Wojciech Osiński: Jak niemieccy Zieloni ponownie skolonizowali Namibię

Bezlitosna rzeczywistość oddala realizację większości planów Roberta Habecka. Mimo to wicekanclerz Niemiec postanowił brnąć w swoje pomysły tak fanatycznie, że z każdym tygodniem ich absurdalność staje się coraz bardziej oczywista. Najnowszym potwierdzeniem, że polityka Zielonych przynosi efekt odwrotny do zamierzonego, są ich projekty w Namibii.
Panele słoneczne Wojciech Osiński: Jak niemieccy Zieloni ponownie skolonizowali Namibię
Panele słoneczne / Pixabay.com

Każdy normalny polityk, który zauważyłby skutki swoich graniczących z szaleństwem błędów, wziąłby na wstrzymanie i usiłował przekonać partyjnych kolegów do zmiany kursu lub przynajmniej tonu. Robert Habeck ma z tym wyraźne trudności. Mimo wszechobecnego kryzysu wicekanclerz Niemiec woli uruchomić odkrywkę węgla brunatnego, niż przeprosić się z energią atomową. Zieloni zezwolili co prawda na przedłużenie eksploatacji ostatnich trzech reaktorów do kwietnia 2023 roku, ale tej decyzji towarzyszyły ciągłe lekceważące pomruki i fochy. Najpóźniej wiosną Habeck będzie musiał więc spełnić złożoną po drodze do władzy obietnicę, mimo wszystkiego, co dzieje się na Ukrainie i światowym rynku energii.

 

Namibijski wodór. Elektrownia w parku narodowym

Lukę powstałą po wyjściu z węgla i atomu miał wypełnić tani rosyjski gaz, ale w obliczu działań Rosji nad Dnieprem rozległ się nie tylko odgłos trzasku niemieckich kręgosłupów, lecz także kilku wybuchów na dnie Bałtyku. „Nośnikiem energii przyszłości” pozostaje wobec tego zielony wodór. Jego przemysłowe wytwarzanie w drodze elektrolizy wymaga jednak ogromnych ilości (coraz droższego) prądu. Cóż, nie od dziś kuluary Bundestagu rozbrzmiewają pogłoskami, że zarządzanie zasobami finansowymi jest „piętą achillesową” Habecka. Były szef Zielonych wybrał ucieczkę do przodu. Po powrocie z Namibii ogłosił, że wytwarzany tam wodór będzie „najtańszy na świecie”.

Rząd federalny podjął decyzję o zbudowaniu w tym kraju gigantycznych elektrowni fotowoltaicznych i elektrolizerów. Podczas swojej grudniowej wizyty w Windhuku [stolica Namibii - przyp. red.] Habeck ponownie podkreślił, że warunki wiatrowe w południowo-zachodniej Afryce są „znakomite, a słońce świeci tam przez około 300 dni w roku”. Zastępca Olafa Scholza dodał, że w Namibii jest „mnóstwo niezagospodarowanych obszarów”, które można wykorzystać do budowy wielkich elektrowni PV. Co jednak ciekawe, w celu obniżenia kosztów „czystego” wodoru rząd niemiecki zamierza je ulokować w Parku Narodowym Tsau Khaeb, gdzie występuje różnorodna flora i fauna. Czy produkcję wodoru w takim miejscu można w istocie uznać za „ratowanie planety”?

Na odcinku o długości 100 km i szerokości 80 km stanie 600 wiatraków i dwie ogromne farmy fotowoltaiczne, które można śmiało nazwać strefą śmierci dla licznych roślin i zwierząt. Bądź co bądź, tego rodzaju przedsięwzięcia pozostawiają ślad węglowy i tworzą szereg produktów ubocznych, które nie są szczególnie przyjazne środowisku. Podobnie więc jak w wielu innych sprawach, „rewolucja” Zielonych znów pożera własne dzieci, a Habeck usiłuje wszystkim wmówić, że dopiął w Windhuku „historyczny deal”.

 

Powrót ducha niemieckiego kolonializmu?   

Pod kilkoma względami jego wyprawa była rzeczywiście „historyczna”, lecz w innym sensie niż wyobrażają to sobie podnieceni ziszczeniem marzeń tak zwani „aktywiści klimatyczni”. Aby dopełnić obrazu, należy wspomnieć o tym, że Park Narodowy Tsau Khaeb znajduje się w pobliżu miasta portowego Lüderitz, kojarzącego się z najgorszymi przewinieniami kajzerowskich Niemiec. Historycy zakładają, że na początku XX wieku zginęło z rąk naszych zachodnich sąsiadów ok. 10 tys. członków plemion Herero i Nama. Przy czym niemieccy „obrońcy praworządności” potrzebowali ponad 100 lat, aby przeprosić za swoje zbrodnie, a na należyte odszkodowanie Namibijczycy czekają z równie anielską cierpliwością jak my.

Kiedy wicekanclerz Niemiec peroruje w Windhuku o zajęciu „niezagospodarowanych obszarów”, nabiera to więc nieco odmiennego znaczenia niż sam przypuszcza. Mamy tu zresztą do czynienia z tą samą „kolonialną” pazernością, od stuleci opartą na bucie, okazywaną wobec innych regionów. Dzisiaj niemiecka misja „cywilizacyjna” ma służyć „ratowaniu planety”. Niestety wywołane nią spustoszenia mogą być podobne. Pozostaje mieć nadzieję, że z niemieckich inwestycji skorzystają też sami Namibijczycy. Około 60 proc. mieszkańców tego kraju nadal nie ma dostępu do prądu.
 


 

POLECANE
Komunikat kolei SKM w Warszawie. Poważna awaria z ostatniej chwili
Komunikat kolei SKM w Warszawie. Poważna awaria

Z powodu uszkodzenia sieci trakcyjnej Szybkiej Kolei Miejskiej w Warszawie musiała przerwać kursowanie pociągów na trasie Legionowo Piaski - Wieliszew. Pasażerowie mogą skorzystać z komunikacji zastępczej. To jednak nie były jedyne kłopoty SKM w czwartek.

Prezydent zapytany o Ruch Obrony Granic. Mocna odpowiedź z ostatniej chwili
Prezydent zapytany o Ruch Obrony Granic. Mocna odpowiedź

– To są ludzie, którzy chcą to robić z dobrej woli, żeby chronić bezpieczeństwo bliskich, swoje, swoich rodzin, nas wszystkich – mówił w czwartek o członkach Ruchu Obrony Granic prezydent Andrzej Duda.

Open’er 2025: Burzowy alert IMGW i pierwszy odwołany koncert z ostatniej chwili
Open’er 2025: Burzowy alert IMGW i pierwszy odwołany koncert

Upały, burze i pierwszy odwołany koncert – tak rozpoczął się Open’er Festival 2025. IMGW wydał alerty pogodowe dla Gdyni, a organizatorzy już wprowadzają zmiany w line-upie. Czy powtórzy się scenariusz sprzed trzech lat z ewakuacją festiwalu? Sprawdź, co warto wiedzieć, zanim ruszysz na teren imprezy.

Komunikat dla mieszkańców i turystów w Szczecinie z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców i turystów w Szczecinie

Począwszy od piątku 4 lipca sezonowe  linie autobusowe nr 198 i 199 będą kursować w wakacyjne weekendy w Szczecinie. Linia tramwajowa nr 7 została wydłużona do pętli Głębokie. W szczecińskiej komunikacji obowiązuje już letni rozkład jazdy.

Niemcy przyłapani na gorącym uczynku. Jest komunikat Straży Granicznej z ostatniej chwili
Niemcy przyłapani na gorącym uczynku. Jest komunikat Straży Granicznej

"Niemiecka Policja nie czekając na przybycie patrolu polskiej Straży Granicznej pozostawiła na granicy obywatela Afganistanu (...) Takie działania służb niemieckich są niedopuszczalne" – przekazała w czwartek polska Straż Graniczna. To reakcja na nagranie z Gubina opublikowane przez Roberta Bąkiewicza, lidera Ruchu Obrony Granic.

Ruch Obrony Granic  – Konstytucyjny Obowiązek czy Przestępstwo? Analiza eksperta tylko u nas
Ruch Obrony Granic  – Konstytucyjny Obowiązek czy Przestępstwo? Analiza eksperta

W dniu 2 lipca 2025 roku Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim ogłosiła rozpoczęcie śledztwa wobec członków Ruchu Obrony Granic innych obywateli, którzy zaangażowali się w działania mające na celu ochronę granic Rzeczypospolitej Polskiej. W zawiadomieniu przywołano m.in. na art. 227 Kodeksu karnego, mówiący o podawaniu się za funkcjonariusza publicznego. Sam fakt użycia tego przepisu w stosunku do osób wykonujących konstytucyjny obowiązek obrony Ojczyzny wymaga jednoznacznej reakcji – prawnej, obywatelskiej i moralnej.

Afgańczycy, którzy nielegalnie dostali się do Polski chcą zadośćuczynienie. Ogromna kwota z ostatniej chwili
Afgańczycy, którzy nielegalnie dostali się do Polski chcą zadośćuczynienie. Ogromna kwota

Afgańczycy domagają się od polskiego państwa po 80 tys. zł za "zatrzymanie" przez Straż Graniczną po nielegalnym przekroczeniu granicy. Wyrok w lipcu.

Andrzej Duda zaprosił papieża Leona XIV do Polski z ostatniej chwili
Andrzej Duda zaprosił papieża Leona XIV do Polski

Prezydent Andrzej Duda powiedział dziennikarzom po audiencji u papieża Leona XIV w czwartek, że poprosił go, aby przyjął Karola Nawrockiego, gdy obejmie on urząd Prezydenta RP. Dodał, że zaprosił też nowego biskupa Rzymu do Polski.

PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

Zmiany w sprzedaży biletów PKP. Publikujemy listę pociągów ze wstrzymaną sprzedażą i terminy odstępstw od rozkładu jazdy w lipcu–sierpniu 2025.

Kilkadziesiąt tysięcy pasażerów musiało zmienić wakacyjne plany. Odwołane setki lotów z ostatniej chwili
Kilkadziesiąt tysięcy pasażerów musiało zmienić wakacyjne plany. Odwołane setki lotów

Tanie linie lotnicze Ryanair musiały odwołać ponad 170 lotów. Tym samym wakacyjne plany ponad 30 tysięcy podróżnych uległy zmianie. Wszystko to efekt strajku francuskich kontrolerów ruchu lotniczego.  

REKLAMA

Wojciech Osiński: Jak niemieccy Zieloni ponownie skolonizowali Namibię

Bezlitosna rzeczywistość oddala realizację większości planów Roberta Habecka. Mimo to wicekanclerz Niemiec postanowił brnąć w swoje pomysły tak fanatycznie, że z każdym tygodniem ich absurdalność staje się coraz bardziej oczywista. Najnowszym potwierdzeniem, że polityka Zielonych przynosi efekt odwrotny do zamierzonego, są ich projekty w Namibii.
Panele słoneczne Wojciech Osiński: Jak niemieccy Zieloni ponownie skolonizowali Namibię
Panele słoneczne / Pixabay.com

Każdy normalny polityk, który zauważyłby skutki swoich graniczących z szaleństwem błędów, wziąłby na wstrzymanie i usiłował przekonać partyjnych kolegów do zmiany kursu lub przynajmniej tonu. Robert Habeck ma z tym wyraźne trudności. Mimo wszechobecnego kryzysu wicekanclerz Niemiec woli uruchomić odkrywkę węgla brunatnego, niż przeprosić się z energią atomową. Zieloni zezwolili co prawda na przedłużenie eksploatacji ostatnich trzech reaktorów do kwietnia 2023 roku, ale tej decyzji towarzyszyły ciągłe lekceważące pomruki i fochy. Najpóźniej wiosną Habeck będzie musiał więc spełnić złożoną po drodze do władzy obietnicę, mimo wszystkiego, co dzieje się na Ukrainie i światowym rynku energii.

 

Namibijski wodór. Elektrownia w parku narodowym

Lukę powstałą po wyjściu z węgla i atomu miał wypełnić tani rosyjski gaz, ale w obliczu działań Rosji nad Dnieprem rozległ się nie tylko odgłos trzasku niemieckich kręgosłupów, lecz także kilku wybuchów na dnie Bałtyku. „Nośnikiem energii przyszłości” pozostaje wobec tego zielony wodór. Jego przemysłowe wytwarzanie w drodze elektrolizy wymaga jednak ogromnych ilości (coraz droższego) prądu. Cóż, nie od dziś kuluary Bundestagu rozbrzmiewają pogłoskami, że zarządzanie zasobami finansowymi jest „piętą achillesową” Habecka. Były szef Zielonych wybrał ucieczkę do przodu. Po powrocie z Namibii ogłosił, że wytwarzany tam wodór będzie „najtańszy na świecie”.

Rząd federalny podjął decyzję o zbudowaniu w tym kraju gigantycznych elektrowni fotowoltaicznych i elektrolizerów. Podczas swojej grudniowej wizyty w Windhuku [stolica Namibii - przyp. red.] Habeck ponownie podkreślił, że warunki wiatrowe w południowo-zachodniej Afryce są „znakomite, a słońce świeci tam przez około 300 dni w roku”. Zastępca Olafa Scholza dodał, że w Namibii jest „mnóstwo niezagospodarowanych obszarów”, które można wykorzystać do budowy wielkich elektrowni PV. Co jednak ciekawe, w celu obniżenia kosztów „czystego” wodoru rząd niemiecki zamierza je ulokować w Parku Narodowym Tsau Khaeb, gdzie występuje różnorodna flora i fauna. Czy produkcję wodoru w takim miejscu można w istocie uznać za „ratowanie planety”?

Na odcinku o długości 100 km i szerokości 80 km stanie 600 wiatraków i dwie ogromne farmy fotowoltaiczne, które można śmiało nazwać strefą śmierci dla licznych roślin i zwierząt. Bądź co bądź, tego rodzaju przedsięwzięcia pozostawiają ślad węglowy i tworzą szereg produktów ubocznych, które nie są szczególnie przyjazne środowisku. Podobnie więc jak w wielu innych sprawach, „rewolucja” Zielonych znów pożera własne dzieci, a Habeck usiłuje wszystkim wmówić, że dopiął w Windhuku „historyczny deal”.

 

Powrót ducha niemieckiego kolonializmu?   

Pod kilkoma względami jego wyprawa była rzeczywiście „historyczna”, lecz w innym sensie niż wyobrażają to sobie podnieceni ziszczeniem marzeń tak zwani „aktywiści klimatyczni”. Aby dopełnić obrazu, należy wspomnieć o tym, że Park Narodowy Tsau Khaeb znajduje się w pobliżu miasta portowego Lüderitz, kojarzącego się z najgorszymi przewinieniami kajzerowskich Niemiec. Historycy zakładają, że na początku XX wieku zginęło z rąk naszych zachodnich sąsiadów ok. 10 tys. członków plemion Herero i Nama. Przy czym niemieccy „obrońcy praworządności” potrzebowali ponad 100 lat, aby przeprosić za swoje zbrodnie, a na należyte odszkodowanie Namibijczycy czekają z równie anielską cierpliwością jak my.

Kiedy wicekanclerz Niemiec peroruje w Windhuku o zajęciu „niezagospodarowanych obszarów”, nabiera to więc nieco odmiennego znaczenia niż sam przypuszcza. Mamy tu zresztą do czynienia z tą samą „kolonialną” pazernością, od stuleci opartą na bucie, okazywaną wobec innych regionów. Dzisiaj niemiecka misja „cywilizacyjna” ma służyć „ratowaniu planety”. Niestety wywołane nią spustoszenia mogą być podobne. Pozostaje mieć nadzieję, że z niemieckich inwestycji skorzystają też sami Namibijczycy. Około 60 proc. mieszkańców tego kraju nadal nie ma dostępu do prądu.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe