Tak, Macron jest żałosny, takie przynajmniej można mieć pierwsze wrażenie czytając tę jego wypowiedź, ale nie dajmy się nabrać. Były pracodawca Emmanuela François Henrot, dyrektor banku Rothschild & Cie wyznał, że "Macron est un excellent manipulateur qui « raconte des histoires »" [Macron jest doskonałym manipulatorem, który wciska kity] link: https://vid.me/JK0O

Dzisiaj trafiłem na wyśmienity artykuł na temat fenomenu "Macron", który autorom kojarzy się z izraelskim politykiem Yair Lapid, a nam w jakimś stopniu może kojarzyć się z Ryszardem Petru. Wszyscy trzej mają ze sobą coś wspólnego, mianowicie są przedstawicielami nowego gatunku polityków ery postmodernistycznej, czyli postpolitycznej. Wg cytowanego w artykule socjologa Shmuela Trigano dominująca ideologia postmodernistyczna charakteryzuje się przede wszystkim odrzuceniem suwerenności państwa i jego granic. A głoszony zamiar odnowy politycznej wyraża istotę, jeśli nie cały z ich program, ale poza obiecującym hasłem trudno jest rozszyfrować jaka jest prawdziwa tożsamość tych ruchów politycznych, których wyborcy są sprowadzeni do roli "konsumentów". Odrzucenie przez tych nowych polityków klasycznych ideologii bynajmniej nie wyraża pragnienia odnowy politycznej, gdyż nie mają niczego do zaproponowania, a jedynie funkcjonują w przestrzeni medialnej jako obraz-opakowanie stworzony przez zespół doradców, którzy jednocześnie z niemałym trudem starają się tę pustkę ideologiczną ukryć. M.in w tym celu Macron jest nakłaniany do wygadywania różnych bzdur jak te na tema Polski i Węgier.

polecam cały artykuł: Emmanuel Macron et le précédent israélien. En Marche!, un Kadima français?

Na koniec napiszę brutalnie: nie będzie nas Polaków uczył wolności, demokracji i innych swobód jakiś wylansowany przez francuskie media gnojek z Francji, w której szaleje cenzura [od kilku godzin portal Le Figaro nie działa], a od miesięcy obowiązuje "stan wyjątkowy", czyli m.in. zakaz wszelkich manifestacji, co nie przeszkodziło dzisiaj manifestantom podpalić policjanta (sic!) itd itp

Jednym słowem: "Casse-toi pauv' con Macron"
Co napisawszy jestem skłonny zapłacić 250 Euro, bo tyle we Francji kosztuje wykrzykiwanie swojego niezadowolenia pod adresem kandydata mediokracji.