Prekariusze. Prof. Marian Dobrzyński dla Tygodnika Solidarność o nowej klasie porzuconych
- Jako pierwszy tego określenia użył brytyjski socjolog Guy Standing. W roku 2011 wydał książkę, którą zatytułował: „Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa”.
- Kim jest prekariusz?
- Osobą, która permanentnie walczy o przetrwanie.
- W XXI wieku, w centrum Europy?
- Prekariusz nie posiada trwałych materialnych podstaw utrzymania i stałego (etatowego) zatrudnienia. W Polsce zatrudniony jest na umowę śmieciową. Praca jest dla niego koniecznością życiową, toteż często bierze zajęcia poniżej swoich kwalifikacji i statusu społecznego, marnie opłacane i nie wymagające specjalnych umiejętności.
Prekariusz, zmieniając często zajęcie, nie ma możliwości, ani nie czuje potrzeby dokształcania się. Nie przywiązuje się do środowiska zawodowego, jego zasad postępowania, wzajemnego zaufania i solidarności.
- Pan Profesor mówi, że praca jest dla prekariusza koniecznością, ale przecież dużo osób pracuje dla pieniędzy, chociażby po to, aby utrzymać rodziny.
- Tak. Jednak u prekariusza brak stabilności życia osobistego, środowiska społecznego, z którym człowiek mógłby się identyfikować, brak perspektyw zawodowych, wywołuje poczucie bezsensu życia.
- Jest Pan nauczycielem akademickim. Czy obserwuje Pan Profesor to zjawisko wśród polskich studentów?
- Nie prowadziłem badań na ten temat, ale obserwuję następującą sytuację - student, który dopiero zastanawia się nad ułożeniem sobie życia, myśli optymistycznie: „kończę przyzwoite studia, mam solidną wiedzę, koledzy (przecież nie tak zdolni jak ja) załapali się do prestiżowych firm, więc muszę tylko wybrać najlepszego pracodawcę z czołówki rankingów”. Zaczyna rozsyłać listy motywacyjne. Brak odpowiedzi na liczne aplikacje skutkuje obniżeniem aspiracji, ale i zwiększeniem wysiłku w poszukiwaniu zatrudnienia. Te działania, skierowane na osiągnięcie celu, są naturalną i zdrową fazą reakcji na sytuacje trudne. Jednak kolejne niepowodzenia wywołują niepokój, a następne - gniew. Jego źródłem jest poczucie niesprawiedliwości, braku dostępu do sensownego życia, podczas gdy wokół (w telewizji czy internecie) błyszczą osoby, które odniosły sukces materialny.
fot. T Gutry
- Może nie należy zatem oglądać telewizji?
- Ale nie tylko telewizja oddziałuje na studenta. Poszukujący pracy narażani są na irytujące porady udzielane przez ekspertów od przedsiębiorczości, którzy sami niczego w życiu nie przedsiębrali, oprócz załatwienia sobie wygodnej posady. Złość potęgowana jest przez uwagi i pouczenia ze strony rodziny, znajomych (etykieta nieudacznika), a także - ze strony przedsiębiorców, którzy zarzucają młodym brak kwalifikacji, niechęć do ich uzupełnienia, nieodpowiedzialność, lenistwo, roszczeniowość. Tymczasem młody człowiek bywa intensywnie zajęty właśnie poszukiwaniem pracy, a gdy ją znajdzie - staje się ofiarą wyzysku. Pracodawca często poniża pracownika, mówiąc, że powinien być wdzięczny za pracę.
- I?
- Prekariusz żyje z permanentnym poczuciem strachu. Boi się, że coś w pracy zrobi źle. Boi się, że utraci pracę, a przez to znacznie pogorszy swoją życiowa sytuację. Jednak strach bywa także motorem działania ludzi sukcesu: yuppies i lemingów. Pracują, aby nie stracić swojego statutu materialnego i jednocześnie boją się, że stracą dobrze płatną pracę, a co za tym idzie - status. Boją się tak bardzo, że pozwalają się poniżać przełożonym i wykonują polecenia sprzeczne z własnym poczuciem przyzwoitości.
- Wyobraźmy sobie, że nasz prekariusz został zatrudniony na umowę śmieciową przez korporację. Co dalej?
- Obserwuje, jak tradycyjne normy społeczne są permanentnie łamane. Stopniowo traci orientację w regułach postępowania społecznego i etycznego, ulega poczuciu chaosu systemu wartości. Uczeni nazywają to anomią. Młodzi często przyjmują wówczas normy jednej z grup internetowych, albo subkultury kibolskiej czy nacjonalistycznej. Jedni buntują się, łamią normy moralne, popełniają przestępstwa, inni stają się pasywni, popadają w depresję. I buntowników, i osoby z depresją spotyka dezaprobata i utrata statusu społecznego. Rodzi się w nich poczucie wykluczenia.
- Pan mówi o Polsce, ale Guy Standing w swej książce opisywał sytuację w Wielkiej Brytanii.
Sytuacja ma miejsce w całym świecie zachodnim: Hiszpanii, Włoszech, USA...
Czy problemy z pracą prekariusza przekładają się na jego życie rodzinne?
Standing stwierdza, że młodzi ludzie unikają nawiązywania stałych związków, obawiając się ponoszenia kosztów, które nie będą odwzajemnione. Dotyczy to także stosunków ekonomicznych młodzieży z rodzicami. Świat, w którym wszystko oceniane jest w pieniądzach, nie sprzyja solidarności międzypokoleniowej. Jeśli władza zabiera młodym zabezpieczenia społeczne, nie mają oni poczucia obowiązku wobec starszego pokolenia. Postępuje rozpad więzi między ludźmi, społeczeństwo ulega erozji.
Artykuł ukazał się w Tygodniku Solidarność