Publicyści "Kultury Liberalnej" skarżą się w niemieckich mediach na polską arogancję w "rywalizacji na moralną wyższość"

Niemiecki rząd, wcześniej uważany przez Ukraińców za "strategicznego partnera", wbrew zapowiedziom o przełomach w swojej polityce wobec Rosji grał na czas w zakresie zarówno pomocy wojskowej dla Ukrainy, jak i poparcia dla europejskich sankcji na Rosję. W związku z czym spotykał się nie tylko z krytyką polityków europejskich, w tym polskich, ale nawet niemieckich mediów, znanych do tej pory z łagodnego obchodzenia się z niemieckimi rządzącymi.
Z kolei zarówno państwo polskie, jak i polskie społeczeństwo ogromnym kosztem jest od początku zaangażowane w pomoc Ukrainie, zarówno w ramach pomocy militarnej, jak i humanitarnej.
"Arogancja"
Tym bardziej szokująca wydaje się opinia polskich publicystów "Kultury Liberalnej" opublikowana w Tageszeitung.
- Na płaszczyźnie indywidualnej, w kontaktach międzyludzkich Polacy i Niemcy z wielkim zapałem okazują solidarność z uchodźcami z Ukrainy
- piszą Karolina Wigura i Jarosław Kuisz, podczas gdy społeczne poparcie dla pomocy Ukraińcom jest w Polsce znacznie wyższe niż w Niemczech.
- Obecnie w polityce międzynarodowej rywalizacja lęków została zastąpiona przez rywalizację moralnej wyższości, a w niektórych przypadkach przez arogancję.
(...)
Wiele europejskich krajów zaczęło nagle wierzyć w to, że najlepiej rozumieją Rosję i że jako jedyne znają sposób na rozwiązanie konfliktu. Polska – ponieważ ma doświadczenie z długą historią rosyjskiej okupacji. Niemcy – ponieważ wielu obywateli ciągle jeszcze stawia na powrót do «zmiany poprzez ścisłe kontakty». Francja – ponieważ Emmanuel Macron chętnie występuje w imieniu całej Europy i spotyka się z Władimirem Putinem
- piszą publicyści "Kultury Liberalnej".
Ma to prowadzić do "bezowocnych polemik" jak premiera Mateusza Morawieckiego z Emmanuelem Macronem, którzy "wytykali sobie rzekome lub rzeczywiste błędy", które "rozbijają jedność europejską" i "są wodą na młyn Putina".
Komentarz: Niemcy i Francja w obecnej sytuacji nie bardzo mają podstawy do okazywania komukolwiek "moralnej wyższości" ws. Rosji. Trudno nie odnieść wrażenia, że autorom chodzi głównie o Polskę.