[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Zapomniane pojęcie prawdy
![[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Zapomniane pojęcie prawdy](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/49167.jpg)
Nie inaczej, niestety, choć trochę z innych powodów, jest w życiu religijnym. Tu także coraz rzadziej odwołujemy się do kategorii prawdy, o ile nie jest to prawda naszego wnętrza czy naszych emocji. Kategorię prawdy zastąpiła kategoria autentyczności, przeżycia, emocjonalnej spójności. Smutnym tego przykładem są wyjaśnienia, jakich udzielił Michał Misiak, katolicki ksiądz, którzy porzucił kapłaństwo i został zielonoświątkowcem. Powód? Chciał ewangelizować i mieć żoną, więc został pastorem. Nie zamierzam oceniać ani jego samego, ani jego decyzji, fascynuje mnie jednak to, że w uzasadnieniu nie ma ani słowa o prawdzie doktryny, ani słowa o tym, że poza wspólnotą nasz bohater zmienił też w znaczącym stopniu przedmiot swojej wiary. Tak się bowiem składa, że zielonoświątkowcy i katolicy wierzą inaczej, i to nie w kwestii drobiazgów, ale fundamentów. Różnice dotyczą liczby sakramentów, kultu maryjnego, rozumienia Komunii świętej, obecności Chrystusa w Eucharystii, roli duchownych, struktury Kościoła i dziesiątek, jeśli nie setek różnych rzeczy. To nie są drobiazgi. I aż trudno nie zadać pytania, jaki jest stosunek do tych różnic zmieniającego wyznanie? Wierzy nadal po katolicku czy już po zielonoświątkowemu? Uznaje realną obecność Jezusa w Eucharystii, jak miał to robić jako kapłan, czy też uznaje to za obecność jedynie duchową? Jak rozumie rolę papieża? Czy w małżeństwie, które chce zawrzeć, widzi sakrament czy nie? Jeśli ktoś był księdzem, a teraz chce być pastorem, to te pytania nie są chyba przesadną ciekawością, ludzie mają prawo wiedzieć, czego będzie ich nauczał.
Mają, ale nie usłyszą. Od duchownego słyszmy tylko, że jego droga w Kościele katolickim zakończyła się, bo papież nie pozwolił mu zostać księdzem i się ożenić. Tyle, że to żaden powód. Albo bowiem rację ma Kościół katolicki i wtedy trzeba w nim zostać dla prawdy, albo zielonoświątkowy i wtedy trzeba zmienić wyznanie ze względu na prawdę. Uznanie, że zmieniam je, bo tak mi wygodniej, to w istocie zamanifestowanie, że kategoria prawdy jest mi obca. Opowieści o tym, że tak czuję, że jestem teraz autentyczny, to tylko manifestowanie smutnego, ale realnego relatywizmu.
I żeby nie było wątpliwości nie odbieram nikomu prawa do zmiany wyznania, do poszukiwań, które mogą go prowadzić poza obręb jego wspólnoty. To droga, w którą wielu wyruszyło. Jeśli czemuś się sprzeciwiam to tylko lekceważeniu kategorii prawdy, która i w życiu religijnym i świeckim ma potężne znaczenie. Jeśli nie ma prawdy to w istocie nie ma kryterium obiektywnego, zgodnie z którym możemy ocenić jakiekolwiek decyzje
Tomasz Terlikowski