"Wyszedłem na nadętego buca". Poseł Lewicy od "utrzymania się za 9 tys." próbuje ratować swój wizerunek

Niełatwo jest wracać do niemiłych rzeczy, ale przeczytałem wczoraj wieczorem jeszcze raz wywiad ze sobą i zdałem sobie sprawę, że wyszedłem na nadętego buca….
Zupełnie nie to miałem na myśli❗
Jest dokładnie odwrotnie, niż to wyszło z mojej wypowiedzi. Nie jestem oderwany od rzeczywistości i zdaję sobie sprawę jak i za ile się żyje w Polsce .
9 tysięcy miesięcznie to bardzo dużo.
- pisze na Facebooku Marcin Kulasek.
Wiem, ile zarabia moja żona w urzędzie i wiem, ile czasu, energii, wiedzy i umiejętności poświęca każdego dnia, jak większość Polaków.
Poselskie zarobki to trzy razy tyle. Dla nas naprawdę dużo.
I nie, właśnie nie przywykłem do luksusów i nie czuje się komfortowo jadając na mieście, bo wolę sam sobie zrobić śniadanie czy ugotować obiad.
Przecież wszyscy tak robimy❗
- twierdzi poseł.
Jadanie na mieście to jest luksus, zwłaszcza w Warszawie. I na to chciałem zwrócić uwagę: fajnie byłoby, gdybym mógł w hotelu poselskim ugotować sobie obiad czy śniadanie ????
- dodaje.
Chciałem zwrócić uwagę na to, że koszty w Warszawie są wysokie, że ceny w sklepach odstają od realiów, a jedzenie na mieście to luksus, którego ja, mając na uwadze swoją rodzinę, chciałbym uniknąć.
W rozmowie, która dziś budzi tyle emocji, chciałem po prostu powiedzieć, że w Olsztynie uposażenie poselskie to znacznie więcej niż w Warszawie. A Polska, o której marzę, to kraj, w którym i w Olsztynie, i w Warszawie, i w Ełku, i w Płocku ludzie zarabiają godnie.
Zdaję sobie sprawę, że ta wypowiedz będzie się za mną ciągnęła, mam nadzieję, że swoją pracą pokażę, że uczciwie zarabiam na poselską pensję❗????
- konkluduje parlamentarzysta.
źródło: Facebook
raw
#REKLAMA_POZIOMA#
