[Tylko u nas] Kali: Ciągle szukam kolejnych gór

Świat zwariował. Rap zawsze jest odbiciem świata i życia. Zawsze nawijamy o życiu. Raperzy mają wpływ na świat. Twórcy potrafią przekazać ładunek emocjonalny, który sprowadzi świat na lepsze tory. Niech ci twórcy przedzierają się przez wszechobecny plastik. Mam nadzieję, że będziemy słuchać rapu bez kpin i wstydu. Wierzę w polski rap, gdyż jesteśmy przyszłością muzyki. Wychowamy jeszcze niejedno polskie pokolenie – mówi Kali, raper, autor tekstów, przedsiębiorca, w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
/ Foto. Ewelina Łączyńska
Tygodnik Solidarność: Kiedy nastąpił moment w Twoim życiu, że mogłeś utrzymywać się wyłącznie z rapu, a nie z tego, co przynosiła Ci ulica?
Kali: To nie był moment. To była decyzja. Zaczęło się to od śmierci mojej babci, której obiecałem, że wyprostuję swoje życie. To był impuls do zmian. Zostawiłem wszystko i ruszyłem przed siebie. Uznałem, że muszę nagrać solowy album. Tylko że na początku nie miałem środków finansowych. Stwierdziłem, że sprzedam mieszkanie. To była wtedy jedyna wartościowa rzecz, którą miałem.

– Odważna decyzja.
– To było mieszkanie mojej babci, w którym się urodziłem i wychowywałem. Bardzo ciężko było mi sprzedać to mieszkanie. Ale wiedziałem, że jak tego nie zrobię, to nie ruszę z miejsca.

– Wciąż życie sprawia Ci ból?
– Płyta „Chudy chłopak” jest retrospekcyjna. Opisałem minione dwadzieścia lat z obecnej perspektywy. Wracając do pytania, życie wciąż sprawia ból. Ból ma różne formy i źródła. Obecnie są bardziej prozaiczne i nie zagrażają mojej sytuacji życiowej. Większość ludzi tak ma. W dzisiejszych czasach nie jest łatwo. Ludzie z dużą empatią mogą mieć problemy.

– Twoja najnowsza płyta zbiera same pozytywne komentarze. Będziesz kontynuował tę myśl, która jest zawarta na „Chudym chłopaku”, czy jest to wyłącznie podsumowanie Twojej kariery i lecisz dalej z czymś nowym?
– Powiem nieskromnie, że w trakcie prac nad „Chudym chłopakiem” wiedziałem, że będzie to mój życiowy album. Udało mi się nagrać krążek z czystą głową, co pozwoliło osiągnąć taki dobry rezultat pracy nad wydawnictwem. Przez 20 lat wyszczekałem się artystycznie. Nagrałem różne albumy koncepcyjne. „Chudy chłopak” jest też albumem koncepcyjnym. Moim pamiętnikiem. Na najnowszej płycie postawiłem na prosty rap, proste metafory, proste słowa, proste porównania oscylujące wokół prostoty. Kluczem do tego albumu jest prostota i kilka kroków w tył. Jednak chciałbym iść muzycznie w połączenie starej i nowej szkoły.

– Co byś powiedział sobie sprzed 20 lat?
– Żeby robił, to co robił, i żeby się nie bał i nie poddawał.

– „Chudy chłopak” jest formą autoterapii?
– W pewnym sensie tak. Chciałem się rozliczyć z przeszłością. Po 20 latach robienia rapu, trzymając w dłoni „Chudego chłopaka”, czuję się, jakbym zaczynał przygodę z rapem. Jestem zadowolony z siebie, a rzadko mi się to zdarza.

– Kiedyś kradłeś. Co wtedy czułeś?
– To, co robiłem, wymagało odwagi. Człowiek po jakimś czasie umie panować nad strachem i później nie czuje już nic. Wchodzi to w krew. Robiłem to codziennie przez lata. Biorąc portfel, nie czułem nic. Może to zabrzmi brutalnie, ale to była forma pracy. A ja byłem pracowity zawsze. Mam to do dzisiaj (śmiech). Potem zaczęły pojawiać się wyrzuty sumienia.

– Nie brałeś kredytu, bo zabierałeś komuś pensję…
– Na tamten czas myślałem, że jak nie przejdę do radykalnych rozwiązań, to nie zaspokoję swoich potrzeb egzystencjalnych. Ryzykowałem swoją przyszłość po to, żeby być wolnym.

– „Chudy chłopak” jest dobrą płytą, żeby rozpocząć przygodę z hip-hopem?
– Ciężko mi jest ocenić. Chociaż może być, bo materiał jest trueschoolowy i niesie ze sobą wszystkie elementy hip-hopu, od których odchodzi nowa szkoła. „Chudy chłopak” może być dobrym startem dla kogoś, komu chciałbyś pokazać, jak wygląda prawdziwy rap.

– Uliczny rap w Polsce przeżywa renesans…
– Uliczny rap był wyklęty przez lata. Byliśmy przez wielu uważani za  dresiarzy, wieśniaków, patusów i prostaków. Byliśmy w ich oczach każdym epitetem opisującym typowego cebulaka i typowego Sebę. Jak zobaczyli ludzie, że może być coś gorszego, to uznali, że recepta jest w prostocie i epitety się skończyły. Rap powinien być prosty.

– Ale z Wami się lepiej rozmawia niż z reprezentantami nowej szkoły.
– Jesteśmy swojscy i normalni. To jest też kwestia charakteru. Kultywujemy inne wartości niż dzisiejsza młodzież.

– Jesteś na froncie polskiego rapu.
– Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie. Miałem taki moment, że wszedłem na szczyt, a potem zdałem sobie sprawę, ile można siedzieć na szczycie. Trzeba zejść i wspiąć się na inną górę. Dalej tworzę, bo ciągle szukam kolejnych gór.

– Pucha Ci się śni?
– Już nie.

– Za co siedziałeś?
– Siedziałem za różne rzeczy. To były sprawy związane z mieniem. Byłem Robin Hoodem dla samego siebie (śmiech). Nie wiem, czy wiesz, ale jestem najbardziej słuchanym artystą w więzieniach. To trwa od lat. Wiem o tym od moich kolegów. Ze względu na charakter tego, co robię, poznaję multum ludzi z różnych warstw społecznych.

– O co się obecnie starasz?
– Staram się o to, żeby nie płacić podatków (śmiech). Żartuję. Ze skarbówką jestem za pan brat. Obecnie staram się o spokój. Staram się odnaleźć równowagę w życiu. Nie chcę być pracoholikiem i powoli muszę wyhamowywać. Nie ma co gonić za rzeczami niepotrzebnymi. Chcę po 40. powoli naciskać hamulec. Chciałbym mieć spokojną starość.

– Przebilibyście Podsiadłę i Taco Hemingwaya na PGE Narodowym.
– Ich grupa fanów ma hajs, a nasza nie. Wiele osób mówiło, że przyszłoby na koncert Firmy, a tak naprawdę tylko by tak mówili i nie kupili biletu. Jestem tego pewny. Taco, Quebo czy Podsiadło to są zjawiska funkcjonujące na innych regułach niż koncert Firmy po latach. Na pewno koncert Firmy zgromadziłby publiczność, ale ludzie nie czekaliby tak jak na koncert Podsiadły i Taco czy Taco i Quebo. Była szansa na reaktywację Firmy, widać, że chłopaki chcieli, ale nikt się nie odezwał do mnie. Jednak wszystko trzeba było czytać między słowami z publikacji w internecie. Więc przez internet opublikowałem im również numer „Firma”. W ten sposób dałem im znać, że nie byłbym zainteresowany reaktywacją składu. Słowa nie zmienię. Jestem słowny. Źle byłbym się czuł, jakby Firma wróciła. Nie jestem pogodzony z Tadkiem, Bosskim. Trochę byłoby dziwne, gdybym powiedział, że te sprawy, o których nie rozmawialiśmy przez 10 lat, odwieszamy na kołek. Stańmy razem na scenie, poprzytulajmy się, weźmy za to hajs i będziemy udawać, że jesteśmy przyjaciółmi. Nie potrafię udać. Co do pozostałych członków nie mam kontaktu z Pomidorem. Mam tylko kontakt z Popkiem.


 

POLECANE
Nie żyje Brigitte Bardot z ostatniej chwili
Nie żyje Brigitte Bardot

W wieku 91 lat zmarła słynna aktorka Birgitte Bardot – poinformowała tuż przed godz. 11 francuska agencja AFP, powołując się na oświadczenie wydane przez Fundację Brigitte Bardot.

Śmiertelna bójka przed dyskoteką na Podlasiu. Są nowe informacje z ostatniej chwili
Śmiertelna bójka przed dyskoteką na Podlasiu. Są nowe informacje

Sąd zgodził się na trzy miesiące aresztu dla jednego z mężczyzn podejrzanych o udział w bójce przed dyskoteką w miejscowości Wnory-Wiechy, gdzie wskutek obrażeń zmarł 18-latek – poinformowała w niedzielę policja. Drugi z podejrzanych ma m.in. dozór policji.

IMGW wydał ostrzeżenia. Osiem województw zagrożonych z ostatniej chwili
IMGW wydał ostrzeżenia. Osiem województw zagrożonych

IMGW wydał ostrzeżenia 1. stopnia przed silnym wiatrem. W ośmiu województwach północnej i wschodniej Polski porywy mogą dochodzić do 85 km na godz.

Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. warmińsko-mazurskiego

W okolicach Elbląga przekroczono stany ostrzegawcze na trzech wodowskazach. W mieście obowiązuje pogotowie przeciwpowodziowe, a służby raportują szczelne wały i działania zabezpieczające przy silnym wietrze.

Delegacja z Zełenskim przybyła do USA. Dziś rozmowy z Trumpem z ostatniej chwili
Delegacja z Zełenskim przybyła do USA. Dziś rozmowy z Trumpem

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przybył w sobotę wieczorem do USA. W niedzielę na Florydzie ukraiński lider rozmawiać będzie na temat planu pokojowego i zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej z prezydentem USA Donaldem Trumpem – poinformowały w nocy ukraińskie media.

Pogotowie przeciwpowodziowe w Elblągu. Przekroczony stan ostrzegawczy z ostatniej chwili
Pogotowie przeciwpowodziowe w Elblągu. Przekroczony stan ostrzegawczy

Prezydent Elbląga Michał Missan wprowadził w nocy z soboty na niedzielę stan pogotowia przeciwpowodziowego, po tym jak poziom wody w rzece Elbląg przekroczył stan ostrzegawczy – poinformowały służby miasta.

Putin grozi dalszą ofensywą. „Cele Rosji zostaną osiągnięte” Wiadomości
Putin grozi dalszą ofensywą. „Cele Rosji zostaną osiągnięte”

Władimir Putin powtórzył w sobotę, że Rosja osiągnie wszystkie wyznaczone cele „drogą zbrojną”, jeśli Ukraina nie chce rozwiązać konfliktu pokojowo - poinformowała agencja Reutera. Putin wypowiadał się podczas narady w jednym z punktów dowodzenia sił zbrojnych.

Akcja ratunkowa w Tatrach. Turysta utknął na skalnym filarze Wiadomości
Akcja ratunkowa w Tatrach. Turysta utknął na skalnym filarze

Polscy turyści schodzący w sobotę Doliną Mięguszowiecką w słowackiej części Tatr usłyszeli wołanie o pomoc. Okazało się, że 21-letni Węgier utknął na skalnym filarze w rejonie Żabich Stawów – konieczna była ewakuacja z użyciem śmigłowca - poinformowali słowaccy ratownicy górscy.

18-latek zmarł po bójce przed dyskoteką. Nowe informacje Wiadomości
18-latek zmarł po bójce przed dyskoteką. Nowe informacje

Dwóch mężczyzn podejrzanych jest o udział w bójce przed dyskoteką w miejscowości Wnory-Wiechy (Podlaskie), gdzie wskutek obrażeń zmarł 18-latek - poinformowała w sobotę prokuratura. Okoliczności tego zdarzenia wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury.

Nie żyje druh OSP. Zasłabł podczas wyjazdu do pożaru Wiadomości
Nie żyje druh OSP. Zasłabł podczas wyjazdu do pożaru

Tragiczne wydarzenie rozegrało się w nocy z piątku na sobotę w województwie warmińsko-mazurskim. Podczas wyjazdu do pożaru domku letniskowego zmarł prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Jerzwałdzie Edward Smagała. Druh miał 69 lat.

REKLAMA

[Tylko u nas] Kali: Ciągle szukam kolejnych gór

Świat zwariował. Rap zawsze jest odbiciem świata i życia. Zawsze nawijamy o życiu. Raperzy mają wpływ na świat. Twórcy potrafią przekazać ładunek emocjonalny, który sprowadzi świat na lepsze tory. Niech ci twórcy przedzierają się przez wszechobecny plastik. Mam nadzieję, że będziemy słuchać rapu bez kpin i wstydu. Wierzę w polski rap, gdyż jesteśmy przyszłością muzyki. Wychowamy jeszcze niejedno polskie pokolenie – mówi Kali, raper, autor tekstów, przedsiębiorca, w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
/ Foto. Ewelina Łączyńska
Tygodnik Solidarność: Kiedy nastąpił moment w Twoim życiu, że mogłeś utrzymywać się wyłącznie z rapu, a nie z tego, co przynosiła Ci ulica?
Kali: To nie był moment. To była decyzja. Zaczęło się to od śmierci mojej babci, której obiecałem, że wyprostuję swoje życie. To był impuls do zmian. Zostawiłem wszystko i ruszyłem przed siebie. Uznałem, że muszę nagrać solowy album. Tylko że na początku nie miałem środków finansowych. Stwierdziłem, że sprzedam mieszkanie. To była wtedy jedyna wartościowa rzecz, którą miałem.

– Odważna decyzja.
– To było mieszkanie mojej babci, w którym się urodziłem i wychowywałem. Bardzo ciężko było mi sprzedać to mieszkanie. Ale wiedziałem, że jak tego nie zrobię, to nie ruszę z miejsca.

– Wciąż życie sprawia Ci ból?
– Płyta „Chudy chłopak” jest retrospekcyjna. Opisałem minione dwadzieścia lat z obecnej perspektywy. Wracając do pytania, życie wciąż sprawia ból. Ból ma różne formy i źródła. Obecnie są bardziej prozaiczne i nie zagrażają mojej sytuacji życiowej. Większość ludzi tak ma. W dzisiejszych czasach nie jest łatwo. Ludzie z dużą empatią mogą mieć problemy.

– Twoja najnowsza płyta zbiera same pozytywne komentarze. Będziesz kontynuował tę myśl, która jest zawarta na „Chudym chłopaku”, czy jest to wyłącznie podsumowanie Twojej kariery i lecisz dalej z czymś nowym?
– Powiem nieskromnie, że w trakcie prac nad „Chudym chłopakiem” wiedziałem, że będzie to mój życiowy album. Udało mi się nagrać krążek z czystą głową, co pozwoliło osiągnąć taki dobry rezultat pracy nad wydawnictwem. Przez 20 lat wyszczekałem się artystycznie. Nagrałem różne albumy koncepcyjne. „Chudy chłopak” jest też albumem koncepcyjnym. Moim pamiętnikiem. Na najnowszej płycie postawiłem na prosty rap, proste metafory, proste słowa, proste porównania oscylujące wokół prostoty. Kluczem do tego albumu jest prostota i kilka kroków w tył. Jednak chciałbym iść muzycznie w połączenie starej i nowej szkoły.

– Co byś powiedział sobie sprzed 20 lat?
– Żeby robił, to co robił, i żeby się nie bał i nie poddawał.

– „Chudy chłopak” jest formą autoterapii?
– W pewnym sensie tak. Chciałem się rozliczyć z przeszłością. Po 20 latach robienia rapu, trzymając w dłoni „Chudego chłopaka”, czuję się, jakbym zaczynał przygodę z rapem. Jestem zadowolony z siebie, a rzadko mi się to zdarza.

– Kiedyś kradłeś. Co wtedy czułeś?
– To, co robiłem, wymagało odwagi. Człowiek po jakimś czasie umie panować nad strachem i później nie czuje już nic. Wchodzi to w krew. Robiłem to codziennie przez lata. Biorąc portfel, nie czułem nic. Może to zabrzmi brutalnie, ale to była forma pracy. A ja byłem pracowity zawsze. Mam to do dzisiaj (śmiech). Potem zaczęły pojawiać się wyrzuty sumienia.

– Nie brałeś kredytu, bo zabierałeś komuś pensję…
– Na tamten czas myślałem, że jak nie przejdę do radykalnych rozwiązań, to nie zaspokoję swoich potrzeb egzystencjalnych. Ryzykowałem swoją przyszłość po to, żeby być wolnym.

– „Chudy chłopak” jest dobrą płytą, żeby rozpocząć przygodę z hip-hopem?
– Ciężko mi jest ocenić. Chociaż może być, bo materiał jest trueschoolowy i niesie ze sobą wszystkie elementy hip-hopu, od których odchodzi nowa szkoła. „Chudy chłopak” może być dobrym startem dla kogoś, komu chciałbyś pokazać, jak wygląda prawdziwy rap.

– Uliczny rap w Polsce przeżywa renesans…
– Uliczny rap był wyklęty przez lata. Byliśmy przez wielu uważani za  dresiarzy, wieśniaków, patusów i prostaków. Byliśmy w ich oczach każdym epitetem opisującym typowego cebulaka i typowego Sebę. Jak zobaczyli ludzie, że może być coś gorszego, to uznali, że recepta jest w prostocie i epitety się skończyły. Rap powinien być prosty.

– Ale z Wami się lepiej rozmawia niż z reprezentantami nowej szkoły.
– Jesteśmy swojscy i normalni. To jest też kwestia charakteru. Kultywujemy inne wartości niż dzisiejsza młodzież.

– Jesteś na froncie polskiego rapu.
– Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie. Miałem taki moment, że wszedłem na szczyt, a potem zdałem sobie sprawę, ile można siedzieć na szczycie. Trzeba zejść i wspiąć się na inną górę. Dalej tworzę, bo ciągle szukam kolejnych gór.

– Pucha Ci się śni?
– Już nie.

– Za co siedziałeś?
– Siedziałem za różne rzeczy. To były sprawy związane z mieniem. Byłem Robin Hoodem dla samego siebie (śmiech). Nie wiem, czy wiesz, ale jestem najbardziej słuchanym artystą w więzieniach. To trwa od lat. Wiem o tym od moich kolegów. Ze względu na charakter tego, co robię, poznaję multum ludzi z różnych warstw społecznych.

– O co się obecnie starasz?
– Staram się o to, żeby nie płacić podatków (śmiech). Żartuję. Ze skarbówką jestem za pan brat. Obecnie staram się o spokój. Staram się odnaleźć równowagę w życiu. Nie chcę być pracoholikiem i powoli muszę wyhamowywać. Nie ma co gonić za rzeczami niepotrzebnymi. Chcę po 40. powoli naciskać hamulec. Chciałbym mieć spokojną starość.

– Przebilibyście Podsiadłę i Taco Hemingwaya na PGE Narodowym.
– Ich grupa fanów ma hajs, a nasza nie. Wiele osób mówiło, że przyszłoby na koncert Firmy, a tak naprawdę tylko by tak mówili i nie kupili biletu. Jestem tego pewny. Taco, Quebo czy Podsiadło to są zjawiska funkcjonujące na innych regułach niż koncert Firmy po latach. Na pewno koncert Firmy zgromadziłby publiczność, ale ludzie nie czekaliby tak jak na koncert Podsiadły i Taco czy Taco i Quebo. Była szansa na reaktywację Firmy, widać, że chłopaki chcieli, ale nikt się nie odezwał do mnie. Jednak wszystko trzeba było czytać między słowami z publikacji w internecie. Więc przez internet opublikowałem im również numer „Firma”. W ten sposób dałem im znać, że nie byłbym zainteresowany reaktywacją składu. Słowa nie zmienię. Jestem słowny. Źle byłbym się czuł, jakby Firma wróciła. Nie jestem pogodzony z Tadkiem, Bosskim. Trochę byłoby dziwne, gdybym powiedział, że te sprawy, o których nie rozmawialiśmy przez 10 lat, odwieszamy na kołek. Stańmy razem na scenie, poprzytulajmy się, weźmy za to hajs i będziemy udawać, że jesteśmy przyjaciółmi. Nie potrafię udać. Co do pozostałych członków nie mam kontaktu z Pomidorem. Mam tylko kontakt z Popkiem.



 

Polecane