La Liga nie wszystko jest jeszcze rozstrzygnięte, ale jedno wydaje się być pewne: Robert Lewandowski z Barceloną zmierza po tytuł mistrzowski. A ponieważ Benzema z Realu Madryt nie grał ostatnio z powodu kontuzji, to „Lewy” ma też coraz większe szanse na utrzymanie przewagi w tabeli graczy rywalizujących o tytuł króla strzelców. Oznacza to, że nasza reprezentacyjna „9” po przenosinach z Bawarii na Półwysep Iberyjski utrzyma dublet: tytuł indywidualny i zespołowy.
Presja na Lewandowskiego?
Nie wymagajmy od wychowanka Varsovii Warszawa, żeby był automatem i strzelał po parę goli w każdym meczu. Doprawdy mistrz Polski z Lechem, Niemiec z Bayernem, a teraz zapewne Hiszpanii z Barçą nie jest cyborgiem, a futbol w realu nie jest grą komputerową, w której przechodzi się z poziomu na poziom. Ostatnio było w mediach modne krytykowanie byłego zawodnika Znicza Pruszków, którego na boisku tego podwarszawskiego klubu szereg razy oglądałem „na żywo” w meczach II ligi. Tyle że „Lewego” bronią konkretne osiągnięcia: jeżeli ktoś mówi, że tytuł króla strzelców najlepszej czy jednej z dwóch czy trzech najlepszych piłkarskich lig na świecie to mało – i to tytuł zdobyty po kilku analogicznych osiągnięciach w innym bardzo silnym piłkarsko kraju – to niech lepiej weźmie zimny prysznic albo napije się lodowatej wody (tylko bez bąbelków). Podobnie jest z tytułem mistrzowskim.
Życzę Robertowi Lewandowskiemu, najlepszemu pod względem osiągnięć międzynarodowych piłkarzem w historii polskiego futbolu, aby w każdym meczu strzelał gola, a najlepiej parę. Jednak jeśli tego nie robi, a zdobywa to, co zdobywa – to tylko mogę się mu nisko ukłonić. Szacun, Robert, szacun!
*tekst ukazał się na portalu po-bandzie.com.pl (27.04.2023)