[Tylko u nas] Prof. Mączyńska: Płaca minimalna? Mamy sporo do nadrobienia po 30 latach 

– Uważam, że nie powinno być wielkich skoków w gospodarce. Bo gospodarka jest jak samochód – niedobrze gdy zanadto przyspieszamy lub zwalniamy. Trzeba szukać harmonii rozwojowej, godzenia interesów, by wilk był syty i owca cała. Jednak prostackie myślenie o płacy minimalnej wyłącznie w kategoriach kosztów zaliczam do kategorii jednoręczności ekonomistów. To wielkie wyzwanie dla przedsiębiorstw, które bazują na niskiej płacy, ale z drugiej strony to środek, który może zwiększyć motywacje do zainteresowania się nowymi, cyfrowymi technologiami. Mamy naprawdę sporo do nadrobienia po 30 latach budowania gospodarki w taki sposób, że płace nie nadążały za wzrostem PKB – mówi specjalnie dla portalu Tysol.pl prof. Elżbieta Mączyńska-Ziemacka, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. Rozmawiał Robert Wąsik.
/ fot. archiwum prywatne
W sobotę premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że od 1 stycznia 2020 r. płaca minimalna będzie podwyższona do 2600 zł. Na sobotniej konwencji PiS zapowiedziano z kolei, że pensja minimalna wzrośnie do końca 2020 r. do 3000 zł, a do końca 2023 r. do 4000 zł. 

Czytaj więcej: Wielki sukces „Solidarności” - minimalna w 2020 roku wzrośnie do 2600 zł!

Tysol.pl: Pamiętam jak w ubiegłym roku rozmawialiśmy nt. zarobków i wtedy pani powiedziała, że konkurowanie niskimi płacami jest hamulcem dla rozwoju
Nadal tak uważam, a nawet jeszcze bardziej. Państwa, które konkurują niskimi płacami są skazane na bycie tylko podwykonawcami i na ucieczkę innowatorów do krajów, gdzie płacą więcej. Czyli w efekcie na niski poziom innowacji. To oczywiście nie dzieje się od razu, bo jest to proces. Jednak w Polsce płace są niskie, więc nieprzypadkowo znajdujemy się w ogonie Europy pod względem robotyzacji, cyfryzacji, wykorzystywania nowoczesnych technologii.

Pytanie jednak, czy da się spowodować realny wzrost płac ustawą czy zarządzeniem?
Płaca minimalna jest oczywiście ingerencją państwa w rynek. Za prekursora koncepcji płacy minimalnej można uznać intelektualnego ojca liberalizmu Adama Smitha, który już w 1778 r. wskazywał, że nawet najmniej wykwalifikowany robotnik powinien zarabiać co najmniej tyle, ile potrzeba na własne utrzymanie i na wychowanie dwójki dzieci. Jako pierwsza wprowadziła wymóg minimalnej płacy Nowa Zelandia i to już 1894 roku. Obecnie regulacje dotyczące płacy minimalnej obowiązują w większości krajów UE. Państwa dbające o to, by płace nie były zbyt niskie, uzyskują lepsze wyniki gospodarcze.

Popatrzmy na te liczby: zgodnie z zapowiedzią Jarosława Kaczyńskiego, w Polsce na koniec 2020 r. – czyli za kilkanaście miesięcy – minimalna pensja ma wynosić 3 tys. zł brutto, a na koniec 2023 r. 4 tys. zł. Ten przeskok wydaje się być wręcz gwałtowny.
Gospodarka jest jak samochód. Nie znosi nagłych przyspieszeń, jak i nagłego hamowania. Można oczywiście dyskutować, czy te przyrosty powinny być takie, ale na pewno płaca minimalna, ze względu na wciąż wysoki poziom ubóstwa w Polsce i duży udział osób zarabiających najniższe pensje, powinna rosnąć.

Przedsiębiorcy biją jednak na alarm.
Przede wszystkim zwróćmy uwagę na fakt, iż płaca minimalna to nie jest płaca, która dotyczy w jednakowym stopniu wszystkich przedsiębiorstw. W największym stopniu dotyczy przedsiębiorstw mniejszych, zwłaszcza mikroprzedsiębiorstw najmniej zaawansowanych technologicznie. W przedsiębiorstwach zglobalizowanych praktycznie nie występuje problem płacy minimalnej. Występuje natomiast m.in. w budżetówce i jednostkach samorządowych. Ale wszystko w gospodarce ma dwie strony. Pracodawcy zbyt małą wagę poświęcają temu, że wyższe płace to wyższy popyt. Ci zarabiający mało każdą dodatkową złotówkę natychmiast kierują na rynek, podczas gdy z bogatymi bywa różnie. A problem popytu to jest obecnie podstawowy problem w gospodarce krajów rozwiniętych. Półki w sklepach uginają się od produktów, natomiast brakuje nabywców. Obecnie dzięki postępowi technologicznemu to nie podaż dóbr jest problem, ale znajdowanie na nie nabywców; problemem jest niedostateczny popyt! Stąd też dręczeni jesteśmy reklamami, bo producenci rozpaczliwie poszukują konsumentów i zażarcie o nich walczą, nie zawsze w uczciwy sposób.

Czy w przypadku wzrostu płac nie grozi nam wzrost cen?
Zapowiedzi pracodawców, że będzie drogo, słyszymy nie od dzisiaj. Jak się analizuje historię wprowadzania płacy minimalnej, to pracodawcy niemal zawsze protestowali. Gdy pani kanclerz Niemiec Angela Merkel przed kilku laty zwiększała wynagrodzenie minimalne do 8,5 euro za godzinę, wszyscy krakali, że nadejdzie bezrobocie i inflacja. Nic takiego nie nastąpiło, a wprost przeciwnie. Badania nie są jednoznaczne, a ich wyniki zależą od sytuacji makro-i mikroekonomicznej oraz globalnej. Przy tym nawet jeśli ceny wzrastają, to przeważnie nie tylko dlatego, że rosną płace, ale zawsze jest to cały szereg i splot innych czynników. Teraz np. rosną ceny żywności z powodu niekorzystnych warunków pogodowych, m.in suszy. Trzeba zatem uwzględniać kompleks czynników, całość, a nie pojedyncze elementy. W praktyce im biedniejszy kraj, tym większa liczba osób nisko-zarabiających. Polska niestety należy do krajów, w których takich osób jest niemało. Mniej więcej co czwarty pracownik jest nisko opłacany. Mamy naprawdę sporo do nadrobienia po 30 latach strategii konkurowania niskimi płacami. Płace bowiem przez wiele lat nie nadążały za wzrostem PKB.

Pojawia się jednak pytanie, czy wzrost płac nie nakręca inflacji?
Zagrożenie inflacją w większym stopniu dotyczy usług. Natomiast producenci wyrobów napotykają na coraz silniejsze ograniczenia w przerzucaniu rosnących kosztów na nabywców. Muszą się bowiem liczyć z konkurencją cenową, ze zjawiskami gospodarki nadmiaru. Stąd też wiele krajów rozwiniętych obawia się raczej deflacji. Oczywiście nie wyklucza to sytuacji przejściowych skoków cenowych związanych min. ze spekulacjami na rynku globalnym, np. w sektorze sektorach surowcowych, w tym ropy naftowej. Szczególnie ważne jest to, że niskie płace stanowią barierę innowacyjności. Niestety, wciąż w wielu przedsiębiorstwach - ujmując to metaforycznie - bardziej opłaca się zatrudnić sprzątaczkę z przysłowiową ścierką zamiast zainwestować np. w odkurzacz samojezdny. To jest przejaw technologicznego zacofania, a takich przejawów jest niestety w praktyce wciąż zbyt wiele.

Pytanie, czy zapowiedziany wzrost nie byłby po prostu zbyt duży.
Tak jak powiedziałam: uważam, że nie powinno być wielkich skoków w gospodarce. Bo gospodarka jest jak samochód – niedobrze gdy zanadto gwałtownie przyspieszamy lub zwalniamy. Trzeba szukać harmonii rozwojowej, godzenia interesów, by wilk był syty i owca cała. Jednak prostackie myślenie o płacy minimalnej wyłącznie w kategoriach kosztów zaliczam do kategorii jednoręczności ekonomistów. Trzeba widzieć też drugą stronę. To wielkie i trudne wyzwanie dla przedsiębiorstw, które bazują na niskiej płacy, ale z drugiej strony to środek, który może zwiększyć motywacje do zainteresowania się nowoczesnymi, cyfrowymi technologiami. Jest to istotne tym bardziej, że Polska jest w ogonie cyfryzacji w skali europejskiej.

Elżbieta Mączyńska – profesor nauk ekonomicznych, absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, związana ze Szkolą Główną Handlową; od grudnia 2005 r. prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. Członek Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie RP. Członek Prezydium Komitetu Prognoz „Polska 2000 Plus”, także Komitetu Nauk Ekonomicznych PAN. W latach 1994-2005 sekretarz naukowy oraz członek Prezydium Rady Strategii Społeczno-Gospodarczej przy Radzie Ministrów. Autorka, współautorka i redaktor naukowy ponad 200 publikacji z zakresu analizy ekonomicznej, finansów i wyceny przedsiębiorstw oraz z zakresu systemów gospodarczych i strategii rozwoju społeczno-gospodarczego.

#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Pekin ogłosił sankcje na 20 firm zbrojeniowych z USA za sprzedaż broni Tajwanowi z ostatniej chwili
Pekin ogłosił sankcje na 20 firm zbrojeniowych z USA za sprzedaż broni Tajwanowi

Ministerstwo spraw zagranicznych Chin poinformowało w piątek o nałożeniu sankcji na 10 obywateli USA i 20 amerykańskich firm zbrojeniowych za sprzedaż broni Tajwanowi. Kwestia Tajwanu stanowi czerwoną linię w relacjach między Chinami i USA - dodał resort, cytowany przez agencję Reutera.

Marznące opady deszczu powodujące gołoledź w 13 województwach. Komunikat IMGW z ostatniej chwili
Marznące opady deszczu powodujące gołoledź w 13 województwach. Komunikat IMGW

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał w piątek ostrzeżenia I stopnia przed marznącymi opadami deszczu powodującymi gołoledź dla 13 województw.

Rosyjscy dowódcy wydają rozkazy pod wpływem alkoholu z ostatniej chwili
Rosyjscy dowódcy wydają rozkazy pod wpływem alkoholu

Jak poinformował portal polsatnews.pl, szeregowi rosyjscy żołnierze narzekają na dowódców, którzy wydają rozkazy pod wpływem alkoholu. Z informacji ujawnionych przez ukraiński ruch oporu Atesz wynika, że nietrzeźwi oficerowie doprowadzają podległą im jednostkę do ogromnych strat na froncie.

Policja: Dotychczas odnaleziono siedem balonów, które wleciały nad Polskę z Białorusi z ostatniej chwili
Policja: Dotychczas odnaleziono siedem balonów, które wleciały nad Polskę z Białorusi

Policja podała, że do tej pory odnalezionych zostało siedem najprawdopodobniej tzw. balonów przemytniczych, które w Wigilię wleciały nad Polskę z kierunku Białorusi. Cztery na terenie województwa podlaskiego i trzy na terenie województwa lubelskiego.

Axios: W niedzielę Trump spotka się z Zełenskim na Florydzie z ostatniej chwili
Axios: W niedzielę Trump spotka się z Zełenskim na Florydzie

Prezydent USA Donald Trump spotka się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w niedzielę w swojej posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie - podał w piątek dziennikarz portalu Axios Barak Ravid w serwisie X, powołując się na wysokiego rangą przedstawiciela władz Ukrainy.

„Kommiersant”: Putin powiedział, że może być otwarty na częściową wymianę terytoriów z Ukrainą z ostatniej chwili
„Kommiersant”: Putin powiedział, że może być otwarty na częściową wymianę terytoriów z Ukrainą

Przywódca Rosji Władimir Putin na spotkaniu z grupą czołowych biznesmenów powiedział, że może być otwarty na wymianę części terytoriów kontrolowanych przez wojska rosyjskie na Ukrainie, podkreślił jednak, że chce całego Donbasu - poinformował w piątek dziennik „Kommiersant”.

Weber chce wysłania europejskich żołnierzy na Ukrainę, ale pod przewodem Niemiec gorące
Weber chce wysłania europejskich żołnierzy na Ukrainę, ale pod przewodem Niemiec

Szef EPP Manfred Weber opowiada się za wysłaniem na Ukrainę niemieckich żołnierzy. Liczy też na to, że europejska armia będzie pod niemieckim przywództwem.

Dr Jacek Saryusz-Wolski: Europejska broń nuklearna może wpaść w ręce islamistów już za 15 lat gorące
Dr Jacek Saryusz-Wolski: Europejska broń nuklearna może wpaść w ręce islamistów już za 15 lat

„EUROPEJSKA BROŃ NUKLEARNA MOŻE WPAŚĆ W RĘCE ISLAMISTÓW JUŻ ZA 15 LAT” - napisał na platformie X doradca prezydenta ds. europejskich dr Jacek Saryusz-Wolski powołując się na słowa wiceprezydenta USA JD Vance'a.

Zełenski: Spotkam się z Trumpem w niedalekiej przyszłości z ostatniej chwili
Zełenski: Spotkam się z Trumpem w niedalekiej przyszłości

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował w piątek rano w serwisie X, że „w niedalekiej przyszłości” spotka się z przywódcą Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem. Wiele kwestii może się rozstrzygnąć jeszcze przed końcem roku – dodał.

Eksperci: Pokój na Ukrainie pozostaje odległą perspektywą z ostatniej chwili
Eksperci: Pokój na Ukrainie pozostaje odległą perspektywą

Prezydent USA Donald Trump nie wykorzystał jeszcze wszystkich narzędzi, za pomocą których mógłby wywrzeć nacisk na Rosję i skłonić ją do zakończenia wojny przeciw Ukrainie - podkreślają eksperci. Mimo podejmowanych wysiłków dyplomatycznych pokój nad Dnieprem pozostaje odległą perspektywą – oceniają.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Mączyńska: Płaca minimalna? Mamy sporo do nadrobienia po 30 latach 

– Uważam, że nie powinno być wielkich skoków w gospodarce. Bo gospodarka jest jak samochód – niedobrze gdy zanadto przyspieszamy lub zwalniamy. Trzeba szukać harmonii rozwojowej, godzenia interesów, by wilk był syty i owca cała. Jednak prostackie myślenie o płacy minimalnej wyłącznie w kategoriach kosztów zaliczam do kategorii jednoręczności ekonomistów. To wielkie wyzwanie dla przedsiębiorstw, które bazują na niskiej płacy, ale z drugiej strony to środek, który może zwiększyć motywacje do zainteresowania się nowymi, cyfrowymi technologiami. Mamy naprawdę sporo do nadrobienia po 30 latach budowania gospodarki w taki sposób, że płace nie nadążały za wzrostem PKB – mówi specjalnie dla portalu Tysol.pl prof. Elżbieta Mączyńska-Ziemacka, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. Rozmawiał Robert Wąsik.
/ fot. archiwum prywatne
W sobotę premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że od 1 stycznia 2020 r. płaca minimalna będzie podwyższona do 2600 zł. Na sobotniej konwencji PiS zapowiedziano z kolei, że pensja minimalna wzrośnie do końca 2020 r. do 3000 zł, a do końca 2023 r. do 4000 zł. 

Czytaj więcej: Wielki sukces „Solidarności” - minimalna w 2020 roku wzrośnie do 2600 zł!

Tysol.pl: Pamiętam jak w ubiegłym roku rozmawialiśmy nt. zarobków i wtedy pani powiedziała, że konkurowanie niskimi płacami jest hamulcem dla rozwoju
Nadal tak uważam, a nawet jeszcze bardziej. Państwa, które konkurują niskimi płacami są skazane na bycie tylko podwykonawcami i na ucieczkę innowatorów do krajów, gdzie płacą więcej. Czyli w efekcie na niski poziom innowacji. To oczywiście nie dzieje się od razu, bo jest to proces. Jednak w Polsce płace są niskie, więc nieprzypadkowo znajdujemy się w ogonie Europy pod względem robotyzacji, cyfryzacji, wykorzystywania nowoczesnych technologii.

Pytanie jednak, czy da się spowodować realny wzrost płac ustawą czy zarządzeniem?
Płaca minimalna jest oczywiście ingerencją państwa w rynek. Za prekursora koncepcji płacy minimalnej można uznać intelektualnego ojca liberalizmu Adama Smitha, który już w 1778 r. wskazywał, że nawet najmniej wykwalifikowany robotnik powinien zarabiać co najmniej tyle, ile potrzeba na własne utrzymanie i na wychowanie dwójki dzieci. Jako pierwsza wprowadziła wymóg minimalnej płacy Nowa Zelandia i to już 1894 roku. Obecnie regulacje dotyczące płacy minimalnej obowiązują w większości krajów UE. Państwa dbające o to, by płace nie były zbyt niskie, uzyskują lepsze wyniki gospodarcze.

Popatrzmy na te liczby: zgodnie z zapowiedzią Jarosława Kaczyńskiego, w Polsce na koniec 2020 r. – czyli za kilkanaście miesięcy – minimalna pensja ma wynosić 3 tys. zł brutto, a na koniec 2023 r. 4 tys. zł. Ten przeskok wydaje się być wręcz gwałtowny.
Gospodarka jest jak samochód. Nie znosi nagłych przyspieszeń, jak i nagłego hamowania. Można oczywiście dyskutować, czy te przyrosty powinny być takie, ale na pewno płaca minimalna, ze względu na wciąż wysoki poziom ubóstwa w Polsce i duży udział osób zarabiających najniższe pensje, powinna rosnąć.

Przedsiębiorcy biją jednak na alarm.
Przede wszystkim zwróćmy uwagę na fakt, iż płaca minimalna to nie jest płaca, która dotyczy w jednakowym stopniu wszystkich przedsiębiorstw. W największym stopniu dotyczy przedsiębiorstw mniejszych, zwłaszcza mikroprzedsiębiorstw najmniej zaawansowanych technologicznie. W przedsiębiorstwach zglobalizowanych praktycznie nie występuje problem płacy minimalnej. Występuje natomiast m.in. w budżetówce i jednostkach samorządowych. Ale wszystko w gospodarce ma dwie strony. Pracodawcy zbyt małą wagę poświęcają temu, że wyższe płace to wyższy popyt. Ci zarabiający mało każdą dodatkową złotówkę natychmiast kierują na rynek, podczas gdy z bogatymi bywa różnie. A problem popytu to jest obecnie podstawowy problem w gospodarce krajów rozwiniętych. Półki w sklepach uginają się od produktów, natomiast brakuje nabywców. Obecnie dzięki postępowi technologicznemu to nie podaż dóbr jest problem, ale znajdowanie na nie nabywców; problemem jest niedostateczny popyt! Stąd też dręczeni jesteśmy reklamami, bo producenci rozpaczliwie poszukują konsumentów i zażarcie o nich walczą, nie zawsze w uczciwy sposób.

Czy w przypadku wzrostu płac nie grozi nam wzrost cen?
Zapowiedzi pracodawców, że będzie drogo, słyszymy nie od dzisiaj. Jak się analizuje historię wprowadzania płacy minimalnej, to pracodawcy niemal zawsze protestowali. Gdy pani kanclerz Niemiec Angela Merkel przed kilku laty zwiększała wynagrodzenie minimalne do 8,5 euro za godzinę, wszyscy krakali, że nadejdzie bezrobocie i inflacja. Nic takiego nie nastąpiło, a wprost przeciwnie. Badania nie są jednoznaczne, a ich wyniki zależą od sytuacji makro-i mikroekonomicznej oraz globalnej. Przy tym nawet jeśli ceny wzrastają, to przeważnie nie tylko dlatego, że rosną płace, ale zawsze jest to cały szereg i splot innych czynników. Teraz np. rosną ceny żywności z powodu niekorzystnych warunków pogodowych, m.in suszy. Trzeba zatem uwzględniać kompleks czynników, całość, a nie pojedyncze elementy. W praktyce im biedniejszy kraj, tym większa liczba osób nisko-zarabiających. Polska niestety należy do krajów, w których takich osób jest niemało. Mniej więcej co czwarty pracownik jest nisko opłacany. Mamy naprawdę sporo do nadrobienia po 30 latach strategii konkurowania niskimi płacami. Płace bowiem przez wiele lat nie nadążały za wzrostem PKB.

Pojawia się jednak pytanie, czy wzrost płac nie nakręca inflacji?
Zagrożenie inflacją w większym stopniu dotyczy usług. Natomiast producenci wyrobów napotykają na coraz silniejsze ograniczenia w przerzucaniu rosnących kosztów na nabywców. Muszą się bowiem liczyć z konkurencją cenową, ze zjawiskami gospodarki nadmiaru. Stąd też wiele krajów rozwiniętych obawia się raczej deflacji. Oczywiście nie wyklucza to sytuacji przejściowych skoków cenowych związanych min. ze spekulacjami na rynku globalnym, np. w sektorze sektorach surowcowych, w tym ropy naftowej. Szczególnie ważne jest to, że niskie płace stanowią barierę innowacyjności. Niestety, wciąż w wielu przedsiębiorstwach - ujmując to metaforycznie - bardziej opłaca się zatrudnić sprzątaczkę z przysłowiową ścierką zamiast zainwestować np. w odkurzacz samojezdny. To jest przejaw technologicznego zacofania, a takich przejawów jest niestety w praktyce wciąż zbyt wiele.

Pytanie, czy zapowiedziany wzrost nie byłby po prostu zbyt duży.
Tak jak powiedziałam: uważam, że nie powinno być wielkich skoków w gospodarce. Bo gospodarka jest jak samochód – niedobrze gdy zanadto gwałtownie przyspieszamy lub zwalniamy. Trzeba szukać harmonii rozwojowej, godzenia interesów, by wilk był syty i owca cała. Jednak prostackie myślenie o płacy minimalnej wyłącznie w kategoriach kosztów zaliczam do kategorii jednoręczności ekonomistów. Trzeba widzieć też drugą stronę. To wielkie i trudne wyzwanie dla przedsiębiorstw, które bazują na niskiej płacy, ale z drugiej strony to środek, który może zwiększyć motywacje do zainteresowania się nowoczesnymi, cyfrowymi technologiami. Jest to istotne tym bardziej, że Polska jest w ogonie cyfryzacji w skali europejskiej.

Elżbieta Mączyńska – profesor nauk ekonomicznych, absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego, związana ze Szkolą Główną Handlową; od grudnia 2005 r. prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego. Członek Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie RP. Członek Prezydium Komitetu Prognoz „Polska 2000 Plus”, także Komitetu Nauk Ekonomicznych PAN. W latach 1994-2005 sekretarz naukowy oraz członek Prezydium Rady Strategii Społeczno-Gospodarczej przy Radzie Ministrów. Autorka, współautorka i redaktor naukowy ponad 200 publikacji z zakresu analizy ekonomicznej, finansów i wyceny przedsiębiorstw oraz z zakresu systemów gospodarczych i strategii rozwoju społeczno-gospodarczego.

#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane