Mam nadzieję, że po tym, jak Władimir Putin i Rosja pokazali na Ukrainie swoją prawdziwą twarz, entuzjastów do „resetu” i „normalizowania relacji” nie będzie. Mam taką nadzieję, choć logika i kalkulacja podpowiadają coś zupełnie odwrotnego. Warto jednak pamiętać, że całkiem niedawno zwrot w kierunku Moskwy był oficjalną linią państwową. I bezwzględnie niszczono tych, którzy podawali to w wątpliwość.
Pokazaliśmy uprzednio, że nawet najbardziej życzliwi muzułmanom kolonialiści nie są za bardzo pozytywnie nastawieni do możliwości współżycia z mahometanami, chyba że z pozycji siły. Zachód dominuje, wyznawcy Allaha pozostają na pozycjach podrzędnych. Tak było 100 lat temu, dziś tak już nie jest.
Właściwie wiadomo. Józef Piłsudski i Edward Śmigły-Rydz. Dwóch przedwojennych marszałków. Ale jest jeszcze trzech powojennych: Konstanty (Konstantin) Rokossowski, Michał Rola-Żymierski i Marian Spychalski. Pierwszy, urodzony jako Polak – potem bohater i marszałek Związku Sowieckiego, za zasługi pochowany przy murze Kremla. I dwaj kolejni polscy zdrajcy, pachołki Rosji, dumnie spoczywający do dziś w Alei Zasłużonych Powązek Wojskowych w Warszawie.
Wypowiedzi sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej są smutnym dowodem na to, że porzucenie przez Kościół teorii wojny sprawiedliwej pozbawiło go możliwości adekwatnej reakcji na wojnę na Ukrainie.
Kościół katolicki w całej Polsce aktywnie włączył się w pomoc ukraińskim uchodźcom. Dowód stanowią zbiórki darów, pomoc finansowa, materialna, duchowa, a także otwarte dla przybywających z Ukrainy rodzin podwoje parafii, domów zakonnych i rekolekcyjnych. Doskonale obrazuje to w lokalnym wymiarze działalność duchownych katolickich w dekanacie Gdańsk-Śródmieście, do którego należy parafia św. Brygidy i jej proboszcz ks. Ludwik Kowalski.
Uciekający poseł Franek Sterczewski czy awanturująca się ze Strażą Graniczną wicemarszałek Senatu to nie były żadne wybryki i odloty, a jedynie przedsmak tego, co dzieje się teraz, kilka tygodni po inwazji Rosji na Ukrainę. Sytuacja wydaje się dosyć klarowna: część opozycji, tej pod flagą Europejskiej Partii Ludowej, ale także szermującej barwami narodowymi, zachowuje się dokładnie tak, jak życzy sobie tego władca Kremla.
Jeśli chcemy odsunąć Rosję od wpływu na politykę, gospodarkę europejską i światową, musimy przede wszystkim zacząć zjednywać sobie media na świecie i rozpocząć kampanię mówienia prawdy o ekspansji imperialnej Rosji od czasów carskich i mechanizmie stosowanym przez imperialną i sowiecką Rosję w stosunku do podbitych ziem i narodów. Na przestrzeni dziejów mechanizm ten zawsze był taki sam: brutalna pacyfikacja zbrojnych powstań antyrosyjskich, konfiskata majątków wszystkich uczestników, ich eksterminacja – często wysyłka na Sybir.
Jesteśmy świadkami wydarzenia bez precedensu. Ogromnego ruchu społecznego pośród Polaków, którzy przekraczając polityczne i światopoglądowe podziały, organizują się w wielki mechanizm pomocy uchodźcom z Ukrainy.
Za nami miesiąc wojny na Ukrainie. To poza niewidzianymi w naszym regionie od dekad starciami militarnymi również największy od czasów II wojny światowej kryzys uchodźczy, który jest wielkim wyzwaniem dla naszego państwa. To właśnie temu, jak radzimy sobie z tym kryzysem, poświęcony jest najnowszy numer „Tygodnika Solidarność”.
Na Ukrainie dzieją się rzeczy straszne. Straszne. Oczywiście, że obie strony, jak to na wojnie, stosują zabiegi propagandowe. I oczywiście, że (szczęście w nieszczęściu) Ukraińcy, jak się wydaje, są w tym zakresie o wiele sprawniejsi od Rosjan. I oczywiście nie zmienia to faktu, że to rosyjska armia napadała na Ukrainę.
Dziś Światowy Dzień Czytania Tolkiena. – Jak najbardziej jest sens rozmawiać, zastanowić się, co leżało u źródeł literackiej twórczości prof. J.R.R. Tolkiena i jakie elementy współczesnych ekranizacji stanowią wypaczenie jego wizji – mówi Marcin Bąk, publicysta, dziennikarz Telewizji Republika, miłośnik literatury Tolkiena, w rozmowie z Mateuszem Kosińskim.
Premier Mateusz Morawiecki, prezes PiS Jarosław Kaczyński, premier Czech Petr Fiala i premier Słowenii Janez Janša nieoczekiwanie udali się z wizytą do atakowanego Kijowa. Analogia z podróżą śp. Lecha Kaczyńskiego do stolicy Gruzji w 2008 roku nasuwa się sama.
Tak się składa, że wiele naszych informacji o islamie pochodzi od kolonialistów. Może, nie dokładnie tak. Czytamy i badamy naturalnie źródła oryginalne, dokumenty, które pochozą od samych muzułmanów, niezbędne, aby zrozumieć światy islamu.
Do tej społecznej akcji wrócił – w kontekście napaści Rosji na Ukrainę – prezes IPN. Dr Karol Nawrocki zaapelował do samorządów, aby usuwały z przestrzeni publicznej relikty komunizmu.
„Watykan w cieniu ruskiego świata” – tak, nawiązując do tytułu znanej książki Józefa Mackiewicza, trzeba określić to, co się dzieje w związku z wojną na Ukrainie w Stolicy Apostolskiej.
„Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem” – mówi Kodeks karny. Jak łatwo można jednak przekroczyć granice obrony koniecznej? Wszystko zależy od interpretacji sędziów. W Polsce, niestety, bardzo łatwo. Obrona konieczna w krajowym sądownictwie wciąż musi być niemalże matematycznie adekwatna, a nie przede wszystkim skuteczna.
Polska stała się krajem frontowym NATO bezpośrednio zagrożonym wojną. Rosyjskie rakiety spadają tuż przy polskiej granicy. Przyjęliśmy ponad 1,7 miliona uchodźców z Ukrainy. Wysyłamy pomoc humanitarną i wojskową na Ukrainę. Na całym świecie Polacy podejmują akcje popierające Ukrainę i zachęcające do udzielania jej pomocy humanitarnej.
Bez względu na to, jak zakończy się wojna na Ukrainie, nie ulega wątpliwości, że dotychczasowy porządek w Europie i na świecie czeka znacząca przebudowa. Wszystko bowiem, co mogło pójść nie tak w tej sprawie, z punktu widzenia Rosji, ale i Niemiec ziściło się, czyniąc całą operację – delikatnie mówiąc – zarówno wizerunkową, jak i ekonomiczną katastrofą.
Wraz z wybuchem wojny na Ukrainie runęła światowa układanka geopolityczna. Jak w nowym rozdaniu odnajdzie się Polska?
Tak, wiem, są teraz ważniejsze sprawy, ale w tym akurat felietonie mogę się z ważniejszych spraw czuć zwolniony i zajmować się mniej ważnymi. Taką szansę dał mi lata już temu ówczesny redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” pan Jerzy Kosiński i taką sposobność do ucieczki od tematów powszechnie uznawanych za ważne bardzo sobie cenię.