Ludzie szybko przyzwyczajają się do tego co dobre i łatwo zapominają wyczyny złoczyńców, zwłaszcza gdy ci są bezkarni. Miernych, biernych i bardzo szkodliwych nie brakuje przecież i w kraju nad Wisłą. Ojcowie polskich nieszczęść nadal czują się jak pączki w maśle i ciągle jeszcze nie zostali rozliczeni za liczne afery i łajdactwa. A, robi się coraz bardziej gorąco, powracają pytania; o Aneks do Raportu o Likwidacji WSI, zakończył się przegląd tzw. Zbioru Zastrzeżonego i zbliża się jego udostępnienie opinii publicznej, co może strącić kilka koronowanych głów ze świata finansów i bankowości i dyżurnych autorytetów ze studia TVN-24.
Jak donosi Nowy Polski Show szykuje się premiera książki Wojciecha Sumlińskiego - „ABW”, gdzie według zapowiedzi autora mają ponoć paść nazwiska niemieckich agentów ze świata polityki. Twórcy teorii szokowej prof. Leszka Balcerowicza mają już dość nawet na Ukrainie i chcą go nam ciupasem odesłać, bo Ukraińcy nie są gotowi na taką skalę liberalizmu i absurdów. Jak widać „Balcerowicz musi odejść” - nawet z ukraińskich stepów, bo ni jak się tam trawa dzięki jego zaklęciom, nie chce się zazielenić. Niewykluczone, że już wkrótce będziemy znów witać Donalda Tuska na peronie, na zaproszenie prokuratury i to niekoniecznie znów tylko w charakterze świadka i na powitanie mu wyjdzie, mocno przepłacona aktorka Krystyna Janda, dziś bardziej hybryda niż ujmująca kobieta. Udający wielkiego znawcę finansów publicznych, były minister finansów Jacek Vincent Rostowski, prawdziwy „Sztukmistrz z Londynu”, mistrz kreatywnej księgowości, arogancki jak zwykle i pouczający obecnego Ministra Finansów Mateusza Morawieckiego i polski rząd jakby zapomniał, że w latach 2008-2014 tylko na podatku VAT straciliśmy ok. 140 mld zł oraz, że to jemu właśnie przydarzyła się megadziura w budżecie na blisko 24mld zł. A, mimo to nadal śmieszy, tumani, przestrasza.
Po stronie opozycji, ciągle nie brakuje postaci, równie komicznych co odrażających, a na pewno bardzo szkodliwych dla polskiej substancji majątkowej, jak choćby były prywatyzator, od siedmiu boleści, europoseł PO Janusz Lewandowski, V-kolumna Polskiej Racji Stanu w gospodarce. Główny ekonomista PO Andrzej Rzońca, przyboczny Leszka Balcerowicza twierdzi już nawet, że z polską gospodarką będzie za chwilę gorzej niż z grecką, a nawet z tą w Afryce, istna Etiopia nad Wisłą. Jak widać zbliżenie do PO natychmiast odbiera niektórym rozum. Niektórzy, jak widać już zapomnieli, jak rabowano polski budżet i wielopokoleniowy majątek narodowy oraz portfele Polaków przez ostatnie 26 lat z małymi tylko przerwami. A, wystarczyło tylko przestać kraść i marnotrawić publiczne pieniądze, by znalazło się ponad 40 mld zł w ciągu tylko 2 lat na cele prospołeczne i prorodzinne, by zasoby finansowe Polaków wzrosły w 2016 r. O 140 mld zł do rekordowego poziomu, równego polskiemu PKB, do kwoty – 1,860 mld zł.
#REKLAMA_POZIOMA#
#NOWA_STRONA#
Deficyt budżetowy za I kw. 2017 był rekordowo niski, na poziomie niewiele ponad 2 mld zł, a obecny minister finansów Mateusz Morawiecki prezentował na największych Targach Przemysłowych w Hannoverze polską nanotechnologię i robotykę, a nie jak były minister finansów Jana Vincenta Rostowski tanią siłę roboczą nad Wisłą na tajnej naradzie Grupy Bilderberg. Wiadomo, że tacy ludzie nie cofną się przed żadną nikczemnością, podłym kłamstwem czy zwykłym pomówieniem wobec obecnej władzy, tym bardziej, że fakty są przeciwko nim i to coraz wyraźniej. Potwierdzają to zarówno agencje ratingowe, dane GUS jak i poziom sprzedaży detalicznej, a nawet podwyżki płac w hiper-marketach. Oni nie będą przywiązywać wagi, ani do prawdy ani do faktów, oni mają bardzo elastyczny stosunek do interesu narodowego, ale przecież wiadomo, że pusty worek nigdy nie będzie stał prosto i każdy może sobie o niego dowolnie wycierać buty.
Tyle, że „same fakty się nie obronią” jak słusznie ostrzega znany bloger „Matka Kurka” czyli Piotr Wielgucki, który życzliwie apeluje „PR-Głupcze”. I raczej nie pomogą tu ideologiczne rozterki na barykadzie minister cyfryzacji Anny Streżyńskiej, dotyczące wyższości szkoły liberalnej nad programami prospołecznymi, ani tym bardziej odsyłanie przez rzecznika prezydenta Andrzeja Dudy Marka Magierowskiego posłów PIS do nauki czytania w szkole, bo niektórzy z nich nie tylko dużo czytają, ale i sporo piszą.
Nie warto więc dać się prowokować i dzielić, ale na pewno warto dalej Polaków przekonywać mądrze i konsekwentnie, że w długi weekend lepiej posiedzieć przy grillu niż maszerować donikąd z absurdalną opozycją. Sami sobie nie podkładajmy nóg, bo jeszcze wiele wyzwań przed nami, a liczy się dyscyplina, lojalność i konsekwencja, jak mówi premier Beata Szydło, ale i dobry PR.
Janusz Szewczak
Polski analityk gospodarczy, nauczyciel akademicki i publicysta, poseł na Sejm VIII kadencji.
wpolityce.pl#REKLAMA_POZIOMA#