Grzegorz Kuczyński: Mołdawskie nieporozumienie, czyli jak naprawdę Rosja zagraża Kiszyniowowi

Zawrzało po słowach szefa Służby Wywiadu i Bezpieczeństwa Mołdawii, że rosyjskie wojsko ma plan ataku na Mołdawię, który miałby nastąpić na początku 2023 r. Większość mediów podchwyciła nagłówki, nie wnikając w detale. Od razu o komentarz zgłoszono się do przedstawicieli polskiego rządu. Tymczasem nie ma mowy o rychłym zagrożeniu wybuchem wojny w Mołdawii. Co nie oznacza, że prozachodnie władze w Kiszyniowie nie są zagrożone działaniami Rosji.
Łuk Triumfalny w Kiszyniowie. Mołdawia
Łuk Triumfalny w Kiszyniowie. Mołdawia / Pixabay.com

W poniedziałek szef Służby Wywiadu i Bezpieczeństwa (SIS) Mołdawii Alexandru Musteata w wywiadzie telewizyjnym stwierdził, że Rosja ma plan ataku na Mołdawię i że może to nastąpić już w pierwszych miesiącach przyszłego roku. Tyle że jednocześnie Musteata dodał, że rosyjskie poczynania wojenne wobec Mołdawii zależą od rozwoju sytuacji na Ukrainie. W sumie, nic nowego. I już nie raz przerabianego w mediach i wśród ekspertów. Nie tylko w trakcie obecnej inwazji Rosji na Ukrainę, ale już nawet 2014 roku.

 

Militarne możliwości

Zacznijmy od tego, jakie możliwości skutecznego militarnego uderzenia na Mołdawię ma Rosja? Oczywiście w separatystycznym Naddniestrzu stacjonuje 1,5-2 tys. rosyjskich żołnierzy. Ale nie mają ciężkiego sprzętu. Oczywiście są jeszcze formacje zbrojne samozwańczej republiki Naddniestrza, nawet z garstką starych czołgów. Oczywiście łącznie daje to przewagę Rosji i jej miejscowemu wasalowi w potencjalnym starciu z siłami zbrojnymi Mołdawii, niezwykle słabymi należy podkreślić. Tylko że nawet najwięksi wojenni fanatycy w Moskwie nie pójdą na taki scenariusz, bo to sprowokować może nawet interwencję NATO w Mołdawii (biorąc pod uwagę choćby bliskie więzi łączące ten kraj z Rumunią), a bardziej prawdopodobne, że wtedy do akcji weszłaby armia ukraińska, miażdżąc nieduże siły rosyjskie i separatystów. Tak oto rozwiązana zostałaby ostatecznie kwestia separatyzmu Naddniestrza.

Oczywiście, jeśli mowa o potencjalnym scenariuszu militarnym, należy uznać, że byłby on możliwy, tyle że wcześniej Rosja musiałaby zająć Odessę. Wiemy, że takie były plany w trakcie tej inwazji. Po błyskawicznym zajęciu Chersonia i podejściu do rogatek Mikołajowa wydawało się, że Rosja jest coraz bliżej tego sukcesu. Co chwila pojawiały się doniesienia o rzekomo szykowanym desancie morskim. Ale oczywiście nic z tego nie wyszło. Najpierw Rosjanie stracili przewagę na morzu, a potem w ogóle musieli wycofać się na lewy brzeg Dniepru. Bez wojsk w obwodzie odeskim dających możliwość lądowego połączenia się z Naddniestrzem, Mołdawia jest bezpieczna, nie grozi jej militarne uderzenie Rosji. Co wcale nie oznacza, że rządzący w Kiszyniowie powinni spać spokojnie. Po pierwsze, wciąż nie wiadomo, jak w przyszłym roku potoczy się wojna na południu Ukrainy. Po drugie, prawdziwe zagrożenie ze strony Moskwy ma inny charakter. Nie otwarcie militarny, a hybrydowy.

 

Łatwy cel

Rosja już jakiś czas temu uznała Mołdawię za najsłabsze ogniwo, najłatwiejszy cel w Europie Środkowej, Wschodniej, na Kaukazie. Tradycyjnie silnie są tam poglądy promoskiewskie, funkcjonuje separatystyczne quasi-państewko, energetycznie Mołdawia była kompletnie zależna od Rosji, zaś większość mieszkańców nie chce do NATO, a i kwestia UE jest – w zależności od czasu robienia sondaży – chwiejna. Mołdawia to kraj, gdzie wśród największych partii są komuniści, a ich człowiek był prezydentem w latach 2001-2009. To kraj, gdzie do niedawna rządził zmienny wewnętrznie układ oligarchów udających proeuropejskość (Plahotniuc) i otwarcie prorosyjskich socjalistów (Dodon). Dopiero dwa lata temu człowieka Kremla Igora Dodona na fotelu prezydenckim zastąpiła prozachodnia Maia Sandu. Krótko potem doprowadziła do przedterminowych wyborów parlamentarnych – w efekcie dziś pełnię władzy sprawuje obóz proeuropejski, reformatorski. Na to Rosja nie mogła długo pozwolić.

Po inwazji na Ukrainę Rosja rozpoczęła kompleksową operację destabilizacji Mołdawii, także dlatego, że leży ona na tyłach Ukrainy. Moskwa dąży do obalenia prozachodnich władz i zastąpienia ich władzami prorosyjskimi (nie trzeba dodawać, jak taka zmiana byłaby ważna dla przebiegu wojny na Ukrainie) czterema drogami. Po pierwsze, jest to straszenie militarną eskalacją. Szczególnie groźne było to, gdy Rosjanie maszerowali na Odessę, a potem znajdowali się na zachodnim brzegu Dniepru. Stąd choćby seria eksplozji i „dywersji” w Naddniestrzu mogących posłużyć za pretekst do nacisku na Kiszyniów. Obecnie ten scenariusz można uznać za odłożony do szuflady. Być może tylko na pewien czas.

 

Wojna energetyczna

Po drugie, wojna energetyczna. Nie da się inaczej nazwać zakręcenia kurków z gazem Mołdawii. Problem jest tym większy, że z gazu energię elektryczną produkuje elektrownia w separatystycznym Naddniestrzu zapewniająca Mołdawii większość prądu. Ostatnio władzom w Kiszyniowie udało się co prawda zdywersyfikować import gazu, ale przecież to nie jedyny energetyczny problem. Powtarzające się ataki rakietowe na infrastrukturę Ukrainy powodują też poważne przerwy w dostawach prądu do samej Mołdawii.

Po trzecie, separatystyczne dążenia Gagauzów. To zamieszkała na południu Mołdawii (ważne w kontekście potencjalnego rosyjskiego zagrożenia dla sąsiedniego obwodu odeskiego) tureckojęzyczna grupa etniczna wyznająca prawosławie. A co najważniejsze, tradycyjnie mocno prorosyjska.

Po czwarte, i najważniejsze, działania opozycji prorosyjskiej z Partią Szor na czele. To ugrupowanie założone i kierowane przez Ilana Szora, oligarchę ściganego w Mołdawii za „przekręt stulecia”, czyli wyprowadzenie w 2014 roku z bankowego systemu mołdawskiego 750 mln dolarów. Szor ukrywa się w Izraelu (ma bowiem także paszport tego kraju) i najprawdopodobniej pracuje dla FSB (ma też rosyjski paszport). Jego ludzi od kilku miesięcy organizują uliczne protesty i dążą do destabilizacji państwa. Ale nie po to, by przejąć władzę samemu, ale umożliwić to sojuszowi wspomnianych komunistów i socjalistów.

 

Prawdziwe zagrożenie

Wszystkie wspomniane cztery drogi działania wywrotowego Moskwy wzajemnie się uzupełniają (np. inflacja i wysokie rachunki wywołane odcięciem dostaw gazu podsycają niezadowolenie społeczne i napędzają uczestników demonstracjom Partii Szora). Tak naprawdę, największym zagrożeniem dla prozachodnich władz Mołdawii jest dziś nie wojenna napaść Rosji, a aktywność socjalistów, Szora i Gagauzów. Na agresję rosyjską Zachód i Ukraina mogą zareagować, ale przecież nie na demokratyczny wybór samych Mołdawian.


 

POLECANE
Zdjęcia dzieci w sieci. Eksperci mówią o realnym zagrożeniu Wiadomości
Zdjęcia dzieci w sieci. Eksperci mówią o realnym zagrożeniu

W Polsce ok. 40 proc. rodziców regularnie udostępnia publicznie zdjęcia dzieci, nie zdając sobie sprawy, że wizerunek może być kopiowany lub wykorzystany bez ich kontroli. Eksperci przestrzegają, że każde zdjęcie opublikowane w sieci zostawia trwały cyfrowy ślad na lata.

Nie żyje słynny szkocki piłkarz z ostatniej chwili
Nie żyje słynny szkocki piłkarz

W wieku 72 lat zmarł były szkocki piłkarz John Robertson. Największe sukcesy odniósł w barwach Nottingham Forest, z którym w 1979 i 1980 roku wygrywał Puchar Europy, poprzednika obecnej Ligi Mistrzów. W 1980 zdobył bramkę w finale z Hamburgerem SV, zakończonym wynikiem 1:0.

Bez spiny. Doda opublikowała nietypowe zdjęcie Wiadomości
"Bez spiny". Doda opublikowała nietypowe zdjęcie

Doda, postanowiła spędzić Boże Narodzenie w rodzinnych stronach. Piosenkarka wróciła do domu w Ciechanowie, gdzie świętuje w gronie najbliższych.

Pałac Buckingham wydał komunikat Wiadomości
Pałac Buckingham wydał komunikat

Brytyjski monarcha Karol III w czwartkowym orędziu bożonarodzeniowym podkreślił potrzebę życzliwości, współczucia oraz nadziej w „czasach niepewności”. W wyemitowanym w czwartek w mediach przesłaniu stwierdził, że „historie o triumfie odwagi nad przeciwnościami” dają mu nadzieję.

Niemcy postawili na swoim, Bułgaria przyjmuje euro tylko u nas
Niemcy postawili na swoim, Bułgaria przyjmuje euro

Bułgaria od 1 stycznia 2026 roku wejdzie do strefy euro, mimo politycznego chaosu i sprzeciwu dużej części społeczeństwa. Decyzja forsowana przez obóz Bojko Borisowa pokazuje skuteczność wpływów Berlina w Europie Środkowo-Wschodniej i rodzi pytania o suwerenność państw regionu oraz cenę, jaką płacą za integrację walutową.

Łódź: zatrzymano seryjnego włamywacza. Usłyszał 33 zarzuty Wiadomości
Łódź: zatrzymano seryjnego włamywacza. Usłyszał 33 zarzuty

Policjanci z Łodzi zakończyli wielomiesięczne działania dotyczące serii włamań, do których dochodziło na terenie dzielnicy Polesie. W efekcie zatrzymano 27-letniego mężczyznę, który - jak ustalili śledczy - miał uczynić z przestępstw stałe źródło dochodu.

Zygfryd Czaban: Spektakularny kolaps niemieckiego Deep State gorące
Zygfryd Czaban: Spektakularny kolaps niemieckiego Deep State

Niemiecka gospodarka traci impet, a kolejne decyzje polityczne i energetyczne pogłębiają kryzys największej gospodarki Europy. Publicysta Zygfryd Czaban stawia tezę, że problemem nie są wyłącznie regulacje klimatyczne, lecz głębszy rozpad niemieckiego modelu państwa, który przez dekady gwarantował stabilność i rozwój.

Rosyjski samolot nad Bałtykiem. Jest komunikat MON Wiadomości
Rosyjski samolot nad Bałtykiem. Jest komunikat MON

Wszystkie prowokacje nad Bałtykiem oraz przy granicy z Białorusią były pod pełną kontrolą Wojska Polskiego - poinformował w czwartek wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz m.in. po tym, jak polskie myśliwce przechwyciły rosyjski samolot rozpoznawczy w pobliżu granic przestrzeni powietrznej RP.

Dramat w Wigilię w Pruszkowie. 3-letnie dziecko trafiło do szpitala Wiadomości
Dramat w Wigilię w Pruszkowie. 3-letnie dziecko trafiło do szpitala

Spokojny wigilijny wieczór w jednym z domów w Pruszkowie zakończył się dramatem. Podczas rodzinnej kolacji doszło do groźnego wypadku, w wyniku którego poparzone zostało małe dziecko. Na miejsce natychmiast wezwano służby ratunkowe.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka Wiadomości
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Jak informuje IMGW, północno-wschodnia Europa pozostanie pod wpływem niżu z ośrodkiem nad Morzem Barentsa. Również krańce południowo zachodnie kontynentu są pod wpływem niżu z ośrodkiem w rejonie Balearów. Dalsza część kontynentu pozostanie w obszarze oddziaływania rozległego wyżu z centrum w okolicach Szkocji. Polska jest pod wpływem tego wyżu, w mroźnym powietrzu arktycznym. Jednak po południu z północy zacznie napływać nieco cieplejsze powietrze polarne.

REKLAMA

Grzegorz Kuczyński: Mołdawskie nieporozumienie, czyli jak naprawdę Rosja zagraża Kiszyniowowi

Zawrzało po słowach szefa Służby Wywiadu i Bezpieczeństwa Mołdawii, że rosyjskie wojsko ma plan ataku na Mołdawię, który miałby nastąpić na początku 2023 r. Większość mediów podchwyciła nagłówki, nie wnikając w detale. Od razu o komentarz zgłoszono się do przedstawicieli polskiego rządu. Tymczasem nie ma mowy o rychłym zagrożeniu wybuchem wojny w Mołdawii. Co nie oznacza, że prozachodnie władze w Kiszyniowie nie są zagrożone działaniami Rosji.
Łuk Triumfalny w Kiszyniowie. Mołdawia
Łuk Triumfalny w Kiszyniowie. Mołdawia / Pixabay.com

W poniedziałek szef Służby Wywiadu i Bezpieczeństwa (SIS) Mołdawii Alexandru Musteata w wywiadzie telewizyjnym stwierdził, że Rosja ma plan ataku na Mołdawię i że może to nastąpić już w pierwszych miesiącach przyszłego roku. Tyle że jednocześnie Musteata dodał, że rosyjskie poczynania wojenne wobec Mołdawii zależą od rozwoju sytuacji na Ukrainie. W sumie, nic nowego. I już nie raz przerabianego w mediach i wśród ekspertów. Nie tylko w trakcie obecnej inwazji Rosji na Ukrainę, ale już nawet 2014 roku.

 

Militarne możliwości

Zacznijmy od tego, jakie możliwości skutecznego militarnego uderzenia na Mołdawię ma Rosja? Oczywiście w separatystycznym Naddniestrzu stacjonuje 1,5-2 tys. rosyjskich żołnierzy. Ale nie mają ciężkiego sprzętu. Oczywiście są jeszcze formacje zbrojne samozwańczej republiki Naddniestrza, nawet z garstką starych czołgów. Oczywiście łącznie daje to przewagę Rosji i jej miejscowemu wasalowi w potencjalnym starciu z siłami zbrojnymi Mołdawii, niezwykle słabymi należy podkreślić. Tylko że nawet najwięksi wojenni fanatycy w Moskwie nie pójdą na taki scenariusz, bo to sprowokować może nawet interwencję NATO w Mołdawii (biorąc pod uwagę choćby bliskie więzi łączące ten kraj z Rumunią), a bardziej prawdopodobne, że wtedy do akcji weszłaby armia ukraińska, miażdżąc nieduże siły rosyjskie i separatystów. Tak oto rozwiązana zostałaby ostatecznie kwestia separatyzmu Naddniestrza.

Oczywiście, jeśli mowa o potencjalnym scenariuszu militarnym, należy uznać, że byłby on możliwy, tyle że wcześniej Rosja musiałaby zająć Odessę. Wiemy, że takie były plany w trakcie tej inwazji. Po błyskawicznym zajęciu Chersonia i podejściu do rogatek Mikołajowa wydawało się, że Rosja jest coraz bliżej tego sukcesu. Co chwila pojawiały się doniesienia o rzekomo szykowanym desancie morskim. Ale oczywiście nic z tego nie wyszło. Najpierw Rosjanie stracili przewagę na morzu, a potem w ogóle musieli wycofać się na lewy brzeg Dniepru. Bez wojsk w obwodzie odeskim dających możliwość lądowego połączenia się z Naddniestrzem, Mołdawia jest bezpieczna, nie grozi jej militarne uderzenie Rosji. Co wcale nie oznacza, że rządzący w Kiszyniowie powinni spać spokojnie. Po pierwsze, wciąż nie wiadomo, jak w przyszłym roku potoczy się wojna na południu Ukrainy. Po drugie, prawdziwe zagrożenie ze strony Moskwy ma inny charakter. Nie otwarcie militarny, a hybrydowy.

 

Łatwy cel

Rosja już jakiś czas temu uznała Mołdawię za najsłabsze ogniwo, najłatwiejszy cel w Europie Środkowej, Wschodniej, na Kaukazie. Tradycyjnie silnie są tam poglądy promoskiewskie, funkcjonuje separatystyczne quasi-państewko, energetycznie Mołdawia była kompletnie zależna od Rosji, zaś większość mieszkańców nie chce do NATO, a i kwestia UE jest – w zależności od czasu robienia sondaży – chwiejna. Mołdawia to kraj, gdzie wśród największych partii są komuniści, a ich człowiek był prezydentem w latach 2001-2009. To kraj, gdzie do niedawna rządził zmienny wewnętrznie układ oligarchów udających proeuropejskość (Plahotniuc) i otwarcie prorosyjskich socjalistów (Dodon). Dopiero dwa lata temu człowieka Kremla Igora Dodona na fotelu prezydenckim zastąpiła prozachodnia Maia Sandu. Krótko potem doprowadziła do przedterminowych wyborów parlamentarnych – w efekcie dziś pełnię władzy sprawuje obóz proeuropejski, reformatorski. Na to Rosja nie mogła długo pozwolić.

Po inwazji na Ukrainę Rosja rozpoczęła kompleksową operację destabilizacji Mołdawii, także dlatego, że leży ona na tyłach Ukrainy. Moskwa dąży do obalenia prozachodnich władz i zastąpienia ich władzami prorosyjskimi (nie trzeba dodawać, jak taka zmiana byłaby ważna dla przebiegu wojny na Ukrainie) czterema drogami. Po pierwsze, jest to straszenie militarną eskalacją. Szczególnie groźne było to, gdy Rosjanie maszerowali na Odessę, a potem znajdowali się na zachodnim brzegu Dniepru. Stąd choćby seria eksplozji i „dywersji” w Naddniestrzu mogących posłużyć za pretekst do nacisku na Kiszyniów. Obecnie ten scenariusz można uznać za odłożony do szuflady. Być może tylko na pewien czas.

 

Wojna energetyczna

Po drugie, wojna energetyczna. Nie da się inaczej nazwać zakręcenia kurków z gazem Mołdawii. Problem jest tym większy, że z gazu energię elektryczną produkuje elektrownia w separatystycznym Naddniestrzu zapewniająca Mołdawii większość prądu. Ostatnio władzom w Kiszyniowie udało się co prawda zdywersyfikować import gazu, ale przecież to nie jedyny energetyczny problem. Powtarzające się ataki rakietowe na infrastrukturę Ukrainy powodują też poważne przerwy w dostawach prądu do samej Mołdawii.

Po trzecie, separatystyczne dążenia Gagauzów. To zamieszkała na południu Mołdawii (ważne w kontekście potencjalnego rosyjskiego zagrożenia dla sąsiedniego obwodu odeskiego) tureckojęzyczna grupa etniczna wyznająca prawosławie. A co najważniejsze, tradycyjnie mocno prorosyjska.

Po czwarte, i najważniejsze, działania opozycji prorosyjskiej z Partią Szor na czele. To ugrupowanie założone i kierowane przez Ilana Szora, oligarchę ściganego w Mołdawii za „przekręt stulecia”, czyli wyprowadzenie w 2014 roku z bankowego systemu mołdawskiego 750 mln dolarów. Szor ukrywa się w Izraelu (ma bowiem także paszport tego kraju) i najprawdopodobniej pracuje dla FSB (ma też rosyjski paszport). Jego ludzi od kilku miesięcy organizują uliczne protesty i dążą do destabilizacji państwa. Ale nie po to, by przejąć władzę samemu, ale umożliwić to sojuszowi wspomnianych komunistów i socjalistów.

 

Prawdziwe zagrożenie

Wszystkie wspomniane cztery drogi działania wywrotowego Moskwy wzajemnie się uzupełniają (np. inflacja i wysokie rachunki wywołane odcięciem dostaw gazu podsycają niezadowolenie społeczne i napędzają uczestników demonstracjom Partii Szora). Tak naprawdę, największym zagrożeniem dla prozachodnich władz Mołdawii jest dziś nie wojenna napaść Rosji, a aktywność socjalistów, Szora i Gagauzów. Na agresję rosyjską Zachód i Ukraina mogą zareagować, ale przecież nie na demokratyczny wybór samych Mołdawian.



 

Polecane