"Człowiek niesłychanie wrażliwy na drugiego". Abp Ryś o Janie Pawle II [video]
- Nie ma większego tytułu do wychwalania Pana niż świadomość, że życie zwyciężyło nad śmiercią - powiedział na początku rozmowy łódzki metropolita.
Nauka i wiara
- "Wiara jest (...) dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy" (Hbr 11, 1) - cytuje hierarcha podkreślając, że choć w świecie chrześcijańskim długo obecne było rozumne szukanie dowodów na istnienie Boga i to "nie kłóci się z rozumnością".
- Natomiast tak czy owak, to nam niewiele daje w stosunku do tego, co jest chrześcijańskim Objawieniem, czyli uznać, że Bóg istnieje a uznać, że jest Trójcą, że się wcielił, że umarł na Krzyżu, uznać, że wyszedł z grobu, to są zupełnie różne historie i tu nie ma niczego do dowodzenia, to się przyjmuje wyłącznie wiarą, wierząc Jezusowi na słowo - stwierdził.
O tzw. dowodach na nieistnienie Boga powiedział:
- Myślę, że jest to za każdym razem przekroczenie kompetencji - tzw. fizyk niech się obraca w granicach fizyki, historyk w granicach historii itd. (...) Wiara, tak jak my ją przeżywamy, nie jest wynikiem naszych osobistych poszukiwań, tylko odpowiedzią na Objawienie, z jakim do nas zwrócił się Pan Bóg. To zupełnie inna perspektywa - nie ja szukam, Bóg jest tym, który mnie szuka... - podkreślił.
- Pierwsze słyszę, żeby Kościół był zacofany, nie bardzo rozumiem ten zarzut - odpowiedział duchowny na pytanie o słuchanie nauki przez Kościół i wyśmiewanie się z niego przez niektóre osoby. - Mnie brakuje czasami takiej funkcji, jaką Kościół przez wieki odgrywał (...) Dzisiaj, w świecie nowożytnym, mamy cały szereg instytucji, które się zrodziły gdzieś w średniowieczu i wtedy tym, który je nie tylko tworzył, ale potem też promował był Kościół. Uniwersytety, takie jakimi je znamy, narodziły się zasadniczo w Kościele. Szkolnictwo dzisiejsze się narodziło z Kościołem. Nie mówię o wszystkich programach nauczania, ale sama idea szkoły, zwłaszcza szkoły ludowej, nie tylko elit, to są wszystko pomysły chrześcijańskie. Nie mówię już o tym, jak przez wieki Kościół był mecenasem sztuki, kultury, architektury - wymieniał.
- Żyjemy w trochę innym świecie. Mniej więcej od XVII wieku Kościół nie jest tą siłą najbardziej aktywną w tworzeniu rzeczywistości, ale nie widać powodu, dla którego miałby z tego zupełnie rezygnować. Jest całą wielka przestrzeń np. literatury, filmu. Dlaczego chrześcijanie mieliby być tam nieobecni? Nie rozumiem - stwierdził.
Dalej hierarcha mówił o "słusznej autonomii każdej rzeczywistości stworzonej" o prawach, regułach, zasadach, kompetencjach, którymi kieruje się nauka, ale też o tym, by zachować prawo do uprawiania naukowych pasji "w zgodzie w własnym sumieniem".
Celebracja zmartwychwstania
W dalszej części rozmowy podjęto temat przeżywania przez katolików celebracji wielkanocnych.
- Myślę, że ta świadomość rośnie. Jest coraz piękniej i lepiej. O wiele ważniejszym dzisiaj dla ludzi, niż jeszcze 25-30 lat temu, jest przeżycie Wigilii Paschalnej. Kościoły są pełne. Wszyscy wiedzą, że to jest ten główny obchód roku... - podkreślił.
- Powoli, powoli wkracza do świadomości katolików Draga Światła, która jest nabożeństwem wielkanocnym, głęboko biblijnym - uważa abp Ryś.
Wykorzystywanie nieletnich
Rozmawiano także o synodzie diecezjalnym, który trwa od ok. pięciu lat oraz o sprawie wykorzystywania małoletnich dawniej i dziś. - Mamy sytuacje aktualne i w tym sensie jesteśmy bezradni - mówił hierarcha o dokumentach, formacji, rozmowach, które jednak nie są wystarczające, skoro nowe przypadki się zdarzają. Arcybiskup zaznaczał, że w jego opinii, Kościół nie ukrywa przestępców, tylko postępuje zgodnie z przepisami, relacjami procesów kanonicznych i świeckich, które się zmieniły. Abp Ryś mówi w wywiadzie o kolejności działań prawnych w wypadku oskarżenia o wykorzystanie seksualne przez księdza lub świeckiego lidera, o tym, kto ma wtedy prawo wglądu w informacje.
- Mogę powiedzieć z ręką na sercu, że każda osoba [poszkodowana - przyp. red.], która u nas przechodzi przez to, jest informowana w każdej sytuacji, kiedy coś się zmienia w tym procesie, kiedy on wchodzi w jakiś kolejny etap. Natomiast dokąd nie zapadnie ostateczny wyrok, to nie jest jawna procedura. Bo dlaczego miałaby być jawna? Mamy oskarżenie, ale nie mamy jeszcze sądu. W każdym procesie domniemywa się niewinność człowieka. Oczywiście roztropność biskupa polega na tym, że taki człowiek jest wycofany z duszpasterstwa, w kontaktu zwłaszcza z młodzieżą i dziećmi. Jeśli uznałem oskarżenie za możliwie wiarygodne, to nie mogę zostawiać człowieka tam, gdzie on mógłby powtórzyć przestępstwo jeszcze z kimś innym - mówi duchowny.
Arcybiskup podkreślił także, że pierwszy krok w całym tym procesie, to danie zawiadomienia do prokuratury. - To postępowanie toczy się niezależnie od kościelnego - informuje. Zaznacza także, że dawniej proces kanoniczny ruszał wraz z wyrokiem sądu świeckiego, dziś oba procesy toczą się jednocześnie. - Nieraz zdarza się tak, że prokuratura czy sąd odstąpi od procesu, a proces kościelny toczy się dalej.
Jan Paweł II
- Po publikacji książki Overbeeka i reportażu p. Gutowskiego, mamy już wystarczająco dużo analiz przeprowadzonych przez innych autorów, żeby pokazać, ile jest w tych pracach, które bardzo zostały nagłośnione, myślenia na skróty, rzeczy niedorobionych, nieskonfrontowanych. Od takiej strony warsztatowej, to się po prostu w żaden sposób nie broni... - uznaje hierarcha.
Abp Ryś, jako historyk, podkreśla, że analiza krytyczna źródeł jest "elementarnym działaniem każdego badacza". - Już nie mówię o takich błędach, które są rzeczowe i życzeniowe np. zrobienia z jednego z tych oskarżonych księży pedofila, podczas kiedy wszystko, co o nim wiemy, to to, że był praktykującym homoseksualistą. To nie jest to samo - mocno akcentuje łódzki metropolita.
- Przejrzeliśmy [w komisji historycznej - przyp. red.] potężny materiał archiwalny, zebrany w Archiwum Kurialnym w Krakowie i w Archiwum Kapitulnym na Wawelu. To są setki metrów archiwalnych. Dość powiedzieć, że kard. Wojtyła prowadził prywatną korespondencję z blisko pięcioma tysiącami osób - opowiadał arcybiskup zapewniają, że każdą stronę tej korespondencji badacze mieli w rękach.
Duchowny stwierdza, że obraz kard. Wojtyły, jako człowieka ma właśnie na podstawie lektury jego korespondencji, bo sam jest za młody, by móc znać późniejszego papieża osobiście z jego czasów krakowskich.
- To co z tych archiwaliów dla mnie wynika, to obraz człowieka rzeczywiście niesłychanie wrażliwego na drugiego. To, że odpisywał samodzielnie na wszystkie listy dla mnie jest dobijające, ja nie potrafię tego zrobić - konstatuje arcybiskup, zaznaczając, że kard. Wojtyła pisał odpowiedź czytając list. - Chcieliśmy to jakoś policzyć (...) to nam wychodziło, że on odpisywał na siedem listów dziennie. (...) To są listy do osób, w kategoriach świata, nieznaczących: ktoś tam pisze, że mu dziecka nie przyjęli do przedszkola (...) albo jeszcze gorzej, że czyjeś dziecko oblało egzamin na studiach i czy by się dało coś z tym zrobić, albo takie (...) że nie ma pieniędzy na węgiel... - arcybiskup komentuje, że jak biskup dostaje taki list, to dzwoni do szefa Caritasu albo proboszcza, a kard. Wojtyła w liście wysłał pieniądze na węgiel. - To inne podejście do człowieka. Koncentracja na człowieku każdym (...) On odpisywał na każdy list, z każdą sprawą, z każdą potrzebą.
- Ten Wojtyła, który nie jest wrażliwy na człowieka jakoś mi się nie komponuje - skomentował hierarcha. - Jeden z wniosków w tej opinii, którą wypisuje komisja historyczna w procesie, gdzie się pokazuje sylwetkę duchową człowieka, był właśnie ten - mamy człowieka, który był wrażliwy na indywidualne spotkania.
- Jak ktoś zostaje biskupem takiej diecezji jak Kraków (...) to ma się pokusę myśleć wielkimi liczbami, a nie imionami i nazwiskami. On miał niesłychany talent myślenia imionami i nazwiskami, osobami - zaznaczył rozmówca.
- Przy drugim czy trzecim [okazjonalnym - przyp. red.] spotkaniu on mnie kojarzył po twarzy. Nikt by mu tego nie kazał (...) to wskazuje taką zdolność sfokusowania na rozmówcy - podkreślił abp Ryś.