"Właściwie nie było tam nic". Polski "żywy Ken" wszczepił sobie... implanty klatki piersiowej
- Decyzja zapadła już dawno (...) Operacja miała się odbyć na wiosnę, ale pandemia trochę pokrzyżowała moje plany. Zdecydowałem się na implanty, gdyż nie miałem kompletnie rozbudowanej klatki piersiowej. Właściwie nie było tam nic. Niewykluczone, że w przyszłości zdecyduję się na jeszcze większy implant. Wszystko zależy od tego, jak te się przyjmą i ułożą.
- mówi Pudelkowi Przybyłowicz
Operacja miała kosztować ok. 20 tysięcy złotych
- mój komfort nie ma ceny
- wyjaśnia