Macron tumani i przestrasza

Wyprany
Bezceremonialny atak na Polskę jest konsekwencją bitwy przegranej przez kandydata formacji „En Marche”, która stoczyła się w fabryce pralek Whirlpool w Amiens pomiędzy nim a liderką Frontu Narodowego. Marine Le Pen w przeznaczonym do likwidacji zakładzie (produkcja ma się przenieść do Polski) została przywitana brawami, zaś najnowszy produkt francuskiej mediokracji przywitały gwizdy i buczenie. Diametralnie inna była też recepta rozwiązania problemów, z którą oboje przyszli do robotników. Faworytka narodowców obiecała cofnąć decyzję o likwidacji fabryki, Macron poprzestał na okrągłych zdaniach i zapewnieniu, że nie będzie uciekał się do populistycznych deklaracji. Nietrudno domyślić się efektów takich działań – sondaże zanotowały wyraźny wzrost poparcia Le Pen, kosztem Macrona. Oczywistą jest też reakcja sztabowców „niezależnego” polityka, którzy postanowili przykryć jego amienską porażkę.
Chodzi pieniądze
Oto Emmanuel Macron – w przeciwieństwie do swojej populistycznej rywalki, która chce dawać gawiedzi ryby, nie wędkę – zajmuje się przyczynami problemu, czyli konkurencyjnością polskiej gospodarki. „Fabryka? A w cholerę z fabryką, zastanówcie się przez kogo to wszystko!” Ta narracja spotyka się z sączonym w europejskich mediach od miesięcy hejtem na Polskę. Wprawdzie unijne instytucje, których francuski Petru jest reprezentantem, oficjalnie miały zgoła inne powody do tego, by nas karać sankcjami (głównie systemowe, dotyczące „zachowania” trójpodziału władzy, takie jak awantura o trybunał czy aktualne zmiany w sądownictwie), ale wszystko inne się zgadza. Są sankcje, jest Polska – news idzie w świat.
Zresztą, przecież doskonale zdajemy sobie sprawę, że w rozgorzałej po objęciu przez PiS władzy awanturze o Polskę, chodzi właśnie o to. O pieniądze. Jak zawsze.
Szymon Woźniak
Cały artykuł w najnowszym numerze "TS" (19/2017) dostępnym w wersji cyfrowej tutaj
#REKLAMA_POZIOMA#