[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Cerkiew ukraińska ogłosiła niezależność od rosyjskiej. Zmiana realna czy pozorna?
Opis tego, co wydarzyło się w piątek, przypomina eklezjalny thriller. Przygotowania zaczęły się kilka tygodni temu, ale nic o nich nie mówiono, żeby uniemożliwić kontrakcję patriarchatu moskiewskiego. W dniu ogłoszenia niezależności rano rozpoczęło się spotkanie biskupów, mnichów duchownych i świeckich Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego. Nie był to jeszcze wówczas Sobór Lokalny, który może ogłaszać najważniejsze decyzje. Ale już chwilę po rozpoczęciu spotkania wszystko zaczęło się zmieniać. Metropolita Onufry wydał polecenie odebrania wszystkim uczestnikom telefonów, potem podjęto decyzję o zwołaniu Synodu, który – natychmiast zwołany – podjął decyzję o zwołaniu Soboru Biskupów, który też przeprowadzono. Zaraz po nim odbył się Sobór Lokalny. I to właśnie on miał wykreślić z prawa Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej wszystkie wzmianki o jedności z Moskwą, ogłosił, że jest całkowicie od niej niezależny, a także zapowiedział, że od teraz „miro” będzie święcone na miejscu w Kijowie, a nie w Moskwie. Wszystkie te decyzje oznaczają de facto ogłoszenie autokefalii, ale ten termin nie padł. Ogłoszono jedynie niezależność.
Reakcja Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej
Interesująca jest także reakcja Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej i patriarchatu moskiewskiego. Wcale nie była ona jednoznacznie negatywna. „Ukraińska Cerkiew Prawosławna po raz kolejny pokazała, że jest całkowicie samorządna, że jej centrum kościelne znajduje się nie w Moskwie, ale w Kijowie. Nie jest od Moskwy zależna ani administracyjnie, ani finansowo, ani w żadnym innym. Zachowana została jedność między Rosyjską Cerkwią Prawosławną a Cerkwią Ukraińską i będziemy nadal tę jedność umacniać” – powiedział w telewizji Rossija 24 metropolita Hilarion, szef synodalnego departamentu ds. stosunków zewnętrznych z innymi Kościołami. Wiadomo już także, że jedna z diecezji Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej – ta obejmująca Krym – odmówiła wsparcia niezależności i twierdzi, że pozostaje pod jurysdykcją patriarchy Cyryla. Przedstawiciele Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej przekonują także, że decyzja Soboru Lokalnego jest efektem silnego nacisku władz ukraińskich i prześladowań.
Taka postawa patriarchatu moskiewskiego może budzić obawy, że niezależność Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej jest jedynie pozorna, że w istocie chodziło o zamydlenie oczu, a nie o realny gest. Czy to jest możliwe? Tak, ale wiadomo też, że tendencje odseparowania od Moskwy były i są wśród prawosławnych niezwykle mocne, że ogromna część księży postulowała to od początku trwania wojny, a w takiej sytuacji nawet ruchy pozorne (ten takim nie jest) mają tendencję do pełnej realizacji. Jest też jasne, że patriarchat moskiewski robi teraz dobrą minę do złej gry i będzie próbował udawać, że nic w istocie się nie stało.