Papież Franciszek kończy dziś 86 lat. Jaki jest jego pontyfikat?
Jak dowodzi niemal dziesięć lat pontyfikatu, Franciszek stara się nadać swej posłudze nowy styl. Jest to papież, u którego na pierwszym miejscu znajduje się mowa gestów - widzimy go jako ojca pełnego czułości, którego ramiona są szeroko otwarte na wszystkich zagubionych, cierpiących i poszukujących drogi. Podkreśla, że Kościół ma być „szpitalem polowym”, miejscem otwartym na każdego oraz miejscem uzdrowienia leczącym rany ludzkości. Franciszek rozwija również i radykalizuje nauczanie społeczne Kościoła, m.in. w nawiązaniu do „opcji preferencyjnej na rzecz ubogich”. Do klasycznego kanonu katolickiej nauki społecznej włącza też ekologię.
Papież reformator? Duszpasterskie nawrócenie
Wbrew rozpowszechnionym opiniom papież Franciszek nie dąży do przeprowadzenia „rewolucji” w Kościele prowadzącej do zmiany doktryny czy nauki moralnej. Apeluje natomiast o „duszpasterskie nawrócenie” i to pojęcie jest kluczem do zrozumienia jego pontyfikatu. Chodzi mu o to, aby kościelne struktury – poczynając od Kurii Rzymskiej a kończąc na zwykłej parafii – stały się bardziej misyjne, a duszpasterze nie byli tylko nauczycielami ludu Bożego, ale towarzyszyli ludziom we wszystkich ich biedach, zagubieniu i pomagali w rozeznaniu właściwej drogi. Nie jest to więc pontyfikat reformy doktrynalnej, lecz daleko idącej reformy duszpasterskiej.
Franciszek jest świadom, że Kościół musi przejść wewnętrzną metamorfozę, poprzedzoną dobrym rozeznaniem swych priorytetów. Dlatego wzywa do „duszpasterskiego i misyjnego nawrócenia”. A wymaga ono przejścia od „duszpasterstwa zachowawczego” do znacznie bardziej otwartego i zdecydowanie misyjnego. We współczesnym świecie nie wystarczy bowiem być uczniem Chrystusa, ale należy być „ uczniem-misjonarzem”. Aby to stało się możliwe, papież zachęca do przeprowadzenia w Kościele - na każdym jego szczeblu - procesu „rozeznania, oczyszczenia i niezbędnej reformy”.
Przy całej otwartości na nowe wyzwania i sytuacje Franciszek nie zamierza „modernizować” Kościoła drogą liberalizacji doktryny czy nauczania moralnego. Natomiast jest przekonany, że reformy - i to zasadniczej - wymaga sposób głoszenia Ewangelii. Chodzi mu o jej nowy sposób przekazu człowiekowi żyjącemu dziś w zrelatywizowanym otoczeniu kulturowym. Człowiekowi, do którego coraz słabiej trafiają jednoznaczne zasady doktrynalne, a dla którego o wiele bardziej przekonywujące jest proste świadectwo.
„Duszpasterskie nawrócenie” - o które papież apeluje -polegać ma na bezpośrednim towarzyszeniu człowiekowi we wszystkich jego problemach i rozterkach oraz pomocy w rozeznawaniu swej drogi i odkrywaniu sensu tego, co proponuje Kościół. Zauważa, że szczególnie istotnym elementem misji dziś, jest wnikanie w „tajemnicę ludzi opuszczających Kościół”. Silnie podkreśla potrzebę ponownego integrowania w Kościele tych wiernych, których życie na tyle się skomplikowało, że nie odnajdują już w nim swego miejsca i wymagają ponownego przyjęcia.
Pod pręgierzem zarzutów
Taka metoda przekazu wiary i duszpasterzowania rodzi opory w wielu kościelnych środowiskach, tym bardziej, że sposób wysławiania się Franciszka jest często wieloznaczny, co otwiera drogę do różnych interpretacji. Krytycy zarzucają mu, że ta „niejednoznaczność” ma drugie dno i że w ten sposób papież niejako tylnymi drzwiami chce wprowadzić reformę (liberalizację) doktryny Kościoła. Jednak uważna lektura nauczania Franciszka nie pozwala na tak daleko posunięte wnioski.
Jednym z dowodów na to jest dystans papieża wobec tego, co proponuje dziś Kościół w Niemczech pod hasłem Drogi Synodalnej. W liście z 29 czerwca 2019 r. Franciszek stwierdził, że Droga Synodalna nie może zmienić nauczania lub dyscypliny Kościoła. Zresztą - według deklaracji Konferencji Biskupów Niemiec - rozpoczęty „proces synodalny”, podejmujący cztery kluczowe tematy: „władza, uczestnictwo i podział władzy”, „moralność seksualna”, „forma życia kapłańskiego” oraz „kobiety w posługach i urzędach kościelnych”, nie jest synodem, który reguluje prawo kościelne i nie będzie żadnych wyjątkowych, jedynie niemieckich rozwiązań bez akceptacji Stolicy Apostolskiej.
W debacie publicznej pojawia się również zarzut wobec Franciszka, jakoby dążył do zniesienia celibatu, czego dowodem miałyby być propozycje październikowego Synodu Biskupów dla Amazonii. Jednak w podsumowującej obrady adhortacji apostolskiej „Querida Amazonia” papież w ogóle nie podjął tematu udzielania święceń kapłańskich tzw. viri probati (starszym żonatym mężczyznom o wypróbowanej wierze). Kilkakrotnie zresztą powtarzał słowa św. Pawła VI: „Wolałbym oddać życie niż zmienić prawo celibatu”.
Promotor nowej ewangelizacji
Absolutnym priorytetem Franciszka jest zasada „nowej ewangelizacji” - formułowana przez ostatnich papieży poczynając od św. Pawła VI. Dla św. Jana Pawła II oznaczała ona podjęcie przez Kościół zdwojonego wysiłku ewangelizacyjnego, czego przejawem było np. jego pielgrzymowanie po świecie. Dla Benedykta XVI wiązała się ona z potrzebą powtórnej ewangelizacji terenów i środowisk, które były ongiś chrześcijańskie, a dziś od Boga odchodzą. Franciszek dodaje do tego postulat wewnętrznej reformy Kościoła, aby na każdym szczeblu stał się on bardziej misyjnym i otwartym na zagubionych.
Zgodnie z podstawową zasadą nowej ewangelizacji Franciszek powtarza nieustannie, że nie można czekać aż ludzie przyjdą, ale trzeba ich szukać wychodząc na „egzystencjalne peryferie” świata. Słynna jest jego metafora o „drzwiach otwartych” i „drzwiach zamkniętych” Kościoła, jaką wygłosił podczas jednej z kongregacji kardynalskich poprzedzających konklawe, na którym został wybrany. „Jeśli Kościół nie wyjdzie sam z siebie, aby głosić światu Ewangelię, wtedy obraca się wokół siebie, wtedy będzie chory” – mówił. Kreślił obraz Jezusa zamkniętego w Kościele, który może usilnie pukać do drzwi od środka, aby pozwolono mu wyjść na zewnątrz. Ostrzegał przed „egocentrycznym Kościołem, który rości sobie prawo do zatrzymania Jezusa dla siebie i nie dopuszcza do tego, aby wyszedł On do innych”.
Miłosierdzie, które nie stawia warunków
Dla Franciszka miłosierdzie Boże jest centralną prawdą chrześcijańskiego przesłania. Jest przekonany, że dzisiejszy świat w sposób szczególny potrzebuje Bożego Miłosierdzia. Dlatego 2016 rok ogłosił Nadzwyczajnym Rokiem Świętym Miłosierdzia. Odbyły się wtedy Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, podczas których papież wraz z młodzieżą z całego świata przeszedł przez Bramę Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach, światowej stolicy Bożego Miłosierdzia.
Stawiając tak mocny akcent na prawdę o Bożym miłosierdziu, Franciszek nawiązuje wyraźnie do Jana Pawła II. Bo chociaż od wieków Kościół mówi o Bożej miłości, to w sposób szczególny nadał temu znaczenie Jan Paweł II. Dzięki niemu świat poznał orędzie św. Faustyny, które Pan Jezus objawił jej w latach 30. XX w., kiedy w Europie narastały ideologie prowadzące do globalnej katastrofy. Karol Wojtyła dostrzegł w tym ważny znak na dzisiejsze czasy. Jako papież wyniósł na ołtarze s. Faustynę, a w sierpniu 2002 r. powierzył świat Bożemu miłosierdziu.
Wymagania wobec duchownych
W swej posłudze papież stara się być przede wszystkim ojcem, ale jest ojcem bardzo wymagającym wobec podwładnych, a szczególnie tych pełniących kierownicze funkcje w Kościele. Nie przysparza mu to przyjaciół.
Znamy jego przemówienie do pracowników Kurii Rzymskiej z 22 grudnia 2014 r. Przypomniał wówczas, że każdy potrzebuje osobistej relacji z Chrystusem, bez której kurialista staje się biurokratą. Sformułował katalog „chorób”, jakie im zagrażają. Znalazły się wśród nich takie jak: czucie się „nieśmiertelnymi” i „niezbędnymi”, nadmierna aktywność z zapominaniem o odpoczynku i ludzkich relacjach, umysłowe i duchowe „skamienienie”, przesadne planowanie i funkcjonalizm, ale też rozproszenie i brak koordynacji. Mówił też o grożącym kapłanom „duchowym Alzheimerze”, polegającym na zapomnieniu osobistej historii spotkania z Chrystusem. A w to miejsce wkrada się rywalizacja i próżna chwała, a także groźba „duchowej schizofrenii”, polegającej na prowadzeniu podwójnego życia. Inną chorobą są plotki, podlizywanie się przełożonym, obojętność na innych, grobowa mina z brakiem poczucia humoru, kumulowanie dóbr materialnych czy izolowanie się w grupkach.
Krytyka gospodarki liberalnej
Kościół winien być - powtarza Franciszek - „Kościołem ubogim i dla ubogich”. Kościół ubogi nie skupia się na zdobywaniu dla siebie materialnego zabezpieczenia, lecz jest wierny Ewangelii i przez to koncentruje swe spojrzenie na potrzebujących i cierpiących. Kiedy „Kościół jest pokorny i ubogi, wówczas jest wierny Chrystusowi. W przeciwnym razie grozi mu pokusa świecenia własnym światłem, zamiast dawania światu światła Bożego”.
Zgodnie z wypracowaną na gruncie latynoamerykańskim zasadą „opcji preferencyjnej na rzecz ubogich” Franciszek przypomina, że „każdy chrześcijanin i każda wspólnota są wezwani, by być narzędziami Boga na rzecz wyzwolenia i promocji ubogich, tak aby mogli oni w pełni włączyć się w społeczeństwo”. Stąd mówi stanowcze NIE „ekonomii wykluczenia”, będącej - jego zdaniem - konsekwencją niepohamowanego liberalizmu gospodarczego. Wzywa natomiast do budowania „kultury spotkania”, bazującej na antropologii chrześcijańskiej.
Podkreśla, że wiara w Chrystusa nie może ograniczyć się do wymiaru wertykalnego, gdyż sprawdzianem jej autentyczności jest zaangażowanie w dzieło „czynienia świata bardziej ludzkim”. Mówi o potrzebie zmiany systemowej w skali globu, której warunkiem jest rezygnacja z utopii neoliberalnej na rzecz budowania systemu ekonomii społecznej. Chodzi mu o taki system gospodarczy, który nie będzie nastawiony wyłącznie na maksymalizację zysku, lecz charakteryzować go będzie wrażliwość na potrzeby społeczne.
Warto zauważyć, że sposób postrzegania liberalizmu gospodarczego przez Franciszka jest odmienny niż np. u Jana Pawła II, który w encyklice „Centesimus annus” żywił nadzieję, że możliwa jest synteza liberalizmu gospodarczego z konserwatywnym katalogiem wartości. Nadziei tej nie podzielał już Benedykt XVI, co wyraził w encyklice „Caritas in veritate”. Jeszcze dalej idzie Franciszek, ostro krytykując zglobalizowany liberalny system.
Współczesna globalizacja - zdaniem Franciszka - jest czynnikiem ułatwiającym rozwój nowych form neokolonializmu. Odwołuje się często do dokumentu biskupów Ameryki Łacińskiej z Aparecidy z 2007 r. - którego był współautorem - gdzie możemy przeczytać, że „instytucje finansowe i korporacje międzynarodowe umacniają się do tego stopnia, że podporządkowują sobie gospodarki lokalne, osłabiając zwłaszcza państwa, które zdają się być coraz bardziej bezsilne, by przeprowadzić projekty rozwoju służące ich mieszkańcom”.
Warto dodać, że Franciszek jest papieżem, który nie tylko apeluje, ale osobiście troszczy się o ubogich, w szczególności bezdomnych oraz uchodźców. W Watykanie pomaga mu w tym papieski jałmużnik kard. Konrad Krajewski. W kontenerach ustawionych pod kolumnadą Berniniego na placu św. Piotra zorganizował prysznice oraz ambulatorium dla bezdomnych. Codziennie też żywi ich na dworcach kolejowych Wiecznego Miasta. W jednym z pałaców tuż przy placu św. Piotra otwarto watykańską noclegownię dla bezdomnych.
Uchodźcy, nasi bracia
Ważnym rozdziałem w nauczaniu społecznym Franciszka są uchodźcy i migranci, ludzie z Afryki i Bliskiego Wschodu uciekający przed biedą, wojną i konfliktami, których sytuacja jest dramatyczna. Dlatego swą pierwszą podróż jako papież odbył na włoską wyspę Lampedusa, będącą bramą do Europy dla setek tysięcy uchodźców z Afryki (lipiec 2013). Potępił tam „logikę obojętności” i zaapelował do krajów Unii Europejskiej, by odważniej i hojniej włączały się w ratowanie uchodźców.
Głośnym echem odbił się apel Franciszka z września 2015 r., kiedy prosił „by każda parafia, każdy klasztor i każde sanktuarium w Europie przyjęły jedną rodzinę uchodźców”. Sam zresztą kilku takim rodzinom oddał mieszkania należące do Watykanu. A wracając z podróży do obozu uchodźców na greckiej wyspie Lesbos zabrał na pokład samolotu kilka muzułmańskich rodzin uchodźców, nad którymi opiekę we Włoszech przejęła następnie Wspólnota św. Idziego. Dostrzegając globalny charakter problemu, podczas swej niedawnej podróży do Tajlandii papież wezwał całą wspólnotę międzynarodową do odpowiedzialnego i dalekowzrocznego rozwiązania problemu uchodźców i promocji bezpiecznej, uporządkowanej i uregulowanej migracji.
W sposób szczegółowy Franciszek analizuje problemy uchodźców w dorocznych orędziach na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy. Widać z nich, że nie jest to ktoś nacechowany „ewangeliczną naiwnością”, co zarzucają Franciszkowi oponenci. Wyjaśnia, że uchodźcy nie mogą być przyjmowani bez żadnych warunków, lecz powinni szanować dziedzictwo materialne i duchowe kraju przyjmującego oraz być posłuszni jego prawom. Postawa Franciszka nie ma więc nic wspólnego z lewicowymi postulatami wielokulturowości, bez poszanowania europejskiej tradycji oraz jej kulturowej i duchowej tożsamości.
Ekologia integralna
Troskę o dzieło stworzenia Franciszek traktuje jako elementarny nakaz ewangeliczny, którego nieprzestrzeganie zagrozić może człowiekowi katastrofą. „Kryzys ekologiczny - podkreśla w encyklice „Laudato si’” - jest zewnętrznym przejawem kryzysu etycznego, kulturowego i duchowego nowoczesności”. Jego zdaniem zapomnienie o Stwórcy i rugowanie Go z procesów decyzyjnych doprowadziło nie tylko do degradacji środowiska, ale i człowieka, a ostatecznie zagraża całej ludzkości.
Papież apeluje o szacunek nie tylko dla środowiska naturalnego ale i dla osoby ludzkiej. W trosce o stworzenie, poddaje krytyce takie zjawiska jak aborcję, eutanazję, relatywizację komplementarności płci (gender) czy sztuczne poczęcie człowieka. Apeluje o rewizję światowego systemu gospodarczego, gdyż - jego zdaniem - degradacja środowiska naturalnego jest pochodną przyjęcia kryteriów rozwoju, wśród których na pierwszym miejscu postawiono zysk i wzrost konsumpcji. Franciszek dowodzi, że taka skrajnie egoistyczna postawa skutkuje olbrzymim zniszczeniem nie tylko środowiska, ale także niesprawiedliwością społeczną, najbardziej uderzającą w ubogich.
Papież wzywa więc do budowania „ekologii integralnej”, której konsekwencją ma być nowy wzorzec ładu światowego, szanującego naturę oraz zasady sprawiedliwości społecznej, gospodarczej a przede wszystkim godności każdej osoby ludzkiej.
Rodzina w centrum uwagi
Franciszek podkreśla, że towarzyszenie rodzinie - w jej radościach, bólach i smutkach, a niekiedy i dramatach - winno być absolutnym priorytetem dla Kościoła. Dlatego dwa kolejne zgromadzenia Synodu Biskupów (w 2014 i 2015 r.) zdecydował poświęcić właśnie rodzinie, która doświadcza kryzysu w skali dotąd niespotykanej.
W posynodalnej adhortacji „Amoris laetitia” podkreślił, że rodziny mają we współczesnym świecie i Kościele szczególną misję do spełnienia. Dokument ten jest w istocie pięknym hymnem o miłości małżeńskiej. Wbrew temu, co zarzucają mu krytycy, nie zawiera zmiany moralnej doktryny Kościoła. Natomiast z wielką troską odnosi się do związków nieregularnych, zachęcając do okazywania im szczególnej uwagi i znajdywania dla nich miejsca we wspólnocie Kościoła. Przypomnijmy, że zasadniczej rewolucji na tym polu dokonał Jan Paweł II, który w adhortacji apostolskiej „Familiaris consortio” z 1981 r. podkreślił, że osoby rozwiedzione i żyjące w nowych związkach nie są wykluczone ze wspólnoty Kościoła. Przyznał im też możliwość dostępu do Komunii św., o ile zdecydują się na wstrzemięźliwość w sferze seksualnej.
Franciszek nie zmienia tych zasad, ale dopełnia je o nowe elementy. Dostrzegając problemy rozwiedzionych osób wierzących, które zawarły nowe związki, zachęca kapłanów do bliskiego towarzyszenia im oraz do pomocy w „rozeznawaniu”, jaką drogą winni pójść w tej trudnej sytuacji. Pragnie, aby w ten sposób otrzymały światło, które pozwoli im lepiej zrozumieć sytuację, w jakiej się znalazły oraz wymagania stawiane przez Kościół.
Do kapłanów apeluje o „rozeznanie duszpasterskie pełne miłości miłosiernej, która zawsze gotowa jest zrozumieć, przebaczyć, towarzyszyć, czekać, a przede wszystkim włączać”. Wyjaśnia, że „ze względu na uwarunkowania i czynniki łagodzące możliwe jest, że pośród pewnej obiektywnej sytuacji grzechu osoba, która nie jest subiektywnie winna, albo nie jest w pełni winna, może żyć w łasce Bożej, może kochać, a także może wzrastać w życiu łaski i miłości, otrzymując w tym celu pomoc Kościoła”.
W przypisie dodaje, że „w pewnych przypadkach mogłaby to być również pomoc sakramentów”. Nie jest to jednak furtka do powszechnego udzielania Komunii św. osobom rozwiedzionym i żyjącym w nowych związkach, gdyż Franciszek nie znosi obowiązujących norm. Jest to natomiast droga do zauważenia, że pomimo pożycia w ponownym związku (niesakramentalnym) mogą zdarzyć się przypadki, że wnikliwe rozeznanie prowadzone z kapłanem na forum wewnętrznym może doprowadzić do uzyskania sakramentalnego rozgrzeszenia.
Papież a homoseksualiści
W wielu mediach znaleźć można opinie, jakoby Franciszek odchodził od tradycyjnego nauczania Kościoła nt. homoseksualizmu. Cytowane są jego słowa z lipca 2013 r.: „Kimże ja jestem, aby osądzać!”, jakie padły z jego ust na pokładzie samolotu z Rio de Janeiro w odpowiedzi na pytanie o stosunek do homoseksualistów. Tymczasem pełna odpowiedź Ojca Świętego brzmiała: „Lobbowanie na rzecz homoseksualizmu jest złem. Jeśli ktoś jest homoseksualistą, poszukuje Pana Boga, ma dobrą wolę, kimże ja jestem, aby go osądzać? Katechizm Kościoła Katolickiego wyjaśnia to tak pięknie, że tych osób nie należy z tego powodu marginalizować, powinny być włączone do społeczeństwa. Problemem nie jest posiadanie tej skłonności. Nie – musimy być braćmi. To jedna kwestia, inną jest natomiast lobbing, zarówno lobbing biznesowy, polityczny czy lobbing masoński – tak wiele lobbowania. To jest dla mnie najpoważniejszy problem” – mówił papież.
Cała jego wypowiedź jest wyraźnym potwierdzeniem doktryny moralnej Kościoła i doskonałym jej streszczeniem: osoby homoseksualne z przyjaźnią zapraszamy na drogę zbawienia, ale zgodnie z zasadami, jakie stawia Katechizm. Niezależnie od tego przeciwstawiamy się promocji czynów homoseksualnych oraz politycznemu lobbingowi na rzecz legalizacji małżeństw jednopłciowych.
W „Amoris laetitia” Franciszek jasno wskazał, że „odnośnie do projektów zrównywania związków osób homoseksualnych z małżeństwem, nie istnieje żadna podstawa do porównywania czy zakładania analogii, nawet dalekiej, między związkami homoseksualnymi a planem Bożym dotyczącym małżeństwa i rodziny”. Za niedopuszczalne uznał, „aby Kościoły lokalne doznawały nacisków w tej materii oraz aby organizmy międzynarodowe uzależniały pomoc finansową dla krajów ubogich od wprowadzenia praw ustanawiających «małżeństwo» między osobami tej samej płci”.
Kościół młody i dla młodych
Młodzież dla Franciszka - obok rodziny - jest dziś jedną z przestrzeni działania, w które najsilniej winien zaangażować się Kościół. Uważa on, że Kościół powinien pomagać młodym w odnalezieniu sensu i miejsca w życiu, a z kolei młodzi mogą wzbogacić Kościół o swój dynamizm i uchronić go od starzenia się.
Dlatego w ogłoszonej (po odbytym w 2018 r. zgromadzeniu Synodu Biskupów nt. młodzieży) adhortacji apostolskiej „Christus vivit” zachęca młodych, aby przeżywali swą młodość wraz z Jezusem, traktując Go jako inspirację i wzór do naśladowania. Przed młodymi stawia bardzo wysoko poprzeczkę, co widzieliśmy np. podczas ŚDM w Krakowie, kiedy apelował, aby młodzi nie byli „przedwczesnymi emerytami obnoszącymi się ze smutną twarzą”, by odważnie „zeszli z kanapy” i ostrzegał przed myśleniem, że „szczęście jest synonimem wygody” oraz, że „być szczęśliwym, to iść przez życie w narkotycznym uśpieniu”.
Zarazem apeluje o „Kościół, który winien być młodym i dla młodych”. Przypomina, że dzięki młodym Kościół może odnowić swój zapał i energię. Ostrzega, że „Kościół w defensywie, który przestaje słuchać i nie pozwala na poddawanie niczego w wątpliwość, traci młodość i zamienia się w muzeum”.
Kościół, zdaniem Ojca Świętego, powinien być solidarny z cierpieniami młodych i towarzyszyć im w trudnym losie. Wskazuje też na rolę seksualności, która ma ogromne znaczenie dla życia młodych, ich rozwoju i tożsamości. Podkreśla wagę, jaką ta tematyka winna zajmować w przepowiadaniu kościelnym, gdyż „moralność seksualna jest często powodem niezrozumienia i wyobcowania z Kościoła, wtedy kiedy jest on postrzegany jako miejsce sądu i potępienia”.
Franciszek zauważa, że w Kościele na całym świecie potrzeba jest dobrych inicjatyw zmierzających do „odnowienia duszpasterstwa młodzieżowego i uwolnienia go od schematów, które nie są już skuteczne, ponieważ nie nawiązują dialogu z obecną kulturą młodych”.
Wśród generalnych linii duszpasterstwa młodzieży wskazuje m.in. na potrzebę przekazywania „kerygmatu”, tak aby obudzić w młodych po pierwsze „intensywne doświadczenie Boga, spotkania z Jezusem, które poruszyło ich serca”. Zauważa, że nie można proponować młodym spotkań formacyjnych, w których poruszane są jedynie kwestie doktrynalne i moralne. Takie duszpasterstwo – zdaniem papieża – powoduje, że „wielu młodych się nudzi, zatraca ogień spotkania z Chrystusem i radość z pójścia za Nim, wielu opuszcza drogę, a inni stają się smutni i nastawieni negatywnie”.
Ośrodki duszpasterskie – tłumaczy – powinny pełnić rolę „domu” dla młodych, być miejscem gościnnym, gdzie „mogliby oni spontanicznie i ufnie iść na spotkanie innych młodych, zarówno w chwilach cierpienia czy nudy, jak i wtedy, gdy chcą świętować”.
Ostrzega też przed duszpasterstwem zamkniętym na młodych poszukujących czy zagubionych. Przypomina, że duszpasterstwo młodych musi być zawsze duszpasterstwem misyjnym, gdyż „wszyscy ludzie młodzi, nikogo nie wykluczając, są w sercu Boga, a zatem także w sercu Kościoła”.
Młot na pedofilów
Franciszek kontynuuje rozpoczętą przez Jana Pawła II i Benedykta XVI strategię oczyszczenia Kościoła z plagi przestępstw seksualnego wykorzystywania małoletnich przez duchownych. Podkreśla, że w centrum zainteresowania Kościoła winny być ofiary. Przyznał, że Kościół zbyt późno zajął się problemem nadużyć seksualnych, dlatego sposoby zaradzenia problemowi były również spóźnione, głównie z powodu „dawnej praktyki przenoszenia” winnych do innych parafii. Zapowiedział też, że nigdy nie skorzystał i nie zamierza korzystać z prawa łaski w stosunku do takich osób.
Podjął też konkretne kroki prawne. Najpierw zmienił watykański kodeks karny, wprowadzając nowe kategorie przestępstw: werbowanie i przemoc seksualna wobec małoletnich, pornografia dziecięca i jej posiadanie oraz akty seksualne z udziałem małoletnich. Za wykorzystanie seksualne grozi do 12 lat więzienia. Nowym przepisom podlegają nie tylko mieszkańcy i pracownicy Państwa Watykańskiego, ale także personel dyplomatyczny Stolicy Apostolskiej.
Ustanowił Papieską Komisję ds. Ochrony Małoletnich, która doradza mu w sprawach dotyczących zaangażowania Stolicy Apostolskiej w ochronę dzieci i młodzieży oraz opieki duszpasterskiej nad ofiarami nadużyć seksualnych, jakich dopuścili się duchowni.
Zaapelował do biskupów i przełożonych zakonnych na całym świecie, by byli „gotowi do spotkania z ofiarami i osobami im najbliższymi: są to cenne okazje, by wysłuchać i prosić o przebaczenie tych, którzy wiele wycierpieli”. Sam dał tego przykład, spotykając się nimi nie tylko w Watykanie, ale również w czasie swoich podróży: do Stanów Zjednoczonych, Peru, Chile i Irlandii.
W czerwcu 2016 r. w liście apostolskim „Come una madre amorevole” Franciszek ogłosił, że za poważne zaniedbania w sprawowaniu swej funkcji, zwłaszcza w odniesieniu do ochrony osób małoletnich i „bezbronnych dorosłych”, biskupi mogą zostać usunięci z urzędu. Dzięki temu w prawie kościelnym znalazła się podstawa prawna do wyciągnięcia konsekwencji od biskupów za zaniedbania umożliwiające popełnienie przez duchownych przestępstw seksualnych (np. brak egzekwowania dyscypliny duchowieństwa, świadome wyświęcanie i kierowanie do posługi duszpasterskiej osób o skłonnościach pedofilskich, brak zdecydowanej reakcji na wiarygodne doniesienia o przestępstwie) lub tuszowanie takich przypadków w swoich diecezjach.
W lutym 2019 r. Franciszek zwołał do Watykanu spotkanie w sprawie ochrony małoletnich w Kościele z udziałem przewodniczących konferencji biskupich z całego świata, przedstawicieli kurii rzymskiej, wyższych przełożonych zakonnych i ofiar wykorzystywania. Celem szczytu było uświadomienie kościelnym przełożonym dramatu wykorzystywania osób małoletnich. Owocem szczytu jest motu proprio „Vos estis lux mundi”, którego postanowienia obowiązują od w całym Kościele. Stanowi ono m.in., iż przestępstwem kanonicznym jest czyn seksualny popełniony przez duchownego „z nadużyciem władzy”, czyli względem osoby pozostającej wobec niego w relacji zależności. Ofiarą niekoniecznie musi być małoletni, ale może być nim dorosły, który podlega danemu księdzu (kleryk seminarium, siostra zakonna, osoba świecka), bądź „osoby bezradne” np. niepełnosprawne. Przestępstwem kanonicznym jest również utrudnianie dochodzenia prowadzonego przez świeckie organy ścigania. Doniesienie może złożyć każdy, nie tylko ofiara bądź jej rodzina, natomiast księża i zakonnicy mają od tej pory taki obowiązek, gdy tylko dowiedzą o przypadku wykorzystania seksualnego (za wyjątkiem informacji uzyskanych podczas spowiedzi i „z racji sprawowania świętej posługi”). Dokument wskazuje też konkretne działania, jakie należy podjąć, gdy oskarżenie dotyczy biskupa, także w przypadku utrudniania stosowania obowiązujących procedur.
Marcin Przeciszewski, pb (KAI) / Warszawa