Wojciech Jakóbik dla "TS": Gazpromowi nie opłaca się zakręcać kurka. Nie grozi nam kryzys dostaw z Rosji

– Nord Stream 2, czyli projekt budowy drugiego gazociągu z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie, według słów przedstawicieli Gazpromu i zwolenników tego projektu ma zapewnić więcej taniego gazu z Rosji Europie, która zmniejsza wydobycie i będzie potrzebowała więcej surowca. Z Rosji dostanie go najtaniej. W rzeczywistości ma ugruntować dominację Gazpromu w Europie Środkowo-Wschodniej poprzez zakontraktowanie zapotrzebowania, które mogłoby zostać pokryte alternatywami: gazem norweskim, LNG i innymi.
– A Nord Stream 1 nie wystarcza?
- Nie wystarcza. To skutek ograniczeń infrastrukturalnych, wynikających z tego, że mamy trzeci pakiet energetyczny, czyli zestaw regulacji, które demonopolizują infrastrukturę energetyczną. Sprawiają, że Gazprom w Niemczech mógł wykorzystać gazociąg Opal (kontynentalną odnogę NS1 – M.Ch.) na zasadzie wyłączenia 50 proc. przepustowości. Utrzymano zatem wąskie gardło, które ograniczało możliwość pompowania przez NS1. W szczytowych momentach wykorzystywano może 3/4 mocy tej magistrali. Ale, co ciekawe, po dużych bojach, Gazprom dostał od Komisji Europejskiej zgodę, by wykorzystywać 100 proc. Opalu.
– Co mu to daje?
– Istnieją gazociągi ukraińskie, które nie są w 100 proc. wykorzystywane. A zatem można mieć uzasadnione podejrzenie, że wykorzystanie NS1 w 100 proc. oraz nowy Nord Stream 2 mają posłużyć do tego, aby zrezygnować z dostaw przez Ukrainę, ze wszystkimi tego politycznymi konsekwencjami. Dla Ukrainy byłoby to szczególnie istotne. Skuteczne działanie Rosji mogłoby zagrażać jej stabilności, doprowadzając do upadku ukraińskiego Naftogazu – dużej państwowej firmy, która i tak już jest bardzo zadłużona. Tymczasem na Ukrainie Polska i inne kraje UE, także Komisja Europejska, zainwestowały, wykonały ekspertyzy i dały wsparcie polityczne, żeby ustabilizować ten kraj. Nord Stream 2 zagraża tym wysiłkom.
Kolejna rzecz, której ten rurociąg zagraża, to dywersyfikacja w Europie Środkowo-Wschodniej. Im więcej wpakujemy rosyjskiego gazu przez oba rurociągi Nord Stream do Europy Środkowo-Wschodniej, tym mniej miejsca będzie dla alternatyw, które też muszą być rentowne. A zatem dla Ukrainy ten projekt jest zagrożeniem egzystencjalnym, a dla Polski kolejnym wyzwaniem strategicznym.
– W czym Nord Stram 2 jest zagrożeniem dla Polski, skoro rurociąg ma nas omijać? Nie stracimy na tym finansowo.
– Od lat stawiam tezę i ona się obroniła w 2014 i 2015 r., że nie grozi nam kryzys dostaw z Rosji. Gazpromowi nie opłaca się zakręcać kurka. Za każdym razem, kiedy go zakręcał, coś w Europie pękało i zmieniały się regulacje, np. powstał trzeci pakiet energetyczny, który jest niekorzystny dla Rosji, albo powstała idea unii energetycznej promowana przez Polaków. Gdy mamy coraz więcej alternatyw, Rosjanom opłacają się bardziej subtelne działania i dalsze wikłanie biznesu europejskiego w relacje z Gazpromem poprzez intratne kontrakty, atrakcyjną cenę, za którą idą wpływy polityczne. W ten sposób Gazprom realizuje swoją pierwotną rolę.
Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (20/2017) dostępnym także w wersji cyfrowej tutaj.
#REKLAMA_POZIOMA#