[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Czym jest ideologia LGBT i dlaczego tęczowi aktywiści udają, że jej nie ma

To ludzie, nie ideologia! - ile razy słyszeliśmy to zdanie w odniesieniu do LGBT? Nikt jednak nie zaprzecza, że osoby niehetero i transseksualiści są ludźmi. Wszyscy jednak prawie aktywiści LGBT zaprzeczają, jakoby łączyła ich jakaś ideologia. Dlaczego? Powiem Wam, bo sam byłem aktywistą LGBT.
kolory LGBT [Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Czym jest ideologia LGBT i dlaczego tęczowi aktywiści udają, że jej nie ma
kolory LGBT / Pexels.com

Te same hasła, te same pomysły, to samo słownictwo: każdy, kto miał kiedykolwiek styczność z tęczowymi aktywistami, wie, że wszyscy są bardzo podobni. Tysiące twarzy, jeden mózg. Spotkałeś jednego, spotkałeś ich wszystkich. Ta oczywista prawda jednak kole w oczy lewaków, którzy twierdzą, że żadnej ideologii LGBT nie ma. Dlaczego tak im na tym wyparciu zależy? Dlaczego udają, że nic ich niby nie łączy?

 

Ideologia LGBT

Są dwa główne powody, ale zanim do nich dojdziemy, warto zdefiniować samą ideologię LGBT. A zdaje ona się być zbudowana na fundamencie pięciu założeń:

  • Związki homoseksualne muszą być identycznie traktowane, jak związki heteroseksualne.
  • Nie może być różnic prawnych, ani społecznych w tym, jak podchodzimy do par jednopłciowych, a jak do tych mieszanych. Czy to, że mężczyzn i kobiety rozdzielają pewne silne tendencje, gra jakąś rolę? Nie. Czy fakt, że tylko heteroseksualne pary mogą być płodne, ma znaczenie? Też nie. Równość musi być tutaj absolutna – w grę nie wchodzą żadne związki partnerskie (musi istnieć homo-małżeństwo) i w grę nie wchodzi rzeczywistość ludzkiej biologii.
  • LGB i T, oraz inne „uciśnione grupy” muszą się wzajemnie wspierać. I nie ma tu znaczenia, że już LGB i T nic nie łączy (LGB to preferencje seksualne, a T to zaburzenia tożsamości płciowej i dysforia), bo do grona LGBT dodawane są coraz to nowe literki. A od samego LGBT oczekuje się, że będą wpierać feministki, ruchy ekologiczne i rasowe.
  • Heteroseksualna większość – tak zwany „heteromatriks” - zawsze i wszędzie dyskryminuje osoby nieheteroseksualne i transseksualistów. Zawsze i wszędzie nie są tu przesadą: nawet w krajach, gdzie istnieje pełna równość prawna (a nawet przywileje) dla „osób LGBT”, aktywiści lamentują o rzekomej dyskryminacji. Często wystarczy jeden przypadek ataku na homoseksualną parę, by lewicowi działacze straszyli widmem terroru i ucisku cały kraj.
  • LGBT trzeba chronić specjalnymi prawami: karami za „zbrodnie z nienawiści” i penalizacją hejtu. Zbrodnie z nienawiści, oczywiście, nie różnią się w swoich efektach od innych zbrodni, już zabronionych przez legislacje. To nie sama zbrodnia jest tutaj wyjątkowa, a jej ofiara: złamany nos geja krwawi bardziej, niż złamany nos heteroseksualisty. A hejtem lub mową nienawiści jest wszystko od faktycznego (i tak już nielegalnego) nawoływania do przemocy, po zwykłą krytykę osób nieheteroseksualnych. Czasem nawet przypomnienie, że tylko kobiety rodzą dzieci i nie mają penisów,  jest za taką mowę uważane: to wszak transfobia!
  • Aktywiści LGBT są reprezentantami interesu wszystkich gejów, lesbijek, osób bi i transseksualistów. Mimo że nie zostali oficjalnie przez nikogo wybrani i mimo że wielu homoseksualistów się z nimi może nie zgadzać, aktywistom mają przysługiwać szczególne wpływy, moc i posłuch. Wszyscy równi, ale niektórzy równiejsi.


I to nie są żadne tajemnice, ani teorie spiskowe. Te pięć zasad wyznaje znakomita większość (wszyscy?) tęczowi działacze. Oni, oczywiście, będą te zasady wypowiadać bez obecnego tutaj sarkazmu, ale będą w nie jednak wierzyć. Ma być kompletna równość małżeńska, geje mają wspierać transseksualistów, murzynów i feministki, prześladowanie jest zawsze i wszędzie, ksiądz Oko ma iść do więzienia za homofobię, a jak Bart Staszewski mówi, że w Polsce są „strefy wolne od LGBT”, to one są, choćby i ich nie było. Roma locuta, causa finita.

 

Dlaczego udają, że ideologia LGBT nie istnieje?

Dlaczego jednak istnieje taki nacisk – szczególnie medialnego mainstreamu – na udawanie, że te poglądy nie istnieją, że nie ma czegoś takiego, jak „ideologia LGBT”? Po co to całe udawanie, po co ta cała mentalna gimnastyka i fikołki? Powodów może być w szczególnym przypadku wiele, ale zawsze są dwa główne: naiwność i perfidia. Świadomość szeregowca i świadomość generała.

Świadomość szeregowca to przekonania, które żywi przeciętny, średnio rozgarnięty uczestnik Parady Równości. Świadomość szeregowca to szumne hasła, że „love is love” i „miłość nie wyklucza”. To wiara, że nagłówki artykułów w Gazecie Wyborczej są prawdą i że oko.press nie manipuluje. To przekonanie, że robi się coś dobrego. Jeżeli bowiem zapytamy przeciętnego geja z tęczowego marszu, dlaczego na nim jest, to on pewnie szczerze, choć naiwnie opowie nam o swoich powodach. Jeżeli będzie je w stanie zwerbalizować, to opowie, że wydarzyło mu się w życiu sporo przykrości i że nie chce jej już doświadczać. Może powie, że doświadczył przemocy ze względu na swoją orientację i stara się sprawić, by inni jej nie doświadczyli. Może wyzna coś ogólnikowego, że marzy o lepszej Polsce.

Podobnie będzie z innymi na marszach: nawet heteroseksualni zapychacze tłumów i dziewczynki z fioletowymi włosami powiedzą, że robią coś dobrego. Że zmieniają świat na lepsze. Że marzą o równości i tolerancji. Ci ludzie prawdopodobnie w to wierzą. I dlatego NIE wierzą, że łączy ich jakaś ideologia. Bo – de facto – wielu z nich żadna ideologia nie łączy. To wieśniacy, którzy coś-tam, gdzieś-tam usłyszeli o rewolucji przeciw carowi, która ma przynieść zbawienie, więc teraz wspierają niby komunizm. To źle poinformowane osoby, które TVN wystraszył fake newsami, PiSem i rzekomą dyktaturą. To ludzie, których rzeczywiste i wyolbrzymione pretensje wobec świata wykorzystano do celów politycznych. To – mówiąc brutalnie – pożyteczni idioci. Oni będą zaprzeczali istnieniu ideologii LGBT, bo sami nawet jej nie znają.

Znają ją jednak aktywiści LGBT, generałowie w tej walce. I to też nie jest żadna teoria spiskowa, tylko proste fakty. Bo – jeżeli ktoś jeszcze nie wie – aktywiści uczestniczą w specjalnych, tęczowych seminariach, gdzie inni, jeszcze wyżej postawieni, tłumaczą im, co i jak mają mówić. Poza tym, organizacje takie jak Kampania Przeciw Homofobii wydają specjalne przewodniki, jak należy opowiadać o LGBT i czego wymagać od heteroseksualnej większości. I jeżeli tego byłoby mało, tęczowe grupy podpisują między sobą cyrografy: listy zasad, które będą oficjalnie wyznawać oraz polecenia, do czego przekonywać swoich członków. Takie listy lądują później w regulaminach i jeżeli ktoś w danej organizacji zaczyna się wyłamywać ideologicznie, to są one podstawą do usunięcia go z organizacji.

Aktywiści LGBT są też – wbrew pozorom – sprytni. Trudno tu mówić o mądrości, ale skoro potrafią się zorganizować nawet na poziomie międzynarodowym (wszyscy chyba pamiętamy internacjonalny raport ILGA z konglomeratu setek organizacji LGBT, źródło negatywnego raportu o Polsce), to nie mogą być też kompletnymi idiotami. To ludzie, którzy „umieją w media”, potrafią kierować ludzkimi emocjami i którzy wiedzą, że jeżeli wyda się prawda o istnieniu ideologii LGBT, to... stracą pożytecznych idiotów.

Ponieważ w momencie, w którym pożyteczni idioci – znakomita większość ruchu LGBT – zrozumieją, że nie walczą o jakieś generalne Dobro, to zrozumieją też, że są politycznymi pionkami. Jeżeli pojmą, że LGBT to nie jest tylko ruch przyzwoitych ludzi walczących o równość, to pojmą, że są wykorzystywani przez aktywistów. Jeżeli robotnik zrozumie, że komunistom zależy na władzy, a nie na dobru robotnika, to robotnik stanie się dla partii bezużyteczny. Albo gorzej: stanie się jej wrogiem. „Mówiliście, że wam chodzi o dobrobyt klasy robotniczej, a wam chodziło tylko o kasę i pieniądze!” - powie wykorzystany idiota, zrozumiawszy swoją rolę.

Dlatego aktywiści LGBT zaprzeczają, że łączy ich jakaś ideologia. Że są bezpartyjni, że walczą tylko o Miłość, Szacunek i Tolerancję. Bo kto tak naprawdę nie ceni miłości? Kto powie, że woli nie szanować ludzi i być chamem? Kto w Polsce, w kraju o znikomej przemocy i przestępczości w porównaniu do reszty Europy nie jest za tolerancją? Każdy prawie jest.

Miłość, szacunek, czy tolerancja nie są jednak ideologią. Są postawami wobec świata, a nie polityczną agendą lewicy. Dlatego aktywiści LGBT wykorzystują je jako hasła, za którymi mogą schować swoją brzydką, agresywną twarz. Ta odstraszyłaby potencjalnych naiwniaków.

A jak wygląda w istocie? Zapytajcie rzecznika MSZ Łukasza Jasinę, który został bezpardonowo zaatakowany przez aktywistę LGBT Barta Staszewskiego w związku ze swoją orientacją seksualną, bo aktywista uznał, że poglądy Jasiny nie mieszczą się w standardzie wyznawanej przez niego ideologii.


 

POLECANE
Symboliczne zdjęcie liderów Trójmorza zgromadzonych wokół Włóczni św. Maurycego i wizerunku Chrobrego z ostatniej chwili
Symboliczne zdjęcie liderów Trójmorza zgromadzonych wokół Włóczni św. Maurycego i wizerunku Chrobrego

We wtorek po południu na Zamku Królewskim w Warszawie rozpoczęło się spotkanie liderów państw Inicjatywy Trójmorza, podczas którego wykonano niezwykle symboliczną fotografię.

Nowa fala oszustw telefonicznych. Co zrobić, aby nie dać się nabrać? Wiadomości
Nowa fala oszustw telefonicznych. Co zrobić, aby nie dać się nabrać?

Coraz więcej Polaków otrzymuje połączenia z nieznanych, zagranicznych numerów – najczęściej z Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Portugalii. Choć na pierwszy rzut oka mogą wyglądać jak oferta pracy lub kontakt od znajomego, to w rzeczywistości mamy do czynienia z próbą oszustwa.

Ministerstwo Klimatu tworzy serwis do walki z... dezinformacją klimatyczną z ostatniej chwili
Ministerstwo Klimatu tworzy serwis do walki z... dezinformacją klimatyczną

Ministerstwo klimatu i środowiska tworzy serwis poświęcony walce z dezinformacją klimatyczną – poinformowała we wtorek minister Paulina Hennig-Kloska. Zjawisko dezinformacji klimatycznej było jednym z tematów nieformalnego spotkania ministrów środowiska i klimatu w Warszawie.

To OZE mogą stać za blackoutem w Hiszpanii i Portugalii tylko u nas
To OZE mogą stać za blackoutem w Hiszpanii i Portugalii

Od 12 godzin pod pełną parą pracuja hiszpańscy śledczy i analitycy rynku energii, aby ustalić, co było faktycznym powodem pierwszego tak dużego w Europie blackoutu. Wstępnie wykluczono atak terrorystyczny. Niemal na pewno nie był to sabotaż pracownika lub pracowników spółek energetycznych. Czy za problemem stoi miks energetyczny kraju Cervantesa? Liczby i eksperci sugerują, że to najbardziej prawdopodobne.

Rosja szykuje się do wojny nad Bałtykiem. To realny scenariusz tylko u nas
Rosja szykuje się do wojny nad Bałtykiem. To realny scenariusz

To nie strachy na Lachy, ale bardzo realny scenariusz. Wojnę z NATO – zapewne początkowo na jak najniższym poziomie eskalacji, by dać pretekst USA i „starej Europie” do wstrzymania się od pełnej odpowiedzi – Rosja rozpocznie nad Bałtykiem.

Ujawniono szczegóły zatrzymania księdza, który miał krytykować aborterkę z Oleśnicy z ostatniej chwili
Ujawniono szczegóły zatrzymania księdza, który miał krytykować aborterkę z Oleśnicy

W rozmowie z RatujŻycie.pl siostra zatrzymanego ks. Grzegorza opisała, w jaki sposób jej brat został zatrzymany przez służby w związku z mailem, jakiego wysłał do dr Gizeli Jagielskiej.

Karol Nawrocki: Zwierzchnik sił zbrojnych musi być stabilny emocjonalnie z ostatniej chwili
Karol Nawrocki: Zwierzchnik sił zbrojnych musi być stabilny emocjonalnie

Popierany przez PiS kandydat Karol Nawrocki stwierdził we wtorek w Nowej Dębie, że Polska potrzebuje zwierzchnika sił zbrojnych, "który będzie stabilny emocjonalnie i stabilny pod względem swoich poglądów". Wskazał, że chodzi o osobę, która m.in. zadba o nasz sojusz z USA i o pozycję Polski w NATO.

Bezpieczeństwo energetyczne Polski. Andrzej Duda zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego z ostatniej chwili
Bezpieczeństwo energetyczne Polski. Andrzej Duda zwoła Radę Bezpieczeństwa Narodowego

Zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego ws. bezpieczeństwa energetycznego Polski zapowiedział prezydent Andrzej Duda po spotkaniu liderów Trójmorza. Jak powiedział, wydarzenia w Hiszpanii i Portugalii to "sygnał alarmowy", aby zadbać o stan sieci energetycznych regionu.

Dariusz Matecki wskazuje: Najbardziej obrzydliwy specjalista od kłamstw polityka
Dariusz Matecki wskazuje: "Najbardziej obrzydliwy specjalista od kłamstw"

"Najbardziej obrzydliwy specjalista od kłamstw wyborczych" – pisze na platformie X poseł PiS Dariusz Matecki o parlamentarzyście PO Sławomirze Nitrasie. W opublikowanym komentarzu Matecki opisał sytuację z 2006 roku, gdy Nitras był szefem sztabu wyborczego kandydata PO Piotr Krzystka na prezydenta Szczecina.

Niemcy w tarapatach. Tapinoma magnum sieją spustoszenie z ostatniej chwili
Niemcy w tarapatach. Tapinoma magnum sieją spustoszenie

Inwazyjne mrówki Tapinoma magnum niszczą infrastrukturę w Niemczech i powodują przerwy w prądzie – informuje Frankfurter Rundschau.

REKLAMA

[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Czym jest ideologia LGBT i dlaczego tęczowi aktywiści udają, że jej nie ma

To ludzie, nie ideologia! - ile razy słyszeliśmy to zdanie w odniesieniu do LGBT? Nikt jednak nie zaprzecza, że osoby niehetero i transseksualiści są ludźmi. Wszyscy jednak prawie aktywiści LGBT zaprzeczają, jakoby łączyła ich jakaś ideologia. Dlaczego? Powiem Wam, bo sam byłem aktywistą LGBT.
kolory LGBT [Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Czym jest ideologia LGBT i dlaczego tęczowi aktywiści udają, że jej nie ma
kolory LGBT / Pexels.com

Te same hasła, te same pomysły, to samo słownictwo: każdy, kto miał kiedykolwiek styczność z tęczowymi aktywistami, wie, że wszyscy są bardzo podobni. Tysiące twarzy, jeden mózg. Spotkałeś jednego, spotkałeś ich wszystkich. Ta oczywista prawda jednak kole w oczy lewaków, którzy twierdzą, że żadnej ideologii LGBT nie ma. Dlaczego tak im na tym wyparciu zależy? Dlaczego udają, że nic ich niby nie łączy?

 

Ideologia LGBT

Są dwa główne powody, ale zanim do nich dojdziemy, warto zdefiniować samą ideologię LGBT. A zdaje ona się być zbudowana na fundamencie pięciu założeń:

  • Związki homoseksualne muszą być identycznie traktowane, jak związki heteroseksualne.
  • Nie może być różnic prawnych, ani społecznych w tym, jak podchodzimy do par jednopłciowych, a jak do tych mieszanych. Czy to, że mężczyzn i kobiety rozdzielają pewne silne tendencje, gra jakąś rolę? Nie. Czy fakt, że tylko heteroseksualne pary mogą być płodne, ma znaczenie? Też nie. Równość musi być tutaj absolutna – w grę nie wchodzą żadne związki partnerskie (musi istnieć homo-małżeństwo) i w grę nie wchodzi rzeczywistość ludzkiej biologii.
  • LGB i T, oraz inne „uciśnione grupy” muszą się wzajemnie wspierać. I nie ma tu znaczenia, że już LGB i T nic nie łączy (LGB to preferencje seksualne, a T to zaburzenia tożsamości płciowej i dysforia), bo do grona LGBT dodawane są coraz to nowe literki. A od samego LGBT oczekuje się, że będą wpierać feministki, ruchy ekologiczne i rasowe.
  • Heteroseksualna większość – tak zwany „heteromatriks” - zawsze i wszędzie dyskryminuje osoby nieheteroseksualne i transseksualistów. Zawsze i wszędzie nie są tu przesadą: nawet w krajach, gdzie istnieje pełna równość prawna (a nawet przywileje) dla „osób LGBT”, aktywiści lamentują o rzekomej dyskryminacji. Często wystarczy jeden przypadek ataku na homoseksualną parę, by lewicowi działacze straszyli widmem terroru i ucisku cały kraj.
  • LGBT trzeba chronić specjalnymi prawami: karami za „zbrodnie z nienawiści” i penalizacją hejtu. Zbrodnie z nienawiści, oczywiście, nie różnią się w swoich efektach od innych zbrodni, już zabronionych przez legislacje. To nie sama zbrodnia jest tutaj wyjątkowa, a jej ofiara: złamany nos geja krwawi bardziej, niż złamany nos heteroseksualisty. A hejtem lub mową nienawiści jest wszystko od faktycznego (i tak już nielegalnego) nawoływania do przemocy, po zwykłą krytykę osób nieheteroseksualnych. Czasem nawet przypomnienie, że tylko kobiety rodzą dzieci i nie mają penisów,  jest za taką mowę uważane: to wszak transfobia!
  • Aktywiści LGBT są reprezentantami interesu wszystkich gejów, lesbijek, osób bi i transseksualistów. Mimo że nie zostali oficjalnie przez nikogo wybrani i mimo że wielu homoseksualistów się z nimi może nie zgadzać, aktywistom mają przysługiwać szczególne wpływy, moc i posłuch. Wszyscy równi, ale niektórzy równiejsi.


I to nie są żadne tajemnice, ani teorie spiskowe. Te pięć zasad wyznaje znakomita większość (wszyscy?) tęczowi działacze. Oni, oczywiście, będą te zasady wypowiadać bez obecnego tutaj sarkazmu, ale będą w nie jednak wierzyć. Ma być kompletna równość małżeńska, geje mają wspierać transseksualistów, murzynów i feministki, prześladowanie jest zawsze i wszędzie, ksiądz Oko ma iść do więzienia za homofobię, a jak Bart Staszewski mówi, że w Polsce są „strefy wolne od LGBT”, to one są, choćby i ich nie było. Roma locuta, causa finita.

 

Dlaczego udają, że ideologia LGBT nie istnieje?

Dlaczego jednak istnieje taki nacisk – szczególnie medialnego mainstreamu – na udawanie, że te poglądy nie istnieją, że nie ma czegoś takiego, jak „ideologia LGBT”? Po co to całe udawanie, po co ta cała mentalna gimnastyka i fikołki? Powodów może być w szczególnym przypadku wiele, ale zawsze są dwa główne: naiwność i perfidia. Świadomość szeregowca i świadomość generała.

Świadomość szeregowca to przekonania, które żywi przeciętny, średnio rozgarnięty uczestnik Parady Równości. Świadomość szeregowca to szumne hasła, że „love is love” i „miłość nie wyklucza”. To wiara, że nagłówki artykułów w Gazecie Wyborczej są prawdą i że oko.press nie manipuluje. To przekonanie, że robi się coś dobrego. Jeżeli bowiem zapytamy przeciętnego geja z tęczowego marszu, dlaczego na nim jest, to on pewnie szczerze, choć naiwnie opowie nam o swoich powodach. Jeżeli będzie je w stanie zwerbalizować, to opowie, że wydarzyło mu się w życiu sporo przykrości i że nie chce jej już doświadczać. Może powie, że doświadczył przemocy ze względu na swoją orientację i stara się sprawić, by inni jej nie doświadczyli. Może wyzna coś ogólnikowego, że marzy o lepszej Polsce.

Podobnie będzie z innymi na marszach: nawet heteroseksualni zapychacze tłumów i dziewczynki z fioletowymi włosami powiedzą, że robią coś dobrego. Że zmieniają świat na lepsze. Że marzą o równości i tolerancji. Ci ludzie prawdopodobnie w to wierzą. I dlatego NIE wierzą, że łączy ich jakaś ideologia. Bo – de facto – wielu z nich żadna ideologia nie łączy. To wieśniacy, którzy coś-tam, gdzieś-tam usłyszeli o rewolucji przeciw carowi, która ma przynieść zbawienie, więc teraz wspierają niby komunizm. To źle poinformowane osoby, które TVN wystraszył fake newsami, PiSem i rzekomą dyktaturą. To ludzie, których rzeczywiste i wyolbrzymione pretensje wobec świata wykorzystano do celów politycznych. To – mówiąc brutalnie – pożyteczni idioci. Oni będą zaprzeczali istnieniu ideologii LGBT, bo sami nawet jej nie znają.

Znają ją jednak aktywiści LGBT, generałowie w tej walce. I to też nie jest żadna teoria spiskowa, tylko proste fakty. Bo – jeżeli ktoś jeszcze nie wie – aktywiści uczestniczą w specjalnych, tęczowych seminariach, gdzie inni, jeszcze wyżej postawieni, tłumaczą im, co i jak mają mówić. Poza tym, organizacje takie jak Kampania Przeciw Homofobii wydają specjalne przewodniki, jak należy opowiadać o LGBT i czego wymagać od heteroseksualnej większości. I jeżeli tego byłoby mało, tęczowe grupy podpisują między sobą cyrografy: listy zasad, które będą oficjalnie wyznawać oraz polecenia, do czego przekonywać swoich członków. Takie listy lądują później w regulaminach i jeżeli ktoś w danej organizacji zaczyna się wyłamywać ideologicznie, to są one podstawą do usunięcia go z organizacji.

Aktywiści LGBT są też – wbrew pozorom – sprytni. Trudno tu mówić o mądrości, ale skoro potrafią się zorganizować nawet na poziomie międzynarodowym (wszyscy chyba pamiętamy internacjonalny raport ILGA z konglomeratu setek organizacji LGBT, źródło negatywnego raportu o Polsce), to nie mogą być też kompletnymi idiotami. To ludzie, którzy „umieją w media”, potrafią kierować ludzkimi emocjami i którzy wiedzą, że jeżeli wyda się prawda o istnieniu ideologii LGBT, to... stracą pożytecznych idiotów.

Ponieważ w momencie, w którym pożyteczni idioci – znakomita większość ruchu LGBT – zrozumieją, że nie walczą o jakieś generalne Dobro, to zrozumieją też, że są politycznymi pionkami. Jeżeli pojmą, że LGBT to nie jest tylko ruch przyzwoitych ludzi walczących o równość, to pojmą, że są wykorzystywani przez aktywistów. Jeżeli robotnik zrozumie, że komunistom zależy na władzy, a nie na dobru robotnika, to robotnik stanie się dla partii bezużyteczny. Albo gorzej: stanie się jej wrogiem. „Mówiliście, że wam chodzi o dobrobyt klasy robotniczej, a wam chodziło tylko o kasę i pieniądze!” - powie wykorzystany idiota, zrozumiawszy swoją rolę.

Dlatego aktywiści LGBT zaprzeczają, że łączy ich jakaś ideologia. Że są bezpartyjni, że walczą tylko o Miłość, Szacunek i Tolerancję. Bo kto tak naprawdę nie ceni miłości? Kto powie, że woli nie szanować ludzi i być chamem? Kto w Polsce, w kraju o znikomej przemocy i przestępczości w porównaniu do reszty Europy nie jest za tolerancją? Każdy prawie jest.

Miłość, szacunek, czy tolerancja nie są jednak ideologią. Są postawami wobec świata, a nie polityczną agendą lewicy. Dlatego aktywiści LGBT wykorzystują je jako hasła, za którymi mogą schować swoją brzydką, agresywną twarz. Ta odstraszyłaby potencjalnych naiwniaków.

A jak wygląda w istocie? Zapytajcie rzecznika MSZ Łukasza Jasinę, który został bezpardonowo zaatakowany przez aktywistę LGBT Barta Staszewskiego w związku ze swoją orientacją seksualną, bo aktywista uznał, że poglądy Jasiny nie mieszczą się w standardzie wyznawanej przez niego ideologii.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe