Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność": 1 IX – 17 IX 1939 wrogowie zbyt silni, sojusze zbyt słabe
– kontynuuje Ossowski.– Dlatego, kiedy ostatnio obchodziliśmy 80. rocznicę podpisania zbrodniczego paktu Ribbentrop – Mołotow, w ramach którego Berlin i Moskwa ustaliły wspólny plan dokonania zbrodni na Polsce, w dziele relatywizowania historii wzięli udział zarówno rosyjska misja OBWE, porównująca pakt Ribbentrop – Mołotow do jako żywo nie zawierającej tajnego protokołu o rozbiorze Rosji sowieckiej polsko-niemieckiej deklaracji o niestosowaniu przemocy z 1933 roku, jak i ambasador Niemiec w Polsce Rolf Nikel, nazywający nazistowsko-radziecki pakt „paktem o nieagresji” i ani słowem nie wspominając o tajnym protokole będącym wyrokiem na Polskę i Polaków
Mateusz Kosiński rozmawia z Karolem Nawrockim, dyrektorem Muzeum II Wojny Światowej.
– Panie Dyrektorze, przed 80. rocznicą wybuchu II wojny światowej pojawiły się różne pomysły na to, jak celebrować pamięć o wrześniu 1939 r. Władze samorządowe Gdańska zaproponowały m.in. wspólny z niemieckimi sąsiadami radosny marsz. Jak Pana zdaniem powinno celebrować się tego typu rocznicę?
– Druga wojna światowa była największą hekatombą w dziejach ludzkości – pochłonęła kilkadziesiąt milionów istnień ludzkich na wszystkich kontynentach. Tę wojnę cechowała niezwykła brutalność, inwencja metod eksterminacyjnych, perfidia niemieckich nazistów i sowieckich komunistów w stosunku do podbijanych państw i narodów. To bardzo dobrze, że dziś niemieccy dyplomaci, naukowcy i inni przedstawiciele Niemiec chcą upamiętniać tę tragiczną rocznicę, uznając oczywistą winę Niemiec za spowodowanie wojny ze wszystkimi jej konsekwencjami. Źle natomiast, że ta wola napotkała – w gdańskim samorządzie – na historyczną ignorancję, która podpowiada, aby 1 września „radośnie świętować”. Mam jednak nadzieję, że te niefortunne pomysły, wpadki mamy już za sobą. Początek wojny należy upamiętniać w refleksji, zadumie i wspólnotowo – razem.
Jak powinniśmy opowiadać o kampanii wrześniowej? Z jednej strony była to spektakularna klęska obozu sanacyjnego, który twierdził, że „nie oddamy nawet jednego guzika”, z drugiej strony przyszłość pokazała, że walczyliśmy z największymi potęgami globu i w tym starciu żadne mocarstwo nie miałoby szans.
– W obliczu porozumienia dwóch totalitaryzmów Polska mogła już tylko czekać na pomoc zachodnich aliantów. Ta pomoc nie nadeszła, a jeden z sojuszników Polski – z największą po Sowietach armią na świecie (Francja) – przegrał z kretesem z Niemcami w drugiej fazie wojny. Polska jak na państwo formowane w obliczu ciągłych granicznych sporów, kilku wojen, składania państwowości po 123 latach niewoli, dokonała w latach 1918-1939 olbrzymiego wysiłku, również w sferze budowy formacji zbrojnych. Wykształciliśmy ponadto pokolenie, które nigdy nie zgodziło się na niewolę i było gotowe walczyć o niepodległość aż do jej odzyskania. Często w obliczu przeważającego wroga, bez szans za zwycięstwo. Na tym tle – w moim uznaniu – wiele błędów (dyplomatycznych, strategicznych czy militarnych), jakie popełniono przed i w trakcie wojny, podobnie zresztą jak w innych armiach, nie mógł obronić naszej niepodległości. Czasu było za mało, wrogowie zbyt silni, sojusze zbyt słabe. Oczywiście warto analizować te błędy, pokazując jednocześnie nieprzeciętne poświęcenie polskiego żołnierza dla Ojczyzny.
O początkach II wojny światowej pisze Leszek Masierak
„1 września 1939 roku o godzinie 4.45 salwy ze szkolnego pancernika Schlezwig-Holstein rozpoczęły drugą wojnę światową” – takie zdanie zna każdy polski uczeń. Lecz najkrwawsza z wojen w historii ludzkości w rzeczywistości zaczęła się wcześniej.
Pierwotny plan ataku na Polskę, zaakceptowany przez Adolfa Hitlera w czerwcu 1939 r., zakładał rozpoczęcie wojny rankiem 26 sierpnia. Jednostki niemieckie wyszły już na pozycje uderzeniowe, lecz wieczorem 25 sierpnia, po wieści o zawarciu przez Polskę i Wielką Brytanię umowy o wzajemnej pomocy zbrojnej, kanclerz Niemiec rozkazał wstrzymanie ataku. Germański „Ordnung” nie zadziałał jednak w stu procentach – do kilku wysuniętych jednostek polecenie wstrzymania ataku nie dotarło.
Najbardziej znanym incydentem z poranka 26 sierpnia jest atak niemieckiej grupy dywersyjnej na stację Mosty koło Jabłonkowa oraz leżący tuż obok tunel kolejowy na linii łączącej Polskę z Protektoratem Czech i Moraw. Owo strategiczne połączenie już od wiosny, po zajęciu przez Niemców Czech, było strzeżone przez polską załogę. Pluton saperów z 21. batalionu zaminował oba końce tunelu, stacji zaś strzegła drużyna piechurów z 4. Pułku Strzelców Podhalańskich i miejscowa placówka Straży Granicznej. W nocy z 25 na 26 sierpnia trzydziestoosobowa niemiecka grupa dywersyjna, pod komendą oberleutnanta Hansa Albrechta Herznera, przeszła górskimi szlakami na wzgórze nad stacją Mosty. Jeszcze w ciemnościach Niemcy otworzyli ogień karabinowy, ostrzeliwując stację i budynek, w którym kwaterowali polscy żołnierze. Następnie dywersanci zajęli stację, lecz nie udało im się opanować tunelu – pozycje w nim zajęli już Polacy. Tuż po świcie oberleutnant Herzner nawiązał wreszcie kontakt ze swoimi przełożonymi po niemieckiej stronie granicy i dowiedział się o odwołaniu ataku. Dywersanci opuścili stację i przez góry wycofali się do Protektoratu Czech i Moraw. Co ciekawe – Herzner za ową akcję otrzymał Krzyż Żelazny II klasy.
„PGNiG traci na dostawach gazu ze Wschodu” – informuje Teresa Wójcik.
„PGNiG rozpoczął na Morzu Norweskim pierwsze podmorskie wiercenie jako operator. Gazociąg z kierunku norweskiego ma dostarczać rocznie 10 mld m3 „błękitnego surowca”, czyli ponad połowę tego, co wciąż musimy ze stratami finansowymi importować z Rosji.
Na konferencji wynikowej PGNiG za I półrocze 2019 r. prezes Piotr Woźniak przedstawił realizowany program wierceń w Norwegii. Eksplorowany będzie „prospekt Shrek” na szelfie norweskim, leżący ponad 2 km poniżej poziomu morza. Partnerami Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa w tym przedsięwzięciu są firmy AkerBP i DEA.
– Wykorzystujemy platformę zabukowaną na całą serię wierceń przez Akera – wyjaśnił Woźniak. Jak dodał, warunki wynajmu są te same co dla Akera, a więc bardzo korzystne, ale z drugiej strony PGNiG musi się precyzyjnie wpasować w harmonogram cudzych prac. – Koszty to jednak usprawiedliwiają, będą bowiem niższe – ocenił prezes. Warta prawie 1 mld dol. platforma Deepsea Nordkapp jest urządzeniem wiertniczym najnowszej generacji. W sprzyjających warunkach jest w stanie wiercić do 2 km dziennie. Skraca to czas wierceń o ponad 20 proc. w stosunku do poprzedniej generacji platform wiertniczych, a taka oszczędność czasu przelicza się na ogromne pieniądze.
W tym roku, 28 sierpnia, PGNiG rozpoczęło na Morzu Norweskim pierwsze podmorskie wiercenie jako operator. Prezes Woźniak zapowiedział, że spółka planuje składanie kolejnych aplikacji w aukcjach na złoża na Morzu Norweskim.
W numerze także rozmowa Jakuba Pacana z Maciejem Bodasińskim, organizatorem akcji „Polska pod Krzyżem”.
– Skąd wzięliście pomysł na organizowanie tak wielkich akcji o charakterze katolickim: Wielka Pokuta, Różaniec do Granic, teraz Polska pod Krzyżem?
– To proces, który trwa od piętnastu lat. Najpierw była praca przy filmach, podjęliśmy z Leszkiem Dokowiczem decyzję, że skupiamy się tylko na filmach, które przyprowadzają ludzi do Boga. Zrobiliśmy kilka tytułów i zobaczyliśmy, że przynoszą dobre owoce. Dostaliśmy mnóstwo sygnałów, że ludzie się nawracają pod ich wpływem, wracają do Boga, zmienia się ich życie. Te produkcje wywołały ogromne poruszenie. Zacząłem być proszony przez parafie o dawanie świadectwa. Świadectwa przerodziły się w rekolekcje, zaczęły nas zapraszać szkoły. Przyszła myśl, by poza filmami robić coś bardziej – „magis”, coś na większą skalę, co może przynieść jeszcze większe owoce.
– Robicie raban w Kościele, jak namawia nas, wierzących, papież Franciszek?
– Można to tak ująć. Proszę zobaczyć, dużo imprez kościelnych w roku to często pewien formalizm, niezależnie od sytuacji wyglądają podobnie, nie porywają, brakuje im „ognia”. Staramy się rozeznawać zawsze na nowo, jaka jest dzisiaj wola Boża na ten moment, na to miejsce? Co Bóg chce ludziom powiedzieć i pokazać teraz i tutaj? Gdy będziemy Boga o to wewnętrznie pytać, to pojawią się pomysły, jak to zrobić. To trudne o tyle, że nie może w tym być ani skrawka formalizmu, tutaj w każdym milimetrze Bóg musi być na pierwszym miejscu, a całe wydarzenie prowadzić człowieka do zbawienia.
O łamaniu prawa pracy w Biedronce pisze Marcin Koziestański
Inspektorzy pracy wydali 395 decyzji, do pracodawcy skierowano 81 wniosków w wystąpieniach, ujawniono także wykroczenia przeciwko prawom pracowniczym. To wnioski po kontroli GIP w sklepach Biedronka.
Większe zastrzeżenia, dotyczące systemowych zaniedbań, dotyczą jednak obszaru bezpieczeństwa i higieny pracy. Postępowania kontrolne potwierdziły zgłaszane przez stronę społeczną nieprawidłowości w zakresie magazynowania i składowania, w szczególności zastawiania przejść i dróg komunikacyjnych oraz ewakuacyjnych zgromadzonym asortymentem przeznaczonym do sprzedaży. Inspektorzy pracy odnotowali przypadki składowania na paletach w hali sprzedaży towarów w miejscach do tego nieprzeznaczonych, co skutkowało zawężeniem ciągów komunikacyjnych i stwarzaniem zagrożenia nie tylko dla pracowników, ale także klientów sklepów. Inspektorzy ustalili, że charakter nieprawidłowości jest systemowy i związany jest z gromadzeniem asortymentu w placówkach nieprzygotowanych na taką jego ilość. Ponadto stwierdzono nieprawidłowości w zakresie braku oznaczeń maksymalnego obciążenia regałów magazynowych oraz złego ich stanu technicznego.
W numerze również m.in.:
• „Huragan zatrzymał Trumpa” – Teresa Wójcik
• „Kwik sfrustrowanych ekscelencji” – Rafał Brzeski
• „Na wojnie z próchnicą” – Anna Zielińska
• Z Karim i Nelsonem Martusewiczami rozmawia Bartosz Boruciak
• "Kultura orężem wizerunkowym" – Zbigniew Berent