Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność": Stachursky wstrząśnie branżą muzyczną

– Moja nadchodząca płyta wstrząśnie rynkiem muzycznym pod względem literackim – jakkolwiek tego nie nazwać – i muzycznym (...) Jestem szansonistą estradowym, ale też popularnym (śmiech) – mówi Stachursky, wokalista, kompozytor, autor tekstów w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem. To właśnie rozmowa z piosenkarzem jest okładkowym tematem #19 numeru „Tygodnika Solidarność”. 
 Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność": Stachursky wstrząśnie branżą muzyczną
/ Tygodnik Solidarność
Co więcej w rozmowie ze Stachurskim?

– Miałeś wiele muzycznych wcieleń. Które jest ci dziś najbliższe?

– Jacek Stachursky idzie drogą trance’u. Nawiązuję do 1999 roku, gdy nagrywałem takie utwory jak „Chłosta”. Potem był 2009 roku i utwór „Dosko” i „Jam jest 444”, „Bądź gotów” itd. A czasami dla przyjemności i eksperymentu skomponuję i stworzę coś refleksyjnego. 

– Co autor miał na myśli, pisząc tekst do „Chłosty”?

– Nie mogę ci powiedzieć (śmiech). Nie interpretuję tego, niech każdy zrobi to na swój sposób. „Doskozzza” to kontynuacja dziedzictwa „Chłosty”. Młodzi ludzie potrzebują takich utworów. Jestem artystą, który może pozwolić sobie na coś takiego. Bez tego nasze życie imprezowo-towarzyskie nie miałoby kolorytu, który ma teraz.

– Musisz mieć duży dystans do siebie, nagrywając takie utwory jak „Chłosta” czy „Doskozzza”.

– Słuchając „Zimnej Lufy”, odpowiesz sobie szybko na to pytanie (śmiech). 


Michał Ossowski we wstępniaku porusza temat wartości chrześcijańskich w zjednoczonej Europie. 

Zbliżające się wybory do europarlamentu przyniosą nam odpowiedź, w jakim kierunku rozwijać się będzie Unia Europejska. Do zarysowanego już wyraźnie podziału na zwolenników superpaństwa europejskiego i tych, którzy Unię Europejską widzą jako Europę Ojczyzn, dochodzi kolejny, coraz bardziej wybrzmiewający spór o to, czy Unia wciąż ma być oparta na wartościach chrześcijańskich. Bardzo symptomatyczny wydaje się wywiad polskiego noblisty, pierwszego przewodniczącego NSZZ Solidarność, a ostatnio autorytetu moralnego opozycji – Lecha Wałęsy dla France TV3, w którym zapowiada m.in. konieczność wprowadzenia nowego laickiego dekalogu. W tym samym wywiadzie mówi też, że jego Bóg jest z komputera najnowszej generacji.


Problemy opozycji w artykule „Musztarda PO obiedzie, czyli jak stracić ulicę i zagranicę” przedstawia Paweł Pietkun. 

Od przegranych w 2015 roku wyborów parlamentarnych Platforma Obywatelska nie spoczęła w organizowaniu buntów i protestów społecznych w często abstrakcyjnej obronie mniej i bardziej istotnych wartości. Zawołanie partyjne „nasza ulica i zagranica” okazało się skuteczne jedynie częściowo, bo kapitał protestów PO zaprzepaściła. Nawiasem mówiąc, podobnie jak wcześniej potencjał rozwojowy Polski.

Obecna silna i – jak wskazują sondaże wyborcze prowadzone na zlecenie także wrogich rządzącemu obozowi mediów – niezagrożona pozycja Prawa i Sprawiedliwości wynika w dużej mierze z tego, że parlamentarna (i pozaparlamentarna) opozycja popełnia szkolne błędy. Gdyby porównać działania PO, PSL i SLD do prowadzenia wojny, ich liderzy działają tak, jakby nigdy nie zetknęli się z żadnym podręcznikiem sztuki wojennej. W przeciwieństwie do obozu polskiej prawicy, który lekcje ze strategii odrobił pilnie i którego liderzy wiedzą, że – na co zwracali uwagę Chińczycy w Epoce Walczących Królestw – „nie można kłócić się z głupcem, bo postronni nie zauważą różnicy”.


Jakub Pacan o zbliżającym się maratonie wyborczym rozmawia z Krzysztofem Łapińskim, byłym rzecznikiem prasowym Prezydenta Andrzeja Dudy. 
 

– Podstawowym wyznacznikiem wyborczym u progu kampanii była stabilizacja pozycji rynkowej PiS i PO, jednak Platforma wydaje się poszerzać elektorat, wchłaniając lewicę, a PiS stoi ze swoim twardym elektoratem w miejscu.
 

– Ale z drugiej strony PiS dosyć skutecznie zagospodarowało prawą stroną sceny politycznej. Kilka lat temu byli poważni konkurenci wobec Jarosława Kaczyńskiego. Dzisiaj ci konkurenci są w PiS. Owszem, są ugrupowania próbujące obejść Zjednoczoną Prawicę z prawej strony i tak pewnie zostanie, ale na koniec dnia elektorat mocno prawicowy, który oskarża PiS, że nie jest wystarczająco prawicowy, stawia jednak na ugrupowanie, które ma szansę wygrać i nie dopuścić PO do władzy. Dla części prawicowych wyborców PiS nie jest wymarzoną partią i np. narodowcy są im bliżsi, ale uważają, że głos na nich oddany będzie stracony, na czym skorzysta opozycja. PO z kolei, orientując się, że po stronie prawicowej jest niewiarygodna, poszła w lewo. Widać wyraźnie, że część konserwatywna PO jest w głębokiej defensywie.


W dziale "zagranica" Teresa Wójcik pyta "Ocieplenie czy zlodowacenie?"

Lodowiec Jakobshavn, ogromna masa lodu, od 20 lat topniał coraz szybciej, dostarczając porażających argumentów potwierdzających globalne zagrożenie ociepleniem klimatu. Ten największy lodowiec Grenlandii zajmujący około 110 000 km kw. powierzchni, jeszcze trzy lata temu cofał się o 1,8 mili rocznie i robił się cieńszy o 130 stóp – też rocznie. Tak topniał do 2016 r. 
Jakobshavn znajduje się na zachodnim wybrzeżu Grenlandii i spływało z niego do oceanu ok. 7 proc. grenlandzkiego lodu (do owego 2016 r.). Ze względu na swe rozmiary i potencjał zamarzniętej wody – czyli podnoszenia poziomu mórz – lodowiec od lat znajduje się pod obserwacją NASA.


Mateusz Kosiński rozmawia z Joanną Siedlecką, autorką niedawno wznowionej poszerzonej wersji reporterskiej biografii Zbigniewa Herberta „Pan od poezji”. 

– A jak właściwie doszło do małżeństwa Herberta z panią Katarzyną? Skąd decyzja? 

– Ona sama to wyjaśniła w sławetnym wywiadzie z Michnikiem, pierwszym po śmierci poety. Herbert chciał być kawalerem, gdyby nie choroba, byłby raczej sam. Poświęcił się poezji, nie chciał zakładać rodziny, to przecież zobowiązanie. Chociaż był wielkim kobieciarzem, kawalerem aż do 44. roku życia, został poniekąd do małżeństwa zmuszony. Zresztą to raczej kobiety latały za Herbertem, chociaż jako mężczyzna nie był bardzo atrakcyjny – niski, pękaty, jak sam mówił „pękacięty”, jednak o niesamowitym uroku, inteligencji. Biegały więc za nim. Jednak pod wpływem choroby potrzebował opieki. Jak mówiła sama pani Katarzyna, z kobietą, która ugotuje, upierze, zadba o niego, jest łatwiej. A ona bardzo się do tego nadawała, nie miała własnego zawodu, pasji, zainteresowań, a tym samym miała czas i rzeczywiście go kochała. On jej raczej nie, miał przecież tyle innych, również jej siostrę. Ożenił się z rozsądku, szukał opiekunki i to w pewnym sensie na nim się zemściło. Dalej szczęścia szukał po innych łóżkach u innych kobietach. Jego żona wiedziała oczywiście o zdradach, pocieszała się jednak, że zawsze do niej wracał. Bardzo możliwe więc, że po śmierci Herberta wdowa jakoś te upokorzenia całego życia oddała, odreagowała. Co więcej, dopiero po jego śmierci stała się ważna, związała się z towarzystwem, z którym najprawdopodobniej musiała być bliska uczuciowo i poglądami. Za życia męża nie śmiała tego, Herbert potrafił być wobec niej ostry, krzyknąć nawet: „Do garów!”. Herbert traktował kobiety bardzo tradycyjnie, wywodził się bowiem z patriarchalnej rodziny lwowskiej, gdzie kobieta miała określone miejsce. Nawet przed ślubem pozwolił sobie przecież na romans. 


Mateusz Wyrwich w artykule „Nawet nie zauważyłem, jak przyszła” z cyklu Ludzie Wolności i Solidarności przedstawia historią Jana Marciniaka. 

Stan wojenny był dla Jana Marciniaka dużym zaskoczeniem. Choć bardzo nieufny wobec komunistów to minione szesnaście miesięcy uważał za czas wywalczony i stały. Kiedy więc w nocy przyjechali milicjanci, uznał to wprawdzie za coś wyjątkowego, ale nie niepokojącego.  – Przed piątą rano zapukali. Otworzyłem drzwi. Jeden był w mundurze milicyjnym i dwóch w cywilu – mówi Jan Marciniak. – Nie powiedzieli mi, że jestem internowany, ale poprosili, bym pojechał z nimi do jakiegoś wypadku. Zapytałem: do jakiego wypadku? Odpowiedzieli, że to potrwa krótko. Ubrałem się i nie wiedząc, co będzie dalej, wsiadłem do samochodu. Zawieźli mnie na komendę milicji. Wzięli jakieś dokumenty i pojechaliśmy w kierunku Ostrowa Wielkopolskiego. Nadal nie wiedziałem, o co chodzi. Nie traktowano mnie jako aresztowanego. Wreszcie trafiłem na posterunek kolejowy. I dopiero tutaj zaczęto mnie przesłuchiwać. Ale tylko pytać o imię, nazwisko itd. Jakie pełniłem funkcje w związku itp. Następnie pojechaliśmy do aresztu śledczego. Tam już prowadzili mnie pod karabinami. Ustawione były szpalery milicji. Pod eskortą zaprowadzono mnie do celi. A tam siedzieli już znani mi koledzy z zakładów. Dopiero o szóstej rano, kiedy włączyli „kołchoźniki”, dowiedzieliśmy się o stanie wojennym. Nie dali mi żadnego pisma o internowaniu. Po dziewiątej rano przyjechał esbek Dąbrowski, który „opiekował się” naszym zakładem. Powiedział, o co chodzi. Trzymano nas tam kilka dni. Później zawieziono do obozu w Głogowie. Było nas całe piętro. Kilkadziesiąt osób. Chyba wtedy wręczyli mi decyzję o internowaniu. 


W dziale związek ”Czas rozwiązać problemy spożywców” autorstwa Marcina Koziestańskiego. 

Główny inspektor pracy Wiesław Łyszczek przyjął zaproszenie przewodniczącego Sekretariatu Przemysłu Spożywczego Zbigniewa Sikorskiego i wziął udział w spotkaniu z przedstawicielami związku. Na wspólne obrady, które odbyły się 29 kwietnia, przybyło ponad 20 działaczy „S” z zakładów pracy branży spożywczej z całego kraju. Wśród wielu poruszanych tematów dominowały te z zakresu zmian w prawie pracy, czasu pracy, wykorzystywania urlopów wypoczynkowych, pracy w warunkach niebezpiecznych czy walki z nieuczciwą konkurencją. 


W numerze ponadto m.in.: 
  • Karuzele z blogerami
  • Porady prawne 
  • Sport
  • Krzyżówka 

Najnowszy numer "TS" (19/2019) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.

 

POLECANE
Niemcy nie są ani krajem pacyfistycznym, ani rozbrojonym. To sprytna legenda tylko u nas
Niemcy nie są ani krajem pacyfistycznym, ani rozbrojonym. To sprytna legenda

Niemcy nie są krajem ani pacyfistycznym, ani rozbrojonym. To jest jedynie sprytna legenda, która w ostatnich dekadach dała Niemcom najlepsze perspektywy, aby na poziomie politycznym osiągać swoje cele.

Immunitet Kaczyńskiego. Jest decyzja komisji Wiadomości
Immunitet Kaczyńskiego. Jest decyzja komisji

Sejmowa komisja regulaminowa spraw poselskich i immunitetowych zarekomendowała w środę w Sejmie przyjęcie wniosku o uchylenie immunitetu posłowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Najgroźniejszy punkt planu von der Leyen gorące
Najgroźniejszy punkt planu von der Leyen

Najbardziej konkretny i zarazem groźny z punktu widzenia budowy unijnego scentralizowanego nad-państwa, element 5-punktowego planu von der Leyen „PONOWNIE UZBROIĆ EUROPĘ”, w postaci 150 mld € funduszu pożyczkowego na cele wojskowe, stanie 6 marca na czwartkowym nadzwyczajnym szczycie Rady Europejskiej w Brukseli.

Zaskakująca decyzja Trumpa. Część ceł zawieszona polityka
Zaskakująca decyzja Trumpa. Część ceł zawieszona

– Prezydent USA Donald Trump zdecydował o zawieszeniu ceł na auta i inne wyroby przemysłu motoryzacyjnego z Meksyku i Kanady na miesiąc – poinformowała rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt. Decyzję podjął na wniosek największych producentów aut i po rozmowie z premierem Kanady Justinem Trudeau.

Samuel Pereira: Tusk ma toksyczny prezent dla Putina tylko u nas
Samuel Pereira: Tusk ma toksyczny prezent dla Putina

W polityce można zaakceptować wiele – ostrą retorykę, wyraziste spory, a nawet przesadę w walce o poparcie. Jest jednak jedna granica, której przekroczenie niszczy fundamenty demokratycznego społeczeństwa: prawda. Gdy premier dużego europejskiego kraju, jakim jest Polska, publicznie i ostentacyjnie kłamie, nie jest to jedynie osobista kompromitacja – to cios w zaufanie obywateli do państwa, słowa publicznego i samej demokracji.

Wiceprzewodnicząca KE zapowiada okrągły stół ws. wyborów w Polsce gorące
Wiceprzewodnicząca KE zapowiada "okrągły stół" ws. wyborów w Polsce

Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Henna Virkkunen zapowiedziała okrągły stół w sprawie nadchodzących wyborów. – Współpraca z Niemcami przebiegła dobrze i jestem pewna, że będziemy również ściśle współpracować z władzami polskimi – oświadczyła Virkkunen.

Zakaz sprzedaży aut spalinowych od 2035 r. Jest stanowisko KE Wiadomości
Zakaz sprzedaży aut spalinowych od 2035 r. Jest stanowisko KE

Komisja Europejska poinformowała w środę o utrzymaniu w mocy przepisów, zgodnie z którymi od 2035 r. na rynku unijnym dopuszczalna będzie sprzedaż jedynie samochodów o zerowej emisji CO2. Wkrótce KE ma jednak przedstawić zmiany, dające producentom samochodów większą elastyczność we wdrażaniu norm.

Immunitet Mateckiego. Jest decyzja komisji z ostatniej chwili
Immunitet Mateckiego. Jest decyzja komisji

Sejmowa komisja regulaminowa spraw poselskich i immunitetowych zarekomendowała w środę uchylenie immunitetu posłowi Prawa i Sprawiedliwości Dariuszowi Mateckiemu oraz wyrażenie przez Sejm zgody na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie.

Rumunia wydaliła rosyjskich dyplomatów. W tle sprawa wyborów prezydenckich polityka
Rumunia wydaliła rosyjskich dyplomatów. W tle sprawa wyborów prezydenckich

Rumunia wydaliła attache wojskowego ambasady Rosji i jego zastępcę – poinformowało w środę rumuńskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Dyplomaci zostali uznani za personae non gratae dzień po tym, gdy rumuńskie MSZ zarzuciło Moskwie "serię działań hybrydowych".

Były Szef Służby Zagranicznej: UE ma do odrobienia polską lekcję z przeszłości tylko u nas
Były Szef Służby Zagranicznej: UE ma do odrobienia polską lekcję z przeszłości

– Brakuje nam świadomości naszego znaczenia dla naszych sąsiadów. W niektórych czeskich elitach jest przekonanie, że oni niektóre rzeczy przespali i Polska w wielu miejscach ich wyprzedza. Uważają nawet, że nasza polityka zagraniczna jest bardziej spójna i konsekwentna niż ich. Polska wielokrotnie w ostatnich latach grała poniżej swoich możliwości. Mam wrażenie, że nie wykorzystaliśmy wielu sytuacji właśnie poprzez brak świadomości co do roli, jaką odgrywamy w europejskiej polityce – mówi w rozmowie z Jakubem Pacanem prof. Arkady Rzegocki, były Szef Służby Zagranicznej oraz były Ambasador RP w Londynie i Irlandii.

REKLAMA

Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność": Stachursky wstrząśnie branżą muzyczną

– Moja nadchodząca płyta wstrząśnie rynkiem muzycznym pod względem literackim – jakkolwiek tego nie nazwać – i muzycznym (...) Jestem szansonistą estradowym, ale też popularnym (śmiech) – mówi Stachursky, wokalista, kompozytor, autor tekstów w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem. To właśnie rozmowa z piosenkarzem jest okładkowym tematem #19 numeru „Tygodnika Solidarność”. 
 Najnowszy numer "Tygodnika Solidarność": Stachursky wstrząśnie branżą muzyczną
/ Tygodnik Solidarność
Co więcej w rozmowie ze Stachurskim?

– Miałeś wiele muzycznych wcieleń. Które jest ci dziś najbliższe?

– Jacek Stachursky idzie drogą trance’u. Nawiązuję do 1999 roku, gdy nagrywałem takie utwory jak „Chłosta”. Potem był 2009 roku i utwór „Dosko” i „Jam jest 444”, „Bądź gotów” itd. A czasami dla przyjemności i eksperymentu skomponuję i stworzę coś refleksyjnego. 

– Co autor miał na myśli, pisząc tekst do „Chłosty”?

– Nie mogę ci powiedzieć (śmiech). Nie interpretuję tego, niech każdy zrobi to na swój sposób. „Doskozzza” to kontynuacja dziedzictwa „Chłosty”. Młodzi ludzie potrzebują takich utworów. Jestem artystą, który może pozwolić sobie na coś takiego. Bez tego nasze życie imprezowo-towarzyskie nie miałoby kolorytu, który ma teraz.

– Musisz mieć duży dystans do siebie, nagrywając takie utwory jak „Chłosta” czy „Doskozzza”.

– Słuchając „Zimnej Lufy”, odpowiesz sobie szybko na to pytanie (śmiech). 


Michał Ossowski we wstępniaku porusza temat wartości chrześcijańskich w zjednoczonej Europie. 

Zbliżające się wybory do europarlamentu przyniosą nam odpowiedź, w jakim kierunku rozwijać się będzie Unia Europejska. Do zarysowanego już wyraźnie podziału na zwolenników superpaństwa europejskiego i tych, którzy Unię Europejską widzą jako Europę Ojczyzn, dochodzi kolejny, coraz bardziej wybrzmiewający spór o to, czy Unia wciąż ma być oparta na wartościach chrześcijańskich. Bardzo symptomatyczny wydaje się wywiad polskiego noblisty, pierwszego przewodniczącego NSZZ Solidarność, a ostatnio autorytetu moralnego opozycji – Lecha Wałęsy dla France TV3, w którym zapowiada m.in. konieczność wprowadzenia nowego laickiego dekalogu. W tym samym wywiadzie mówi też, że jego Bóg jest z komputera najnowszej generacji.


Problemy opozycji w artykule „Musztarda PO obiedzie, czyli jak stracić ulicę i zagranicę” przedstawia Paweł Pietkun. 

Od przegranych w 2015 roku wyborów parlamentarnych Platforma Obywatelska nie spoczęła w organizowaniu buntów i protestów społecznych w często abstrakcyjnej obronie mniej i bardziej istotnych wartości. Zawołanie partyjne „nasza ulica i zagranica” okazało się skuteczne jedynie częściowo, bo kapitał protestów PO zaprzepaściła. Nawiasem mówiąc, podobnie jak wcześniej potencjał rozwojowy Polski.

Obecna silna i – jak wskazują sondaże wyborcze prowadzone na zlecenie także wrogich rządzącemu obozowi mediów – niezagrożona pozycja Prawa i Sprawiedliwości wynika w dużej mierze z tego, że parlamentarna (i pozaparlamentarna) opozycja popełnia szkolne błędy. Gdyby porównać działania PO, PSL i SLD do prowadzenia wojny, ich liderzy działają tak, jakby nigdy nie zetknęli się z żadnym podręcznikiem sztuki wojennej. W przeciwieństwie do obozu polskiej prawicy, który lekcje ze strategii odrobił pilnie i którego liderzy wiedzą, że – na co zwracali uwagę Chińczycy w Epoce Walczących Królestw – „nie można kłócić się z głupcem, bo postronni nie zauważą różnicy”.


Jakub Pacan o zbliżającym się maratonie wyborczym rozmawia z Krzysztofem Łapińskim, byłym rzecznikiem prasowym Prezydenta Andrzeja Dudy. 
 

– Podstawowym wyznacznikiem wyborczym u progu kampanii była stabilizacja pozycji rynkowej PiS i PO, jednak Platforma wydaje się poszerzać elektorat, wchłaniając lewicę, a PiS stoi ze swoim twardym elektoratem w miejscu.
 

– Ale z drugiej strony PiS dosyć skutecznie zagospodarowało prawą stroną sceny politycznej. Kilka lat temu byli poważni konkurenci wobec Jarosława Kaczyńskiego. Dzisiaj ci konkurenci są w PiS. Owszem, są ugrupowania próbujące obejść Zjednoczoną Prawicę z prawej strony i tak pewnie zostanie, ale na koniec dnia elektorat mocno prawicowy, który oskarża PiS, że nie jest wystarczająco prawicowy, stawia jednak na ugrupowanie, które ma szansę wygrać i nie dopuścić PO do władzy. Dla części prawicowych wyborców PiS nie jest wymarzoną partią i np. narodowcy są im bliżsi, ale uważają, że głos na nich oddany będzie stracony, na czym skorzysta opozycja. PO z kolei, orientując się, że po stronie prawicowej jest niewiarygodna, poszła w lewo. Widać wyraźnie, że część konserwatywna PO jest w głębokiej defensywie.


W dziale "zagranica" Teresa Wójcik pyta "Ocieplenie czy zlodowacenie?"

Lodowiec Jakobshavn, ogromna masa lodu, od 20 lat topniał coraz szybciej, dostarczając porażających argumentów potwierdzających globalne zagrożenie ociepleniem klimatu. Ten największy lodowiec Grenlandii zajmujący około 110 000 km kw. powierzchni, jeszcze trzy lata temu cofał się o 1,8 mili rocznie i robił się cieńszy o 130 stóp – też rocznie. Tak topniał do 2016 r. 
Jakobshavn znajduje się na zachodnim wybrzeżu Grenlandii i spływało z niego do oceanu ok. 7 proc. grenlandzkiego lodu (do owego 2016 r.). Ze względu na swe rozmiary i potencjał zamarzniętej wody – czyli podnoszenia poziomu mórz – lodowiec od lat znajduje się pod obserwacją NASA.


Mateusz Kosiński rozmawia z Joanną Siedlecką, autorką niedawno wznowionej poszerzonej wersji reporterskiej biografii Zbigniewa Herberta „Pan od poezji”. 

– A jak właściwie doszło do małżeństwa Herberta z panią Katarzyną? Skąd decyzja? 

– Ona sama to wyjaśniła w sławetnym wywiadzie z Michnikiem, pierwszym po śmierci poety. Herbert chciał być kawalerem, gdyby nie choroba, byłby raczej sam. Poświęcił się poezji, nie chciał zakładać rodziny, to przecież zobowiązanie. Chociaż był wielkim kobieciarzem, kawalerem aż do 44. roku życia, został poniekąd do małżeństwa zmuszony. Zresztą to raczej kobiety latały za Herbertem, chociaż jako mężczyzna nie był bardzo atrakcyjny – niski, pękaty, jak sam mówił „pękacięty”, jednak o niesamowitym uroku, inteligencji. Biegały więc za nim. Jednak pod wpływem choroby potrzebował opieki. Jak mówiła sama pani Katarzyna, z kobietą, która ugotuje, upierze, zadba o niego, jest łatwiej. A ona bardzo się do tego nadawała, nie miała własnego zawodu, pasji, zainteresowań, a tym samym miała czas i rzeczywiście go kochała. On jej raczej nie, miał przecież tyle innych, również jej siostrę. Ożenił się z rozsądku, szukał opiekunki i to w pewnym sensie na nim się zemściło. Dalej szczęścia szukał po innych łóżkach u innych kobietach. Jego żona wiedziała oczywiście o zdradach, pocieszała się jednak, że zawsze do niej wracał. Bardzo możliwe więc, że po śmierci Herberta wdowa jakoś te upokorzenia całego życia oddała, odreagowała. Co więcej, dopiero po jego śmierci stała się ważna, związała się z towarzystwem, z którym najprawdopodobniej musiała być bliska uczuciowo i poglądami. Za życia męża nie śmiała tego, Herbert potrafił być wobec niej ostry, krzyknąć nawet: „Do garów!”. Herbert traktował kobiety bardzo tradycyjnie, wywodził się bowiem z patriarchalnej rodziny lwowskiej, gdzie kobieta miała określone miejsce. Nawet przed ślubem pozwolił sobie przecież na romans. 


Mateusz Wyrwich w artykule „Nawet nie zauważyłem, jak przyszła” z cyklu Ludzie Wolności i Solidarności przedstawia historią Jana Marciniaka. 

Stan wojenny był dla Jana Marciniaka dużym zaskoczeniem. Choć bardzo nieufny wobec komunistów to minione szesnaście miesięcy uważał za czas wywalczony i stały. Kiedy więc w nocy przyjechali milicjanci, uznał to wprawdzie za coś wyjątkowego, ale nie niepokojącego.  – Przed piątą rano zapukali. Otworzyłem drzwi. Jeden był w mundurze milicyjnym i dwóch w cywilu – mówi Jan Marciniak. – Nie powiedzieli mi, że jestem internowany, ale poprosili, bym pojechał z nimi do jakiegoś wypadku. Zapytałem: do jakiego wypadku? Odpowiedzieli, że to potrwa krótko. Ubrałem się i nie wiedząc, co będzie dalej, wsiadłem do samochodu. Zawieźli mnie na komendę milicji. Wzięli jakieś dokumenty i pojechaliśmy w kierunku Ostrowa Wielkopolskiego. Nadal nie wiedziałem, o co chodzi. Nie traktowano mnie jako aresztowanego. Wreszcie trafiłem na posterunek kolejowy. I dopiero tutaj zaczęto mnie przesłuchiwać. Ale tylko pytać o imię, nazwisko itd. Jakie pełniłem funkcje w związku itp. Następnie pojechaliśmy do aresztu śledczego. Tam już prowadzili mnie pod karabinami. Ustawione były szpalery milicji. Pod eskortą zaprowadzono mnie do celi. A tam siedzieli już znani mi koledzy z zakładów. Dopiero o szóstej rano, kiedy włączyli „kołchoźniki”, dowiedzieliśmy się o stanie wojennym. Nie dali mi żadnego pisma o internowaniu. Po dziewiątej rano przyjechał esbek Dąbrowski, który „opiekował się” naszym zakładem. Powiedział, o co chodzi. Trzymano nas tam kilka dni. Później zawieziono do obozu w Głogowie. Było nas całe piętro. Kilkadziesiąt osób. Chyba wtedy wręczyli mi decyzję o internowaniu. 


W dziale związek ”Czas rozwiązać problemy spożywców” autorstwa Marcina Koziestańskiego. 

Główny inspektor pracy Wiesław Łyszczek przyjął zaproszenie przewodniczącego Sekretariatu Przemysłu Spożywczego Zbigniewa Sikorskiego i wziął udział w spotkaniu z przedstawicielami związku. Na wspólne obrady, które odbyły się 29 kwietnia, przybyło ponad 20 działaczy „S” z zakładów pracy branży spożywczej z całego kraju. Wśród wielu poruszanych tematów dominowały te z zakresu zmian w prawie pracy, czasu pracy, wykorzystywania urlopów wypoczynkowych, pracy w warunkach niebezpiecznych czy walki z nieuczciwą konkurencją. 


W numerze ponadto m.in.: 
  • Karuzele z blogerami
  • Porady prawne 
  • Sport
  • Krzyżówka 

Najnowszy numer "TS" (19/2019) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.


 

Polecane
Emerytury
Stażowe