Papież przyjął rezygnację wiceprzewodniczącego niemieckiego episkopatu. W tle sprawy skandal
"Tracę dziś najbliższego towarzysza broni na drodze synodalnej"
Po ostatnim zgromadzeniu synodalnym w marcu we Frankfurcie bp Bode oświadczył: „Uchwały ostatnich zgromadzeń synodalnych, poparte przez przytłaczającą większość biskupów i świeckich, dają nam wiatr w plecy, którego potrzebujemy do konkretnych zmian w naszej diecezji”. Komentując tę decyzją Stolicy Apostolskiej przewodniczący niemieckiego episkopatu, biskup Georg Bätzing, powiedział: „Wraz z wami tracę dziś najbliższego towarzysza broni na drodze synodalnej, która ma przed sobą jeszcze wiele etapów”.
Ukrywanie seksualnych drapieżców
W sobotę 25 marca bp Bode przyznał: „W ciągu prawie 32 lat mojej posługi biskupiej, z czego prawie 28 lat jako biskup Osnabrück, ponosiłem odpowiedzialność w Kościele, który nie tylko obdarzał błogosławieństwem, ale także ponosił winy. Szczególnie w przypadkach przemocy seksualnej ze strony duchownych przez długi czas sam miałem skłonność do skupiania się bardziej na sprawcach i instytucji niż na ofiarach. Źle oceniałem sprawy, często działałem niezdecydowanie i podjąłem wiele błędnych decyzji i nie sprostałem w tych momentach mojej odpowiedzialności jako biskupa. Wyraźnie uznaję moją odpowiedzialność, jak również moje osobiste błędy i mogę tylko ponownie prosić dzisiaj o przebaczenie wszystkich dotkniętych!” - powiedział kończący swą posługę hierarcha.
Historycy i prawnicy przedstawili we wrześniu 2022 roku 600-stronicowy raport tymczasowy dotyczący studium nadużyć dla diecezji Osnabrück. Wynikało z niego, że bp Bode, odpowiedzialny za diecezję od 1995 roku, „w pierwszych dziesięcioleciach swojego urzędowania wielokrotnie pozostawiał na stanowiskach oskarżonych, nawet tych, którzy niewątpliwie stwarzali zagrożenie, lub powoływał ich na urzędy, które umożliwiały dalsze popełnianie przestępstw, w duszpasterstwie parafialnym, lub nawet powierzał im zadania kierownicze w duszpasterstwie młodzieży".
"Nie doceniłem skali irytacji"
Odnosząc się do swej odpowiedzialności w tej dziedzinie bp Bode wyznał, że niektórzy stracili do niego całkowicie zaufanie, inni zachęcali do wspólnego kontynuowania rozpoczętej drogi zmian. „Ogólnie jednak nie doceniłem skali irytacji, zwłaszcza wśród pracowników diecezji” - przyznał. Dodał, że zdał sobie również sprawę, że jego coraz słabsze zdrowie nie pozwala już na wykonywanie obowiązków kierowniczych w Osnabrück i w Kościele w Niemczech w sposób wymagany dla tego urzędu przez kolejne trzy lata, aż do osiągnięcia wieku 75 lat.
st (KAI) / Watykan